"Lotna" opowiada o kampanii wrześniowej i polskim szwadronie kawalerii. Jest też symbolicznym pożegnaniem polskiego romantyzmu. Na plakacie przedstawiono scenę szarży kawalerzystów na czołgi niemieckie. Tytuł filmu odnosi się do imienia konia, który ginie na końcu filmu, symbolicznie przypieczętowując, podobnie jak złamana szabla komendanta, koniec przedwojennego świata. Plakacista umieszcza grupę jeźdźców na białym tle. Konie przedstawione są na błękitnym "pasie" farby, który można oznaczać drogę wiodącą ku wolności, zarówno tej ziemskiej (walka obronna), jak i niebiańskiej (śmierć). Pod nimi na czerwonym tle starannie wykaligrafowano tytuł "Lotna". Nad grupą postaci skłębiono bezkształtne plamy farby przywodzące na myśl zachmurzone niebo. W tym przedstawieniu porusza pustka, wyobrażona jako biała płaszczyzna, w kierunku której podążają jeźdźcy. Może chodzić o mgłę, kojarzącą się z imieniem konia, a więc lotnym, skroplonym powietrzem. W metaforycznym sensie to symbol niewiedzy, niewidoczności tego, co z przodu, albo konieczność odbudowy tego, co się skończyło.
Zupełnie inaczej wygląda plakat do zrealizowanego w 1959 roku według powieści "Między wojnami" Kazimierza Brandysa do filmu "Samson". Na rdzawym tle umieszczono fragment rozbitego muru z gzymsem, co jest wyraźną aluzją do ostatniej sceny filmu i jego tytułu – postaci biblijnego Samsona, który był sędzią starożytnego Izraela. Podobno gołymi rękami zabił dwa lwy i zburzył budynek. Ostatecznie jednak, z uwagi na lekkomyślność, nie stanął na wysokości zadania i zginął śmiercią samobójczą pod ruinami kolumn. Jego upadek i śmierć symbolizuje umieszczony na afiszu przełamany fragment budynku.
Plakaty do filmów Andrzeja Munka
Zupełnie innym twórcą polskiej szkoły filmowej okazał się Andrzej Munk, do którego filmów plakaty wykonali Stanisław (brat Wojciecha) Zamecznik – "Człowiek na torze" (1957), Roman Cieślewicz – "Eroica" (1958) i "Zezowate szczęście" (1959) oraz Leszek Hołdanowicz – "Pasażerka" (1964). Plakat do pierwszego z nich przedstawia smugę czarnego dymu, który wyobraża sylwetkę pociągu z czterema światłami: żółtymi z przodu i czerwonymi z tyłu. Przecina ją turkusowy napis tytułowy i szereg diagonalnych linii, które tworzą nazwiska twórców filmu.
Wszystkie razem sugerują istnienie niewidocznej na początku sieci, oddzielającej wyobrażenie pociągu od potencjalnych widzów plakatu. W prawym dolnym rogu plakacista umieścił zdjęcie (kadr z filmu) małej sylwetki głównego bohatera – Władysława Orzechowskiego (Kazimierz Opaliński) z walizką. Film powstał na motywach opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego "Tajemnica maszynisty Orzechowskiego". Główny bohater ginie w dziwnych okolicznościach pod torami pociągu. Fabuła opowiada o próbach odkrycia przyczyn tego wydarzenia. Ostatecznie okazuje się, że była to śmierć samobójcza człowieka, który zdecydował się poświęcić własne życie, rzucając się pod koła nadjeżdżającego pociągu, a tym samym przeciwdziałając jego wykolejeniu. Zagrożenie było efektem opieszałości innych pracowników kolei. Widoczny w plakacie dym lub cień pociągu wyraźnie dominuje nad postacią maszynisty. Przywodzi na myśl pociąg-widmo, a także wijącego się węża o żółtych, zdradliwych oczach. Pociąg kursuje ciągle po tym samym torze, "uwolniony" zostaje tylko maszynista, który idzie przed siebie w niewiadomym kierunku.
