Janusz Minkiewicz – używał pseudonimów H.I. Polit i Jan Uszminkiewicz; bliscy znajomi nazwali go Minio – doczekał się portretu stworzonego przez kolegę po satyrycznym piórze, Ludwika Jerzego Kerna w "Moim abecadłowie" [Kraków 2000]:
Zabłysnął swoim wyjątkowym talentem jeszcze jako gimnazjalista. Chociaż pisał utwory wyłącznie pour la hec, starsi fachowcy traktowali go od samego początku bardzo poważnie. Trochę byli zdziwieni, kiedy go poznawali, bo było to chude, wysokie chłopaczysko, nieco przygarbione, ze zwieszoną głową, chodzące jak bocian, wolno, ale za to długimi krokami. Szybko poznał się na nim Światopełk Karpiński, kilka lat od niego starszy, znakomity satyryk, dziś nieco zapomniany. Panowie się ze sobą zaprzyjaźnili. Przypuszczam, że to od Karpińskiego właśnie Minkiewicz nauczył się tego precyzyjnego rzemiosła pisarskiego, z którego potem słynął, a także dość regularnego popijania wódeczki. Po rozpoczęciu wojny obaj znaleźli schronienie w Wilnie, które nagle stało się litewskie. Tam nastąpiła tragedia. Karpiński nagle zmarł. […] Potem Minio zaprzyjaźnił się ze Stanisławem Dygatem. Każdy z nich miał narzeczoną, a obie były aktorkami. Narzeczoną Janusza była Wanda Nawrocka, a narzeczoną Dygata – Kropka [Jadwiga] Gosławska. Zbliżały się terminy ślubów i wtedy, ni stąd, ni zowąd, panowie zamienili się narzeczonymi. Panna Gosławska wyszła za Minkiewicza, a panna Nawrocka za Dygata.
Sam Minkiewicz tak oto przedstawił się w jednym z numerów satyrycznego czasopisma "Szpilki" w 1955 roku:
Światło dzienne ujrzałem o godzinie wpół do pierwszej w nocy. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż działo się to w Petersburgu w białą noc z 24 na 25 czerwca 1914 roku. Jako że nieszczęścia idą w parze, wkrótce potem wybuchła pierwsza wojna światowa. Moim debiutem książkowym był tom "N i c ś w i ę t e g o". Książka ta ukazała się późnym latem 1939 roku. Jako że nieszczęścia idą w parze, wkrótce potem… itd. Ponieważ w najbliższych latach nie zamierzam rodzić się po raz drugi ani po raz drugi debiutować, przeto razem ze mną możecie ufnie patrzeć w pokojową przyszłość świata.
Janusz Minkiewicz urodził się 25 czerwca 1914 roku w Petersburgu (w PRL-u nie zgadzał się, żeby mu w dokumentach wpisywano "Leningrad"), zmarł 29 maja 1981 roku w Warszawie. Był synem Wacława, znanego prawnika cywilisty i Emilii z Rodziewiczów. Ojciec Minia miał kancelarię adwokacką, gdzie oferował swoje usługi jako radca prawny Zarządu Miejskiego i linii żeglugowych Gdynia–Ameryka. On to, jak twierdziła we wspomnieniach Agnieszka Osiecka, załatwił Witoldowi Gombrowiczowi ulgowy bilet do Argentyny. W swoich "Szpetnych czterdziestoletnich" [Warszawa 1982] poetka wspominała też, że rodziców późniejszego satyryka odwiedzał Witkacy, który nad łóżkiem chłopca robił okropne miny. Mały Janusz się go bał, tym bardziej, że gdy był niegrzeczny, straszono go przyjściem pana Witkiewicza. Ponadto dodała kilka celnych przemyśleń o Minkiewiczu:
Nie pamiętam, żeby Janusz się kiedykolwiek spieszył. Żeby biegł na przykład. Nigdy. On kroczył powoli, na ogromnie długich nogach, jak spowolniały bocian w pościgu za senną żabą. Nie pamiętam też, żeby nerwowo łypał oczami albo żeby robił jakieś miny. Zazwyczaj spoglądał na człowieka uważnie, znad okularów, spoglądał olbrzymimi, niezwykle dobrymi oczami, i powolutku rzucał dowcip. Ale dowcip ów był lotny jak strzała. Marian Hemar, którego poznałam ładne parę lat temu w Londynie, zwierzył mi się, że Minkiewicz jest jedynym polskim satyrykiem, któremu zazdrości. I rzeczywiście – komentarz polityczny, choć niepisany, lecz mówiony, był wielką Minkiewicza specjalnością. Kiedy Mieczysław Rakowski wszedł do rządu, Minkiewicz rzekł krótko: "O jeden gabinet za wcześnie". […] Jego praca polegała na tym, żeby z tych dwóch miast – z Warszawy przedwojennej i powojennej – skleić jedno miasto. I polegała też na tym, żeby nie pisząc – uczyć rozumu: to tak samo, jakby pisał. Gdzież jest dzisiaj, Miniu, ten najmniejszy w świecie uniwersytet, ten najcelniejszy krótki kurs – Twój stolik kawiarniany?...
