Poza realnością – 10 najciekawszych polskich musicali
Muzyczne pocztówki z epoki socrealizmu i rozrywkowe hity sprzed wojny, filmowa wersja kabaretu Starszych Panów i musical o Alicji w Krainie Czarów, rockowe kino moralnego niepokoju i feministyczny musical o krwiopijczych syrenach. Oto najciekawsze musicale w historii polskiego kina.
Bywał obiektem zbiorowego uwielbienia i środowiskowej pogardy, sprzedażowym hitem i wstydliwą filmową konfekcją. Polskie kino nie zawsze kochało musical. Przez lata był dla niego zbyt niepoważny i błahy. W nadwiślańskim filmie zbudowanym na przeświadczeniu o misyjnej roli sztuki, musicalowy eskapizm wydawał się czymś poślednim i niegodnym artysty. Nie mieścił się też w realistycznym paradygmacie, na którym ufundowana została polska X muza, a przez który nie doczekaliśmy się nigdy porządnej fali kina grozy czy popularnego science-fiction.
Ostatnie lata przyniosły odmianę, a na musicalowym niebie pojawiły się zapowiedzi zmiany. Międzynarodowy sukces "Córek dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej, a także kinowa premiera niezależnego, rockowego "Polskiego gówna" Grzegorza Jankowskiego oraz "#Wszystko gra" Agnieszki Glińskiej jawią się jako zapowiedź nowej fali polskiego musicalu. Jednej z niewielu, jakie przeszły przez polskie kino w jego historii.
"Piętro wyżej" Leona Trystana, 1937 – czyli świat Henryka Warsa
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Eugeniusz Bodo i Józef Orwid w filmie "Piętro wyżej" Leona Trystana, fot. Fototeka Filmoteki Narodowej/www.fototeka.fn.org.pl
Największa z nich przetoczyła się w latach 30. minionego wieku. Odkrycie dźwięku w filmie zapoczątkowało musicalową lawinę na całym świecie. Polska nie była wyjątkiem. Nadwiślańskie kino, które w tamtym czasie specjalizowało się w rzewnych melodramatach skrojonych pod gusta mieszczańskiej publiczności, nie mogło zlekceważyć musicalowej mody, a jego twórcy szybko zrozumieli, jak wielką siłę ma ten filmowy gatunek.
Jego królem był Henryk Wars, który w latach 30. skomponował muzykę do ponad 50 filmów. Pisał dla Michała Waszyńskiego ("Jego ekscelencja subiekt"), Juliusza Gardana ("Czy Lucyna to dziewczyna?"), Mieczysława Krawicza ("Paweł i Gaweł") i Leona Trystana ("Piętro wyżej"),a jego piosenki śpiewały największe gwiazdy: Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Hanka Ordonówna, Tola Mankiewiczówna oraz Szczepko i Tońko.
O wielkości jego talentu i sukcesu świadczyć może fakt, że jego przeboje, niegdyś nucone przez cały kraj, do dziś znane są większości Polaków. "Miłość ci wszystko wybaczy", "Zimny drań", "Śpij kochanie", "Ach, jak przyjemnie", "Dobranoc, oczka zmruż", "Umówiłem się z nią na dziewiątą" i "Sex appeal" to tylko kilka z jego nieśmiertelnych przebojów. Dwa ostatnie pochodzą z filmu "Piętro wyżej" Leona Trystana, bodaj najlepszego muzycznego filmu tamtego czasu.
...i Molly Picon – czyli "Judeł gra na skrzypcach" Józefa Greena i Jana Nowina-Przybylskiego, 1936
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Judeł gra na skrzypcach", fot. za Natan Gross, "Film żydowski w Polsce", wyd. Rabid.
Choć Wars był największą gwiazdą rodzimego kina muzycznego, na nim świat się nie kończył. Nadwiślańskie kino lat 30. było bowiem przestrzenią rozkwitu kina jidysz, które także miało słabość do musicalowej formuły. Filmowe opowieści przygotowywane z myślą o światowej, żydowskiej publiczności, zabierały widzów do radosnej krainy, gdzie muzyka stanowiła ilustrację melodramatycznych opowieści.
