Wojciech Puś
To kolejny operator filmowy w gronie artystów i artystek pracujących przy oprawach świetlnych w teatrze. W swojej dziedzinie uzyskał doktorat, nad którym pracował pod okiem Józefa Robakowskiego. Jest autorem filmów, scenografii, instalacji i prac wideo. Jak sam mówi, światło jest podstawowym tworzywem jego pracy:
[To] materia, którą przekształcam [...] i przy pomocy której zaczynam wchodzić w nastrój i znaczenie obrazu. Filmowego, teatralnego, instalacyjnego. Każdego.
Wszechstronny artysta w teatrze współpracował z całą reżyserską plejadą, m.in. z Agnieszką Olsten, Markiem Fiedorem, Pawłem Miśkiewiczem, Mają Kleczewską, Natalią Korczakowską czy Łukaszem Twarkowskim. Pracował też przy teatralnym debiucie Wojciecha Smarzowskiego, czyli spektaklu "Kraksa" zrealizowanym w 2005 roku w Narodowym Starym Teatrze, a także przy jednym z pierwszych ważnych przedstawień Krzysztofa Garbaczewskiego – wrocławskiej "Nirvanie" (2009). Kilkanaście razy jego światło towarzyszyło monumentalnym przedstawieniom operowym (jednym z nich był "Orfeusz i Eurydyka" w reżyserii Mariusza Trelińskiego). Puś światło postrzega instalacyjnie: jako odrębny, autonomiczny obiekt a nie cichy kontrapunkt. Dlatego też traktuje swoją pracę jako autorską artystyczną praktykę, w której nie ma miejsca na dominację reżysera:
Z reżyserami, którzy kazali mi >>ustawiać<< światło, więcej nie pracowałem. Ważne jest, by spotkać się z reżyserem, który widzi w nas nie tylko wykonawców, ale też artystów.
– mówił w wywiadzie dla miesięcznika "Teatr". Zarówno Puś, jak i Nalazek podkreślali w rozmowach, że to, czy aktorzy i aktorki są dobrze widoczni na scenie, nie jest dla nich najważniejsze. "Ważne, żeby obraz sceniczny miał napięcie wizualne", mówił Puś.