Pióro czy… pióro? Krótka historia polskich sporów literackich
Mimo że literaci to zazwyczaj osoby o niezwykle wysokiej kulturze osobistej, nie unikają wcale konfliktów. A gdy dwóch pisarzy wejdzie w spór, mamy do czynienia z czymś, co można by nazwać literackim sporem, czy jakby to dzisiaj powiedziała młodzież – "dissem". A skoro, jak wiadomo, media karmią się konfliktami, portal Culture.pl postanowił przybliżyć niektóre z najgłośniejszych kłótni, jakie odnotowano w polskim świecie literackim.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Aktorzy Tadeusz Łomnicki i Daniel Olbrychski w scenie pojedynku w filmie "Potop", reż. Jerzy Hoffman, 1974, fot. Franciszek Kadziołka/Filmoteka
Często mówi się, że media karmią się konfliktami. Bez wątpienia sporo w tym racji – wystarczy włączyć wieczorny serwis informacyjny. Materiały o wojnie, gorących debatach politycznych czy okrutnych zbrodniach znacznie częściej trafiają na antenę niż felietony o sąsiadach witających się serdecznie uściskiem rąk. Oczywiście taka sytuacja musi budzić gniew, ale tylko potwierdza to, że właśnie tego oczekuje publiczność. Media nie prezentowałyby konfliktów, gdyby nikt nie był nimi zainteresowany.
Biorąc pod uwagę oczekiwania czytelników, portal Culture.pl postanowił zatroszczyć się o nie i w ten sposób sami wskakujemy do bajorka z konfliktami. Podeszliśmy jednak do tego nietypowo i z kulturalnym sznytem. Zatem w tym tekście przedstawiamy niektóre z najbardziej burzliwych konfliktów, jakie miały miejsce w polskim światku literackim, czyli najsłynniejsze literackie dissy. Dowiecie się, jak jeden pisarz zdenerwował innego, co wywołało ich spór, i jakie dokładnie padły słowa. Aby nie przedłużać – zaraz przekonacie się, czyje pióro wykazało się większą siłą (słowa).
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Adam Mickiewicz na zdjęciu, 1842, fot. Muzeum Literatury w Warszawie/East News. Juliusz Słowacki, rysunek Józefa Kurowskiego, 1838, fot. Muzeum Literatury w Warszawie/East News
Prawdopodobnie najsłynniejszym literackim dissem jest ten pomiędzy Adamem Mickiewiczem a Juliuszem Słowackim. Dzięki dziełom takim jak "Dziady" czy epopeja "Pan Tadeusz" Mickiewicza okrzyknięto wieszczem narodowym, który najlepiej potrafił oddać ducha narodu. Słowacki, jedenaście lat młodszy od wieszcza, był z kolei autorem m.in. "Balladyny" i "Beniowskiego", i na Mickiewicza patrzył z podziwem – podobno chciał stać się tak ważnym pisarzem jak on.
Mickiewicz i Słowacki znali się, a ich relacja była pełna rywalizacji. Ten pierwszy – niekwestionowany władca romantycznego słowa – przez większość czasu ich znajomości zdawał się nie zauważać twórczości drugiego, a gdy już łaskawie się z nią zapoznał, skwitował ją jako pustą. Słowacki tak skarżył się na tę obelgę konkurenta w liście do matki z sierpnia 1832 roku:
Text
(…) napisał, że moja poezja jest wspaniała, że jest jak budowla o pięknej formie architektonicznej, jak wysoki kościół, ale że w tej świątyni nie ma Boga…
Z kolei Słowacki twierdził, że dzieła Mickiewicza ogranicza skupienie się twórcy na problemach narodu polskiego, co odejmowało im uniwersalnego charakteru. Napięcie między pisarzami osiągnęło apogeum podczas przyjęcia w Paryżu 25 grudnia 1840 roku.
