W swoich utworach nawiązywał do alkoholowych i narkotykowych doświadczeń . Świadectwem tego, jak obfite było jego używkowe menu, są podpisy na malowanych przez niego portretach wskazujące, czy dany obraz powstał pod wpływem kokainy, eteru, tytoniu czy wódki. Ich zdeformowana plastyczna forma odzwierciedlała stan umysłu tworzącego je artysty.
PRL - herosi w krainie wódki
W jednej ze scen "Seksmisji" Juliusza Machulskiego dwójka bohaterów, którzy ocaleli w świecie zdominowanym przez kobiety, znajduje pustą butelkę po winie. Maks grany przez Jerzego Stuhra mówi wówczas do swego kompana: "Nasi tu byli".
Kultowa scena z komedii Machulskiego pokazuje, że picie było sportem męskim. Prawdziwego mężczyznę poznawało się po tym, ile siebie wlewa. Tak się tworzyły legendy i opowieści o herosach alkoholowej sprawy. Odporność na procenty stawała się miarą dziwacznego bohaterstwa, a w PRL-u heroizacja picia osiągnęła szczyty. Komunistyczna władza w swych kronikach i edukacyjnych filmach próbowała nawracać towarzyszy ze ścieżki pijaństwa, co kapitalnie wykpił Andrzej Kondratiuk w swej "Hydrozagadce".
Janusz Głowacki– PRL widziany przez szkło butelki
Z pijaństwem – mówił Głowacki w jednym z wywiadów– jest jak z życiem seksualnym. To taka sfera, której państwo nie mogło do końca kontrolować. Napił się człowiek i był wolny, a przynajmniej przez chwilę tak się czuł (...). Wódka była naszą polską narodową dumą".
On sam był przenikliwym kronikarzem pijaństwa czasów PRL-owskiej szarzyzny. Jego rzecznikiem, uczestnikiem i sprawozdawcą. Kpił z niego, dystansował się, ale nigdy nie dramatyzował. Wielu, w tym zaangażowany w ruch AA Wiktor Osiatyński, zarzucało, że Głowacki dokłada cegiełkę do heroicznego wizerunku polskiego pijaka.
Więc się piło. Romantycznie albo tragicznie, albo antykomunistycznie, albo przez rozum. A także dla przyjemności. Dookoła bieda codzienna, chamstwo, kłamstwo, brak perspektyw. „Tylko wódka zapomnienie da” – jak śpiewał harmonista w filmie Hasa "Pętla" według opowiadania Marka Hłaski. Narzeczona zdradza – seta, nie ma na buty – sto pięćdziesiąt, cenzura zdejmuje książkę – pół litra, przyjaciel zakapuje – półtora, nasi przegrywają z Ruskimi w nogę – trzydniówka – mówił w rozmowie z Pawłem Smoleńskim z „Gazety Wyborczej”.
O PRL, erotyce i ironii Głowackiego przeczytaj w artykule Janusza R. Kowalczyka.
Proust spod budki z piwem
Jan Himilsbach - aktor-amator, pisarz, z zawodu kamieniarz - stał się ikoną polskiego pijaństwa. Oswojonego, pełnego ironii, błyskotliwego i gorzkiego zarazem. Tadeusz Konwicki nazwał go "Marcelem Proustem spod budki z piwem". Jego filmowa postać zlewała się w jedno z Himilsbachem prywatnym. Wraz ze Zdzisławem Maklakiewiczem stanowili nierozłączny alkoholiczny tandem, dla którego alkohol był ucieczką od szarzyzny epoki.
Picie wódki to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości - to zdanie Himilsbach skradł Markowi Hłasce.
Leopold Tyrmand - pochwała mocnej głowy
Alkohol leczył też polskie kompleksy. Wystarczy wspomnieć ironiczno-heroiczną tyradę Leopolda Tyrmanda ze "Złego", w którym tak opisywał pijackie starcie inżyniera Wilgi i Australijczyków:
(…) wszystkim było dobrze wiadomo, że Australijczycy dzierżą w Armii Renu palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o odporność na alkohol. Inżynier Wilga zasiadł za stołem, mając naprzeciw siebie pięciu drabów w fantazyjnych kapeluszach, jakie Australijczycy uważają za wojskowe nakrycie głowy, po czym wypił blisko trzy litry ginu, dopóki ostatni z Australijczyków nie zwalił się bełkocząc pod stół, względnie nie poczołgał się do toalety, co było dozwolone i przewidziane w regulaminie zawodów. Ten wyczyn zjednał Wildze ogromną popularność, a narodowi polskiemu wielką sławę i uznanie wśród alianckich sił zbrojnych".
