Ich stosunek do romantyzmu był ambiwalentny. Wychowali się na wielkiej literaturze romantycznej i nie zamierzali negować jej wartości. Przedmiotem ataków były skutki, jakie ta literatura powodowała w epigońskim społeczeństwie. Romantyczny mesjanizm zaowocował biernością, idealizacją przeszłości i pogardą dla doczesności. Skoro naród jest wybrany, cele jego nie są z tego świata, a przeznaczeniem jest zbawienie, to można biernie czekać na wypełnienie się wyroków boskich. Jeśli istotnym poznaniem jest przeżycie mistyczne, to można lekceważyć doświadczenie empiryczne i naukę. Naród przekonany o swojej wyjątkowości może nie zauważyć, że świat się rozwija, podczas gdy on sam popada w coraz większe opóźnienie cywilizacyjne.
"Jesteśmy społeczeństwem nie tylko zacofanym i biednym materialnie, ale co gorsza - jesteśmy chorzy duchowo. Nasze stare programy przeżyły się i w dzisiejsze dobie nie mają żadej wartości. Jesteśmy podobni do zdezorganizownego tłumu ludzi, którzy w nocy wśród puszczy stracili drogę i nie wiedzą, którędy ani dokąd idą" - pisał Prus.
Po lekturach zachodnioeuropejskich filozofów i socjologów, m.in. Augusta Comte'a, Jamesa Milla, Johna Spencera i Hippolyte'a Taine'a polscy pozytywiści przyjęli elementy ewolucjonizmu, utylitaryzmu, racjonalizmu i empiryzmu. Nie byli jednak filozofami: elementy te miały posłużyć do zbudowania programu społecznego likwidującego opóźnienia cywilizacyjne, poprawiającego sytuację ekonomiczną, rozwijającego technikę, naukę i oświatę, przynoszącego poprawę statusu najuboższych. Nie rezygnowali z marzeń o niepodległości, ale uznali, że w niewoli, środkami legalnymi, można bardzo wiele uczynić dla społeczeństwa i ze społeczeństwem.
"W każdym położeniu, czy jest ono wygodne, czy niewygodne, naród powinien pracować w kierunku praw swojego rozwoju, nic nie odkładając do lepszych czasów" - pisał Prus.
Program polskiego pozytywizmu skupiony był wokół dwóch haseł: pracy organicznej i pracy u podstaw. Naród jest organizmem i jak każdy żywy organizm podlega prawom ewolucji. Organizm rozwija się prawidłowo, kiedy wszystkie jego elementy (klasy społeczne, siły polityczne i jednostki) zgodnie współpracują dążąc do jednego celu. Celem zaś jest użyteczność, doskonałość i szczęście każdego członka społeczności. Jednostka jest trybem w mechanizmie, jej kondycję determinuje przyroda i społeczeństwo, ale bez prawidłowego funkcjonowania tego trybu mechanizm nie działa prawidłowo. Konieczny jest zatem solidaryzm społeczny i społeczna sprawiedliwość.
Rozwój społeczny wymaga rozwoju nauki, techniki i gospodarki, a także dbałości o kulturę, kultywowania tradycji i języka. To wszystko można robić nawet w warunkach niewoli. Należy przyswoić sobie nowoczesną racjonalną wiedzę opartą na faktach empirycznych. Z tą wiedzą należy zejść do mas, umożliwić zdobycie wykształcenia ubogiej młodzieży, walczyć z ciemnotą zapóźnionych wsi (praca u podstaw). Sztuka (przede wszystkim literatura) powinna służyć tak nakreślonym celom, winna zatem być realistyczna, utylitarna i dydaktyczna, niosąca wiedzę o społeczeństwie, mechanizmach jego rozwoju, o kondycji przyrodniczej, społecznej i psychologicznej człowieka.
"Teraz rozumiemy, co stanowi rdzeń sztuki wielkiej: oto przedstawienie najogólniejszych przyczyn i najstalszych praw, jakie rządzą światem, przede wszystkim naturalnie światem ludzkim, tudzież najogólniejszych i najstalszych cech, jakie spotykamy w zjawiskach, ale - przedstawienie tego w sposób plastyczny, zrozumiały dla ogółu. Ów 'sposób przedstawienia' jest pokrowcem sztuki i on wywołuje wrażenie, Ale dopiero owe 'najogólniejsze przyczyny i cechy' zjawisk są duszą sztuki i nadają jej wartość kształcącą, doskonalącą rodzaj ludzki" - pisał Prus powołując się na Taine'a - "Literatura odtrąciwszy jej tak zwane posłannictwo i kapłaństwo jest przede wszystkim gałęzią ludzkiej pracy, i to pracy użytecznej".