Gospodarzem spotkania zorganizowanego w celu celebracji osiągnięć Mickiewicza był wydawca Eustachy Januszkiewicz. Wśród około czterdziestu gości (w większości Polaków) byli obaj zwaśnieni pisarze, którzy przy stole na przemian wznosili improwizowane toasty wierszem. Dzięki uważnym współbiesiadnikom dzisiaj wiemy, kto co powiedział.
Zaczął Słowacki. Mimo że pochwalił poezję Mickiewicza, wytknął mu pychę i lekceważący stosunek do innych poetów. Ponoć autor "Balladyny" zakończył wypowiedź gorzkimi słowami, twierdząc, że "Mickiewicz pokazał mu, gdzie warto uderzyć" odnosząc się do krytyki swojej twórczości przez wieszcza. Mickiewicz odpowiedział koledze, że zawsze mówi to, co dyktuje mu serce, a Słowackiemu brak wiary i miłości, choć uznał także talent rywala. Rzekomo zakończył ripostę słowami "Jest tylko jedna droga dla poety! Przez miłość do Boga!", czym po raz kolejny podkreślił "pustkę" duchową twórczości Słowackiego.
Na szczęście ten XIX wieczny diss zakończył się po dżentelmeńsku. W dalszej części przyjęcia poeci podobno padli sobie w objęcia i wymienili uprzejmości. Ostatecznie zaczęli nawet chadzać na wspólne spacery, podczas których rozmawiali o ojczyźnie i snuli plany na przyszłość. Gdyby tylko wszystkie kłótnie literatów kończyły się tak wspaniale…
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zbigniew Herbert, zdjęcie z książki "Herbert: Biografia Andrzej Franaszek", fot. materiały promocyjne wydawnictwa Znak. Czesław Miłosz, 1998, Kraków, fot. Danuta Węgiel/FOTONOVA/East News
Inny słynny literacki diss miał miejsce na pewnym przyjęciu, na którym doszło do potyczki słownej między Czesławem Miłoszem i Zbigniewem Herbertem, wielkimi mistrzami polskiej poezji XX wieku. Do feralnego dnia w 1968 roku, w którym tłumacze John i Bogdana Carpenter urządzili przyjęcie w swoim domu w Kalifornii, poeci nawet się przyjaźnili.
Czesław Miłosz, zdobywca Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1980 roku, był autorem wielu wierszy i esejów, m.in. tomu wierszy pt. "Ocalenie" wydanego w 1945 roku. W 1960 roku późniejszy noblista przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych i objął posadę profesora na wydziale slawistyki na Uniwersytecie Berkley. W Stanach zajmował się między innymi tłumaczeniem i promocją twórczości Zbigniewa Herberta, młodszego kolegi po fachu, z którym zaprzyjaźnił się w latach 50. ubiegłego wieku. Herbert znany jest przede wszystkim z cyklu wierszy o refleksyjnym panu Cogito wydanych m.in. w tomie "Pan Cogito" z 1974 roku.
Na owym kalifornijskim przyjęciu poeci ponoć nie wylewali za kołnierz. W pewnym momencie wywiązała się między nimi rozmowa na temat powstania warszawskiego. Herbert podobno wściekł się na krytykę zrywu przez Miłosza i perorował przez kilka godzin, argumentując, że jego starszy kolega nie ma prawa wątpić w zasadność powstania, skoro sam nie działał w ruchu oporu. W końcu, zmęczony agresywnym atakiem Herberta Miłosz opuścił imprezę.
Mimo że poeci utrzymywali kontakt po tym zdarzeniu, ich przyjaźń dobiegła końca tego wieczoru. Co ciekawe Herbert nie był członkiem ruchu oporu. Co więcej, podobno utrzymywał, że działał w podziemiu, choć nie było to prawdą, przez co jego atak na Miłosza trącił hipokryzją.
