Polska w Czechach – zrozumieć przez literaturę
Śledzenie obecności współczesnej polskiej literatury w Czechach w XXI wieku to raczej pogoń za mrzonkami niż połów na wieloryby. A jednak: kilkusetletnia ławica mrzonek przy odpowiednim naświetleniu potrafi oślepić szlachetnym srebrem.
Dwadzieścia lat temu przełom tysiącleci skłaniał ludzi kultury do wszelkiego rodzaju podsumowań. Dziesięć lat odzyskanej wolności słowa w regionie Europy Środkowej było także okazją do zbilansowania obecności literatury polskiej u południowych sąsiadów.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Czym jest Europa Środkowa? Co łączy mieszkających tu Europejczyków, a co dzieli? O tym wszystkim w rozmowie Katarzyny Płachty-Kube z bohemistą, Aleksandrem Kaczorowskim.
Zauważono wtedy, że w kwestii przekładów z języka polskiego na język czeski całe lata 90. XX wieku przyniosły niemal wyłącznie ponowne odkrywanie znanych już autorów, odkłamywanie zafałszowanej historii oraz przywracanie pamięci historycznej. Rzucał się wtedy w oczy brak w czeskim obiegu wydawniczym współczesnych książek polskich pisarzy i pisarek młodszych pokoleń. W miejscu wypełnianej stopniowo białej plamy literatury zakazanej przez komunistów powstawała więc nowa biała plama. Czy przez następne dwadzieścia lat udało się coś zmienić? Czy literatura polska stała się w Czechach bardziej zauważalną, zadomowioną, oswojoną, a przede wszystkim czytaną? Raczej tak. Jak do tego doszło i co skłoniło Czechów do doceniania polskich książek dla dzieci, poważnego traktowania polskiego reportażu i namiętnego uwielbienia polskiej fantastyki?
Gombrowicz stary, Gombrowicz nowy
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Witold Gombrowicz, Vence, fot. Bohdan Paczowski
Pierwsze lata XXI wieku to przede wszystkim czas stopniowej zmiany warty – wymiany pokoleń polonistów i tłumaczy literatury polskiej. Starsze i średnie pokolenie nadal pracuje nad ważnymi dla siebie tematami i kontynuuje wypełnianie luk wśród literackiej klasyki. Vlasta Dvořáčková wspólnie z Miroslavem Holubem i Miroslavem Červenką tłumaczą poezję Zbigniewa Herberta ("Epilog burzy", 2000). Ponadto Dvořáčková ogłasza drukiem wybory wierszy Tadeusza Różewicza (2004), Bolesława Leśmiana (2005), Wisławy Szymborskiej (2009), a nawet Adama Mickiewicza (2010). Warto dodać, że Dvořáčková jako pierwsza czeska tłumaczka otrzymała w 2011 roku Nagrodę Transatlantyk za całokształt dorobku obejmującego ponad 60 lat pracy i liczącego dziesiątki tomów poetyckich i wyborów wierszy oraz utworów prozatorskich i dramatów.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Andruchowycz, Brodski, Davies, Gerould, Snyder, Sekiguchi... Sylwetki zagranicznych naukowców i tłumaczy, którzy przybliżają światu polską kulturę i historię. Kim są i jak dużo zrobili?