Aleksander Głowacki przeistoczył się w Bolesława Prusa na początku pracy dziennikarskiej. Takim pseudonimem podpisywał większość tekstów. Jego stosunek do dziennikarstwa był niejednoznaczny. Z jednej strony uważał, że jego nowoczesna postać powinna pełnić ważną rolę informacyjno-edukacyjną w życiu społecznym, z drugiej - traktował je jako "parobczą pracę" o wiele niższą niż badania naukowe, o jakich marzył. Zamierzał napisać podręcznik matematyki stosowanej i logiki - także logiki dla dzieci, opublikował rozprawę o elektryczności, tłumaczył "Logikę" Milla. Przez wiele lat prowadził "Notatki o kompozycji", w których zapisywał uwagi filozoficzne, socjologiczne i teoretyczno- literackie. Jednak na życie zarabiał publicystyką, która zyskała wielką popularność i zainicjowała ważkie dyskusje społeczne, m.in. o wpływie oświaty na moralność, o wartości socjologii Spencera, o zasadności wznoszenia pomnika Mickiewicza. (Twierdził, ku oburzeniu części społeczeństwa, że lepiej uczciłoby się pamięć poety przeznaczając pieniądze na oświatę powszechną.) Swoje poglądy wypowiadał w licznych artykułach, z których najbardziej syntetyczny charakter miały "Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa" ("Nowiny" 1883) i "Najogólniejsze ideały życiowe" ("Kurier Codzienny" 1897). Pisywał felietony, korespondencje, recenzje, humoreski. Debiutował w 1864 w "Kurierze Codziennym". współpracował m.in. z "Opiekunem Domowym", "Muchą", "Kolcami", "Kurierem Warszawskim", "Ateneum", "Echem Muzycznym i Teatralnym", "Krajem" (petersburskim). Ważnym dla niego wydarzeniem było poznanie Stanisława Witkiewicza i związanie się z grupą skupioną wokół "Wędrowca". W 1882 został redaktorem naczelnym "Nowin", w których zamierzał stworzyć nowoczesne dziennikarstwo naukowe dostarczające opartej na faktach wiedzy o społeczeństwie. Niestety rok później "Nowiny" upadły.
Szczytem popularności cieszyły się kroniki, publikowane w różnych pismach, najliczniej w "Kurierze Warszawskim" w 1875-87. Podnosił w nich wszystkie istotne tematy życia publicznego, reagował na aktualne wydarzenia, informował, pouczał i wyszydzał. Operował ogromną skalą środków wyrazu (felietony, obrazki obyczajowe, dialogi, humoreski, wierszyki). Nie unikał tematów drażliwych, nie ukrywał własnych emocji. "Kroniki" są nieocenionym dokumentem epoki, zapisem jej poglądów, aspiracji i życia codziennego.
Publicystyka Prusa stała się wzorem i inspiracją dla całego pokolenia. Zapoczątkowała nowoczesne, zaangażowane społecznie dziennikarstwo. Zdumiewa nie tylko jej różnorodność i poziom literacki, ale też jej obfitość i ilość włożonej w nią "parobczej pracy". Wydane przez Zygmunta Szweykowskiego Kroniki wypełniają 20 tomów.
Od 1879 intensywnie rozwija się Prus - literat. (Debiutował wówczas Przygodą Stasia). We wszystkich pismach, z którymi współpracował, zaczęły się ukazywać jego nowele i szkice powieściowe. Zawarł w nich ogromny wachlarz obserwacji społecznej ze wsi pouwłaszczeniowych, dworów szlacheckich, Warszawy, czyli obszarów, które znał z własnego doświadczenia. Posługiwał się różnorodnymi formami: dialogiem (Przed Kopernikiem), obrazkiem rodzajowym (Ogród saski), humoreską graniczącą z groteską (Kłopoty babuni). Pozostając pod wpływem Dickensa kilkakrotnie wykorzystał pomysł przeniesienia bohaterów w rzeczywistość alternatywną (sen, wizja), pozwalającą na ocenę poczynań w życiu realnym (Sen, Wigilia, Nawrócony). Zmieniał styl i sposób narracji. Wykazał się słuchem absolutnym budując wizerunek psychologiczny postaci. Jego bohaterami są zazwyczaj ludzie ubodzy, wręcz zepchnięci na margines społeczny, często dzieci. Umiejętność konstruowania ich przeżyć i sposobu odbierania świata ilustrują choćby Przygody Stasia (poznawanie otoczenia przez kilkulatka), Katarynka (rozwój wrażliwości zmysłowej ociemniałej dziewczynki) czy Sieroca dola (wieczny lęk Jasia w domu pseudoopiekunów). Odpowiedni do statusu społecznego bohaterów jest ich język, często stylizowany na wiejską lub miejską gwarę. Wymieńmy najważniejsze spośród utworów zebranych w trzech tomach przez Marię Dąbrowską.
