Wydaje się problematyczne, czy podejmowanie przez Agnieszkę Holland tematów, w gruncie rzeczy dość uniwersalnych i nierzadko spotykanych w dziełach innych twórców, może stanowić wystarczający wyróżnik, by mówić o jakimś charakterystycznym rysie autorskim. Niewątpliwie jednak można mówić o określonym kręgu jej twórczych zainteresowań.
Późniejsze filmy
Od pewnego czasu w filmach Holland obok zawsze obecnych zainteresowań reżyserki egzystencjalnym wymiarem życia, widoczna jest także fascynacja tematami metafizycznymi. O pierwszym "muśnięciu metafizycznym" ("Kino" 11/1999) sama reżyserka wspominała przy okazji filmu "Olivier Olivier". "W trzecim cudzie" i w "Julia wraca do domu" jest to już fascynacja postawą religijną i zjawiskami niewytłumaczalnymi racjonalnie, nadprzyrodzonymi. Sygnałem tych zainteresowań była realizacja w Polsce w Teatrze Telewizji sztuki Szymona Anskiego "Dybuk".
W wydanej niedawno monografii "Agnieszka Holland" (Warszawa 2009) autorka, Katarzyna Mąka-Malatyńska, podkreśla, że w większości filmów reżyserka tak konstruuje fabułę, że postaci i świat przedstawiony jej filmów "otwierają się na doświadczenie metafizyczne", i że na tym polega wyjątkowość jej filmów. Przy czym stawiając pytania metafizyczne, reżyserka unika jednoznacznych odpowiedzi.
Osobną sprawą jest nowy język filmowy, styl mówienia o rzeczywistości jakim posługuje się reżyserka. Nie ulega wątpliwości, że filmy Holland dryfują coraz wyraźniej w kierunku kina popularnego. Dla polskich widzów szczególnym zaskoczeniem był już jej film "Zabić księdza".
Akcja umiejscowiona została w Polsce w latach stanu wojennego i dotyczyła głośnego mordu politycznego dokonanego na księdzu Jerzym Popiełuszce, ale obraz polskiego społeczeństwa z tamtego czasu i psychologiczne analizy zachowań bohaterów, uwzględniające, jak pisała krytyka (np. Tadeusz Lubelski w "Filmie na Świecie" 1989), "poetykę thrillera" skażone były schematyzmem. Jankun-Dopartowa wyraża jednak pogląd, że utrzymana w poetyce kiczu sztuczność tego filmu jest zamierzona. Według niej "Zabić księdza" jest ponurym dramatem psychologicznym w jednej warstwie, w drugiej zaś analizą powstawania kiczu politycznego i religijnego. Użycie poetyki kiczu byłoby więc zabiegiem świadomym.
Pisząc o kolejnych obrazach Agnieszki Holland ("Całkowite zaćmienie", "Plac Waszyngtona", "Trzeci cud", "Strzał w serce"), wielu krytyków sceptycznie odnosi się do użytego w nich języka kina popularnego, Mariola Jankun-Dopartowa zaś dostrzega w tym konsekwentnie realizowany zamysł. O "Całkowitym zaćmieniu" pisze m.in., że w filmie tym Holland posługuje się językiem kiczu, ale traktuje go jak Kundera, podobnie jak u niego kicz jest tu "kategorią egzystencjalną" (dodajmy: niszczącą) a Holland "należy do tej samej co Kundera formacji". "Estetyka kiczu zaproponowana przez Holland w tym filmie osiąga doskonałość" - pisze Jankun-Dopartowa, usatysfakcjonowany ma być zdaniem badaczki i widz nawykły do kultury masowej, i odbiorca głębszych myśli, "ale czasem - przyznaje - obaj są zawiedzeni".
Janosik
Bez wątpienia Agnieszka Holland ryzykowną grę o tzw. szeroką widownię, podjęła świadomie. Deklaruje ("Rzeczpospolita" 8.06.2000), że chce robić "kino środka", zrozumiałe dla przeciętnego widza, ale "o pewnej skali złożoności, zawierające jakiś przekaz intelektualny". Taka jest bez wątpienia "Kopia mistrza" ("Copying Beethoven") i wyreżyserowany wspólnie z córką Kasią Adamik "Janosik". W "Kopii mistrza" Holland stworzyła fikcyjną postać Anny Holtz, której kazała w świecie przedstawionym swego filmu pomagać Beethovenowi przy pracy na "Dziewiątą Symfonią". Zafascynowana muzyką mistrza uczennica marzy o tym, by z nim pracować. Zostaje kopistką, ale jednocześnie ma własne ambicje i znosząc cierpliwie jego grubiaństwo, czeka stosownego momentu, by pokazać mu własną kompozycję. Zawiedzie się, zostanie wyśmiana, a jednak pozostanie przy Beethovenie, bo mimo wszystko warto. Tadeusz Sobolewski w "Gazecie Wyborczej" (29.11.2006) pisał:
Chodzi o pokonanie dualizmu, poczucie jedności świata. Zderzyć ze sobą to, co ludzkie i boskie, duchowe i cielesne, piękne i brzydkie. "To brzydkie!" w pierwszej chwili reaguje Anna na Wielką Fugę Beethovena. "Tak, brzydkie!" – zgadza się mistrz. - "Ale czy piękne?". Czy da się ściągnąć Boga na ziemię bez poniżenia boskości? Wszystko jest ludzkie, wszystko jest naszym udziałem - mówi ten film.
To że Agnieszka Holland i jej córka sięgnęły po biografię legendarnego zbójnika Janosika, świadczy w sposób najbardziej widomy, że kinem popularnym nie gardzą. "Janosik" to przygodowo-kostiumowy film, który ma też wiele z romantyzmu popularnej legendy. Jest to film o romantycznym "pragnieniu wolności", jak podkreśla Bożena Janicka ("Kino" 9/2009).
To jednak nie wszystko, bo wart uwagi jest w "Janosiku" język, jaki konstruują na użytek tego filmu reżyserki. Sama Agnieszka Holland mówiła w audycji radiowej, że szukały oryginalności w łączeniu wielu gatunków. Ale przede wszystkim szukały w historii zbójnika pretekstu do tego, by sięgnąć po język specyficznego krwawego westernu spod znaku Sama Peckinhapa, którego charakterystyczną cechą jest, jak powiedziała Agnieszka Holland, że "jakaś czułość miesza się ze strasznym okrucieństwem, że zabawa zmienia się w coś głęboko tragicznego." (Audycja Anny Fuksiewicz "Sezon na dwójkę" 2PR 11 maja 2009)
Seriale
Flirtując z kulturą popularną i wychodząc naprzeciw masowej publiczności, Holland reżyserowała także telewizyjne seriale. Spośród polskich filmowców to właśnie autorka "Kobiety samotnej" może się poszczycić najbardziej imponującym telewizyjnym dorobkiem.