W 1998 ukończyła wydział reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, wcześniej przez dwa lata studiowała historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W roku 2001 została członkinią Europejskiej Akademii Filmowej. Córka dziennikarki i pisarki Doroty Terakowskiej oraz dziennikarza i filmowca Macieja Szumowskiego, siostra reżysera filmów dokumentalnych Wojciecha Szumowskiego.
Małgorzata Szumowska była wielokrotnie nagradzana na międzynarodowych i krajowych festiwalach filmowych. Jej etiuda "Cisza" wpisana została na listę 14 najlepszych filmów w historii łódzkiej szkoły filmowej, a scenariusz filmu fabularnego "Ono" został uznany w konkursie Sundance Institute Roberta Redforda za jeden z trzech najlepszych tekstów europejskich.
Tym, co wyróżnia twórczość Małgorzaty Szumowskiej spośród produkcji jej koleżanek i kolegów, wydaje się być przede wszystkim prywatność spojrzenia oraz tonacja powagi, nadająca ważność sprawom i ludziom, którymi nie zajmują się czołówki kolorowych pism, którzy nie trafiają na pierwsze strony kronik kryminalnych, czy na ekrany telewizorów w tzw. prime time.
To świadomy wybór. Powołuje się przy tym na mistrza, Wojciecha Hasa, który pomógł jej zadebiutować w kinie. Jak mówiła w wywiadzie Jana Strzałki dla "Tygodnika Powszechnego":
Has nie cierpiał (...) płytkiego realizmu. (...) Żądał, by się uwolnić od banału publicystki, nie trzymać się realizmu jak matczynej spódnicy, nie bać się metafory, a narrację traktować "jako rzecz wtórną".
Dlatego, jak twierdziła, w jej pełnometrażowym debiucie, filmie "Szczęśliwy człowiek" (2001), nieważny był dla niej scenariusz; szukała raczej "nastroju, wyrazu twarzy, światła, jakie przypadkiem odbija się we włosach bohaterów".
Iwona Cegiełkówna w "Kinie" napisała, że Szumowska dzieli kino na dwie kategorie:
takie, które jest rodzajem głębokiego przeżycia i zostawia trwały ślad w odbiorcy oraz rozrywkowe, które daje wzruszenie, ale zapomina się o nim zaraz po wyjściu z kina.
Szumowska oczywiście opowiada się za tym pierwszym kinem. Wielokrotnie mówiła o swej fascynacji Andriejem Tarkowskim, podkreślała podziw dla literatury, która według niej jest sztuką głębszą niż film.
W przywoływanej już rozmowie Jana Strzałki mówiła, że w "Szczęśliwym człowieku" nie interesowały jej "emocje, psychika, tylko stan ducha bohatera i to, co nienazwane, co 'pomiędzy', co czasem pojawia się nam na pięć sekund". Jej zdaniem w tych pięciu sekundach ujawnia się sens życia. A w rozmowie z Grzegorzem Wójtowiczem – że interesowało ją "to coś, co drzemie w środku" niej samej, "duchowe rejony dla filmu prawie niedostępne" (www.stopklatka.pl, 06.02.2003).
"Szczęśliwy człowiek", osadzona w ponurej scenerii krakowskich kamienic historia nietypowego trójkąta, w którym każdy z bohaterów jest połamany przez życie, to opowieść, nad którą nieustannie ciąży temat śmierci. To temat, który nie jest może typowy dla młodych reżyserów, ale przewija się on w wielu filmach Małgorzaty Szumowskiej. I tych, jak "Szczęśliwy człowiek", powstałych przed, i tych jak "Ono" czy "A czego tu się bać?" (2006), zrealizowanych po śmierci jej obojga rodziców. Szumowska szuka sensu śmierci, stara się oswoić ją, wpisać niejako w życie tych, co pozostają.
Nawet film "Ono", w którym autorka opowiada o dojrzewaniu do macierzyństwa, o narodzinach życia, któremu wielu krytyków zarzucało powierzchowność, popadanie w banał, w scenach związanych ze śmiercią ojca bohaterki wznosi się ponad poziom całości. Lech Kurpiewski nazywa nawet "Ono" "przejmującą opowieścią o umieraniu". Według niego o śmierci mówi się tu bez histerii i w sposób najzwyklejszy z możliwych. Jak pisał w "Filmie" (nr 10/2004):
Miał być film o urodzie życia, a powstał dojrzały film o odchodzeniu.
Temat śmierci, powaga, z jaką mówi się o takich sprawach, jak miłość, życie, uczucia, to nie jedyne wyróżniki twórczości Szumowskiej. W rozmowie o głośnym debiucie dokumentalnym, etiudzie "Cisza" (1997), mówiła w piśmie "Reżyser" (7-8/98):
Nie mam wcale ochoty biec, wolę przystanąć i popatrzeć na drzewo...
Autorka "Ciszy" wyraźnie nawiązuje tu, choć nie wiadomo, czy świadomie (dotyczy to także filmu "A czego tu się bać?") do dokumentu polskiego lat 1960., choćby twórczości Władysława Ślesickiego ("Płyną tratwy", "Góra" czy najbardziej przypominający "Ciszę" Szumowskiej, nakręcony w 1966 film "Rodzina człowiecza"). Ta opowieść o życiu rodziny mazurskiej, z jej codziennymi zajęciami pokazanymi tak, że nabierają wartości i znaczenia, przypomina tamto kino. Śmierć z "A czego tu się bać?" staje się organicznym elementem tej powszedniości i niezmienności zajęć i rytmów przyrody.
Trochę to anachroniczne, ale stanowi element jasnego programu. W rozmowie z Magdą Lebecką dla pisma "Reżyser" (1/2001), Szumowska mówiła, że zawsze próbuje dostrzec piękno w pozornej monotonii, brzydocie i szarości, ale jednak zawsze szuka tematów ostatecznych.
Bożena Janicka pisała w "Kinie" (11/2000):
w osobie Małgorzaty Szumowskiej przybyła polskiemu kinu autorka, po której można się spodziewać filmów niekomercyjnych, szukająca tematu nie na powierzchni życia, lecz w losach ludzi, których dziś kino najczęściej nie zauważa: nie umiejących walczyć o swoje, przegranych.
To wszystko prawda, ale nie obejmuje całości poszukiwań reżyserskich Szumowskiej. Wśród jej wczesnych realizacji są także m.in. bardzo osobiste filmy poświęcone ojcu, a raczej swemu widzeniu ojca (dokument "Mój tata Maciek", 2005, i krótka fabuła "Ojciec", 2005, w cyklu "Solidarność, Solidarność..."), pokoleniowy, choć także bardzo prywatny "Dokument…" (2001) – film o niemożliwości pokazania prawdy w filmie dokumentalnym, ale i braku takiej prawdy wartej opowiedzenia, czy także pokoleniowy "Jeden dzień z życia Tomka Karata" (1997).