Intensywną pracę kontynuuje także Helena Stachová, której zawdzięczamy m.in. udostępnienie czeskim czytelnikom niemal kompletu dzieł Witolda Gombrowicza. Do jej wydanych już przed 2000 roku tłumaczeń "Ferdydurke", "Pornografii" i "Dzienników" (wznowienia w 2010 i 2015 roku) dołączyły "Bakakaj" (2004), "Trans-Atlantyk" (2007), "Opętani" (2008) oraz "Kosmos" w przekładzie Ericha Sojki (2007). Dodajmy w tym miejscu, że czeski czytelnik ma do dyspozycji także wszystkie trzy dramaty Gombrowicza, "dziennik intymny" "Kronos" (2015, tłum. Petr Vidlák), dwa wybory esejów i tekstów publicystycznych oraz wywiad-rzekę z Dominiquem de Roux pt. "Testament". Nie sposób przecenić też wkładu Stachovej w przybliżenie czeskim odbiorcom dorobku Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. W latach 1995–2010 udało się jej opublikować aż sześć tomów jego prozy, eseistyki i diarystyki. Z niemałym wysiłkiem zdołała przekonać wydawcę do druku dwóch wyborów opowiadań Sławomira Mrożka (2009, 2017). W 2018 roku otrzymała Państwową Nagrodę za całokształt twórczości przekładowej, stając się pierwszą i jedyną tłumaczką z języka polskiego, której przyznano ten laur.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Przyjechał, namieszał, ale czy zwyciężył? Dla jednych mistrz, dla drugich ekscentryk. Ile czasu potrzebował Gombrowicz, by przekonać Argentyńczyków, że wielkim pisarzem był?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Sławomir Mrożek, lipiec 2004, fot. Bogdan Krezel / Forum
Bardzo aktywny pozostawał po 2000 roku także Václav Burian (zmarł przedwcześnie w 2014 roku), którego działalność swoistego "agitatora" na rzecz przyjaźni polsko-czeskiej nie ograniczała się tylko do tłumaczeń książkowych (takich jak np. tomy poetyckie Czesława Miłosza, Ryszarda Krynickiego, Rafała Wojaczka), lecz obejmowała też dziesiątki tekstów popularyzujących literaturę i kulturę polską na łamach czeskich czasopism: recenzje, eseje, fragmenty prozy i poezji. Wśród tłumaczy kształtujących obecność piśmiennictwa polskiego w Czechach około 2000 roku wymienić trzeba ponadto Josefa Mlejnka (przekładał Czesława Miłosza), Jiříego Červenkę (przyswajał dorobek Miłosza, Herberta, Kazimierza Orłosia) i Irenę Lexovą, tłumaczkę sztuk teatralnych inscenizowanych na czeskich scenach (dramaty Witkacego, Andrzeja Stasiuka i innych).
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Dorobek pisarski Czesława Miłosza tworzy tak bogatą i różnorodną, a zarazem harmonijną całość, że trudno jest mówić o jego poezji w oderwaniu od prozy i eseistyki, a także bardzo ważnych dokonań translatorskich i ciekawej korespondencji.
Pierwsza dekada XXI wieku to okres, kiedy młodsze pokolenie tłumaczy-filologów (Jolanta Kamińska, Libor Martinek, Iveta Mikešová, Petr Vidlák i inni) niezbyt skutecznie próbowało wyznaczać nową przestrzeń dla "swoich" autorów, czyli pisarzy debiutujących w Polsce po 1989 roku, częściowo identyfikowanych z kręgiem tzw. pokolenia "bruLionu". Choć starało się przeszczepić najciekawsze i aktualne wtedy teksty na czeski grunt, spotkało się z brakiem zainteresowania wydawców i czytelników – jak bowiem trudne w odbiorze utwory prozatorskie Nataszy Goerke lub Magdaleny Tulli mogłyby zachwycić Czechów, którzy ignorują nawet rodzime odpowiedniki tego rodzaju twórczości autorstwa Danieli Hodrovej czy też Alexandry Berkovej?
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Wjednym z esejów poświęconych literaturze Piotr Śliwiński stwierdził, że po transformacji to właśnie poezja "doznała najsilniejszego przewartościowania swej dotychczasowej rangi oraz najgłębiej przeżyła nieprzydatność tradycyjnych wzorów i języków". Jak się zmieniła przez ostatnie trzy dekady?