-
Katarynka. Bohaterem jest znany warszawski adwokat, egoista kochający uciechy życiowe. Jego zmysł estetyczny rażą zgrzytliwe dźwięki katarynek, więc stróż ma rozkaz nie wpuszczać ich na podwórze. Kiedyś jednak zauważa, jaką przyjemność sprawiają one dziewczynce mieszkającej w ubogiej oficynie. Orientuje się, że dziewczynka jest niewidoma, otoczenie poznaje dotykiem i słuchem, że każdy dźwięk jest dla niej doświadczeniem świata. Poruszony tym nie tylko akceptuje obecność kataryniarzy pod swoim oknem, ale jeszcze sięga po spis najlepszych warszawskich okulistów.
-
Michałko. Nierozgarnięty chłop, którego bieda przygnała do miasta, zatrudnia się na budowie. Bezdomny, popychany, przepędzany, oszukiwany, jest jedynym, który rusza na ratunek człowiekowi przysypanemu gruzem na budowie. Kieruje się odruchem, instynktem, narażając własne życie. Nie wie, że zrobił coś niezwykłego.
-
Powracająca fala. Niemiecki fabrykant Adler ma jedną słabość: miłość do syna Ferdynanda, hulaki i utracjusza, który robi długi za granicą. Żeby zaspokoić jego potrzeby eksploatuje do granic możliwości robotników i maszyny, zwalnia medyka. Zaniedbania te stają się przyczyną śmierci robotnika Gosławskiego, który harował, aby założyć własny warsztat. Adler nie czuje się winny ani odpowiedzialny mimo ostrzeżeń pastora, że każdy czyn człowieka będzie miał dla niego konsekwencje (tytułowa "powracająca fala"). Ale fatum się spełnia: Ferdynand zostaje zabity w pojedynku, a oszalały z rozpaczy ojciec ginie w gruzach fabryki, którą podpalił.
-
Antek. W ubogiej i ciemnej chłopskiej rodzinie chowa się chłopiec, którego nie interesuje gospodarzenie, za to fascynuje technika. Zachwyca się wiatrakami, buduje modele, u kowala zdobywa więcej umiejętności niż przystoi czeladnikowi, więc zostaje przepędzony. Niezaspokojony głód wiedzy (a także beznadziejna miłość do pięknej wójtowej) wypędza go w świat. "Może spotkacie kiedyś wiejskiego chłopca, który szuka zarobku i takiej nauki, jakiej między swoimi nie mógł znaleźć (...) Wówczas podajcie rękę pomocy temu dziecku. Będzie to nasz mały brat Antek, któremu w rodzimej wsi stało się już za ciasno, więc wyszedł w świat oddając się w opiekę Bogu i dobrym ludziom".
Temat filantropii przewija się stale w publicystyce i literaturze Prusa. Bardzo popiera on autentyczną działalność dobroczynną (Pojednanie - ubodzy studenci biorą pod opiekę wiejskiego chłopca, aby zapewnić mu naukę). Kpi z dobroczynności pozornej, na pokaz, kończącej się na słowach (Telegraf - łańcuszek możnych ogłasza apel o zaopatrzenie sierocińca w książki. Na apel odpowiada ubogi staruszek z wnuczkiem. Filantropowie - dama wydaje na stroje 100 rubli z okazji balu dobroczynnego na rzecz ubogich. Dochód z balu wynosi 15 rubli).