Jednym z największych ówczesnych hitów kina jidysz był "Judeł gra na skrzypcach" (Jidl mitn fidl) Józefa Greena i Jana Nowina-Przybylskiego z legendarną Molly Picon. Musical przedstawiający losy wędrownej trupy muzyków nakręcony został w pięknej scenerii Kazimierza nad Wisłą. Szybko podbił serca publiczności i krytyków, a dziennikarz nowojorskiego "Morgen Frajhajt" Nathaniel Naftali Buchwald pisał o nim:
Dźwiękowy film żydowski posiada wdzięk i humor ludowy. Muzykanci wpadają na przemian to w nutę zabawną, to w patos [...]. W sumie – film żydowski bez hollywoodzkiego wyrafinowania, za to z chwytającą za serce domową orkiestrą.
"Zakazane piosenki" Leonarda Buczkowskiego, 1947
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Na zdjęciu: Stanisław Łapiński i Jan Kurnakowicz, fot. Polfilm/East News
Po II wojnie światowej musical odrodził się zaskakująco szybko. Potrzebowali go wszyscy – doświadczony wojenną traumą naród poszukiwał ucieczki od rzeczywistości, a władza chciała filmów bezpiecznych, podnoszących morale ludzi i niezasiewających wątpliwości co do obranej politycznej linii.
Nic więc dziwnego, że pierwszym powojennym filmem fabularnym nakręconym w Polsce była właśnie muzyczna produkcja. "Zakazane piosenki" Leonarda Buczkowskiego opowiadały o ulicznej orkiestrze, której członkowie w trakcie II wojny światowej walczyli z niemieckim okupantem. Ale prawdziwym bohaterem tego filmu była – cytując czołówkę – "piosenka, naiwna, nieskomplikowana, prawdziwa".
U Buczkowskiego rozbrzmiewały dobrze znane warszawskie melodie: "Warszawianka", "Siekiera, motyka", "Teraz jest wojna", które w aranżacji Romana Palestera składały się na opowieść o walce z okupantem, o sile oporu i ocaleniu godności. To w "Zakazanych piosenkach" słyszeć można także spolszczoną wersję pięknej żydowskiej melodii i "Mein Sztetele Bełz", która u Buczkowskiego rozbrzmiewa jako "Warszawo ma".
W ciągu trzech lat "Zakazane piosenki" obejrzało ponad 10 milionów widzów, dla których film Buczkowskiego był dziełem na poły terapeutycznym, oswajającym z demonami wojennej przeszłości.
"Przygoda na Mariensztacie" Leonarda Buczkowskiego, 1953
Komunistyczne władze doskonale zdawały sobie sprawę z propagandowej siły rozrywkowego kina. Podczas gdy ludzie zmagali się z problemami codziennego życia, biedą i opresją, ekranowy świat był piękny i prosty. Polityka była jedynie niewinnym tłem dla miłosnych uniesień i życiowych dylematów.
W "Przygodzie na Mariensztacie" napisanej przez przedwojennego mistrza, Ludwika Starskiego socrealizm szedł pod rękę z musicalową formułą, a opowieść o odbudowywaniu Warszawy i odradzaniu się nowej Polski ubrana była w kostium robotniczej komedii romantycznej.
Jej bohaterką była młoda dziewczyna (Lidia Korsakówna), która po przyjeździe do Warszawy zakochiwała się nie tylko w mieście, ale także w przystojnym murarzu (Tadeusz Szmidt), biorącym udział w obudowie stolicy. Zauroczona Hanka porzucała rodzinną wioskę i przybywała do Warszawy, by włączyć się w trud budowy nowej rzeczywistości u boku atrakcyjnego przodownika pracy.
Film, którego autorami byli doświadczeni rzemieślnicy X muzy – Buczkowski i Starski, stał się okazją do zaistnienia nie tylko dla dwójki głównych aktorów, ale także dla innych twórców. W "Przygodzie…" występował m.in. zespół Mazowsze, a piosenki głównej bohaterki wykonywała młodziutka Irena Santor. Piosenki nie byle jakie, bo "Jak przygoda, to tylko w Warszawie" czy "To idzie młodość", to szlagiery znane także sześć dekad później.
"Upał" Kazimierza Kutza, 1964
Jeden z najbardziej niezwykłych polskich musicali wyszedł zaś spod ręki Kazimierza Kutza. Młody reżyser, który w 1964 roku miał już na swoim koncie pięć fabularnych filmów, w "Upale" zadebiutował jako twórca komedii. Wszystko za sprawą Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, Starszych Panów, którzy po sukcesie telewizyjnego kabaretu i radiowych słuchowisk ze swoim udziałem postanowili zadebiutować na wielkim ekranie.