Plakat do filmu "Eroica" został wykonany prze Romana Cieślewicza w 1957 roku. Składa się z trzech części – tak jak pierwotna wersja dzieła Andrzeja Munka, które powstało według opowiadań Stawińskiego. Wszystkie one są rodzajem rozrachunku z mitologizowaniem wojennej przeszłości. Pierwsza opowiada o warszawskim cwaniaczku Dzidziusiu Górkiewiczu (Edward Dziewoński), który przypadkowo uczestniczy w powstaniu warszawskim. Druga o niemieckim oflagu, w którym przebywają polscy oficerowie. Wśród jeńców krąży legenda o udanej ucieczce porucznika Zawistowskiego. W istocie ta postać ukrywa się w przewodzie wentylacyjnym, tym samym podtrzymując nadzieję innych na możliwość pomyślnego wyjścia z opresji. Jest to więc opowieść o bohaterstwie, które się nie opłaca, bo nie niesie za sobą sukcesu. Pomysł na tytuł Munk zaczerpnął z III Symfonii Es-dur Ludwika van Beethovena. Na plakacie widnieją kadry z dwóch części filmu, które pokazane zostały szerszej publiczności. Istniała jeszcze część trzecia, pt. "Zakonnica", ale niestety nie została ona ostatecznie włączona do skończonego materiału. Tylko plakat uchwycił ten pierwotny zamysł na triadyczną budowę opowieści. Część środkowa, wypełniona napisami, zaskakuje widza przepastnością czerni.
Plakat do kolejnego filmu Andrzeja Munka, pod tytułem "Zezowate szczęście" z 1960 roku, na podstawie opowiadania "Sześć wcieleń" Jana Piszczyka Stawińskiego, wykonał Roman Cieślewicz techniką… wycinankową. Jest to historia pechowego oportunisty (w tej roli Bogumił Kobiela), który próbuje się przypodobać aktualnym władzom, przechodząc liczne metamorfozy. Każdorazowo okazuje się jednak, że na zmiany jest za późno, bo albo nie mają one już sensu, albo wręcz przynoszą bohaterowi same kłopoty. W centrum rysownik umieścił popiersie Piszczyka ze zdziwioną miną, która najlepiej charakteryzuje ironiczność jego losów. Postać ustrojona jest błękitną kokardą, odznaczeniem "Virtuti Militari" i odwróconą różą. To aluzja do akcji w filmu, w której postać ta przypadkowo staje się bohaterem narodowym. Wokół niego wycinankowe dłonie układają się w geście wskazywania. Sugerują one ważność bohatera, ale są też aluzją do wytykania palcami kogoś, kto odstaje od reszty. Wielobarwność, dominacja różu odsyła do gatunkowej przynależności tego filmu. Chodzi o komedię obnażającą ludzką głupotę. W istocie życie oznacza cały ciąg udręk, które niczym pierścienie osaczają człowieka.
Plakat do dzieła Andrzeja Munka "Pasażerka" (z powodu przedwczesnej śmierci artysty, film ostatecznie skończył jego współpracownik Witold Lesiewicz) przedstawia fragment twarzy głównej bohaterki Lizy (Aleksandra Śląska) w znaczącej deformacji. Film przedstawia historią zainspirowaną powieścią i słuchowiskiem radiowym Zofii Posmysz o spotkaniu po latach funkcjonariuszki z obozu koncentracyjnego i byłej więźniarki. Akcja rozgrywa się na pokładzie luksusowego jachtu. Chodzi więc o odnowienie, zupełnie w innym czasie i realiach, relacji: kat i ofiara (Marta grana przez Annę Ciepielowską). Oryginalność filmu Munka sprowadza się przede wszystkim do faktu, że jest to opowieść polifoniczna, pokazująca, jak wiele wersji opisów może mieć to samo wydarzenie, w zależności od tego, z jakiej perspektywy i kto je opowiada. Te deformacje wyobraża plastyczna anamorfoza, która też – poprzez skojarzenie z obrazami malarskim – np. "Ambasadorami" Hansa Holbaina – może kojarzyć się z ideą vanitas, przemijania. Ascetyzm, kaligraficzność plakatu odsyła ponadto do czarno-białej wizji obozowej rzeczywistości, która zostaje zatarta przez dwuznaczne relacje między głównymi postaciami.
