Więcej o pamięci i przemijaniu mówi pierwsza powieść Dehnela. "Lala" to gawęda rodzinna, rekonstruująca losy babci pisarza, znanej w familii pod tytułowym przezwiskiem. Na temat jego genezy istnieją dwie wersje – jedna odnosi się do nadzwyczajnej urody bohaterki, druga – do faktu jej stosunkowo późnego chrztu, przed którym jednak rodzina musiała ją jakoś nazywać. Narrator przejawia wyraźną fascynację swoją bohaterką – wszystko to jednak, co budzi jego zainteresowanie, jest zapośredniczone opowieściami babci bądź (przytaczanymi przez nią) pozostałych członków rodziny. W bardziej współczesnych partiach powieści obserwujemy z kolei dezintegrację tego zakorzenionego w słowie mitu – kiedy tytułowa bohaterka zaczyna cierpieć na zaniki pamięci, a snuta przez wnuka opowieść zyskuje znamiona nie tyle prostego zapisu, ile rekonstrukcji. Ma się poczucie, jakby narrator "Lali" opowiadał historię niejako zamiast (niezdolnej już do tego) bohaterki, co nadaje powieści, skrzącej się skądinąd od wyśmienitych anegdot, nieco melancholijny charakter.
Niedługo po omówionej powieści Dehnel wydał "Rynek w Smyrnie". Jest to zbiór, na który składa się sześć opowiadań powstałych w latach 1999-2002, a więc poprzedzających "Lalę". Widać tam zresztą próbę przymierzenia się do tematyki "Lali", jako że podobną do powieściowej rzeczywistość kreuje zresztą opowiadanie "Filc". "Rynek w Smyrnie" sprowokował mieszane reakcje krytyki – obok zwyczajowych pochwał mówiących o elegancji i wyrafinowaniu prozy Dehnela pojawiały się również uwagi o nadmiernej dekoracyjności, psującej efekt autentycznie interesujących pomysłów fabularnych. W ogóle pytania o cel i funkcjonalność stylizatorskich zabiegów Dehnela pojawiają się w tekstach krytycznych coraz częściej. Sam autor nie ułatwił zaś odpowiedzi na nie, kolejną książkę tytułując "Balzakiana", i już samym tym wskazując na kolejną stylizację.
W odpowiedzi na podobne zarzuty Jacek Dehnel dysponuje wypróbowaną strategią polemiczną. Wskazuje on mianowicie na dający do myślenia fakt, że akceptacja dla prowokacji estetycznych odwołujących się do awangardy zdaje się być obecnie daleko większa, niż kiedy prowokacja przyjmuje formę hołdu dla tradycji.
Sposób, w jaki "Balzakiana" odnoszą się do wywołanej tytułem historii literatury, nie jawi się zresztą jako jednoznaczny. Co prawda przedstawione w czterech nowelach (bądź "minipowieściach") typy ludzkie można odnieść do konkretnych postaci z "Komedii ludzkiej", lecz z drugiej strony inna jest już objętość dzieła (około 400 stron w porównaniu z cyklem powieści tworzonym przez Balzaca przez całe życie), inne też – bo polskie – są realia. Wreszcie tytułowy patron zostaje wręcz wyśmiany w momencie, gdy jedna z bohaterek czyta Harlequina... którego zastępują cytaty z Balzaca.