W filmach takich jednak, jak "Balon" czy "Monolog trębacza" widać już nie tylko różnice stylu, ale wręcz inny niż u Polańskiego stosunek do życia. Podczas gdy reżyser "Ssaków" zgłębia zamiłowanie człowieka do okrucieństwa, u Kondratiuka coraz częściej widzimy świat i zanurzonych w nim bohaterów z pewnym przymrużeniem oka, ciepłem i życzliwością, w tonacji buffo, jak nazywa to Nowakowski. "Element żartu - pisze krytyk - dominuje nad niepokojem."
We wczesnych filmach Kondratiuk szuka własnego języka, nie stroni od eksperymentu formalnego. W filmach "Kolorowe kłamstwa" i "Fluidy" sięga po animację. W filmie "Kobiela na plaży" stosuje, co było wówczas w Polsce nowością, ukrytą kamerę. Dla telewizji realizuje cykl kilkunastominutowych odcinków serialu "Klub profesora Tutki".
Po zrealizowaniu tego serialu staje przed możliwością nakręcenia debiutu fabularnego. Film fabularny, z natury rzeczy, dawał większe możliwości wyrazu, ale twórca musiał liczyć się z ograniczeniami wynikającymi z panującej w Polsce sytuacji politycznej. Debiut Kondratiuka "Dziura w ziemi" był niczym innym, jak nieco "podrasowanym" produkcyjniakiem. Młodemu twórcy udało się stworzyć specyficzny klimat i oprzeć dialogi na aktorskiej improwizacji, mimo schematyzmu postaci ukazał kawałek rzeczywistości. Po latach reżyser mógł wyznać, że choć musiał na zamówienie zrobić film "słuszny ideowo" to zależało mu by nie był "zawstydzający artystycznie".
"Hydrozagadka", powstała wkrótce po "Dziurze w ziemi", była już prawdziwym majstersztykiem. Film ten Kondratiuk z pozoru realizuje jako parodię zachodniego komiksu (prawie jeszcze nieznanego w Polsce), ale w gruncie rzeczy niepostrzeżenie naśmiewa się z absurdu polskiej rzeczywistości, wygenerowanej przez panujący ustrój i podporządkowaną mu gospodarkę. Film po latach stał się dziełem "kultowym" dla sporej grupy widzów.
Kolejną próba zmiany stylu był "Skorpion, panna i łucznik", nazwany przez krytykę postbunuelowskim. Mimo ambitnych zamierzeń, stylizowana na biblijną przypowieść o zdradzie okazała się porażką, sam reżyser uważa film za nieudany. Kontakt z odbiorcami odnalazł Kondratiuk jako twórca komedii "Wniebowzięci" z wykorzystaniem duetu aktorskiego Himilsbach-Maklakiewicz. W filmach Andrzeja Kondratiuka z tego okresu najwyraźniej dostrzec można podobieństwa do szkoły czeskiej (Forman, Mentzel, Chytilowa) z tak charakterystyczną melancholią i ciepłym stosunkiem do bohaterów, którzy choć śmieszni w swoich poczynaniach bywają także wzruszający. J. Nowakowski odnajduje to podobieństwo, nie bez racji, już w filmach krótkometrażowych, a także późniejszych powstałych w tzw. okresie "gzowskim".
Po znakomitych "Wniebowziętych" komedia "Jak to się robi" z tym samym duetem aktorskim, zyskała mniejsze powodzenie. Reżyser, zaszywszy się samotnie na odludziu, zamilkł na 4 lata, by w pełni odnaleźć nowy wyraz artystyczny w filmie o znaczącym tytule "Pełnia". Krytycy zgodnie uznają ten film za przełomowy w jego twórczości. Kondratiuk prezentuje rzadką umiejętność twórczego przemieszania realizmu z baśniowym kreacjonizmem. W nierealne często zdarzenia wpisuje swoje życie, a także swoich bliskich, sąsiadów i zwierząt, które w Gzowie są pełnoprawnymi domownikami (przede wszystkim trylogia "Cztery pory roku", "Wrzeciono czasu", "Słoneczny zegar"). Bez wątpienia, po latach prób, realizuje własną wizję kina, zyskując grono entuzjastów i nie bacząc na głosy krytyczne zarzucające mu minoderię i egotyzm.