Wśród tej niecieszącej się popularnością enklawy, w której kurzem obrastały pojedyncze próby tłumaczenia Marcina Świetlickiego, Jerzego Pilcha, Pawła Huellego i Tulli, nigdy niewydane książkowo teksty Manueli Gretkowskiej, Goerke i Andrzeja Sosnowskiego i z olbrzymim opóźnieniem opublikowane pojedyncze książki Stefana Chwina ("Hanemann" – oryg. 1995, tłum. 2005), Antoniego Libery ("Madame" – oryg. 1998, tłum. 2005) i Marka Bieńczyka ("Tworki" – oryg. 1999, tłum. 2019), lśnią niczym czeska biżuteria jedynie książki Olgi Tokarczuk i Stasiuka.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Namawianie kogokolwiek, żeby zechciał sięgnąć po prozę Olgi Tokarczuk, laureatki literackiej Nagrody Nobla, wydawać się może zajęciem niekoniecznie rozsądnym.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Olga Tokarczuk, fot. Krzysztof Dubiel/Instytut Książki
Pod względem liczby tytułów oraz sprzedanych egzemplarzy Olga Tokarczuk należy do niewielkiego grona polskich autorów, którzy zyskali w Czechach renomę i to na długo przed zdobyciem przez nią prestiżowych nagród: Bookera i Nobla. Jednak nawet do jej twórczości czescy czytelnicy i wydawcy podchodzili ostrożnie – dwie najstarsze książki prozatorskie Tokarczuk, "Podróż ludzi Księgi" oraz "E.E.", wciąż czekają na tłumaczenie na czeski. Pierwszy przekład pojawił się w 1999 r. ("Prawiek i inne czasy" w tłumaczeniu Petra Vidláka) w niewielkim nakładzie. Przez dłuższy czas Petr Vidlák i wydawnictwo Host nie mieli jeszcze wyłączności na książki Tokarczuk, co prowadziło do wydawania "mniej ważnych" pozycji pisarki w innych wydawnictwach ("Gra na wielu bębenkach" w tłumaczeniu Ivety Mikešovej, 2005; "Anna In w grobowcach świata" w tłumaczeniu Jana Fabera, 2008). Pomimo to wydawnictwo Host z Brna do 2021 roku wydrukowało aż dziesięć różnych książek Tokarczuk oraz trzy wznowienia najbardziej popularnych tytułów. Choć polska autorka posiada z pozoru silną pozycję na czeskim rynku wydawniczym, nawet po ogłoszeniu werdyktu noblowskiego jesienią 2019 roku nie przebiła się do tygodniowych statystyk pierwszej dwudziestki bestsellerów z zakresu beletrystyki.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Dwanaście esejów i wykładów Olgi Tokarczuk zebranych w jednym tomie – wraz z jej mową noblowską, od której przejął on tytuł – to zaproszenie do przyjrzenia się pisarskiemu warsztatowi autorki "Biegunów". I jej pierwsza książka od czasu radującej polskie serca decyzji Szwedzkiej Akademii.
Sukces drugiego z wymienionych autorów, Andrzeja Stasiuka, jest o wiele skromniejszy. Pomimo wydania w latach 2001–2017 siedmiu tytułów, w tym jednego zbioru dramatów, Stasiuk nie znalazł ani wiernego czytelnika, ani stałego tłumacza na czeski. Jego teksty (jeśli policzyć same tylko wydania książkowe) po kolei przekładało aż jedenaście osób (!), czasem nawet trzech tłumaczy firmowało jedną książkę ("Jadąc do Babadag", 2008), co bez wątpienia prowadziło do nieuniknionego rozmycia specyficznego stylu autora za sprawą bardzo różnych podejść do przekładu.
W pierwszych latach nowego tysiąclecia zamyka się więc trwający od lat 90. XX wieku okres, kiedy literatura polska była obecna w Czechach głównie na łamach czasopism kulturalnych i dodatków literackich do gazet, co zawdzięczała pokoleniu polonistów debiutujących często jeszcze w antykomunistycznym samizdacie lub uczestniczących w potężnym przełomie kulturowym, jakim okazały się lata 60. Wydania książkowego doczekały się w okresie na przełomie tysiącleci prawie wyłącznie teksty ważne i poważne, których czeskie wersje powstawały długo i mozolnie. Z kolei literatura popularna, polskie bestsellery tamtych lat, skazane były na brak zainteresowania nad Wełtawą wydawców i czytelników swoją uwagę kierujących na hity rynkowe z Zachodu. Václav Burian, próbując podsumować obecność literatury polskiej w Czechach, w wywiadzie z 2010 roku smutno stwierdził, że tłumaczenia co prawda wychodzą w całkiem niezłej jak na mały kraj liczbie, lecz "nie rezonują".
