Maja Ostaszewska także uważa, że spektakl jest rodzajem impresji, bardzo autorską wersją literackiego arcydzieła:
"Krzysztof jest wyrazistym artystą z wyrazistym, teatralnym językiem, sposobem postrzegania współczesności i czerpania z literatury. Zaskakujące dla nas jest, jak bardzo tematy, opisywane w tej powieści, stały się znów dojmująco aktualne - jak bardzo lęki tamtej, dawnej Europy stały się naszymi lękami. Dzisiejsza Europa także drży w posadach z lęku przed obcością, zmianami. Niebezpiecznie skręca w prawą stronę."
Spektakl ciepło przyjęła warszawska publiczność i krytycy teatralni.
"Zanurzony w teatrze Lupy" - przegląd prasy
Zdaniem Jacka Wakara, reżyser "Francuzów" przygląda się salonowi z okrutną ironią, a aktorzy Nowego Teatru fenomenalnie celebrują pozy i gesty znudzonych jego gwiazd:
"Po siedmiu księgach Prousta poruszają się ruchem konika szachowego, ale nie ma w tym krztyny przypadkowości. Ze wszystkich tomów wybierają wątki, sceny, obrazy albo jedynie refleksy. W niemal pięciogodzinnym wieczorze nie dają oczywiście wrażenia obcowania z pełnią arcydzieła, ale pozwalają poczuć jego smak. To zatrzymany w długich teatralnych chwilach, rozbity na celebrowane bez pośpiechu sekwencje oniryczny kalejdoskop, układający się w kronikę upadku portretowanej przez francuskiego pisarza arystokracji. Tyle że Warlikowskiego nie interesują dawne i dzisiejsze klasowe podziały, w jego ujęciu salon jest – jak pisze w znakomitym programie do przedstawienia Joanna Tokarska-Bakir – stanem umysłu, a nie szczeblem na drabinie warstw społecznych." - czytamy w Gazecie Prawnej
Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej porównuje "Francuzów" z ostanimi spektaklmi Krystiana Lupy
"Warlikowski pozwala sobie na rozprężenie, wolne sączenie się scenicznej akcji. Z tego salonowego "niedziania" wyłaniają się obrazy o zaskakującej temperaturze . (...) Warlikowski czyta dzieło Prousta nie tylko jako elegię dla Europy, ale także jako traktat o samotności."
Aneta Kyzioł na łamach "Polityki" zauważyła z kolei , że najnowszy spektakl Warlikowskiego ma wszystko, czego należy oczekiwać od wysokobudżetowej produkcji teatralnej przeznaczonej na międzynarodowe rynki.
"Od wysmakowanej scenografii, przez modne łączenie gatunków (są wstawki śpiewane, tańczone, nie brakuje nawet koncertu – kompozycję Pawła Mykietyna na wiolonczelę i taśmę wspaniale gra Michał Pepol), po świetne aktorstwo. Sceny zazdrości w wykonaniu Mariusza Bonaszewskiego (Swann) i Mai Ostaszewskiej (Odeta), w ogóle ich kreacje to mistrzostwo świata, ale fantastyczni są właściwie wszyscy. "
Aktorskie talenty zespołu Nowego Teatru i debiutującej w nim Agaty Buzek zauważyli również recenzenci opiniotwórczych tytułów niemieckich. Doceniono także scenografię autorstwa Małgorzaty Szczęśniak.
"Niezapomniany wieczór teatralny": niemiecka prasa chwali
Spektakl, który swoją światową premierę miał na niemieckim Ruhrtriennale, spotkał się także ze świetnym przyjęciem niemieckiej publiczności. Dramaturg festiwalu Vasco Boenish przyznał, że sposób, w jaki Warlikowski tworzy swoje spektakle jest unikalny. - W Niemczech nie mamy takiego reżysera, który operowałby taką estetyką i precyzją - mówił dziennikarzom programu Eurokultura. - To był moment, którego dawno nie przeżyłam w teatrze - komentowała po niemieckich pokazach "Francuzów" Dorothea Marcus. Zdaniem dziennikarki, "Franzuzi" to epitafium dla Europy.
"Mimo, że chronologia siedmiu tomów Prousta nie zostaje zachowana, udaje się Warlikowskiemu poprowadzić narrację przez tę potężną opowieść, wydobywając najsłynniejsze sceny, w których wykreowane zostały wielkie momenty aktorskie. (...) Ponad wszystkim unosi się melancholijny, płaczliwy ton, diagnoza apokalipsy, epitafium dla Europy, która zaskorupia się, starzeje, degeneruje, jest zużyta i nie może już spocząć w zadowoleniu na swoim bogactwie. Nie byłoby to zbyt oryginalne stwierdzenie, gdyby u Warlikowskiego nie było świętowane to, co stanowi o istocie Europy: sztuka"