Has, Kawalerowicz, Kutz, Różewicz, Konwicki
Wojciech Has zwykle umieszczany jest na dość odległej orbicie polskiej szkoły filmowej. Świadczą o tym jego filmy, w których na pierwszy plan wysuwają się relacje uczuciowe głównych bohaterów: niespełniona miłość, związany z nią tragizm bądź rozczarowanie. Wystarczy przywołać dwa tytuły: "Pożegnania" czy "Jak być kochaną". Plakat do pierwszego filmu, na podstawie powieści Stanisława Dygata, wykonał Roman Cieślewicz. Książka i film są rodzajem rozrachunku inteligenckiego z przedwojennym światem. Opowiada o młodzieńczej miłości fordanserki i niedojrzałego chłopaka, który nie jest gotowy na miłość.
Plakat wyobraża scenę tańca pary głównych postaci przy dźwiękach gramofonu. To jedyna chwila autentycznej bliskości, która zostaje nagle przerwana zacięciem się płyty. Plakat wskazuje na ten moment, jako najważniejszy w zrozumieniu sensu tytułowego pożegnania, jak i znaczenia fabuły filmu. "Pożegnania" odsyłają bowiem nie tylko do wymiaru rozstań jednostkowych, ale także zerwania więzi między dwoma nie pasującymi do siebie światami, a ostatecznie wskazują na mijanie starego czasu, dawnej rzeczywistości, których synonimem jest villa Quo vadis.
"Jak być kochaną" to natomiast film zrealizowany na podstawie opowiadania Kazimierza Brandysa pod tym samym tytułem, przez Hasa w 1964 roku. Ascetyzm, geometryczność plakatu z białą postacią kobiety, sprowadzoną do schematu, poraża. Postać ta trzyma przy sobie obraz w niebieskiej ramce z odwróconym tyłem mężczyzną. Można odczytać to przedstawienie jako uwewnętrzniony obraz ukochanego Wiktora (w tej roli Zbigniew Cybulski), który nie odwzajemnia uczuć Felicji, głównej bohaterki filmu (Barbara Krafftówna). Pochylona głowa namalowanej postaci, widziana z profilu, sugeruje smutek kobiety, która dość szybko orientuje się w niechęci, jaką darzy ją mężczyzna.
"Matka Joanna od Aniołów" jednego z ważniejszych przedstawicieli polskiej szkoły filmowej Jerzego Kawalerowicza miała swoją premierę w 1961 roku.
Jest to adaptacja opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza pod tym samym tytułem opowiadająca o XVIII-wiecznym klasztorze na Smoleńczyźnie, w którym przebywają opętane przez demona mniszki. Plakat wykonał Waldemar Świerzy, wysuwając na pierwszy plan tytuł filmu, pisany błękitnymi litrami na czarnym tle, i niewyraźną twarz zakonnicy wieńczącą dwie białe linie krzyżujące się w znak krzyża. Innym skojarzeniem może być krata, która dzieli kobietę od księdza Suryna, przybyłego do zakonu w celu wywabiania zła z kobiet. Krzyż i krata to aluzje do zakonnego życia, które oznacza wyrzeczenie się własnego ciała, zamknięcie go więzieniu, a wręcz odwzorowanie bólu ukrzyżowanego Chrystusa.