To idzie młodość
Wraz z nadejściem kolejnego pokolenia tłumaczy, absolwentów czeskich polonistyk, które po okresie gwałtownych zmian i reform lat 90. wreszcie stały się w miarę ustabilizowanym gruntem, zmienia się poniekąd praktyka i strategia wprowadzania nowych polskich książek i pisarzy do czeskiej świadomości. Działalność ta przenosi się na platformę internetową, duże znaczenie zyskują portale typu iliteratura.cz, na których zwłaszcza młodzi tłumacze (Barbora Kolouchová Gregorová – wieloletnia redaktor polskiej sekcji, Martina Bořilová, Lucie Zakopalová, Michaela Benešová i inni, w tym autor tego tekstu) publikują własne recenzje nowych polskich książek z próbnymi fragmentami tłumaczeń, żeby w ten sposób zainteresować ewentualnych czeskich wydawców. Jednocześnie portale internetowe w niewielkich odstępach czasowych udostępniają artykuły, recenzje i fragmenty tłumaczeń z klasycznych periodyków drukowanych, co pomaga w ich dalszym rozpowszechnianiu. Zatem wymieniony już portal iliteratura.cz jest (lub przynajmniej przez pewien czas był) w stanie na bieżąco informować o polskich nowościach, a nawet – w niektórych przypadkach – przepowiadać z pewnym wyprzedzeniem sukces książki w Polsce (tak było w przypadku "Gnoju" Wojciecha Kuczoka, "Lubiewa" Michała Witkowskiego lub "Reisefieber" Mikołaja Łozińskiego).
Niestety, na dłuższą metę strategia ta (choć nie tylko ona) doprowadziła grono polonistów do zaklętego kręgu, w którym szerokim, wydawałoby się, procesem tłumaczenia, recenzowania i wszelkiego promowania literatury polskiej zajmuje się w Czechach kilkanaście wciąż tych samych osób. Ścisła współpraca owocuje wcale nierzadkim, lecz z punktu widzenia teorii przekładu mocno kontrowersyjnym "łączeniem sił", co jest rodzajem fenomenu. Przykład Stasiuka i jego jedenastu tłumaczy nie jest bowiem zjawiskiem odosobnionym. Dwóch tłumaczy ma czeska wersja "Biegunów" Olgi Tokarczuk, a także niektóre książki reportażowe i dziecięce; aż czterech tłumaczy uczestniczyło w przekładzie "Kieszonkowego atlasu kobiet" Sylwii Chutnik (2014). Rekordowa liczba trzynastu tłumaczy brała udział w pracach nad antologią wierszy Rafała Wojaczka "Který nebyl" (2012), podczas gdy antologia współczesnej polskiej poezji "12x Polsko" (2011) skupiła "tylko" dziewięcioro tłumaczy i tłumaczek.
Ta niebywała współpraca i pokaźny wzrost liczby przetłumaczonych na czeski pozycji (zwłaszcza po 2010 roku) mają jednak jeszcze inną, istotniejszą przyczynę. Chodzi o systematyczne wspieranie i promowanie literatury polskiej za granicą przez Instytut Książki i Instytuty Polskie. Bez sprawnie działającego systemu grantów i dotacji tego pierwszego nie obyłoby się w Czechach 90 procent polskiej beletrystyki, poezji, dramatu i książek dla dzieci (wyjątkiem jest jednak polska fantastyka, o której będzie jeszcze mowa). Sam Instytut podaje listę aż 176 dofinansowanych tłumaczeń na język czeski w latach 2004-2020 i prawdopodobnie nie jest to lista kompletna.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Instytut Polski w Pradze, fot. IP
Z kolei Instytut Polski w Pradze odpowiada za organizację, promocję i koordynację wszelkich przedsięwzięć literackich (nierzadko prestiżowych i tłumnie odwiedzanych), których strategia już od lat wydaje się przemyślana. Poza wydarzeniami cyklicznymi najwięcej uwagi czeskich czytelników przyciągnąć miało dwukrotne zaproszenie Polski jako głównego gościa największych w Czechach targów książki "Svět knihy Praha", co wiązało się zawsze z przygotowaniem ponadstandardowej liczby nowych tłumaczeń i z zaproszeniem czołowych polskich pisarzy i pisarek. Niestety obie okazje zostały fatalnie naznaczone przez niespodziewane okoliczności: katastrofę lotniczą w Smoleńsku (2010) i pandemię wirusa COVID-19 (2020). W 2014 roku wzmożoną uwagę intelektualistów i ludzi kultury przyciągnął zapewne także "Polský rok na Vltavě", całoroczny cykl kilkudziesięciu programów na temat polskiej kultury, zrealizowany przez poświęcony kulturze kanał czeskiego radia publicznego.
Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że w ostatnich kilkunastu latach nie odbyła się w Czechach żadna impreza literacka z polskim udziałem, nie wydano polskiego dodatku czasopisma, nie zorganizowano wieczorku autorskiego polskiej poetki, których pomysłodawcami lub przynajmniej koordynatorami nie byliby pracownicy Instytutu Polskiego w Pradze. Od ich wyborów zależy obecnie niemal cały kształt piśmiennictwa polskiego w Czechach, co z jednej strony powinno cieszyć i być przyjmowane z wdzięcznością, z drugiej jednak prowadzi do zwodniczego efektu "bańki społecznościowej".
Młodszemu pokoleniu pisarzy w Polsce drogę otworzył fenomenalny sukces debiutu Doroty Masłowskiej w 2002 roku. Dopiero po nim szersza publiczność zaczęła zwracać uwagę na twórczość pisarzy i pisarek nawet od tej autorki nieco starszych, takich jak Wojciech Kuczok (Nagroda Nike 2004 za "Gnój"), Michał Witkowski (sukces "Lubiewa" w 2005 roku) i innych, urodzonych najczęściej w latach 70. i 80. XX wieku. W tym samym czasie w Czechach dochodzi do głosu, o czym była już mowa, nowe pokolenie tłumaczy, siłą rzeczy wykorzystujące międzynarodowy rozgłos młodej prozy z Polski. Jednocześnie trzeba podkreślić, że w przypadku tej działalności trudno o sukces komercyjny.
Nic więc dziwnego, że czescy wydawcy prawdopodobnie nie podjęliby się druku żadnej ze wskazanych książek bez konkretnego wsparcia finansowego polskich instytucji, a zadowalająca sprzedaż utworów Masłowskiej lub Witkowskiego to kropla w morzu przyswajanej beletrystyki, zwłaszcza przekładów z angielskiego, francuskiego, niemieckiego i hiszpańskiego kręgu kulturowego. Ostatecznie jednak Dorota Masłowska doczekała się na razie trzech wydanych w Czechach powieści, dwóch dramatów, jednego wznowienia; po dwa tłumaczenia mają Joanna Bator, Martyna Bunda, Sylwia Chutnik, Mikołaj Łoziński, Mirosław Nahacz, Piotr Paziński, Michał Witkowski; po jednej książce Jacek Dehnel, Marta Dzido, Jerzy Franczak i Wojciech Kuczok. Nie jest to wcale mało.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Rzut oka na polską literaturę po 1989 roku pokazuje ją po raz pierwszy od dawna wyzwoloną z ideologicznych i politycznych zadań. Czy jednak uczyniło ją to bardziej uniwersalną? Przypominamy, co ważnego wydarzyło się w literaturze ostatniego – upływającego wkrótce – ćwierćwiecza.
Fakty są takie
Jeszcze lepiej radzi sobie polska literatura faktu. O entuzjastycznym przyjęciu przez Czechów polskich reportaży z czeskimi wątkami (mamy na myśli oczywiście ceniony i głośny
"Gottland" Mariusza Szczygła i kolejne książki tego autora, na bieżąco tłumaczone na czeski przez Helenę Stachovą, a także dwie, jak dotąd, książki reportażowo-historyczne Mariusza Surosza – notabene obydwu autorów czescy czytelnicy mylą, co zapewne przekłada się na wzrost zainteresowania tym drugim) pisano już wiele razy, natomiast rzadko analizuje się ich wpływ na rozwój czeskiej świadomości (i ewentualnej popularności) polskiego reportażu literackiego jako swoistego gatunku z długą tradycją i bogatą współczesną reprezentacją. Sukces (także finansowy) Szczygła (trzy wydania "Gottlandu" i 21 dodruków) pozwolił jego czeskiej wydawczyni, Jaroslavie Jiskrovej i wydawnictwu Dokořán zaryzykować wydawanie reportaży kolejnych polskich autorów: w 2010 r. pojawiła się książka "Gulasz z turula" Krzysztofa Vargi (można ją uznać za odpowiednik "Gottlandu", tyle że o Węgrzech), w 2013 r. ukazał się tom "Bóg zapłać" Wojciecha Tochmana, a prawdziwy wysyp polskich reportażystów miał miejsce w latach 2015–2018. W tym czasie Instytut Polski w Pradze zorganizował kampanię promocyjną polskiego reportażu literackiego. Była za nią w istocie odpowiedzialna konkretna osoba – Lucie Zakopalová. To w wyniku jej działań doszło do opublikowania imponującej liczby 17 kolejnych tytułów, zakończonej jak na razie czytelniczym sukcesem książki "Jak nakarmić dyktatora" Witolda Szabłowskiego (2021).