Różne postaci filantropii pojawiają się w Sierocej doli. Mały Jaś i jego matka po śmierci ojca zostają przygarnięci przez krewnych, którzy ich wykorzystują i oczekują wdzięczności. Prawdziwy dom i wynagrodzenie za pracę znajdują w majątku pana Anzelma, który jednak wkrótce bankrutuje. Jaś z matką przyjeżdżają do Warszawy, żyją w biedzie, matka wkrótce umiera. Jaś trafia do domu pana Karola, "entuzjasty", który ma wspaniałe pomysły dobroczynne, ale szybko mu się one nudzą. Podobnie jest z opieką nad Jasiem, którego pozostawia samotnego i smutnego na pastwę swoich rozpuszczonych synów.
Ciekawe postaci dzieci przedstawił Prus w opowiadaniu Grzechy dzieciństwa. Bohater i zarazem narrator Kazio spędza wakacje w domu ojca - ekonoma. Z jednej strony ma dwór, gdzie przebywa córka pana oraz często jego siostra, towarzyszka zabaw panienki. Z drugiej strony jest czeladź, z której wywodzi się Walek, nieślubne dziecko pomywaczki. Treścią opowiadania są skomplikowane relacje, fascynacje i dramatyczne napięcia między tak różnymi dziećmi.
Obecne w nowelach wątki wiejskie wykorzystane zostały także w dwu większych utworach: Anielce i Placówce do przedstawienia ekonomicznego i społecznego obrazu wsi. A jest to obraz niewesoły. Po uwłaszczeniu w 1864 chłopi otrzymali niewielkie zazwyczaj kawałki ziemi. Gospodarowali na nich kiepsko, eksploatując ziemię ponad miarę, nie mając pojęcia o nowoczesnych metodach rolniczych. Majątki ziemskie zostały osłabione, szlachta gospodarzyła na nich niewiele lepiej niż chłopi, wyprzedawała ziemię bądź zadłużała się. Mimo pewnych trendów demokratycznych nie zrealizował się oczekiwany przez pozytywistów solidaryzm społeczny: między dworem a wsią panowała nieufność, dwory nie stały się ośrodkami kultury rolnej. Nieustannym źródłem konfliktów były t.zw. serwituty czyli prawa użytkowania części lasów i pól dworskich wzamian za określone usługi.
W obu wymienionych utworach użył Prus narracji trzecioosobowej tzw. narratora wszechwiedzącego, ale w pierwszym utożsamia się on z punktem widzenia 13-letniej córki dziedzica, w drugiej - ciemnego chłopa.
Anielka miała swój pierwodruk pt. Chybiona powieść w "Wędrowcu" 1880. Wersja ostateczna, ze zmienionym zakończeniem, opublikowana została w Szkicach i obrazkach w 1885. Zaczyna się jak sielanka. Anielka jest szczęśliwa: ma kochanych rodziców, piękny dom i ogród, ulubionego psa. Jest dobra dla ludzi: dla rodziny, dla wiejskiej sierotki, nawet dla zgryźliwej guwernantki. Stopniowo zauważa jednak rysy na tym pięknym obrazku: mama jest coraz częściej chora, ojciec ciągle poszukuje pieniędzy, chłopi go nienawidzą, wśród służby panuje bałagan. Zaczynają docierać do niej wieści o sprzedaży majątku i o zainteresowaniu ojca inną, zamożną kobietą. I zaczyna się seria nieszczęść: nie dochodzi do ugody z chłopami zainteresowanymi kupnem ziemi, dwór płonie, ojciec znika, matka z dziećmi znajduje przytułek w chałupie karbowych. Po stracie także matki Anielka przytłoczona nieszczęściami zapada na ciężką chorobę, z której nie zdoła jej uratować zamożna kandydatka na nową żonę ojca.
