Boy dość ostro oceniał literaturę polską. Jego szkice krytyczne pisane w latach 1927-1928 zostały zebrane w książce "Ludzie żywi". Znalazły się tam m.in. artykuły dotyczące takich twórców, jak Narcyza Żmichowska, Stanisław Przybyszewski, Stanisław Wyspiański czy Adam Mickiewicz. Boy miał świadomość wyczerpania się formuły tradycyjnej biografistyki, mającej przede wszystkim cele dydaktyczne, tworzącej z ludzi pomniki. Zamiast tego postulował odbrązowienie życiorysów. Zaznaczał, że
literaturę, sztukę tworzą nie "izmy", ale żywi ludzie, że samo ich istnienie bywa nieraz tworem artystycznym i że ratowanie przed falą niepamięci tych żywych istnień jest pierwszym zadaniem nas, współczesnych.
Swoim sensacyjnym artykułem "Romans Gabrieli" (1928) przypomniał czytelnikom postać Żmichowskiej. Tekst sugerujący jej związki erotyczne z kobietami wywołał burzę. Autor przewidział taki przebieg wypadków, pisał o nim już w zakończeniu artykułu, tłumacząc wybraną przez siebie drogę zwrócenia uwagi na Żmichowską tym, że "pochowaliście ją gorzej od Norwida, bo zaiste łatwiej się wygrzebać pisarzowi z kompletnego zapomnienia niż odwalić kamień grobowy takiej kanonizacji".
Po wzbudzeniu zainteresowania pisarką zabrał się autor "Słówek" do wydania wznowień jej książek: "Biała Róża" (1929), "Czy to powieść?" (1929), "Poganka" (1930). Cel uświęcił więc środki.
Dokonał także Boy rewizji legendy Przybyszewskiego. Jego postacią zajął się w szkicach "Blaski i nędze", "Kłamstwo Przybyszewskiego", "Poeta a pieniądz". Przywrócił Dagny należytą rangę inspiratorki Przybyszewskiego, której rolę autor "Dzieci Szatana", nie bez nacisku ze strony drugiej żony, systematycznie umniejszał. Drogą analizy stylistycznej wykazał Boy wyższość artystyczną początkowych utworów, z okresu małżeństwa z Norweżką, nad twórczością późniejszą. Powiedział również kilka mocnych słów na temat konfliktu z filistrem oraz mitu nędzy artysty, której winne być miało społeczeństwo. Żeleński, znający środowisko cyganerii z autopsji, pokazał po pierwsze, że to właśnie filister utrzymywał artystę, a po drugie, że jego trudna sytuacja materialna nie była winą obojętnego społeczeństwa, lecz skutkiem przyjętego trybu życia. Odkłamywanie legendy Przybyszewskiego miało jednak nie tylko destrukcyjny charakter. W szkicu "Smutny szatan" raz jeszcze podkreślił Boy jego rolę inspiratorską, olbrzymi wkład w odświeżenie atmosfery intelektualnej, przede wszystkim w zmianę poglądów na literaturę, w uwolnienie jej od obowiązku dydaktycznego czy patriotycznego.
Na szczególną uwagę zasługują jeszcze dwie biografie - Mickiewicza i Fredry. Praca nad pierwszą z nich zaczęła się w 1928 roku, kiedy Manfred Kridl zaproponował Boyowi napisanie wstępu do przygotowywanej przez siebie edycji "Dzieł" Mickiewicza. Żeleński zgodził się, a tekst przedrukował później pod tytułem "Mickiewicz a my" w zbiorze "Ludzie żywi". Dokonał tam Boy daleko idącej rewizji spojrzenia na postać wieszcza. Pisał, że narzucana w szkołach, podporządkowana dydaktyzmowi interpretacja jego dzieł niszczy autentyczny odbiór i oddziaływanie tej twórczości. Chciał odkłamać idealistyczny portret autora "Dziadów", ukazać nie pomnik, lecz człowieka. Postulował, aby "zwrócić Mickiewicza literaturze", następnie formułując kilka radykalnych zaleceń:
Zburzyć wszystkie pomniki Mickiewicza, odlać z nich wielką armatę i nabić w nią pewną ilość jego komentatorów. Odełgać życie Mickiewicza, zbadać na nowo jego tajemnice i zakamarki, nie pod kątem 'krzepienia serc' i hipokryzji narodowej, ale pod katem istotnej prawdy. Napisać na nowo ten wzruszający i patetyczny żywot, w którym poeta poprzez namiętności, upadki i mękę, błądząc i kajając się i błądząc w samym swoim kajaniu, szedł do świętości. Amen.