"Upał" stworzony przez Starszych Panów, a wyreżyserowany przez Kutza, nawiązywał do kabaretowej twórczości Przybory i Wasowskiego, ale ubierał ją w fabularną opowieść. I to jaką? "Upał" opowiadał historię miasteczka doświadczającego rekordowych upałów, tajemniczego ambasadora grany przez Wiesława Michnikowskiego, szefowej brygady antyudarowej o twarzy Kaliny Jędrusik, miłosnych awansów czynionych lokalnej kasjerce z baru mlecznego i o Miss Upału zwanej nieprzypadkowo Grzanką.
W tej absurdalnej komedii, przywodzącej skojarzenie z późniejszą "Hydrozagadką" Andrzeja Kondratiuka, nie brakowało także charakterystycznych śpiewanek Starszych Panów, a połączenie musicalu z kabaretem i komedią nonsensów sprawiło, że "Upał" przeszedł do historii rodzimego kina.
"Alicja" Jacka Bromskiego i Jerzego Gruzy, 1980
O ile film Kutza od początku miał być muzyczną komedią absurdu, o tyle "Alicja" okazała się nią nieco przez przypadek. Film Jacka Bromskiego i Jerzego Gruzy był w swoim czasie odważnym przedsięwzięciem. Polscy twórcy postanowili bowiem przenieść na ekran "Przygody Alicji w Krainie Czarów" Carrolla ubierając tamtą historię w kostium współczesnego musicalu. Międzynarodowa koprodukcja z udziałem europejskich gwiazd i piosenkami wykonywanymi przez popularną wówczas szkocką piosenkarkę Lulu nie okazała się jednak sukcesem.
Historia Alicji, Białego Królika i Królowej Kier osadzona w realistycznym świecie utraciła swoją symboliczną nośność oraz ekranowy czar, choreograficzne układy były rozczarowująco proste, a śpiewane przez Lulu piosenki nie do końca składały się w całość z filmową opowieścią. Nie zmienia to faktu, że mówiąc o rodzimym musicalu "Alicji" nie można pominąć. Choćby ze względu na artystyczne ambicje, które stały u początków tego projektu.
"To tylko rock" Pawła Karpińskiego, 1983
Przełom dekady lat 70. i 80. wraz z rodzącymi się nowymi modami muzycznymi przyniósł w Polsce musicalowy boom. Marek Nowicki w 1984 roku nakręcił "Miłość z listy przebojów", czyli naszpikowany piosenkami film z udziałem muzyków Oddziału Zamkniętego i piosenką Andrzeja Zauchy, a Radosław Piwowarski w "Yesterday" (1984) opowiadał smutną miłosną historii inspirowaną Beatlesami.
Ale sztandarowym muzycznym filmem tego okresu okazał się film Pawła Karpińskiego. "To tylko rock", historia młodych muzyków zderzających się z brutalnością decydentów z branży rozrywkowej, łączył ambicje musicalowe z aspiracjami, by tak rzec, socjologicznymi. Karpiński nakręcił bowiem muzyczny film moralnego niepokoju, którego bohaterowie musieli mierzyć się z pokusami i zderzać wyznawane przez siebie wartości z brutalnością codziennego życia.
Choć w filmie Karpińskiego główne role grali Grażyna Trela, Krystyna Janda, Piotr Fronczewski i Zdzisław Wardejn, "To tylko rock" przeszedł do historii rodzimego musicalu dzięki występom niepokornych gwiazd tamtego czasu: Lady Pank, Mchu, Oddziału Zamkniętego, Dezertera, Śmierci Klinicznej oraz Classix Nouveaux, czyli światowych gwiazd nurtu new romantic.
"Akademia Pana Kleksa" Krzysztofa Gradowskiego, 1983
W tym samym czasie na ekrany kin trafił film, który po latach jawi się jako najlepszy musical w historii rodzimego kina. Familijna "Akademia Pana Kleksa" zrealizowana na podstawie prozy Jana Brzechwy w ciągu roku przyciągnęła na kin 14 milionów widzów, a przez następne dekady kształtowała wyobraźnię całych pokoleń dziecięcej publiczności.