Placówka publikowana w "Wędrowcu" w latach 1885-86, wydana osobno w 1886, spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem jako wybitna powieść realistyczna z elementami naturalistycznymi. Jako realistyczna - bo obiektywnie przedstawiała pewien problem społeczny przez typowych bohaterów charakteryzowanych konsekwentnie zgodnie z ich kondycją społeczną. Jako naturalistyczna - bo ukazywała ich jako osadzonych w świecie przyrodniczym i podporządkowanych jego rytmowi. Ale dostrzegano w niej także pewne przesłanie ideologiczne, mianowicie heroiczne przywiązanie polskiego chłopa do ziemi, opór wobec obcej kolonizacji i germanizacji. Taka interpretacja funkcjonuje czasem do dziś w stereotypach szkolnych. Nie jest ona do końca słuszna. Józef Ślimak, bohater powieści, jest rzeczywiście atawistycznie związany ze swoją ojcowizną, ponieważ jest to jego jedyny świat, jedyna rzeczywistość, jaką zna. Żyje w symbiozie ze swoją ziemią, ona do niego mówi, podobnie jak konie, trawa i słońce. Żyje na niej z żoną, dwoma synami i parobkiem; żyje nienajgorzej, chociaż jego dominującym uczuciem jest straszne zmęczenie nieustanną pracą. Pasmo nieszczęść rozpoczyna się w momencie, kiedy dziedzic sprzedaje ziemię niemieckim kolonistom. Ale koloniści nikogo nie gnębią ani tym bardziej nie mają zamiaru germanizować. (Rzecz dzieje się zresztą w zaborze rosyjskim.) Po prostu szukają lepszego życia tam, gdzie jest tańsza ziemia i niższe podatki. Są pracowici, świetnie zorganizowani, bardziej cywilizowani niż miejscowi chłopi i lepiej gospodarzą. Modlą się (choć Ślimak ma wątpliwości, co warta jest ich wiara), uczą dzieci czytać i pisać. Chcą ziemi Ślimaka (za dobrą cenę), gdyż leży ona pośrodku ich gruntów i posiada górkę, na której można postawić wiatrak. Faktycznie od ich przybycia Ślimaka spotykają liczne klęski: traci dzierżawioną od dziedzica łąkę, więc brakuje mu paszy dla bydła. Zmniejszają się zarobki z handlu z koleją. Woda zalewa mu gospodarstwo i topi się młodszy syn. Zaczynają się kradzieże i traci konie. Jednak to Ślimak nie chciał kupić po niskiej cenie łąki od dziedzica, gdyż podejrzewał go o jakiś podstęp. Ślimak nie wybudował grobli przy regulowanej rzece, choć wiedział, że należy. (A koloniści wybudowali.) Ślimak po kradzieży koni (której dokonali miejscowi chłopi) wygnał parobka z małym podrzutkiem, czym oburzył całą wieś, a pomylona matka podrzutka spaliła mu chałupę. Zaś po pożarze właśnie koloniści przygarnęli go z umierającą żoną i udzielili pomocy.
Do tego momentu konstrukcja powieści jest doskonale konsekwentna. Prus nieoczekiwanie nadał jej szczęśliwe zakończenie. Biedy przekupień żydowski Jojna Niedoperz przypadkiem spotkał pogrążonego w nieszczęściu Ślimaka. Jego losem zainteresował proboszcza, dotychczas dość obojętnego na sprawy parafian. Ostatecznie koloniści wyjeżdżają, a Ślimak wprawdzie samotny, ale pozostaje na swojej ziemi.
Prus jako pierwszy przedstawił prostego wieśniaka niejako "od wewnątrz", uczynił go bohaterem, a nie przedmiotem opisu. Przedstawił go z sympatią i zrozumieniem dla jego sposobu myślenia i motywów postępowania. A sama powieść zrobiła karierę jako argument przeciwko germanizacji w zaborze pruskim. Faustyna Morzycka napisała jej wersję popularną rozpowszechnianą wśród ludu (O ojcowiznę, czyli Jak sobie jeden chłop z Niemcami poradził 1889). Stanisław Książek Staszewski i Józef Popławski przerobili ją na scenę (1897). Ta i inne adaptacje grane były przez liczne teatry zawodowe i amatorskie. W 1979 Zygmunt Skonieczny nakręcił film.
Lalka
W 1887 r. Prus rozpoczął w "Kurierze Codziennym" publikację swojego najwybitniejszego dzieła - Lalki. Powieść, pisaną odcinkami, czasem z wielomiesięcznymi przerwami, ukończył w 1889 r. Rok później wyszło wydanie książkowe z wyraźnymi śladami ingerencji cenzora dotyczącej politycznej przeszłości bohaterów. Powieść początkowo została przyjęta bez entuzjazmu. Krytyków zaskoczyła wielość epizodów, chaotyczna kompozycja, podwójna narracja, mieszanie konwencji realistycznej i satyrycznej, pesymizm, a także - ich zdaniem - nieprawdopodobieństwo psychologiczne głównego bohatera. Dopiero po pewnym czasie Lalka uzyskała należną jej opinię najwybitniejszej polskiej powieści realistycznej na poziomie europejskim. A pesymizm był wyrazem rodzącego się rozczarowania pozytywistów rezultatami idei pracy organicznej. Biografia bohatera przypominała ich biografię zbiorową. Syn zubożałego szlachcica, pracujący jako chłopiec w restauracji, łaknący wiedzy, pokonuje wszelkie przeszkody i zaczyna się kształcić w Szkole Głównej. Bierze udział w powstaniu styczniowym, zostaje zesłany na Syberię, gdzie zawiera cenne przyjaźnie i ma znaczne osiągnięcia naukowe. Wraca - i nie znajduje dla siebie miejsca. Uczeni nie chcą subiekta, kupcy nie chcą uczonego. Przed głodem ratuje się małżeństwem bez uczucia i staje się współwłaścicielem sklepu.