Napięcie między literatami utrzymywało się przez lata, czego dowodem może być wiersz Herberta z 1992 roku pt. "Chodasiewicz", w którym poczynił nieprzyjemną aluzję do Miłosza:
Text
sam nie wiedział kim był – Chodasiewicz
i przez wszechświat od narodzin aż do zgonu
na wzburzonej fali płynął na kształt glonu
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Julian Tuwim, White Plains, 1942-44, fot. Muzeum Literatury w Warszawie/East News. Jan Lechoń, fot. www.audiovis.nac.gov.pl (NAC)
Zdaniem niektórych, spór między Miłoszem a Herbertem miał swój początek wcale nie podczas rozmowy o powstaniu warszawskim, ale wywołał go prowokacyjny żart Miłosza, że aneksja Polski przez ZSRR właściwie ma sens. Tej wersji zdarzeń zaprzeczają jednak gospodarze przyjęcia, Carpenterowie. Mimo to istnieje inny literacki diss, u którego źródeł faktycznie stała kwestia Związku Radzieckiego – ten między Janem Lechoniem a Julianem Tuwimem.
Lechoń był jednym z najbardziej wpływowych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Natomiast Tuwim, autor wierszy takich jak katastroficzny "Bal w Operze" i lubianych utworów dla dzieci, również był uznanym poetą swojej epoki. Lechoń i Tuwim przyjaźnili się i wspólnie założyli słynną grupę poetycką Skamander, której członków łączyła fascynacja twórczością Leopolda Staffa.
Niestety przyjaźń poetów zakończył spór związany z II wojną światową. Lechoń był zagorzałym krytykiem inwazji ZSRR na Polskę w 1939 roku, która spowodowała ogromne straty w szeregach polskiego wojska i wśród cywilów. Tuwim natomiast publicznie wspierał Sowietów, widząc w nich siłę, która była w stanie pokonać nazistów.
Ta przepaść między poglądami skłoniła Lechonia do wysłaniu Tuwimowi w maju 1942 roku listu, w którym informował go, że nie chce kontynuować ich przyjaźni:
Text
Mój drogi! Ostatnia nasza rozmowa telefoniczna, dopełniając miary Twoich niezliczonych odezwań się pełnych ślepej miłości do bolszewików, katów i morderców narodu polskiego, przekonała mnie, że nie uda mi się dłużej oddzielać Twoich poglądów politycznych od Twojej osoby (…). Zechciej przyjąć zapewnienie mego żalu, że wbrew mej woli tak kończy się nasza wieloletnia przyjaźń.
Także w swoim dzienniku Lechoń pisał: "Wszystko między mną a Tuwimem zerwane na zawsze oprócz poezji". Tak się właśnie stało, po przyjaźni i znajomości zostało tylko wspomnienie, ale nie umarła więź twórcza. Śmierć Tuwima w 1953 roku bardzo poruszyła Lechonia, powstał nawet wiersz poświęcony dawnemu przyjacielowi, z którego pochodzą następujące wersy:
Text
Wyciągasz dłoń swą w mroku, przestępco niewinny,
Do podanej z daleka znowu bratniej dłoni.
Autor cytatu
Z wiersza „Tuwim” Jana Lechonia, 1956.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jarosław Iwaszkiewicz w swoim gabinecie w Stawisku, 5 sierpnia 1966, fot. Andrzej Szypowski/East News. Tadeusz Peiper, 1967-1968, fot. www.audiovis.nac.gov.pl (NAC)
Innym członkiem grupy Skamander, który ma na koncie słynny literacki diss, jest Jarosław Iwaszkiewicz, uznany poeta i autor opowiadań m.in. "Panien z Wilka" z 1933 roku. Po drugiej stronie sporu przeciwko Iwaszkiewiczowi stanął awangardowy poeta i krytyk Tadeusz Peiper, autor m.in. tomu poezji "A" wydanego w 1924 roku.
W 1922 roku Peiper założył artystyczno-literacki magazyn "Zwrotnica", który wkrótce zyskał miano jednego z najważniejszych wydawnictw tego typu w Polsce. Pismo miało awangardowy profil i publikowało twórczość najważniejszych poetów tamtych czasów, w tym Brunona Jasieńskiego, Stanisława Młodożeńca i Anatola Sterna. Szatę graficzną projektowali znani artyści, wśród których warto wymienić wyśmienitego malarza Władysława Strzemińskiego.