Minkiewicz uczył się w Liceum im. Batorego, a później w szkołach: w Milanówku, Zakopanem i Rabce, kończąc edukację w Liceum im. Ziemi Mazowieckiej. Jedną z klas powtarzał, gdyż w 1931 roku zamiast do szkoły biegał na procesy Centrolewu. Od 1933 roku studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim (m.in. u profesora Władysława Tatarkiewicza).
Minio zdobył popularność jako współautor (wraz ze Światopełkiem Karpińskim i Jerzym Zarubą, twórcą kukieł) corocznych szopek politycznych (1934, 1936–1938). Wystawiane były w cukierni Ziemiańska i przez teatry warszawskie, m.in. Nową Komedię na Karowej czy Café-Club na Nowym Świecie. Autorzy, dopytywani, kto jest autorem poszczególnych numerów, odpowiedzieli wywieszonym wierszem: "Dwaj pisali Szopkę goje/ dla narodu żydowskiego,/ to, co lepsze, to jest moje,/ to, co gorsze, to jest jego".
Witolda Gombrowicza mierziło rozrywkowe życie obu panów, czemu dał wyraz we "Wspomnieniach polskich": "Światek w pijanym widzie woził ryby windą, «żeby miały przyjemność». […] Minio o siódmej rano, wymacawszy po całonocnej libacji absolutną pustkę w kieszeni, umieścił się przed wielce szanowną pensją panny Plater i z kapeluszem w ręku błagał nadchodzące pensjonarki o choć grosik na wódkę".
Jesienią 1936 roku Janusz Minkiewicz objął (z Karpińskim) kierownictwo nowo otwartego Teatru Trzynastu Rzędów w Warszawie (działał pięć miesięcy). Po wybuchu wojny Minio został zmobilizowany. Wziął udział w obronie Warszawy. Przez zieloną granicę przedostał się z Karpińskim do zajętego przez Rosjan Wilna.
W kawiarni Biały Sztral założył kabaret Ksantypa (1940–1941), w którym występowali m.in. Marta Mirska, Hanna Skarżanka, Igor Śmiałowski, Jerzy Duszyński i Jan Kurnakowicz. Minkiewicz prowadził konferansjerkę. Po przenosinach do Warszawy współpracował z okupacyjnymi teatrami jawnymi – w duecie ze Stefanem Straussem, pod pseudonimem "Struś i Kieliszek" pisał teksty do rewii i operetek, m.in. "Moczymy nogi, czyli porwanie pupilek", wystawione w Teatrze Małych Form w grudniu w 1943 roku. Pomimo paraliżującego strachu przed Niemcami, który poeta zwalczał alkoholem, brał udział w konspiracyjnych wieczorach literackich; w 1943 roku czytał na nich choćby takie strofy: "Patrzcie na naszą polską kuchtę/ Na Szucha jak podąża truchtem/ By zameldować tam na Szucha/ Że u nich państwo radia słucha/ I że tam mieszka panna, która/ Gazetki wciąż przynosi z biura/ I że za ścianą gdzieś sąsiedzką/ Przygarnął ktoś żydowskie dziecko./ Oto litania grzechów długa/ Z którą poczciwa wierna sługa/ Chętnie się zgłasza na Gestapo/ Bo ono kuchcie za to da po/ Pięćdziesiąt złotych od donosu".