Boya interesowały nie tyle dzieła Mickiewicza, ile jego życie, a zwłaszcza momenty wstydliwe, wcześniej przemilczane bądź, według autora "Słówek", fałszowane. Pobyt w Rosji interpretował Boy nie jako wygnanie, lecz jako przygodę turysty, czas spędzony w Śmielowie w Poznańskiem w trakcie powstania listopadowego - jako okres zabaw i romansów. Pod lupą znalazł się również okres, w którym poeta znajdował się pod wpływem towianizmu, kiedy to miał mieć romans z Xawerą Deybel.
Sprzeciw wobec posągowego traktowania biografii wieszcza sprawił, że Boy wszedł w konflikt z ówczesną mickiewiczologią. Przedmowa do "Dzieł" sprowokowała ożywioną dyskusję o granicach biografistyki i spowodowała lawinę oskarżeń o szarganie świętości i o zwykłe plotkarstwo. Nie zniechęciło to Boya - wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zainteresowało tematem. Pisarz skupił na związkach Mickiewicza z towiańszczyzną i na samej postaci Andrzeja Towiańskiego. Publikowane w "Wiadomościach Literackich" szkice na ten temat złożyły się ostatecznie na wydaną w 1930 roku książkę "Brązownicy". Boy, opierając się na relacjach współczesnych, obalił mit świętości Towiańskiego, prezentując go jako człowieka zarażającego swoich zwolenników "mistyką bezczynu".
Z Boyem polemizował m.in. Stanisław Pigoń w artykule "O brązach, brązownikach i brązoburcy". Obalił w nim wiele tez autora, jednak zastanawiał się przede wszystkim nad tym, czy kampania Mickiewiczowska wniesie coś nowego do badań nad wieszczem i jak właściwie ocenić jej rolę kulturotwórczą. Historycy literatury zarzucali Żeleńskiemu spłycenie postaci Mickiewicza do roli kobieciarza, człowieka o dwuznacznym stosunku do powstania i uległego towiańczyka. Jednak zdaniem Marii Janion:
Bezsporną jest na pewno jedna zdobycz kampanii o Mickiewicza żywego - zerwanie z prymitywnym schematem wielkości na rzecz przekonywającego ukazania tragicznych sprzeczności w jego życiu i twórczości.
W przypadku Mickiewicza Boy skupił się na biografii, pomijając niemal zupełnie interpretację dzieł (wyłączając szkic o "Panu Tadeuszu": "Robak cywilny i wojskowy"). Odwrotnie było w przypadku tekstów na temat Aleksandra Fredry. W latach 1933-1934 Żeleński ogłaszał w "Wiadomościach Literackich" artykuły dotyczące polskiego komediopisarza, następnie wydane w książce "Obrachunki fredrowskie". Jest to publikacja stricte historycznoliteracka, informacje biograficzne należą tu do rzadkości. Wyraził tu Boy swój sprzeciw wobec ukazywania Fredry jako pisarza - patrioty ukazującego piękno Polski szlacheckiej, w czym widział poważne niebezpieczeństwa natury ideowej. Na drodze wnikliwej analizy utworów wykazał, że świat autora "Męża i żony" daleki jest od wszelkich cnót patriotycznych i obyczajowych. Jednak nie zgadzał się także na interpretację Fredry jako kogoś, kto w pełni świadomie poddawał świat szlachecki ostrej i bezwzględnej krytyce. Na takie stanowisko, zdaniem Boya, nie pozwalały kreacje komediowe. Batalia o Fredrę zakończyła się sukcesem autora "Ludzi żywych". Książkę wysoko ocenili tacy badacze literatury, jak Julian Krzyżanowski i Jan Lorentowicz. Do dziś jest ona uznawana za "najdojrzalszą książkę krytyczną" Boya.