Przeszłość Wokulskiego poznajemy fragmentarycznie, głównie z pamiętników starego subiekta Rzeckiego, jego przyjaciela i pracownika. Rzecki jest romantykiem i idealistą, żyjącym legendą napoleońską i wspomnieniami kampanii węgierskiej. Jest także bystrym, choć nie zawsze wiarygodnym komentatorem poczynań Wokulskiego.
Poza jednoosobową narracją pamiętnika wydarzenia bieżące relacjonuje narrator wszechwiedzący, posługujący się jednak często monologiem wewnętrznym - głównie Wokulskiego; monologiem pełnym pasji i emocji. Wydarzenia aktualne dzieją się w latach 1878-79. Poprzedza je wybuch wielkiej miłości. Po śmierci żony Wokulski ujrzał w teatrze Izabelę Łęcką, zubożałą arystokratkę. Aby mieć szansę na zbliżenie się do jej środowiska, wyjeżdża z całą posiadaną gotówką i robi majątek na dostawach wojskowych. Warstwa psychologiczna powieści - to historia miłości Wokulskiego: jego zabiegi o Izabelę, nadzieje i rozpacz, złudzenia i chwile zdrowego rozsądku.
Ta historia dzieje się na tle szerokiej panoramy społecznej głównie w Warszawie. Epizodyczność powieści pozwala przedstawić dokładną topografię miasta i życie wszystkich warstw jej mieszkańców: są tu arystokratyczne salony, domy mieszczańskie, dzielnice biedoty, kościoły, sądy, teatry i szynki. Prus tworzy doskonałą galerię typów: od bywalców salonu państwa Łęckich do subiektów, studentów, rzemieślników, woźniców... A także ciekawe portrety psychologiczne kobiet tak różnych, jak Łęcka, Stawska i Wąsowska. Otoczony tłumem ludzi Wokulski znajduje się jednak w społecznej próżni. Arystokracja, egoistyczna i bezmyślna, chętnie korzysta z ofiarowanej jej możliwości zarobku w spółce handlowej, lecz tak naprawdę widzi w nim bogatego parweniusza. Słabe mieszczaństwo głównie mu zazdrości. Aktywni ekonomicznie Żydzi mają trudności z asymilacją w niechętnym im otoczeniu. Ubodzy ludzie są wdzięczni za pomoc, lecz nie stanowią żadnej siły społecznej. Ogromna energia i przedsiębiorczość Wokulskiego, mogąca przynieść korzyści życiu ekonomicznemu i społecznemu, zostaje zniszczona przez brak takiej warstwy, na której mógłby się oprzeć. Postaci pozytywne, takie jak prezesowa Zasławska czy młody uczony Ochocki są w tym świecie wyjątkami. Anachroniczne, nieproduktywne i niesolidarne społeczeństwo niszczy twórcze jednostki; niszczy też Wokulskiego. Po odkryciu zdrady ukochanej popada w depresję i znika. Gdzie? Nie wiadomo. Wcześniej rozważał wybór między wyjazdem do Paryża, do uczonego, którego wynalazki mogły odmienić świat, a zapadnięciem pod ziemię wraz z ruinami Zasławka, gdzie oświadczył się Izabeli. Ruiny rzeczywiście zostały zniszczone, ale nie znaleziono w nich śladów Wokulskiego. Jego historia nie ma zakończenia. I nie przynosi nadziei na rychłe pozytywne przemiany społeczne, może poza sentencją kończącą powieść: "Non omnis moriar" - Nie cały umrę. Może jakaś iskra pozostanie po nieuleczalnym romantyku, społeczniku i animatorze życia gospodarczego.