W tymże roku napisał też "Fraszkę na Czesia i Staszka" (o Miłoszu i Dygacie): "Staś szedł z Czesiem Warszawą/ I Cześ rzecze do Staszka:/ – Polska, bracie, rzecz wielka! Staś przytaknął: – I ważka! […] Wówczas, widząc w ich twarzach/ Piętno Polski wyryte,/ Chytry Szkop podszedł do nich:/ – Ausweis – charknął – ich bitte!/ Lecz to ich nie speszyło,/ Bo wyjęli zza bluzki:/ Cześ – swój paszport litewski,/ Staś – swój paszport francuski".
Po wojnie Minkiewicz wyszedł z majątku znajomych pod Otwockiem, gdzie schronił się latem 1944 roku i pieszo dotarł do Lublina. Tu początkowo został korespondentem "Polski Zbrojnej" i kierownikiem literackim Polskiego Radia (1944), a następnie pracował w Łodzi, m.in. jako recenzent teatralny "Dziennika Łódzkiego" (1945). Rok później na scenie łódzkiego Teatru Syrena zaprezentował kolejną szopkę polityczną (z Janem Brzechwą); kolejne – dopiero od 1956 roku.
Ten okres życia i twórczości Minkiewicza przybliżył nam Jarosław Abramow-Newerly w swoich "Lwach STS-u" [Warszawa 2005]:
Jerzy Jurandot założył po wojnie pierwszy satyryczny Teatr Syrena. Teatr z herbem stolicy nie mógł być w Łodzi, więc jak tylko adaptowali salę na Litewskiej, przeniósł go do Warszawy. Zrażony jego obniżającym się poziomem, założył teatr autorów i aktorów – Warszawski Teatr Satyryków, do którego ściągnął najlepsze nazwiska. Tu konferansjerkę prowadzili: jego żona, znana i piękna satyryczka z "Przekroju" Stefania Grodzieńska, i Janusz Minkiewicz. Ona zadawała mu pytanie:
– Słuchaj, Janusz! Wszyscy wiemy, że jesteś znakomity poeta. Czy każdy wyraz zrymujesz?
– Posztaram się! – seplenił zgarbiony Minkiewicz.
– No to wymyśl mi rym do słowa tapczan!
– Proszę cię bardzo. Dwoje Rabczan weszło na tapczan! W Rabce, oczywiście – mówił ponuro.
– Na ciebie nie ma mocnych! – poddawała się Grodzieńska.
W następnych latach działał stale w Warszawie. Był autorem utworów satyrycznych, przekładów literatury dziecięcej, librett operetkowych i musicali (z Antonim Marianowiczem), jak "My Fair Lady", "Kis Me Kate", "Człowiek z La Manchy", komedii muzycznej na podstawie "Madame Sans-Gêne" (tytuł tej sztuki Victoriena Sardou z 1893 roku jest w zasadzie nieprzetłumaczalny na polski, najbliższe duchowi oryginału byłoby bodaj "bez zahamowań"). Olga Drenda w swojej książce "Słowo humoru" [Kraków 2023], przy okazji omawiania zjawiska zwanego gra półsłówek (sra półgłówek), zauważa:
To nurt radosnego zberezeństwa ukryty pod wykwintnymi manierami i językową rafinadą, praktykowany w czasach i sferach, w których pewnych słów używać nie wypadało, ale udane zakodowanie ich w sprytny kalamburek musiało prowadzić do euforycznego doznania czysto smarkatej, klozetowej radości. Być może najbardziej spektakularny psikus tego rodzaju wyszedł poecie Januszowi Minkiewiczowi, który pisząc libretto do komedii muzycznej Victoriena Sardou, wplótł w refren: "Madame Sans-Gêne to słynna praczka".