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Od czasów Kapuścińskiego i Krall reportaż uchodzi za naszą specjalność. Popularny w kraju, jest też najchętniej tłumaczonym na języki obce gatunkiem polskiej literatury współczesnej. Jakie polskie książki reporterskie czyta świat?
Poza wymienionym wyżej Dokořán, okrętem flagowym polskiego reportażu w Czechach i na Słowacji, jest jeszcze małe słowackie wydawnictwo Absynt i jego seria "Przeklęci reporterzy", w której dotychczas opublikowano po czesku 10 tytułów polskich autorów i autorek. Chociaż w czeskich mediach i portalach czytelniczych książki te odnotowano i przyjęto z aplauzem, przesadą wydaje się nazywanie ich "fenomenem", a pytanie "kto jeszcze nie zna polskiego reportażu?" łatwo uznać nie tyle za retoryczne, co ironiczne. Zresztą po zapoznaniu się z tematyką tych książek można postawić wręcz tezę, że Czechów w istocie interesują reportaże nie o Polsce, ale o innych, bardziej egzotycznych krajach oraz innych, bardziej ogólnych tematach. Gatunek ten rzeczywiście dobrze wpisuje się w ogólnoświatowy wzrost zainteresowania literaturą non-fiction, niemniej uznawanie go za "polską szkołę reportażu" na gruncie czeskim nie współgra choćby ze sposobem, w jaki samo wydawnictwo Dokořán traktuje i kwalifikuje swoje tytuły jako "eseje i książki podróżnicze".
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Tam, gdzie dzieje się coś ważnego, zwykle nie jest spokojnie, tam ludzie cierpią. Zło jest reporterską pożywką, nie dobro - Wojciech Tochman opowiada o kondycji polskiego reportażu, o tym, co jest wyznacznikiem dobrej historii i dlaczego reporterska opowieść musi burzyć.
Łatwo zaobserwować, że w ostatniej dekadzie mamy do czynienia z wyraźnym wzrostem liczby publikowanych książek polskich autorów i autorek. Z prostego uśrednienia danych za lata 2000–2009 wychodzi przeciętnie 6,8 pozycji na rok, za lata 2010-2019 jest to już 11,2 pozycji w obrębie samej beletrystyki. Bezsporne pozostaje także to, że proza "ambitna", ceniona przez krytyków i uwieńczona laurami literackimi, jest w Czechach wydawana i w pewnej mierze też czytana. Co więcej, niekiedy przyciąga uwagę nie tylko sama próba udostępnienia czeskim odbiorcom polskiego dorobku, ale i wysoka jakość tłumaczenia - jak w przypadku "Piaskowej Góry" Joanny Bator w przekładzie Ivety Mikešovej, które zdobyło prestiżową nagrodę literacką Magnesia Litera 2016.