Na podstawie Lalki powstawały spektakle teatralne (Zygmunta Leśnodorskiego 1952, Adama Hanuszkiewicza 1966), film Wojciecha Hasa (1968) i serial telewizyjny Ryszarda Bera (1978). Na Krakowskim Przedmieściu, gdzie Prus umieścił ich sklep, wmurowane są tablice upamiętniające Rzeckiego i Wokulskiego.
Również w odcinkach w "Kurierze Codziennym" w 1890 drukował Prus Emancypantki, które uważał za swoją najlepszą powieść. Jako całość w 4 tomach została wydana w 1894. Rozpada się wyraźnie na dwie części: pierwsza, dość zwarta, dzieje się na pensji pani Latter, druga bardziej epizodyczna - na prowincji i w różnych domach warszawskich. Emancypantki wyrażają stosunek Prusa do rodzącego się ruchu wyzwolenia kobiet. Jest mu zdecydowanie przeciwny. Miejsce kobiety jest w rodzinie, gdzie może rozwijać i wykorzystywać swoje naturalne przymioty: dobroć, delikatność i subtelność uczuć. Emancypantki to kobiety, które wbrew naturze muszą walczyć o byt, jak właścicielka pensji pani Latter i jej młode damy klasowe, albo takie, które dały się zwieść feministycznej ideologii i stają się karykaturami kobiet, jak panna Howard, wreszcie takie, które w twardej walce o byt zatracają kobiece przymioty, jak panna Malinowska. Pani Latter, która usiłuje utrzymać pensję dla zaspokojenia zbytkownych wymagań dwojga dorosłych zdemoralizowanych dzieci, bankrutuje i ginie tragicznie. Jej dama klasowa Madzia, która jest bohaterką drugiej części, po opuszczeniu pesji tuła się jako guwernantka w różnych prowincjonalnych i warszawskich domach, dojrzewając i szukając swojego miejsca w życiu. Ostatecznie zamyka się w klasztorze. Madzia jest bohaterką zdecydowanie pozytywną: "geniuszem uczucia" wcieleniem dobroci i łagodności. Marnuje się jednak nie mając oparcia w mężczyźnie, rodzinie i społeczeństwie. W tej części powieści Prus posługiwał się różnymi konwencjami. Oprócz scen realistycznych są groteskowe, jest wątek sentymentalny i wreszcie wielki traktat metafizyczny wygłoszony przez profesora Dębskiego, polemizujący z wulgarnym materializmem i nihilizmem. Traktat jest świadectwem zmian światopoglądowych Prusa, pewnym odstępstwem od empiryzmu i ewolucjonizmu przyrodniczego. Dębski dowodzi istnienia rzeczywistości duchowej, przyjmuje Boga osobowego, nieśmiertelność bytów duchowych, wartość cierpienia. Filozofia pozytywna przestała wystarczać jej twórcom.
Powieść była podstawą spektakli teatralnych Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Mieczysława Rytarda (1953) i Adama Hanuszkiewicza (1968).
W kolejnej powieści rozważania dotyczące funkcjonowania organizmu państwowego i jego ewolucji ubrane zostały w kostium historyczny. W "Tygodniku Ilustrowanym" 1895-96 publikował Prus Faraona (wyd. książkowe 1897). Akcja została osadzona w Egipcie w XI w. pne. Z dużym pietyzmem odtworzył Prus koloryt historyczny: obyczajowość, obrzędy (z imponującym pogrzebem faraona na czele), topografię i opisy architektury. Bohaterem jest następca tronu, a wkrótce faraon Ramzes XIII. Dorasta w czasach, kiedy Egipt traci dawną potęgę, a w państwie pogłębia się kryzys ekonomiczny i militarny. W rzeczywistości rządzą nim kapłani, którzy zagarniają wszystkie bogactwa i prowadzą własną politykę (tajny układ z Asyrią). Stary faraon, oddany głównie praktykom religijnym. nie próbuje zmienić tego stanu rzeczy. Jego syn zaczyna się orientować, jak słaba jest władza świecka i jak strasznie wyzyskiwany jest lud. Po zdobyciu tronu wypowiada kapłanom wojnę. Zamierza odebrać skarby świątyniom, wzmocnić wojsko, odeprzeć zagrożenia militarne i wprowadzić sprawiedliwe rządy. Ma dobrą wolę, ale jest zapalczywy, niedoświadczony, niedouczony i biedny. Kapłani zaś oprócz bogactwa mają wielowiekową mądrość, którą często wykorzystują do manipulowania społeczeństwem. Ramzes uzyskuje poparcie ludu i rozbudza w nim nadzieję, ale w walce z kapłanami przegrywa. Skutkiem prowokacji kapłanów zamieszki i ataki na świątynie zaczynają się tuż przed zaćmieniem słońca, które lud przyjmuje jako gniew boży. Bo kapłani - w przeciwieństwie do faraona - nie zlekceważyli doniesienia uczonego o spodziewanym zaćmieniu. Ramzes ginie zabity przez swojego sobowtóra Greka Lykona, sterowanego przez kapłanów. Pozostaje jednak rozbudzona świadomość społeczna i plany naprawy państwa, które następny władca, kapłan Herhor, będzie musiał realizować, żeby nie dopuścić do upadku Egiptu. Powieść początkowo nie spotkała się z dużym oddźwiękiem, m. in. dlatego, że ukazała się w cieniu Quo vadis Sienkiewicza. Z czasem jednak doceniono jej walory literackie i poznawcze.