"Madame Sans-Gêne" z muzyką Stefana Kisielewskiego wyreżyserował Andrzej Łapicki w Teatrze Syrena. Pralnię głównej bohaterki ozdabiały hasła: "Módl się i prasuj" i "Kto nie prasuje, ten nie je". Już sam ten fakt pracował na murowany sukces.
Autor równie przewrotnych bon motów często występował jako konferansjer na scenach warszawskich teatrów Syrena i Buffo. A w latach 1954–1955 sprawował kierownictwo artystyczne satyrycznego Teatru Kleks w Warszawie. Współpracował także z czasopismami satyrycznymi: "Stańczyk", "Szpilki", "Cyrulik Warszawski" oraz z tygodnikiem "Przekrój" Mariana Eilego, w którym prowadził prześmiewczą rubrykę "Pigułki. Organ J.M." (1947–1950).
Autorzy tygodnika "Szpilki" pod wodzą Antoniego Marianowicza wraz ze świetnym satyrykiem z Poznania Arturem Marią Swinarskim założyli kabaret Stańczyk, który zaczął półoficjalnie grać w małej salce na MDM-ie. Janusz Minkiewicz recytował w Stańczyku dwa swoje wiersze "Opowiadanie samby" i "Opowieść autentyczną". W "Sambie" wyśmiewał zalew egzotycznych tańców, kończąc puentą:
Nawet gdy jest problem mały,
Niech nam słowa wejdą w krew te:
Lepiej nie przeginać pały
Ani we wte, ani we wte.
Bohaterką drugiego wiersza była babka klozetowa, która bardzo dbała o muszlę i sedes.
Nagle złowieszczej pewnej soboty
Babcia zniknęła jak sen jakiś złoty
I na jej miejscu siedział, niestety,
Inny już anioł stróż toalety.
Stwierdziłem zaraz w zdumieniu dużem,
Że
Młody człowiek
Był owym stróżem!
Wielkie chłopisko, potężne bary,
Byk nieprzeciętnej zupełnie miary –
On do babcinej wziął się roboty,
Odkąd zniknęła jak sen jakiś złoty. […]
Opis mój kończę już w szybkim tempie,
Prawdziwy niemal w każdym ustępie,
No i nie tylko w ustępie,
Ale
Też pasujący wszędzie wspaniale
Tam,
Gdzie swój nos podejrzliwy wtyka
Super nadczujność personalnika.
Minkiewicz niektóre ustępy pisał schodkami Majakowskiego. Publiczność wyła ze śmiechu. W tym kabarecie zamiast artystów estrady wystąpili, co było nowością, młodzi aktorzy dramatyczni: Danuta Szaflarska, Wieńczysław Gliński, Andrzej Łapicki i Andrzej Szczepkowski. Widzowie pchali się drzwiami i oknami, a cenzura na każdym spektaklu śledziła reakcję widzów i wykreślała co bardziej oklaskiwane kwestie.
Fakt wymiany babci (zataiła w ankiecie, "że dziad jej carskim był generałem") na "bezpiecznego" młokosa o lepszym pochodzeniu socjalnym (matka dojarka, ojciec hrabia patriota pracujący w PAX-ie) w "Lwach STS-u" skomentował Jarosław Abramow-Newerly. I z tejże książki następny fragment:
Tradycyjnie przyznano na Święto Odrodzenia w dniu dwudziestego drugiego lipca Nagrody Państwowe. Nagrodę I stopnia w dziedzinie literatury otrzymał Antoni Słonimski, który właśnie skończył sześćdziesiąt lat. Zaskakująca była nagroda II stopnia dla Janusza Minkiewicza. Widać chciano go pocieszyć po zamknięciu Stańczyka. Nagroda ta była sporą sensacją i szeroko ją komentowano, widząc w niej zapowiedź zmian.