Do najoryginalniejszego filmu Kazimierza Kutza "Nikt nie woła" (1960) według powieści Józefa Hena plakat zaprojektował Eryk Lipiński. W roli głównej wystąpili młodzi, dziś zapomnienie już aktorzy: Zofia Marcinkowska (Lucyna) i Henryk Boukołowski (Bożek). Na intensywnie chabrowym tle widnieją czarne zgliszcza jakiejś budowli – sugestia powojennych ruin i braku miejsca dla młodych ludzi, próbujących ułożyć sobie życie. W tle plakacista umieścił czerwoną tarczę zachodzącego słońca. Symbol nadchodzącej nocy, która zmusza do znalezienia schronienia. Film opowiada po części właśnie o takim poszukiwaniu swojego nowego miejsca na ziemi, ale nie tylko o miejsce chodzi. Ważna jest też miłość. W filmie Kutza pojawia się uczucie, które po początkowym zdystansowaniu, które obrazuje kadr wykorzystany w plakacie, przekształca się w coś ważniejszego, o wiele silniejszego. "Nikt nie woła" ma więc dwa znaczenia. Odsyła do wolności Bożka, która oznacza samotność i konieczność poszukiwania nowej rodziny, ale i do ulgi, związanej z nadzieją na odejście wojennej przeszłości, od której główny bohater stara się uciec.
Plakat do filmu "Świadectwo urodzenia" Stanisława Różewicza z 1961 roku wykonał Jan Młodożeniec, syn znanego futurystycznego poety Stanisława Młodożeńca, uczeń Henryka Tomaszewskiego. Jest to jeden z najbardziej malarskich plakatów. Najbardziej, tak zresztą jak styl reżysera, zbliża się do propozycji plakatu "Pożegnań" Hasa. Na błękitno-szaro-białym tle widzimy postać szczupłej dziewczynki o wielkich oczach. To plastyczne wyobrażenie głównej postaci Mirki z ostatniej z trzech nowel składających się na film: "Na drodze", "List z obozu" i "Kropla krwi". Zagrała ją Beata Barszczewska. Większość napisów Młodożeniec zdecydował się umieścić jakby "w postaci" narysowanej dziewczynki, sugerując tym samym konieczność ich uwewnętrznienia, szczególnie informacji: "Bezbronni i w obliczu okrucieństwa". Chodzi oczywiście o dzieci, które są głównymi bohaterami filmu, a które zostały przez los dotknięte najbardziej. Ważnym sygnałem jest też czerwona czapeczka, która wyróżnia tę postać (tułów został niejako wymazany przez napisy). Głowa z czarnymi włosami i wielkie, smutne oczy odsyłają do żydowskiego pochodzenia dziewczynki, skazując ją na najgorszy z możliwych losów.
Na koniec warto kilka słów poświęcić pracy Wojciecha Fangora do debiutu Tadeusza Konwickiego z 1958 roku "Ostatni dzień lata". To propozycja, która powstała według oryginalnego scenariusza reżysera, w kameralnych warunkach na plaży Bałtyku. Plakat wykonany jest węglem, przypomina dwa szkice nałożone na siebie, przedstawiające na pastelowym tle fragmenty twarzy głównych bohaterów. Chłopaka, granego przez młodego Jana Machulskiego, widzianego en face, oraz starszej kobiety, w tej roli Irena Laskowska, ukazanej z profilu. Jest to kameralna opowieść o pragnieniu miłości i niemożności jej doznania przez pokrzywdzonych ludzi. Akcja dzieje się po wojnie, ale zdaje się, że to właśnie wojna okazuje się tym wydarzeniem, które wpływa na losy bohaterów. Wykorzystana kolorystyka tła przynosi promyk nadziei. Kontur rysunku, użycie węgla i połączenie rysunków twarzy postaci sugerują natomiast niemożność nawiązania porozumienia. Męskie i żeńskie, spoglądania wprost i spuszczony wzrok to niewidzialna granica przechodząca wzdłuż oczu chłopaka, która uniemożliwia rozmowę i wyjaśnia ostatnią scenę filmu.