Marek Hłasko - w niewoli mitu
Jedną z ofiar heroizacji picia był Marek Hłasko, który przez całe życie próbował dogonić towarzyszącą mu sławę artysty-buntownika.
Niech nie ośmielą się wydawać sądów o wódce ci, którym nie jest ona potrzebna. Jeśli ludzkość osiągnęła dotychczas cokolwiek trwałego w sensie ducha, to właśnie alkohol" – pisał w opowiadaniu "Umarli są wśród nas".
Jego biografowie po latach rozwiewali jednak wątpliwości - głowę miał Hłasko słabą, a alkoholowe ekscesy kończyły się dla niego smutnymi konsekwencjami. To właśnie alkohol był jedną z przyczyn śmierci Krzysztofa Komedy, genialnego muzyka i przyjaciela Hłaski.
"Pętla" - odyseja pijacka
Powieści Hłaski były wielkim pijackim panoptikum. Do historii przeszła głównie "Pętla", opowiadanie unieśmiertelnione dzięki adaptacji filmowej Wojciecha Jerzego Hasa. Pierwowzorem bohatera Hłaski był Władysław Broniewski, wybitny poeta i jedna z najtragiczniejszych postaci polskiej literatury.
Kuba przesunął ręką po czole i począł przemawiać do siebie w myślach: "Już dziesiąta. Muszę wytrzymać jeszcze osiem godzin. Nie mogę iść teraz wcześniej, bo musiałbym iść bez niej; musiałbym odpowiadać na wszystkie te pytania, które będą mi zadawać, musiałbym mówić o sobie wszystko... Kiedy zacząłem pić, dlaczego piję, ile piję, jak wiele muszę wypić, aby być pijanym... Nie pójdę sam. To tylko osiem godzin. Potem pójdziemy tam i nie będę już potrzebował bać się czasu. Dadzą mi ten proszeczek i koniec. Nie będzie mi już wolno więcej tego robić. Nawet, kiedy obudzę się w nocy i nie będę mógł zasnąć. Kiedy nie będę miał apetytu. Kiedy będzie mi się śnił pusty plac, pełen dołów z wapnem. Wtedy tak łatwo się napić. Ale ja już nie będę mógł. Ta pastylka będzie mnie trzymać; ja sam nie będę potrzebował nic robić, ona tego wszystkiego dokona za mnie. Będę musiał jej być posłuszny, gdyż inaczej zaczną dziać się ze mną straszne rzeczy. Szoki, zapaście, a przecież mam słabe serce, mogę nawet wykitować. Ta myśl ucieszyła go szczególnie i powtórzył: - Mogę przecież wykitować przez to cholerne serce". ("Pętla")
Zobacz także: Alfabet Marka Hłaski.
Filmowy odwyk Gałczyńskiego
O innym poecie uwikłanym w alkoholowy dramat, Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim opowiadał z kolei krótkometrażowy film Krzysztofa Jankowskiego "Odwyk".
On sam pisał w wierszu "Morderstwo na Piazza Irreale":
Jest taka chwila w pijaństwie,
Kiedy parowóz wjeżdża do głowy
I zapomina się o konsekwencjach urzędowych
I że jest policja w państwie".
O Konstantym Ignacym Gałczyńskim czytaj w rozmowie z Anną Arno.
Deliryczne uniwersum Jerzego Pilcha
Gdy Jerzy Pilch za "Pod Mocnym Aniołem" w 2001 roku otrzymał nagrodę Nike, zaczęło się o nim mówić jako o kontynuatorze literackiej tradycji spod znaku Jerofiejewa i Malcolma Lowry'ego. Pilch boleśnie rozprawiał się z polskimi mitami dotyczącymi picia. Rysował portret pisarza-pijaka jako zdemitologizowany obraz alkoholowego upadku. Pokazywał uniwersalność alkoholowej męki - ponadklasową i ponadhistoryczną. Nieskrywanie autobiograficzna powieść jest historią wyparcia, odrzucenia prawdy zatopionej w wódce.
Alkohol jest jak Gołota, w starciu z nim nie masz szans, musisz się zawczasu poddać" - mówił jeden z bohaterów "Pod mocnym aniołem".
Gdzie indziej (w "Mieście utrapienia") napisał dosadnie: "W Polsce każdy powód jest dobry, żeby się napić, zwłaszcza po promocyjnych cenach"
Opowieści Pilcha o pijaństwie inspirowały twórców kina. W telewizyjnym "Żółtym szaliku" Janusz Morgenstern portretował niemłodego mężczyznę szukającego nadziei na wyjście z uzależnienia, a w "Pod Mocnym Aniołem" Wojtek Smarzowski ukazał turpistyczną dosadność życia w upodleniu.