"Witajcie w naszej bajce", "Na wyspach Bergamutach", "Kaczka Dziwaczka", "Księżyc raz odwiedził staw", "Dzik jest dziki" czy "Leń" to piosenki, które polskie dzieci nuciły przez dekady od premiery. O tym, jak duży wpływ wywarł film Gradowskiego na polską popkulturę, świadczyć może fakt, że w 2019 rockowy zespół Coma wydał płytę inspirowaną przygodami Pana Kleksa i jego podopiecznych.
Oglądany po latach film Gradowskiego wciąż imponuje odwagą, piosenki zachowały urok, a opowieść o Adasiu Niezgódce, Panu Kleksie i złym Golarzu Filipie broni się jako baśniowy obraz walki dobra ze złem. Oglądane razem z "Przygodami Pana Kleksa" (1985), "Panem Kleksem w kosmosie" (1988) i o wiele lat późniejszym " Tryumfem Pana Kleksa" (2001) film Gradowskiego składa się w najlepszą musicalową serię, jaka powstała w polskim kinie.
"Polskie gówno" Grzegorza Jankowskiego, 2014
Lata 90. i początek nowego stulecia nie były dobre dla polskiego musicalu. Producenci bali się inwestować w tego typu projekty, bo kino muzyczne nie cieszyło się nad Wisłą wielką popularnością. Do tego musicalowe projekty nie mogły liczyć na publiczne dotacje, bo traktowano je jako domenę jarmarcznej rozrywki a nie wysokiej sztuki wartej wspierania. Juliusz Machulski w 1995 roku nakręcił wprawdzie "Girl Guide" z Pawłem Kukizem w obsadzie (i na ścieżce dźwiękowej), ale na pełnokrwiste musicale trzeba było poczekać.
Jednym z najdziwniejszych i najciekawszych, jakie po latach trafiły na polskie ekrany, było "Polskie gówno" Grzegorza Jankowskiego stworzone we współpracy z gwiazdami muzycznej sceny alternatywnej. Spiritus movens i scenarzystą tego projektu był Tymon Tymański, jazzman, rockman i autor muzyki filmowej do "Wesela" Smarzowskiego.
W "Polskim gównie" on i Jankowski łączyli komedię z musicalem i pocztówką ze smutnej rzeczywistości polskiego showbiznesu. Zrealizowany za niewielkie pieniądze film był paszkwilem na świat telewizyjnej pulpy i wszechobecnej bylejakości. Groteskowy humor Tymańskiego połączony z autoironicznymi występami jego przyjaciół: Leszka Możdżera, Roberta Brylewskiego, Wojciecha Mazolewskiego czy Arkadiusza Jakubika składał się na smutną i przerażającą opowieść o codzienności ludzi sztuki. Gdy w 2015 roku film zaprezentowano na festiwalu Młodzi i Film otrzymał on Grand Prix imprezy za "bezpretensjonalność, wściekłą szyderczość, spójność estetyczną, wytrwałość i niezwykły ładunek energii". Także tej muzycznej.
"Córki dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej, 2015
Jeśli w następnych latach polski musical zyska nowe oblicze i większą niż dotąd popularność, z całą pewnością będzie to zasługa właśnie tego filmu. "Córki dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej nieco niespodziewanie stały się jednym z najgłośniejszych polskich filmów ostatniej dekady.
Musical Agnieszki Smoczyńskiej o syrenach z PRL-owskiego dancingu nikogo nie zostawiał obojętnym. Jednych w sobie rozkochiwał, innych drażnił, a nieoczywista feministyczna baśń skierowana była raczej do fanów Tarantino niż Walta Disneya, do tych, którzy w kinie szukają przekroczenia i nowego języka.
Agnieszka Smoczyńska znalazła tu swój własny. W historii napisanej przez Roberta Bolestę połączyła romans z musicalem, kino gore z historię dojrzewania i inspiracjami rodem z polskiego romantyzmu. W jej "Córkach…" słychać było świetne piosenki Ballad i Romansów, a na ekranie widoczne były nawiązania do klasycznych wideoklipów.
Młoda reżyserka, która część dzieciństwa spędziła na dancingach, gdzie pracowała jej matka, na ekranie odtworzyła świat swego dzieciństwa, Warszawę pełną melancholii i tęsknoty, kolorową i pulsującą. Jeśli dodamy do tego świetne muzyczne partie Kingi Preis oraz filmowych syren Michaliny Olszańskiej i Marty Mazurek, otrzymamy odpowiedź na pytanie, skąd wziął się sukces tego nieoczywistego obrazu.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]