Do czasów Malinowskiego w antropologii dominuje styl pracy oparty na lekturze i analizie tekstów (tzw. antropologia gabinetowa). Antropolodzy rzadko prowadzą badania w terenie. Koncentrują się na zagadnieniach szokujących, o znamionach sensacji, stanowczo odbiegających od norm świata zachodniego.
Malinowski na podstawie własnego dwuletniego doświadczenia w badaniu społeczności Trobriandczyków formułuje postulaty i reguły, którymi powinien kierować się antropolog w terenie. Według niego dobry badacz skupia się na postrzeganiu świata oczyma tubylca, wnika w jego sposoby myślenia i odczuwania, aż zrozumie, co się za nimi kryje. Ustala, co jest normą, zwyczajem czy powszechną regułą obowiązującą w badanej społeczności.
Powinien mówić w języku tubylców. Trzeba się go nauczyć, zazwyczaj dopiero na miejscu. Musi też wypracować sobie osąd na temat badanej społeczności oraz metodologię badawczą.
Antropolog nie przygotowuje zawczasu koncepcji badań ani nie ulega sugestiom innych obserwatorów, np. misjonarzy, bo są one z reguły obarczone stereotypami. Obowiązkiem badacza jest respektowanie praw, obyczajów i reguł zachowania członków badanej społeczności. Powinien on też mieć umiejętność wyczucia, co może należeć do złych lub dobrych manier w danej kulturze.
Badacz nie zakłóca życia społeczności. Tylko akceptacja postrzeganych zwyczajów pomoże w obserwacji, bo inaczej trudno o zachowanie grupy tubylczej w naturalny sposób. W czasie badań nie muszą oni i na ogół nie zrozumieją celu pobytu antropologa, choć oczywiście wytłumaczą to sobie na własną modłę.
Rewolucyjne metody pracy Bronisława Malinowskiego owocują wieloma pracami teoretycznymi. Są to m.in. "Argonauci zachodniego Pacyfiku" czy słynne "Życie seksualne dzikich" (które bukiniści wystawiają obok "Kochanka Lady Chatterley" i innych skandalizujących dzieł). To także "Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich" – pozycja, która znacząco rewiduje wcześniej uznane standardy socjologii i antropologii prawa.