Po napisaniu trzech największych powieści Prus na jakiś czas się zatrzymał: pisywał rzeczy niewielkie i błahe. Jako publicystę i pisarza ożywiły go wypadki 1905 roku. W 1909 opublikował Dzieci. Już wcześniej był świadom narodzin i rozwoju ruchu socjalistycznego. Darzył ten ruch aprobatą widząc w nim obudzenie świadomości klasowej proletariatu i słuszną walkę o poprawę warunków bytu. Rewolucja jednak budziła w nim duże wątpliwości. Z doświadczeń powstania styczniowego pamiętał chaos, nieekonomiczność działań, brak taktyki. Obawiał się powtórzenia tej sytuacji. Obawiał się także, że nieudana rewolucja zniszczy to, co usiłowali zbudować pozytywiści: autonomię ekonomiczną i kulturalną społeczeństwa w ramach zaborów. Nie rezygnował z marzeń o niepodległości, ale pisał: Obraz rewolucji w "Dzieciach" to obraz rewolucji "nieprawdziwej". Że uczestniczą w prawdziwej, wierzą młodzi chłopcy, Kazio Świrski i jego koledzy, którzy założyli tajną organizację "Rycerze wolności". Ćwiczą cnoty wojskowe, aby przygotować się do udziału w powstaniu. Tymczasem dostają się pod wpływy pseudosocjalistycznych działaczy i agitatorów bądź wręcz zwykłych bandytów i są totalnie manipulowani. Rzeczywistość jest zupełnie inna niż ta, w której - jak myślą - biorą udział. W dobrej wierze dają się uwikłać w działalność terrorystyczną, w grabieże i napady. Ostatecznie giną albo degenerują się. Idealistyczna młodzież zapłaci za brudne gry manipulantów politycznych - obawia się Prus.
+++
Entuzjazm pozytywistów zaczął wyczerpywać się po kilkunastu latach, kiedy okazało się, że hasła pracy organicznej i pracy u podstaw dają mizerne efekty praktyczne. Prus podzielał ten krytycyzm. Uważał, że winna temu jest degeneracja narodu spowodowana długoletnią niewolą oraz anachroniczna struktura społeczna. Oceniał, że ze szczytnymi ideami pozytywizmu stało się to samo, co z patosem idei romantycznych w zetknięciu ze świadomością potoczną: przekształciły się we własne krykatury. Racjonalizm i empiryzm zaowocowały płaskim materializmem i nihilizmem, wołanie o działania praktyczne - zanikiem "wyższych ideałów". Pozostał jednak Prus do końca pisarzem zaangażowanym w życie publiczne, wrażliwym na losy biednych i pokrzywdzonych, do dziś aktualnym wzorem społecznika. Jego twórczość stała się wzorem i inspiracją dla wielkiej powieści realistycznej. Podziwiał go Stefan Żeromski, wiele mu zawdzięczali m. in. Władysław Reymont, Zofia Nałkowska i Maria Dąbrowska. Ale nikt nie napisał niczego, co mogłoby zagrozić czołowej pozycji Lalki.
Powieści i nowele Prusa tłumaczone były na kilkanaście języków. Najważniejsze wydanie: "Pisma" pod red. Ignacego Chrzanowskiego i Zygmunta Szweykowskiego, t.1-29, Warszawa 1948-52.
Autor: Halina Floryńska-Lalewicz, marzec 2006