Smarzowski - ubrudzeni wódką
"Ten film zrobiłem sobie na trzeźwo" - mówił Wojtek Smarzowski Tomaszowi Kwaśniewskiemu w "Dużym Formacie" o adaptacji powieści Pilcha. Po raz kolejny pokazał polskie pijaństwo jako wypaczony społeczny rytuał. Alkohol w jego filmach staje się bowiem jednym z emblematów polskości.
Już w "Weselu" dokonywał trawestacji narodowego dramatu Stanisława Wyspiańskiego (obficie cytując jego malarstwo) i pokazywał weselny obyczaj jako festiwal alkoholowych upodleń. Dla bohaterów "Domu złego" alkohol był ucieczką przed PRL-owską beznadzieją. Policjanci ze współczesnej "Drogówki" traktowali wódkę jako paliwo dla braterskiej więzi, znieczulające, otwierające na innych, pozwalające zapomnieć.
Bartosz Żurawiecki tak pisał o jego obrazach: "Twórczość Smarzowskiego to krzywe lustro, w którym obija się cała nasza potworność. Wszystko, co w nas małe, podłe, pokraczne, ohydne. Działa więc ona jak terapia wstrząsowa. Patrzymy na samych siebie z niedowierzaniem i zadajemy sobie pytanie, czy naprawdę jesteśmy aż tak straszni. Nie zostawia nam wiele nadziei, ale poprzez przerażenie i trwogę wydobywa nas (choć na chwilę) z polskiego piekła i pozwala spojrzeć na nie z boku. Włos na głowie się jeży, moc truchleje, wzrok baranieje, a czy widz wyciągnie z tego jakieś wnioski to już inna sprawa".
Pijany Chrystus Marka Koterskiego
Marek Koterski, we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" nakreślił jeden z najbardziej przerażających obrazów nałogu. Jego bohater, zdeklasowany inteligent Adaś Miauczyński, reżyserskie alter-ego i bohater wcześniejszych filmów, powtarzał błędy własnego ojca, a pętlę nałogu nakładał na szyję ukochanego syna.
Pierwszym powodem powstania filmu i jego głównym motywem osiowym są bolesne wspomnienia Sylwka - Syna o piciu jego Ojca - Adama. – mówił reżyser - Ojciec Adama też pił i Adam też się go bał i wstydził i już jako chłopczyk poprzysiągł sobie, że nie przysporzy nigdy takiego strachu i wstydu swojemu synowi.(…) Uprzedzę bieg zdarzeń i powiem coś, w co wierzę, a co jest piątym i dla mnie najdonioślejszym powodem powstania tego filmu: można. Można się wyrwać z obsesji picia. Można odzyskać utraconą kontrolę nad życiem. Można odzyskać miłość syna".
Jego film jest jednym z najdoskonalszych obrazów alkoholowej choroby, która szuka usprawiedliwień i sama się rozgrzesza. To poruszająca historia dramatycznej walki o ocalenie siebie - i syna.
Dokument z równi pochyłej
O uzależnieniu i jego obliczach mówili też często polscy dokumentaliści. W "Korkociągu" Marek Piwowski przeprowadzał rozmowy z osobami w różnych stadiach choroby alkoholowej, pokazywał ich psychozy, delirki i śmierć, zderzając te obrazy z politycznym przemówieniem ku czci prężnie rozwijającego się przemysłu spirytusowego.
Społeczną dyskusję o uzależnieniach wywołała także Ewa Borzęcka, która w 1997 roku nakręciła słynną "Arizonę", dokument o małej popegeerowskiej wsi, w której bezrobotni spędzają całe dni sącząc butelkami tytułowe wino.
W 2005 roku na telewizyjne ekrany trafił zaś "Szczur w koronie", genialny dokument Jacka Bławuta, który chciał nakręcić film o nadziei i wyjściu z alkoholowego uwikłania. Przez lata towarzyszył Michałowi w codziennych zmaganiach, ale zamiast pokazać triumf, stał się (a wraz z nim widzowie) świadkiem jego przegranej zakończonej śmiercią.
Źródła:
- "Niebezpieczny poeta - Konstanty Ildefons Gaczyński", Anna Arno, Kraków 2013.
- "Alkohol i muzy. Wódka w życiu polskich artystów", Sławomir Koper, Warszawa 2013.
- "Polski słownik pijacki", Julian Tuwim, Warszawa 2008.
- "Broniewski. Miłość, wódka, polityka", Mariusz Urbanek, Warszawa 2011.
- Paweł Smoleński rozmawia z Januszem Głowackim - Gazeta Wyborcza,
- Tomasz Kwaśniewski rozmawia z Wojtkiem Smarzowskim -Duży Format,
- Bartosz Żurawiecki dla Ale Kino+