Wartość literacka "Zwrotnicy" nie była jednak oczywista dla wszystkich. Wśród krytyków pisma znalazł się między innymi Iwaszkiewicz, który wyraził swoją niechęć do wydawnictwa w jednym ze swoich felietonów:
Text
Wiersze "Zwrotnicy" pisane są już według stałych recept: "weź garść pudru kokoty, szklankę wyrażeń kościelnych... itd.". Przeraża przy tym szalona ilość spermy używana w tej "kuchni poetów".
Autor cytatu
Z artykułu "Peiper Zapomniany i Odnaleziony”, "Rzeczpospolita”, 29 maja 2015.
Peiper poczuł się urażony i postanowił się zemścić artykułem zatytułowanym "Iwaszkiewicz idiota", który opublikował w numerze "Zwrotnicy" z kwietnia 1923 roku. W tekście możemy przeczytać, między innymi takie słowa:
Text
Kim jest Jarosław Iwaszkiewicz, o tym mówi w sposób jasny i precyzyjny felieton, który napisał o "Zwrotnicy". Takie to biedniutkie, takie nieporadne, tak strasznie niemrawe. Bełkot, bełkot, nie felieton. (…) Iwaszkiewicz – to zero o idealnej próżni (…) Iwaszkiewicz który w każdym kraju o niesfałszowanym systemie miar mierzony byłby milimetrem. Iwaszkiewicz – po którym za kilka lat pozostanie tylko wspomnienie tych słów, którymi go tutaj zaszczyciłem.
Na szczęście nam pozostało nieco więcej niż tylko wspomnienie o tym niezwykłym literackim dissie. Obaj autorzy pozostawili po sobie pokaźną twórczość, niektóre ich dzieła weszły do kanonu literatury polskiej.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Leopold Tyrmand na koncercie jazzowym w Warszawie, 1958, fot. Andrzej Zborski/East News. Jarosław Iwaszkiewicz podczas wykładu we francuskim Pen-Clubie w Paryżu, 1955, fot. Władysław Sławny/Forum
Jarosław Iwaszkiewicz ma na koncie jeszcze inny literacki spór, tym razem z pisarzem i propagatorem jazzu Leopoldem Tyrmandem.Pisarze znali się osobiście, ponieważ Tyrmand spotykał się z córką Iwaszkiewicza Marią Włodek. Autor "Złego" tak opisał swój związek z Marią w "Dzienniku 1954", który pisał przez trzy miesiące 1954 roku (w wersji książkowej wydany w 1980 roku):
Text
odpoczęliśmy więc przy sobie przez paromiesięczną chwilę.
W tej samej książce Tyrmand opisał też ojca swojej ówczesnej dziewczyny i zrobił to z typową sobie złośliwością:
Text
Ja tam go nawet lubię: jest pokaźny i postawny, o twarzy modelowanej przez lata pozami, zadumami i grymasami na Jowiszowego poetę. Globtrotter, pederasta, dyplomata, smakosz, poeta i pionek. Skoro sześćdziesiąta rocznica ma być ukoronowaniem, to wygląda na to, że wieniec otrzymuje sprzedawczyk albo naiwniak, wręcz głupiec.
Iwaszkiewicz nie omieszkał skierować kilku przykrych słów do Tyrmanda na temat jego twórczości - nazwał "Złego" – nową "Trędowatą". Porównując powieść do książki Mniszkówny Iwaszkiewicz zasugerował, że dzieło Tyrmanda nie należało do kategorii literatury pięknej, a jej właściwe miejsce to półka z literaturą popularną.
