Polskie seriale najczęściej jednak są przestrzenią naszych zbiorowych marzeń i projekcji. Nie tylko tych dotyczących współczesności, ale i przeszłości. O ile we współczesnych polskich filmach można odnaleźć obrazy umiejętnie pokazujące prawdę o ekonomicznej i społecznej rzeczywistości Polski naszych czasów – choćby w "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego czy "Dzikich różach" Anny Jadowskiej – o tyle obrazy przeszłości niemal zawsze przykryte są patyną i portretowane w odcieniach sepii.
Jest charakterystyczną cechą naszej popkultury, że niemal wszystkie opowieści o historii odnoszą się do rzeczywistości wyobrażonej. Nie ma tu miejsca na zwykły lud – jego miejsce zajmują różnej maści przedstawiciele klasy wyższej: arystokraci, szlachcice, inteligenci.
W "Mieście 44" nie zaglądamy do mieszkań biednych chłopaków z warszawskiej Pragi, ale do inteligenckiego domu, w którym nawet ściany przesycone są patriotycznym etosem. W "Królu" Jana P. Matuszyńskiego, serialowej opowieści o przedwojennej Warszawie, tylko na chwilę zaglądamy do dzielnic nędzy, bo dużo ciekawsze dla twórców okazują się polityczno-inteligenckie salony zamieszkiwane przez elity. Także w filmowym "Kurierze" Pasikowskiego czy serialowym "Czasie honoru" antyhitlerowskie podziemie ma twarze inteligentów, a bohaterowie sączą sobie herbatki w eleganckich mieszczańskich salonach.
Nawet w telenowelowych produkcjach powraca świat wyobrażonej przeszłości, w której nie ma miejsca na klasowe podziały, a wszyscy jako widzowie stajemy się dziedzicami szlachecko-inteligenckiego dziedzictwa (mimo, że większość społeczeństwa ma oczywiście korzenie chłopskie). W "Złotopolskich" upostaciowaniem naszej szlacheckiej tradycji jest dworek należący do tytułowej rodziny, natomiast w "Klanie" – kamienica z apteką na warszawskiej Sadybie, symbol mieszczańskiej tradycji i dostatku.
Polska publiczność lubi być okłamywana. Nie chce, by popkultura była zwierciadłem odbijającym rzeczywistość, ale płótnem, na którym maluje się świat, do którego możemy tęsknić lub dążyć. Prawda nie ma znaczenia, przegrywa bowiem z marzeniami, które odzwierciedla telewizyjna i filmowa rzeczywistość.