I jakie są te wspólne tematy?
Wystarczy XX wiek, dalej nie musimy sięgać. Będą to opisy przede wszystkim doświadczenia I i II wojny światowej, a także utracone sąsiedztwo z Żydami – rola tej społeczności na przestrzeni wieków i jej brutalne wymordowanie, czyli Holocaust i antysemityzm. Wspólnym tematem będzie również sąsiedztwo Niemców i wpływ niemieckiej kultury.
Po II wojnie światowej takim tematem będzie też komunizm.
I nie chodzi tylko o przeżywanie bycia ofiarą komunizmu, ale także wspólne doświadczanie entuzjazmu wobec komunizmu. Największe dzieła powstałe po II wojnie światowej w naszym regionie to są właśnie książki opisujące takie rozdarcie. O tym jest "Zniewolony umysł" Czesława Miłosza oraz "Żart" Kundery. To są opowieści o ludziach, którzy uwierzyli, że dzierżą ster historii, a potem nagle okazuje się, że nad niczym nie panują – nawet nad własnym życiem, nad własną przeszłością i przyszłością. I teraz, jak tak o tym mówię, to zadaję sobie pytanie: no dobra, ale ile można pisać o XX wieku?
Wygląda na to, że wciąż się pisze.
Jak popatrzymy na autorów, których książki są dzisiaj bestsellerami czy to w Polsce (Szczepan Twardoch), czy to w Czechach (Alena Mornštajnová), czy na Słowacji (Pavol Rankov), to są pisarze wciąż sięgający po te zagadnienia. Tam ciągle jest mowa o wojnie, antysemityzmie, komunizmie, faszyzmie, tak jakby te ideologie wciąż były jakimś nieprzetrawionym problemem, z którym pisarze naszej części Europy nadal się borykają i znajdują czytelników również w sąsiednich krajach.
Aleksander Kaczorowski, "Praski elementarz", fot. Wydawnictwo CzarneA czy pojawił się jakiś wspólny temat, którego wcześniej nie było?
Jest coś takiego. Uświadomiłem sobie to całkiem niedawno, kiedy przygotowywałem kolejne wydanie "Praskiego elementarza". To zbiór moich esejów o czeskich pisarzach, wydany po raz pierwszy w 2001 roku. Wśród 15 czeskich pisarzy, o których pisałem jeszcze 20 lat temu, nie ma ani jednej kobiety. Zacząłem się zastanawiać dlaczego. I wydaje mi się, że wówczas literatura czeska była po prostu światem mężczyzn – światem stworzonym przez mężczyzn, światem męskich problemów, męskiej perspektywy. Bez względu na to, czy to będzie Havel, Hrabal, Kundera, Škvorecký czy Pavel, zawsze będzie to jednak męski ogląd świata. I ta nowa cecha wspólna to kompletne złamanie tego męskiego paradygmatu. Dziś najbardziej interesującym autorem czeskim jest kobieta – Radka Denemarková. I moim zdaniem w literaturach środkowoeuropejskich dominującą rolę odgrywają teraz pisarki.
Co się takiego stało, że kobiety przejęły ster w naszych literaturach?
Nie chodzi tylko o to, że pisze więcej kobiet niż mężczyzn, ani też o to, że kobiety są bardziej widoczne na listach bestsellerów czy że mają więcej talentu. Są dwie możliwe odpowiedzi. Pierwsza jest taka, że wreszcie jest normalnie. Ale wiem, że to jest taka odpowiedź, która niczego nie tłumaczy, bo co – weszliśmy do Unii i kobiety zaczęły pisać? Bez sensu. Więc chyba chodzi o coś innego. I tu wyłania się ta druga odpowiedź, że tym co różni właściwie całą Środkową Europę od Zachodu jest brak doświadczenia feminizmu, który na Zachodzie wydarzył się w latach 70. A nasza rewolucja feministyczna zaczyna się dopiero po 1989 roku.
Ale dlaczego uwidacznia się dopiero po 30 latach?
Jeśli ktoś przyglądał się literaturze polskiej, czeskiej czy węgierskiej, to widział co się święci już od kilku lat. Ale dziś po prostu jest to widoczne gołym okiem. Ta rewolucja oznacza pojawienie się kompletnie nowej perspektywy i tematyki w literaturach narodowych. Nie mówiąc już o innej wrażliwości, gdzie intymne historie pisane są przez kobiety i dla kobiet. Co więcej, mamy wręcz do czynienia z sytuacją, w której to męski świat staje się światem nieopowiedzianym.
Co konkretnie umożliwiło tę zmianę?
Literatura i sztuka są raczej efektem ubocznym przemian gospodarczych oraz cywilizacyjnych. I tak jak każda epoka ma swoje tematy, style, gatunki, tak ma też pewne elementy, które są nie do pomyślenia. Powieść de facto nie istniała przed XIX wiekiem, ponieważ nie było społeczeństwa, które mogłoby zostać opisane za jej pomocą. Nie było też czytelników, którzy mogliby po tego typu książki sięgnąć. Nie było mieszczaństwa, nie było burżuazji. Tak samo było z nieco przemilczaną rolą pisarek po 1989 r. Myślę, że to w dużej mierze wynika z tego, iż nie doceniliśmy faktu, że ten nasz świat po 1989 r., w którym praktycznie nie było kobiet, poukładali faceci. I zbudowaliśmy w Europie Środkowej taki system, który może oficjalnie nazywa się demokracją liberalną, ale tak naprawdę jest demokracją męską. Myśmy po prostu pod hasłami Solidarności, Karty 77, węgierskiej czy słowackiej opozycji zafundowali sobie taki reżim, w którym dominował męski punkt widzenia. I uważam, że to w końcu musiało się spotkać z reakcją, która wypłynęła na powierzchnię m.in. dzięki pisarkom naszego regionu. W tym sensie ciekawe jest też to, że być może Europa Środkowa właśnie z tą swoją olbrzymią reprezentacją kobiet zaangażowanych w literaturze stanie się punktem przemian i inspiracji dla kobiet w różnych częściach globu. I być może właśnie dzięki tym pisarkom wrócimy do głównego stołu, przy którym dyskutuje się o ideach w świecie.