Fantastyczny sukces
Jak na tym tle przedstawia się sytuacja literatury popularnej, która dociera do odbiorców innym kanałem dystrybucyjnym i której obecność w konkretnym kręgu kulturowym wiąże się z pozytywnym odzewem ze strony czytelników? Wśród czeskiego audytorium nie przyjęły się utwory niektórych czołowych polskich autorek z tego obiegu, takich jak Joanna Chmielewska czy Katarzyna Grochola. Również statystycznie najlepiej sprzedający się w Polsce pisarze w 2019 r., tacy jak Remigiusz Mróz czy Blanka Lipińska, w ogóle nie są w Czechach znani. Przyzwoitych nakładów i wznowień doczekała się natomiast w Polsce raczej mało nagłośniona "Arabska Saga" Tanyi Valko, cykl powieści o zderzeniu polskiej i arabskiej kultury, który ukazał się w tłumaczeniu Barbory Kolouchovej Gregorovej. Natomiast nie jest atrakcyjna dla Czechów polska popularna beletrystyka historyczna, chyba że odnosi się do ich własnych dziejów, tak jak powieść Elżbiety Cherezińskiej "Gra w kości", którą próbowano promować na fali popularności serialu telewizyjnego "Gra o tron" jako "emocjonujący thriller historyczny z czasów narodzin Europy Środkowej" (tekst z okładki). Zarazem całkiem licznie pojawiają się w
Czechach kryminały, m.in. w wariancie retro. Dotychczas przekładów doczekały się cztery książki Marka Krajewskiego, cztery utwory Zygmunta Miłoszewskiego i parę powieści innych autorów. Z kolei krąg literatury dla dzieci wykazuje wyraźny wzrost w ostatnich latach. Do 2015 roku tłumaczono na czeski dwie-trzy książki dla dzieci na rok, dziś około dziesięciu. Do głośnych propozycji wydawniczych należą w Czechach książki małżeństwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich, co tylko potwierdza ich sukces w kilkudziesięciu krajach. Gdyby podliczyć wszystkie przywołane dotychczas pozycje, a nawet dodać wszystkie książki dla dzieci, wszystkie tomy poezji i sztuk teatralnych oraz książki religijne, dałoby to w sumie ok. 370 tytułów polskiej literatury wydanych w latach 2000–2021. Dopiero w tym statystycznym kontekście można sobie uświadomić, jak potężną liczbę stanowi kolejnych 113 (!) tytułów polskiej fantastyki. To właśnie trzy tomy "Sagi o Wiedźminie" Andrzeja Sapkowskiego od stycznia 2020 roku utrzymywały się przez trzy miesiące w pierwszej dziesiątce czeskich bestsellerów, właściwie do zamknięcia księgarni przez zarządzenie rządu czeskiego w związku z pandemią COVID-19.
Kolejna ogólnoświatowa fala popularności sagi (wcześniej związana z sukcesem gry komputerowej, a teraz z adaptacją serialową "The Witcher" wyprodukowaną przez Netflix) dotarła także do Czech. Zarazem Sapkowski pozostaje polskim pisarzem z najbardziej ustabilizowaną pozycją na czeskim rynku, czego dowodem jest choćby 36 tytułów i wznowień jego książek w latach 2000–2019. Pod tym względem prawie wszystkich wymienionych wyżej pisarzy z obszaru tzw. literatury ambitnej przewyższają także: Andrzej Pilipiuk (17 pozycji), Jarosław Grzędowicz (6 pozycji), Jakub Ćwiek (6 pozycji), Konrad T. Lewandowski (5 pozycji), Maja Lidia Kossakowska (4 pozycje) czy Stanisław Lem (12 pozycji), który przez tematykę sf jest uznawany w Czechach za pisarza "popularnego". Razem w ramach tego gatunku przetłumaczono na czeski książki 24 autorów.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Stanislaw Lem. Fot. Aleksander Jalosinski / FORUM
Obecność polskiej fantastyki w Czechach ma dość specyficzny, osobny charakter. Tłumaczenia tych książek zazwyczaj nie są wspierane przez polskie instytucje, ich wydawcy specjalizują się gatunkowo, nawet ich dystrybucja i promocja przebiega nieco inaczej. Na wszystkich tych płaszczyznach spotkamy się często z podejściem amatorskim, w pozytywnym i negatywnym znaczeniu tego słowa. Do amatorów należą także niektórzy tłumacze. Wcale nierzadko są to osoby bez wykształcenia filologicznego, operujące polszczyzną z większą lub mniejszą wprawą w ramach szerszego spektrum innych języków, których znajomość też deklarują. Ogromną liczbę tego rodzaju tekstów przełożył Pavel Weigel, z wykształcenia technolog i specjalista od ochrony środowiska, czołowy tłumacz Stanisława Lema, Andrzeja Pilipiuka, Konrada T. Lewandowskiego, a także pisarzy rosyjskich (Siergieja Wasiljewicza Łukjanienki, Kira Bułyczowa) oraz autor niewielu przekładów spoza fantastyki, np. "Pepików" Mariusza Surosza (2011).