Warto dodać, że gdy Iwaszkiewicz poczynił swoją uwagę na temat "Złego", tj. w 1950 roku, nie mógł wiedzieć, że Tyrmand napisze o nim w swoim "Dzienniku 1954", ponieważ ta druga książka jeszcze wtedy nie istniała. A zatem krytyczny stosunek Iwaszkiewicza do powieści Tyrmanda nie był spowodowany chęcią zemsty za tak niepochlebną opinię o nim samym.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Emil Breiter, 1927, fot. www.audiovis.nac.gov.pl (NAC). Fotograficzny autoportret Witkacego, fot. kolekcja Ewy Franczak i Stefana Okołowicza
Krytykowanie czyjejś twórczości może powodować podziały, tym bardziej, że artystyczne dusze bywają bardzo wrażliwe. Kolejna pozycja na naszej liście wywołała właśnie taki podział – chodzi o diss pomiędzy pisarzem i malarzem Stanisławem Ignacym Witkiewiczem ps. Witkacy, autorem "Pożegnania jesieni", a dziennikarzem i krytykiem teatralnym Emilem Breiterem.
Witkacy and Breiter byli członkami artystycznej bohemy, a początki ich znajomości sięgają początków XX wieku, kiedy to obaj studiowali na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W późniejszych latach Witkacy zajął się również pisaniem, a Breiter został krytykiem i pisywał do magazynów literackich, m.in. do Skamandra.
Breiter musiał poważnie podchodzić do swojej pracy, skoro po pewnym czasie stało się jasne, że nie będzie stosował taryfy ulgowej wobec dramatów kumpla. W styczniu 1922 roku krytyk opublikował niekorzystna recenzję sztuki Witkacego pt. "Pragmatyści" w "Głosie Polskim". W swoim tekście Breiter omawiał m.in. podejście Witkacego do sztuki znane jako teoria Czystej Formy, zgodnie z którym należało odrzucić zasady logiki, psychologii i chronologii w celu wywołania "uczucia metafizycznego".
W swojej recenzji Breiter o Czystej Formie pisał tak:
Text
Stanowisko takie jest oczywistem zaprzeczeniem i niezrozumieniem istoty teatru. (…) Funkcją i korelatem każdego ludzkiego czynu jest jego motywacja i treść psychologiczna; rozpatrywać psychologiczne i ideologiczne związki z punktu widzenia czystej formy znaczy to samo, co poszukiwanie kwadratury koła.
Recenzja Breitera nie przypadła Witkacemu do gustu i w konsekwencji zerwał przyjaźń. Ponoć panowie nigdy się nie pogodzili. Prawdopodobnie sprawie nie pomogło to, że kilka lat później Breiter zrecenzował powieść Witkacego "Pożegnanie jesieni" nazywając ją pseudopowieścią… Co ciekawe, wstęp do tej książki – w której pełno opisów pojedynków – pełen jest ripost Witkacego przeznaczonych dla Breitera i innych literackich rywali, takich jak Antoni Słonimski.
Boy-Żeleński i Irzykowski
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Portret Tadeusza Boy-Żeleńskiego, fot. Benedykt Jerzy Dorys/Narodowa Biblioteka Cyfrowa/Polona. Karol Irzykowski, fot. www.audiovis.nac.gov.pl (NAC)
Innym oponentem Witkacego był krytyk literacki i filmowy Karol Irzykowski, który również skrytykował teorię Czystej Formy w swojej książce "Walka o Treść". Jako krytyk jednak nie wypowiadał się jednak negatywnie o autorze "Pożegnania jesieni". Miał on jednak na pieńku z innym znamienitym pisarzem, tłumaczem i krytykiem – Tadeuszem Boyem-Żeleńskim, autorem słynnych "Słówek" – tomu wierszy i piosenek satyrycznych.
W roku 1933, Irzykowski wydał książkę pt. "Beniaminek: Rzecz o Boyu Żeleńskim", w której zaatakował Boya-Żeleńskiego na płaszczyźnie prywatnej i zawodowej. Irzykowski napisał, że Boy prezentował komercyjne podejście do pisania, brakowało mu wiedzy, by być rzetelnym krytykiem i zasadniczo – był intelektualnie miałkim megalomanem.