W 1954 roku Minkiewicz otrzymał Medal 10-lecia Polski Ludowej. Zajmował się też przekładami, głównie literatury rosyjskiej, choć również angielskiej i francuskiej. Ogłosił m.in. zbiory wierszy "Nic świętego" (1939), "Kazania i skargi" (1946), "Pigułki" (1951), "Wiersze wybrane 1944–1954" (1954), "Sonety warszawskie i pierwsze wiersze" (1956). Był ponadto autorem humoresek, felietonów satyrycznych, polskiego libretta do operetki Offenbacha "Piękna Helena" (1957) czy tekstów piosenek do musicalu "Zorba" Johna Kandera. Utwory dla dzieci, głównie żartobliwe, zgromadził w zbiorach wierszy: "Miś z parasolem" (1946), "Ikar i spółka" (1949), "Lenin w Poroninie" (1951), "Wycinanki Majsterklepki" (1961), "Niedźwiedź" (1970), "Od A do Z" (1971); w ślad za którymi poszło wiele dalszych antologii i kompilacji.
A było Atletą, ciężary nosiło...
B było Brzuchate, bo tak się roztyło...
C było Cieniutkie – trzy ćwierci do śmierci...
D było Dentystą, co w zębach nam wierci...
Zabawny wierszowany tekst i pomysłowe ilustracje wprowadzają dzieci w zadziwiający świat liter, w którym A jest tęgim atletą, L – nieustraszonym lotnikiem, P – (jakże inaczej) "było Poetą, co składał te rymy...", a T – zapamiętałym tenisistą.
Gdzie jeszcze udzielał się towarzysko i artystycznie satyryk Janusz? Ujawnił to inny niepośledni znawca tematu, a zarazem jego imiennik Głowacki w swoich wspomnieniach zatytułowanych "Z głowy" [Warszawa 2004]:
Świetny satyryk, Janusz Minkiewicz, jak się go ktoś zapytał, ile codziennie pije, odpowiadał: "Łatwiej mi będzie powiedzieć ile piję, kiedy nie piję. Otóż, kiedy nie piję, to piję pół litra".
I jeszcze jeden barwy epizod z innego rozdziału o jakże obiecującym tytule "SPATiF":
W SPATiF-ie dyskutowało się Heideggera i aktualny kurs dolara, szanse odzyskania niepodległości i napicia nierozcieńczonego jarzębiaku, zrobienia dobrego filmu i okradzenia bogatego Szweda przy barze. Przychodzili tu aktorzy i ladacznice, reżyserzy i prości alkoholicy, pisarze reżimowi i opozycyjni, za którymi sunęli tajniacy. Kiedyś przyprowadziłem tu korespondenta "New York Timesa" Johna Darntona. Nie było wolnych stolików, więc zapytałem świetnego satyryka, Janusza Minkiewicza, czy można się przysiąść. Odpowiedział: "Powiedz temu Amerykaninowi, że jak nie przyszedł w 1945, to teraz niech spierdala".
Z kolei Jerzy Gruza w "Stoliku. Anegdotach, plotkach, donosach" [Warszawa 2010] zdradzając swój talent lingwisty, wspominał:
Caballero no tienen memoria? [Pan mnie nie pamięta?]. Janusz Minkiewicz w takich momentach pytał:
– Ustalmy od razu, czy ja z panią spałem?
Tadeusz Kwiatkowski w swoim zbiorze "Od kuchni. Anegdoty literackie" [Kraków 1987] odnotował takie oto historyjki :
Przez pewien czas w kawiarni Związku Literatów Polskich w Warszawie eksponowano obrazy córki Stefana Żeromskiego, Moniki. Janusz Minkiewicz, obejrzawszy dokładnie wystawę, orzekł:
– Obrazy podobają mi się. Muszę się tylko z nią ożenić, żeby dać jej jakieś nazwisko.