Ciekawy przypadek stanowią także ojciec i syn, Jiří i Robert Pilchowie. Jiří, z wykształcenia tokarz, związany od lat 80. ze środowiskiem fanzinów, w latach 90. należący do najważniejszych postaci czeskiej sceny fantasy. Jako wydawca książek Sapkowskiego w tłumaczeniu Stanislava Komárka sam najpierw zaczął tłumaczyć z angielskiego, a później współpracować z Komárkiem przy przekładach z polskiego (np. "Sagę o Wiedźminie" podpisują wspólnie). Po śmierci Jiřego Pilcha (2009) i Pavla Weigela (2015) niektóre tłumaczenia, oprócz Komárka, przejął syn Pilcha, Robert (Pilipiuk, Ćwiek), przekładający wcześniej tylko ze słowackiego. Dodajmy, że także sam Komárek, najbardziej chyba utalentowany z tłumaczy-amatorów, jest z zawodu technikiem telekomunikacyjnym. Główną kwalifikacją językową tych tłumaczy jest ich pochodzenie z okolic Ostrawy i Czeskiego Cieszyna, a także członkostwo w latach 80. i 90. w ostrawskim "Klubie Sci-fi", w którym czytywało się polskie czasopismo "Fantastyka", gdzie zadebiutował Sapkowski. Właśnie w tych okolicznościach Czesi stali się pierwszymi tłumaczami Sapkowskiego na świecie.
Lata 2000–2021 to dla polskiej literatury w Czechach czas obfitości przerwany dopiero pandemią. Do marca 2020 roku wzrastała nieprzerwanie liczba wydawanych tytułów z górnej i dolnej półki. Poszerzyło się i sprofesjonalizowało grono tłumaczy, ustabilizowała współpraca z wydawnictwami. Znaleziono też nowe szlaki docierania do czytelnika za pośrednictwem wszelkiego rodzaju imprez literackich i platform internetowych. Uaktywnił się dobrze zaprojektowany system dofinansowania i wszelkiego wsparcia ze strony polskich instytucji kultury, takich jak Instytut Książki i Instytut Polski w Pradze. Po wypełnieniu białych plam z przeszłości czeska publiczność zyskała szansę, by na bieżąco poznawać także dorobek pisarzy średniego i młodego pokolenia. Od kilku lat promowana jest twórczość reportażowa, wzrasta nadal zainteresowanie literaturą dziecięcą. Gatunki popularne przekładają ci sami tłumacze, którzy firmują też najbardziej ambitne powieści, a jedne i drugie uzależnione są od systemu grantów, co świadczy o istnieniu raczej wąskiego i dość hermetycznego grona popularyzatorów kultury polskiej w Czechach. O tym, co i jak będzie tłumaczone, często decyduje sam tłumacz, lecz wcale nierzadkim zjawiskiem jest kolektywna praca przy projektach zainicjowanych przez Instytut Polski w Pradze. Jedynym gatunkiem autentycznie popularnym i zasługującym na nazwanie fenomenem pozostaje polska fantastyka na czele z Andrzejem Sapkowskim i dwudziestką innych pisarzy i pisarek. Przyszłość literatury polskiej w Czechach opiera się na trzech filarach: na przychylnym rozwoju gospodarczym, na właściwej polityce kulturalnej państwa polskiego i na entuzjazmie konkretnych ludzi. Miejmy nadzieję, że nie okaże się to kolos na glinianych nogach.
Autor: Jan Jeništa
Jan Jeništa - doktor nauk humanistycznych, wykładowca Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. Absolwent polonistyki i ukrainistyki na tymże uniwersytecie. W pracach badawczych koncentruje się na zagadnieniach teorii i praktyki przekładu, polskiej literaturze współczesnej w ujęciu porównawczym, ze szczególnym uwzględnieniem szeroko pojętych polsko-czeskich związków kulturowych, m.in. w dziedzinie sztuk wizualnych, zwłaszcza z zakresu designu. Jest tłumaczem literatury polskiej na czeski, m.in. tekstów Michała Witkowskiego, Sylwii Chutnik, Jacka Dehnela, Łukasza Dębskiego, Filipa Springera, Piotra Macierzyńskiego.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]