Autor "Beniaminka…" zdecydowanie nie zgadzał się z modelem krytyki literackiej stosowanym przez Boya, który jego zdaniem trywializował ważkie literackie i filozoficzne aspekty omawianych dzieł w celu uczynienia swojej twórczości bardziej przystępną dla ogółu czytelników. Irzykowski propagował bardziej intelektualne i pogłębione podejście krytyczne. We fragmencie swojej książki pisał tak:
Text
co mnie od samego początku raziło we wszystkim, co Boy pisze - (...) nie jego kokietliwa niemoralność ani koszoneria na pokaz, ani odkrywanie Ameryk (...), ani fałszywy patos antybrązowniczy (...) tym czymś jest jego swoista praktyczność, która sprawia, że nawet wtedy, gdy Boy ma słuszność, ta słuszność jest jakaś ciasna, przykra, przyziemna,
Boy-Żeleński zachował spokój i swoją ripostę zawarł w artykule zbiorczym w "Wiadomościach Literackich". Pominął całkiem atak Irzykowskiego na jego twórczość krytyczną (Boy znany był z tego, że trzymał się z daleka od debat literackich i krytycznych) i skupił się na odparciu ataków personalnych:
Text
Wszystkie te antyboyowe argumenty nie są niczym nowym; przeciwnie, od lat walają się we wszystkich rynsztokach. Pan Irzykowski zebrał je, omaścił erudycją, okrasił cytatami i podał je na nowo tym, którzy je i tak jadali na co dzień
Szczęśliwie wraz z tą ripostą diss między panami dobiegł końca i mogli zająć się bardziej konstruktywnymi zajęciami niż kłócenie się.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Stefan Żeromski, fot. FoKa/Forum "Portret Bolesława Prusa" Leokadii Mirosławskiej, 1918, fot. Krzysztof Wilczyński /Muzeum Narodowe w Warszawie
Na koniec mamy dla was klasyczną historię dwóch mężczyzn kłócących się o kobietę. W tym przypadku, mimo że obaj byli literatami, spór był nie na słowa, a na miecze.
Bolesław Prus, jeden najważniejszych polskich pisarzy, mający na koncie wiele klasycznych dzieł literackich, w tym "Lalkę" czy "Faraona" i Stefan Żeromski, autor m.in. "Syzyfowych Prac" i "Rozdziobią nas kruki i wrony" znali się. Oto jak Żeromski opisał moment poznania Prusa w swoich "Dziennikach":
Text
Spotkałem Prusa asystującego jakiejś damie. Wspomniawszy "Lalkę", trudno uwierzyć, że ta szara człeczyna napisać zdołała takie arcydzieło. Co ja bym dał za to, aby się z nim poznać.
Warto wspomnieć, że na początku ich znajomości w 1890 roku Prus był już uznanym autorem, podczas gdy Żeromski dopiero czekał na swoją wielką szansę i utrzymywał się z pracy nauczyciela. Ta różnica w statusie ponoć skutkowała tym, że Prus traktował Żeromskiego nieco protekcjonalnie. Zatem kiedy ten drugi zaręczył się z dobrą znajomą Prusa, młodą wdową Oktawią Rodkiewiczową, początkowa reakcja Prusa nie była przyjazna.
Text
Bolesław Prus nie od razu zaakceptował Żeromskiego jako narzeczonego Oktawii. Wolał, by wyszła za majętnego przemysłowca niż biednego guwernera. Sporu między nimi omal nie zakończył pojedynek.
Autor cytatu
www.polskanapiechote.waw.pl
Na szczęście pisarze opamiętali się i ostatecznie do starcia nie doszło. Ponadto Prus został nawet jednym z drużbów na ślubie Żeromskiego z Rodkiewiczową, czym udowodnił, że jego niechęć poszła w niepamięć. Miejmy nadzieję, że pewnego pięknego dnia taki los spotka wszelkie spory i niechęci na świecie.
Tłumaczenie z języka angielskiego: Magdalena Szwedowska.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]