Po maturze przez kilka lat mieszkał w Paryżu, skończył socjologię na Sorbonie. Pracował jako malarz pokojowy, tłumacz, fotograf (robił zdjęcia dla "Przekroju" i "Rzeczpospolitej"), asystent niewidomej psychoterapeutki, uczennicy Jacques'a Lacana. Miał kilka wystaw fotograficznych, publikował krótkie opowiadania w pismach literackich. Stypendysta programu Instytutu Książki i Stowarzyszenia Willa Decjusza dla pisarzy i tłumaczy Homines Urbani (2007), Ledig House (USA), Chateau de Lavigny (Szwajcaria), Akademie Schloss Solitude (Stuttgart). Syn Marcela Łozińskiego, jednego z najbardziej znanych i docenianych na świecie dokumentalistów polskich, brat reżysera i scenarzysty filmów dokumentalnych i fabularnych Pawła Łozińskiego.
Łoziński twierdzi, że nigdy nie planował napisania książki. Pomysł i temat na debiutancką powieść, "Reisefieber", pojawiły się przypadkiem. W jednym z wywiadów mówił:
Byłem świadkiem historii, która mnie głęboko poruszyła. To co się stało, dało mi ramę powieści, którą próbowałem wypełnić sobą.
W 2006 roku "Reisefieber" przyniosła mu II nagrodę literacką w Konkursie Młodych Twórców Warszawskiej Fundacji Kultury i Nagrodę Kościelskich za najlepszą debiutancką powieść 2006 roku. "Reisefieber" była także nominowana do nagrody Nike 2007, nie weszła jednak do finałowej siódemki. Jest to kameralna opowieść o Danielu, zbliżającym się do czterdziestki, mieszkającym w USA literacie, który po śmierci matki przyjeżdża do Paryża, by uporządkować jej sprawy i jednocześnie zmierzyć się z tajemnicami przeszłości. Zaskakująco dojrzały debiut 25-latka stronił od ekstrawagancji czy kontrowersji, jednocześnie wykraczając poza "typowo polskie" tematy i zmagania, w zamian oferując uniwersalną opowieść o dojrzewaniu, braku porozumienia i rodzinnych traumach.
Niemieckie "Reisefieber" dosłownie oznacza "gorączkę podróżną", lęk przed podróżą. Klamrę powieści stanowi lot samolotem. Podróż, w jaką wyrusza Daniel, to w istocie wyprawa w przeszłość - próba zrozumienia matki, próba rekonstrukcji jej świata ze strzępów informacji. Pomocy w tej rekonstrukcji szuka u ludzi, którzy niewiele mogą mu powiedzieć - ciotki, która sama nie do końca znała i rozumiała przyrodnią siostrę, niewidomej psychoterapeutki związanej tajemnicą lekarską. Równolegle pojawiają się retrospekcje, sceny z życia matki Daniela, Astrid. Ona także ma kłopot ze zrozumieniem syna i także szuka odpowiedzi. Robert Ostaszewski pisał w "Gazecie Wyborczej":
Proza młodego autora jest jak na debiut zaskakująco dojrzała i sprawna warsztatowo. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że "Reisefieber" to najbardziej obiecujące entrée na literacką scenę od czasu "Wojny polsko-ruskiej..." Doroty Masłowskiej.
Na tle pisarzy swojej generacji Mikołaj Łoziński stanowi wyjątek. Nie epatuje czytelnika wymyślnym językiem, nie sili się na nowoczesność. Nie próbuje być głosem pokolenia ani kronikarzem swoich czasów. Zaskakująco skromny i naturalny, wzbrania się przed mówieniem o sobie jako o pisarzu. W rozmowie z Beatą Berezą mówił:
Nie piszę spektakularnie, nie trzaskają drzwi i okiennice, nie ma burzy za oknem, nie stają mi włosy na głowie. Moje pisanie to raczej niepisanie.
Porusza tematy uniwersalne, bez patosu pisze o kondycji ludzkiej. Mówił:
Opisałem, najlepiej jak umiałem, rzeczy dla mnie podstawowe i najważniejsze: uczucia, emocje i związki między ludźmi. Wszystko jedno, czy akcja rozgrywa się w Paryżu, Warszawie, czy w Tychach.
Zdumiewa precyzją i oszczędnością narracji – "Reisefieber" nie jest książką obszerną, ma zaledwie 162 strony, z wersji pierwotnej Łoziński wykreślił ich siedemdziesiąt. Mówił:
Piszę wolno, niepewnie, z każdym nowym zdaniem mam tysiąc wątpliwości. (...) Z każdą nową stroną boję się, że wreszcie się wyda, że tak naprawdę nic nie umiem i nic nie wiem o ludziach.
Podobnych wątpliwości nie mają czytelnicy i krytyka. Powieść przetłumaczono na niemiecki, węgierski, czeski, słoweński, łotewski i rosyjski.
Druga książka Łozińskiego to wydane w 2008 roku "Bajki dla Idy" – zbiór opowiadań dla dzieci, nawiązujących do konwencji bajki zwierzęcej. Łoziński pisze o zwierzętach mądrze i z czułością. One także mają swoje przeżycia – żółw cierpi, gdy mała właścicielka nie poświęca mu uwagi, pies niepokoi się rozwodem państwa. W rozmowie z Beatą Kęczkowską pisarz zastanawiał się:
Pierwszą bajkę napisałem na dziewiąte urodziny Idy – córki mojego brata. Miałem mało pieniędzy, kupiłem jakąś badziewną grę komputerową, było mi trochę wstyd. Więc dałem jeszcze bajkę o żółwiu. A potem następne o innych zwierzętach. Może bajki przynajmniej poprawią mój wizerunek u Idy?
Zdaniem Kęczkowskiej, Łoziński dla małego czytelnika pisze równie dobrze, jak dla dorosłych:
Teraz też autor zasługuje na gratulacje - odwagę pisania bajek trzeba doceniać! (...) Jego opowieści o przyjaźni, odpowiedzialności, miłości są bezpretensjonalne i mądre. Wzruszają i bawią.
Kolejna publikacja autora to wydana w 2011 roku "Książka", dzięki której stał się laureatem Paszportu Polityki 2011. Tu znów tematem najważniejszym okazała się rodzina - tym razem własna, ale wyrwana z kontekstu wielkich historycznych wydarzeń, skupiona na wewnętrznych relacjach i napięciach. Artur Madaliński pisał w "Dwutygodniku":
Autor "Reisefieber" wie, że to, co najciekawsze, rozgrywa się w przestrzeni prywatnej, w świecie obłaskawionym gestami zrozumiałymi tylko ludziom sobie najbliższym, zdominowanej przez rejestry emocjonalne właściwe relacjom najintymniejszym.
Kolejne dzieła autora to wynik współpracy z artystkami wizualnymi. Z fotografką Julią Staniszewską opowiedział historię słynnej w czasach PRL, rodzinnej, podwarszawskiej "Restauracji".