Janusz Minkiewicz w kawiarni literackiej w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu zagadnął kiedyś [Kwiatkowskiego]:
– Ostatnio szalenie dużo ludzi wyrzucają z partii i w ten sposób zanieczyszczają nasze szeregi bezpartyjnych.
Na slogan reklamowy Agnieszki Osieckiej "Coca-cola to jest to" Janusz Minkiewicz odpowiedział: "Lepsi piją Pepsi". I jedna z moich ulubionych opowieści o nim, ze wspomnianej wyżej książki Osieckiej. Miejsce akcji – lokal "Melodia" vel "Paradis", uchodzący za dość podły:
I cieć tamtejszy, który znał się na ludziach, wolał wpuszczać swoje towarzystwo szemrane, a nie jakieś zbyt dostojne i pałacowe. Toteż kiedy Janusz, w najlepszych zamiarach, lądował pod "Melodią" jako część kłębu [towarzyskiego], nieoceniony ów cięć wpuszczał całą spoconą hałastrę bez krawatów, a do Janusza mówił cicho, lecz zdecydowanie: "Pan Redaktor tu nie wejdzie. To nie jest miejsce dla Pana Redaktora". W ten sposób, ocalony od późnonocnego znoju, Pan Janusz Minkiewicz chwiejnym, lecz pełnym bocianiego dostojeństwa krokiem – wracał spokojnie do swej pieczary na Starówce. I znów budził się w południe, i znów pił cienką herbatę, i znów zjawiał się między nami. I to jest właśnie to. To jest to, na co ja po cichu liczę: Stanie Janusz u wrót niebiańskiego paradyzu, a tam mądry święty Piotr powie mu: "Nie! Pan tu nie wejdzie. To nie jest miejsce dla Pana Redaktora".
Janusz Minkiewicz należał kontynuatorów poezji skamandryckiej. W swoich powojennych satyrach, czerpiąc z bystrej obserwacji zachodzących w kraju przemian, posługiwał się zjadliwym humorem, kpiną, drwiną, sarkazmem i ironią, nierzadko w połączeniu z purnonsensem. Jego kalambury słowne atakowały zazwyczaj fałsz i obłudę społeczno-polityczną.
W wyborze utworów Janusza Minkiewicza staraliśmy się przedstawić kilka najoryginalniejszych. Nie mieliśmy z tym najmniejszych trudności, bowiem takimi okazały się dosłownie wszystkie, jakie autor kiedykolwiek skierował do druku. Wystarczy oddać się lekturze któregoś z poniższych wierszy:
Dziejów Polski tenorem
było: ginąć z honorem.
Każdy życiem szafował bez żenad…
Pradziadowie i ojce
raźno szli w samobojcę:
tylko ten sławę miał, kto był denat.
["Humor i ojczyzna"]
Gdy noc zapadła głucha
I ciemność już była w kurniku,
Kura szepnęła – Słuchaj –
Budząc koguta po cichu.
– Głos wprost zamiera w grdyce
I wszystko zdaje się bajką,
Bo słodką mam tajemnicę:
Słuchaj,
Będziemy
Mieli Jajko!
["Słodka tajemnica"]
Oto motto Otto Manna:
Grunt, to dobra otomana!
Po to Otto ma to motto,
Byście rzekli: Kto to Otto?
Otto jest to erotoman,
Co fabrykę ma otoman.
Dziwną teraz ma Mann manię:
Siedząc na mej otomanie,
Mówi grając ze mną w lotto:
"Oto otomana od Otto Manna –
erotomana!"
["Otomana"]
Pewien Tatar
Miał katar
A Katarzyna
Żona Tatarzyna,
Miała z nim małego syna.
Tatar – tata
Obowiązki spełniał kata.
Bał się kat zakatarzony
Katarzyny – kata żony.
["Satyra na stosunki panujące wśród katów narodowości tatarskiej"]
Ukrainiec dał mu w gębę,
Litwin mu siedzenie sprał,
Niemiec wybił wszystkie zęby,
Potem kulę w łeb mu dał.