Żeleński był również recenzentem teatralnym. Działalność tę rozpoczął od sprawozdania dla "Czasu" z wystawienia "Świętoszka" w roku 1919. Wtedy też podjął współpracę z redakcją krakowskiego dziennika, gdzie utworzył stałą rubrykę recenzji teatralnych. Funkcjonowała ona do 1922 roku, a jej owocem są trzy pierwsze tomy "Flirtu z Melpomeną". Wyraźne jest tam przede wszystkim założenie, że o wartości przedstawienia teatralnego decyduje wartość tekstu literackiego. Boy źle oceniał stawianie zbyt wysoko roli inscenizacji, światła, oprawy muzycznej. Nie był też zwolennikiem reformy i odnowy teatru, które to przekonanie często stawało się tematem polemik.
W 1920 Uniwersytet Poznański zaproponował Żeleńskiemu objęcie katedry romanistyki, jednak przedłużające się formalności zdecydowały w 1922 roku o przeprowadzce autora "Brązowników" do Warszawy, gdzie został kierownikiem literackim Teatru Polskiego (1923-1924). Ponadto do 1939 był recenzentem teatralnym "Kuriera Porannego" (z przerwą w latach 1931-1934, kiedy współpracował z "Ilustrowanym Kurierem Codziennym"). Praca ta przyniosła kolejne tomy "Flirtu z Melpomeną", które ukazywały się do 1932 roku, a było ich aż 18. Jan Kott określił je jako "dziennik Boya w osiemnastu tomach", wskazując tym samym na ich dokumentarną wartość. Kolejne książkowe wydania recenzji teatralnych to m.in. "Okno na życie" (1933), "Romanse cieniów" (1935), "Murzyn zrobi..." (1939).
Kwestią niezwykle dla Boya istotną był repertuar teatralny. Często krytykował on Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej za niedostateczną dbałość o dobór sztuk wystawianych w teatrach polskich. Był przy tym zwolennikiem teatru klasycznego, "życiowego", przesyconego rzeczywistością. Uważał, że jego funkcji nie jest w stanie przejąć wielki dramat romantyczny. Mimo to doceniał Witkacego i należał do entuzjastów jego twórczości. Gdy większość krytyki, a czasem nawet aktorów, ostro atakowała autora "Szewców" za rzekomą bezsensowność jego dzieł, Boy wraz z Karolem Irzykowskim dostrzegł prawdziwy talent i stawał w obronie prawa do twórczych eksperymentów.
Krytyka teatralna Żeleńskiego często zamieniała się w literaturę. Dużo tam refleksji na tematy pozateatralne, społeczne czy ogólnoludzkie, wiele "przymierzania sztuki do życia". Sztuka budziła w autorze szereg refleksji na temat obyczajowości, prawodawstwa, Kościoła, przypominała różne anegdoty, realne sytuacje. Stąd Andrzej Stawar nazywa recenzje Boya "beletrystyką na tematy sceniczne". Andrzej Makowiecki z kolei, podkreślając ich ciągłą popularność, mówi, że autor "Flirtu z Melpomeną" napisał wielką książkę o sobie samym, o własnej przygodzie intelektualnej", a jego teksty "funkcjonują jakby niezależnie od sztuk recenzowanych, żyją własnym życiem, są same literaturą i teatrem".