O historii, która odciska piętno na życiu artystów i o poezji jako sposobie komunikowania ze światem, opowiadała także piętnaście lat późniejsza "Papusza", bodaj najlepszy z polskich filmów poświęconych poetom. Poetom, bo prócz tytułowej Papuszy ważnym bohaterem tej opowieści był także Jerzy Ficowski, odkrywca i popularyzator talentu pierwszej romskiej poetki.
Opowiadając historię Bronisławy Wajs, czyli Papuszy, Krauzowie połączyli reguły klasycznego filmu biograficznego z kinem poetyckim, w którym od zdarzeń ważniejsza jest atmosfera opowieści i jej charakter.
"Gdybym nigdy nie nauczyła się czytać, byłabym szczęśliwa" – mówiła Papusza Jerzemu Ficowskiemu. Urodzona w cygańskim taborze, w pierwszej dekadzie XX wieku, dzięki Ficowskiemu została dostrzeżona, a jej tomik wierszy trafił na księgarskie półki. Zyskała sławę, ale straciła coś innego – gdy Ficowski opublikował książkę, w której opisywał cygańskie zwyczaje, Papusza została uznana przez Romów za zdrajczynię, a poetkę wraz z mężem wykluczono ze społeczności.
W rękach Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze jej poruszająca historia zmienia się w filmowy biały wiersz. Nie ma w nim łatwych rymów ani linearnej struktury. W zamian dostajemy sceny piękne jak poetyckie frazy: czyste, lapidarne, na wskroś precyzyjne.
"Papusza" to requiem dla odchodzącego świata Romów, ale zarazem opowieść o wyjątkowej artystce. Dla Papuszy poezja była bowiem sposobem patrzenia na świat. "Wiersze przychodzą i odchodzą, kiedy chcą" – mówiła w jednej ze scen. Słowa były przestrzenią wolności i same też były wolne. Nawet w szarej rzeczywistości PRL-u, w której Romowie zmuszani byli do osiedlania się, a cygańskie tabory "aresztowane" były przez komunistyczne władze, to właśnie poezja stawała się przestrzenią nieskrępowanej ekspresji.
Tworząc filmowy hymn na cześć Papuszy i poezji, Krauzowie stworzyli jeden z najpiękniejszych portretów artysty w polskim kinie. Ale osiągnęli też coś znacznie trudniejszego – przełożyli język poezji Papuszy na celuloidową taśmę. Krystalicznie piękne, czarno-białe kadry Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia w ich filmie działają jak kunsztowne wersy poezji, a spotkanie z urodą filmowej "Papuszy" (koniecznie oglądanej na dużym ekranie) ma w sobie coś z poetyckiego doświadczenia.
"Baczyński: (2013), reż. Kordian Piwowarski