Nad śmiertelnym go barłogiem
Spytał ktoś, ciekawski zbyt:
– Kto największym twoim wrogiem?
Ów, nim skonał, charknął: Żyd!
["Wierszyk historiozoficzny"]
W tym zestawieniu wprost nie sposób pominąć utworu Minkiewicza, który przez długie lata pojawiał się w podręcznikach dla dziatwy szkolnej, żeby nasza "przyszłość narodu" mogła nabierać odpowiedniej motywacji ideologicznej. Pamiętam, że "za moich młodych dziecinnych lat" (sześćdziesiątych) wiersz "Lenin w Poroninie" wciąż był obecny w szkolnych wypisach, mimo że akurat w podstawówce, do której chodziłem, przerabiany nie był. Czytałem go jednakże po wielekroć, z rosnącym podziwem dla autora, za mistrzostwo poetyckiej formy, przeczuwając zarazem chytry podstęp poety.
Według mojego nastoletniego rozumienia sprawy – równie wyszukany styl, przy tak jednoznacznie słusznej treści, każdy uczniak powinien odebrać jako jawną kpinę z powagi tematu i jego przesłania. Aż dziw brał, że autorzy podręcznika takiego odczytania utworu w ogóle nie brali pod uwagę. Takie oto, diablo sprytne autorskie zagranie, wręcz wyzierało spomiędzy linijek wiersza:
Na małej stacji w wiosce Poronin,
Gdy pociąg stanął wśród zgrzytu szyn,
Wysiadł z wagonu ojciec, a po nim
Raźno wyskoczył na peron syn.
Wyszli na drogę. Wesoło idą.
Wartko, radośnie płynie im czas,
Gdy podziwiają wspaniały widok:
Góry i chmury, strumień i las.
Ożywczy strumyk chłodził im mile,
Przez kładkę przeszli na drugi brzeg.
Ojciec przystanął, pomyślał chwilę
Spojrzał na syna i tak mu rzekł:
"Tu, po tych dróżkach, dawno już temu
Za moich młodych dziecinnych lat
Chodził na spacer człowiek, któremu
Nową epokę zawdzięcza świat.
Wiesz, o kim mówię?" "Wiem, o Leninie.
Czy Lenin tutaj mieszkał, tu żył?"
"Tak, na tej ziemi, tu, w Poroninie
Przed żandarmami cara się krył.
Nim rewolucja wstrząsnęła światem,
Zanim się carski zawalił tron,
Lenin dwukrotnie mieszkał tu latem,
Tu swe zwycięstwa obmyślał on.
Tu przemyśliwał nad tym jak skruszyć
W ojczyźnie swojej ucisku rząd...
Tutaj przyjmował proletariuszy
I swe wskazania dawał im stąd"
["Lenin w Poroninie"]
W "Słowie humoru" Olga Drenda przypomniała, że ów podręcznikowy wiersz " – w wersji "trzy akordy, darcie mordy" – zagrał w Jarocinie zespół Piersi z Pawłem Kukizem. On też mylnie przypisywał później autorstwo tegoż panegiryku… Julianowi Tuwimowi.
Jaś na święta miał wysypkę,
Alleluja! Alleluja!
Doktor stwierdził lekką grypkę,
Alleluja! Alleluja!
Potem rzekł: – Prima aprilis
Alleluja! Alleluja!
To nie grypa, lecz syfilis!
Alleluja! Alleluja!
