Pan Twardowski, bohater jednego z najsłynniejszych polskich podań, często jest porównywany do niemieckiego Fausta. Żyjący w XVI wieku Polak zawarł kontrakt z diabłem, zyskał mądrość oraz magiczną moc i przeżył wiele przygód.
Nazwa karczmy odgrywa w fabule kluczową rolę: Pan Twardowski zawarł pakt z diabłem, sprzedając swoją nieśmiertelną duszę za nadprzyrodzone zdolności. Zgodnie z warunkami kontraktu, i w Warszawie, i w Paryżu całe piekło spełniało setki zachcianek szlachcica, a w zamian diabeł mógł dysponować duszą Twardowskiego w przypadku, gdyby ten nagle pojawił się w Rzymie. Pan Twardowski – nie był głupi – do Rzymu się wcale nie wybierał, jednak los zaprowadził go do karczmy o tej nazwie. Wlewając w siebie kolejny kielich gdańskiej starki (nawiasem mówiąc, bohater ballady pije dosyć ekskluzywny napój – nalewkę ziołowo-korzenną, którą produkowali mieszkający w Gdańsku Holendrzy, nazywając ją "Goldwasser", czyli "Złota Woda"), Pan Twardowski widzi na dnie szklanki diabła, który przypomina mu o zobowiązaniu:
Wszak ze mnąś na Łysej Górze
Robił o duszę zapisy:
Cyrograf na byczej skórze
Podpisałeś ty i bisy.
Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.
Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy:
Ty, czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.
Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci:
Ta karczma Rzym się nazywa…
Kładę areszt na waszeci.
Pan Twardowski, też nie w ciemię bity – w stosownym momencie wspomina, że w traktacie z "księciem ciemności" jest jeszcze jeden punkt: zanim pójdzie do piekła na wieczne męki, może poddać diabła trzem próbom. Diabeł nie wytrzymuje ostatniego, trzeciego testu: Pan Twardowski proponuje wysłannikowi piekła zamianę. Kiedy on pójdzie do piekła, diabeł zastąpi go i zamieszka z jego zrzędliwą żoną. Słysząc groźny głos pani Twardowskiej, która zbliża się do karczmy, diabeł ucieka z przerażeniem.
Karczma w Lipcach