["W jednym z lat ubiegłych święto wielkanocne przypadło na dzień 1 kwietnia"]
Twórczość
Książki satyryczne (wybór)
- 1939 – "Nic świętego"
- 1946 – "Kazania i skargi"
- 1951 – "Pigułki"
- 1954 – "Wiersze wybrane 1944–1954"
- 1956 – "Sonety warszawskie i pierwsze wiersze"
- 1957 – "Piękna Helena", libretto do operetki Jacques'a Offenbacha
- 1989 – "Między wierszami"
- 2001 – "Bilans osobisty"
Utwory dla dzieci
- 1946 – "Miś z parasolem"
- 1949 – "Ikar i spółka"
- 1951 – "Lenin w Poroninie"
- 1961 – "Wycinanki Majsterklepki"
- 1970 – "Niedźwiedź"
- 1971 – "Od A do Z"
Utwory sceniczne (prapremiery)
- 7 listopada 1936 – "Mira i satyra", Światopełk Karpiński, Janusz Minkiewicz (reż. Ludwik Lawiński), Teatr 13 Rzędów, Warszawa
- 7 marca 1937 – "Szopka polityczna", Światopełk Karpiński, Janusz Minkiewicz (reż. autorzy), Teatr 13 Rzędów, Warszawa
- 28 maja 1949 – "Całe miasto mówi o tym", Janusz Minkiewicz (reż. Nina Burska), Teatr Miejski, Koszalin
- 3 stycznia 1953 – "Kramik z kukiełkami", Jan Brzechwa, Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz (reż. Jerzy Dargiel), Teatr Baj, Warszawa
- 15 listopada 1958 – "Madame Sans-Gêne", Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz (reż. Andrzej Łapicki), Teatr Syrena, Warszawa
- 23 października 1959 – "Maestro", Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz (reż. Kazimierz Krukowski), Teatr Syrena, Warszawa
- 13 kwietnia 1961 – "Wesołe miasteczko", Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz (reż. Roman Sykała), Teatr Powszechny, Łódź
- 24 listopada 1963 – "Straszny dworek", Janusz Minkiewicz (reż. Czesław Szpakowicz), Teatr Komedia, Warszawa
- 21 marca 1972 – "Jeszcze Dulska", Janusz Minkiewicz (reż. Aleksander Bardini), Teatr Ludowy, Warszawa
- 30 marca 1990 – "Broadway róg Litewskiej", Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz (reż. Witold Filler), Teatr Syrena, Warszawa
Teatr Polskiego Radia
- 14 października 1966 – "Postrzyżyny, czyli przełom w Ziemowicie", Janusz Minkiewicz (reż. Zdzisław Habielski), Teatr Polskiego Radia
- 26 czerwca 1988 – "Wielka podróż" (reż. Jan Warenycia), Janusz Minkiewicz
Teatr Telewizji
- 11 grudnia 1975 – "Arszenik i stare koronki", Joseph Kesselring (reż. Maciej Englert), przekład: Antoni Marianowicz, Janusz Minkiewicz
Nagrody i odznaczenia
- 1922 – Nagroda "Kuriera Warszawskiego" za bezbłędne rozwiązanie cyklu szarad dla młodzieży
- 1924 – Nagroda krakowskiego tygodnika "Sport" za odgadnięcie wyniku meczu Węgry–Polska (2:0 dla Węgier)
- 1931 – Nagroda krakowskiego tygodnika "Wróble na Dachu" za fraszkę o oprawcy brzeskim, majorze Ryszanku
- 1937 – I Nagroda w plebiscycie czytelników "Szpilek" na najlepszą fraszkę: "Hitlerkowi w żłoby dano,/ W jednym Owens, w drugim Ciano"
- 1947 – I Nagroda w plebiscycie czytelników "Szpilek" na najlepszy wiersz satyryczny, uzyskana za "Kantatę na cześć nowego ministra Kultury i Sztuki"
- 1951 – II Nagroda w konkursie Związku Literatów Polskich i Ministerstwa Kultury i Sztuki
- 1954 – Medal 10-lecia Polski Ludowej
- 1955 – Państwowa Nagroda Artystyczna II stopnia za twórczość satyryczną
- 1963 – Nagroda Komitetu ds. Radia i Telewizji za szopkę telewizyjną 1963 (wspólnie z Janem Brzechwą, Antonim Marianowiczem i Jerzym Zarubą)
- 1969 – Nagroda Komitetu ds. Radia i Telewizji za kabarecik reklamowy (wspólnie z Antonim Marianowiczem, Januszem Osęką, Anatolem Potemkowskim i Jeremim Przyborą)