Przewodnik po szkołach polskich kompozytorów
Z okazji Międzynarodowego Dnia Muzyki prezentujemy krótki przewodnik po polskich szkołach, nurtach, grupach i środowiskach muzycznych ostatnich 100 lat. Od Młodej Polski do Pokolenia '51.
Czym jest pojęcie szkoły w refleksji o muzyce? Przytoczmy definicję zaproponowaną przez Bohdana Pocieja, muzykologa i krytyka muzycznego:
''Szkoła'' więc przede wszystkim w znaczeniu pewnej wspólnoty idei, postaw, nastawień, ogólnych sposobów uprawiania, komponowania muzyki; szkoła w sensie miejsca, terytorium, aury intelektualno-artystycznej...
Młoda Polska
Modernistyczny przełom w literaturze polskiej rozpoczął się, według historyków literatury, około 1890 roku, wraz z debiutami poetyckimi Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Franciszka Nowickiego i Andrzeja Niemojewskiego. W muzyce stało się to trochę później. Za symboliczną datę powstania tego nurtu uznaje się 1905 rok, kiedy Grzegorz Fitelberg, Ludomir Różycki i Apolinary Szeluto założyli Spółkę Nakładową Młodych Kompozytorów Polskich, której płynność finansową zapewniał książę Władysław Lubomirski, mecenas sztuki i kompozytor. Młodzi twórcy nie mieli łatwo, żeby przebić się ze swoimi ideami kompozytorskimi. Upraszczając – trudno im było zerwać z romantyzmem, który od czasów Fryderyka Chopina dominował w polskiej muzyce. XIX-wiecznych przekonań bronili najważniejsi przedstawiciele środowiska muzycznego, chociażby Zygmunt Noskowski (dyrygent Opery, drugi dyrygent Filharmonii Warszawskiej, dyrektor Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, prowadził klasę kompozycji w Instytucie Muzycznym Warszawskim) i Emil Młynarski (dyrektor i dyrygent opery Teatru Wielkiego, pierwszy dyrektor Filharmonii Warszawskiej, ceniony także przez zagraniczne orkiestry). Celem organizacji miało być wydawanie w Berlinie utworów młodych polskich kompozytorów, co pozwoliłoby uniezależnić się od panujących w warszawskim środowisku trendów i środowisk.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod batutą Alexandra Liebreicha oraz pianista Szymon Nehring zagrają we wrześniu dwa koncerty będące kulminacją współorganizowanych przez Instytut Adama Mickiewicza obchodów jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
Pierwszy koncert twórców związanych ze Spółką miał miejsce w 1905 roku w zakopiańskim hotelu Stamary. Wystąpili Fitelberg na skrzypcach i Różycki oraz Szeluty przy fortepianie; wykonano II sonatę na skrzypce i fortepian Fitelberga, wybór preludiów Karola Szymanowskiego i utwory fortepianowe Różyckiego. Pieniędzmi zebranymi na koncercie sfinansowano wydanie Sonaty Fitelberga w berlińskiej oficynie Alberta Stahla. Bardziej uroczysty koncert odbył się w nowo otwartej Filharmonii Warszawskiej, 6 lutego 1906 roku. Jak przyjęto muzycznych innowatorów? Krytyk Jan Tetra wspominał, że:
Rozniecili wokół siebie zaciekawienie, wywołali protesty, zachwyty, drwiny, zapalne przepowiednie i pogardliwe wzruszenie ramion.
Mieczysław Karłowicz wspominał to trochę inaczej:
Najlepszymi wydały mi się rzeczy orkiestrowe Różyckiego i Fitelberga, choć ani u jednego, ani u drugiego nie zdołałem dopatrzyć inwencji w gatunku pierwszorzędnym. Publiczność zajęła względem tych rzeczy stanowisko bezwzględnej obojętności, tj. nie przyszła. I na pierwszym wieczorze, i na powtórzeniu była drobna garść słuchaczy. Nb. za to na wieczorze „karnawałowym” z udziałem divy operetkowej Kaweckiej, która gwizdała i śpiewała pikantne piosenki, Filharmonia miała salę wyprzedaną.
Wyszło niezbyt dobrze, ale nikogo to nie zraziło. Ze Spółką sympatyzowali młodzi muzykolodzy, którzy zauważyli jak bardzo dawne środowiska podcinają młodym skrzydła. Muzyka Młodej Polski rozbrzmiewała na koncertach w Berlinie, na sali widziano nawet Richarda Straussa. Twórczość młodopolskich kompozytorów promowali przebywający w Monachium Adolf Chybiński i przebywający wtedy w Wiedniu Zdzisław Jachimecki, później krakowski profesor.
Krytycy zastanawiali się czy Młoda Polska jest wystarczająco polska. Aleksander Poliński w ''Kurierze Warszawskim'' pisał:
A więc, zarówno p. Szymanowski, jak i p. Różycki znajdują się obecnie w sferze wpływu jakiegoś złego ducha, który ich twórczość deprawuje, stara się wyzuć z oryginalności indywidualnej i narodowej i przemienić w papugi niezdarnie naśladujące głosy Wagnera i Straussa. [...] Oby panowie Szymanowski i Różycki jak najprędzej wyswobodzić się spod takiego wpływu zdołali. Zresztą wówczas dopiero mieliby prawo używać tytułu Młodej Polski, niebacznie im już teraz nadanego. Co mi to za ''Polska'', która nie służy swojej ojczyźnie, tak jak służyli Chopin i Moniuszko, lecz wysługuje się niewolniczo sezonowemu muzykowi niemieckiemu i propaguje idee bundystów muzycznych.
Twórcy zgromadzeni wokół Spółki Nakładowej Młodych Kompozytorów Polskich nie stworzyli spójnego programu estetycznego. Łączyły ich raczej wspólne działania na rzecz stworzenia nowego środowiska muzycznego, promowania nowych prądów i wejście do europejskiego życia muzycznego. W podobny sposób działało utworzone przez Piotra Perkowskiego, Stanisława Wiechowicza i Feliksa Roderyka Łabuńskiego w 1926 roku Stowarzyszenie Młodych Muzyków Polaków w Paryżu. Później do Stowarzyszenia dołączyli m.in. Grażyna Bacewicz, Jerzy Fitelberg i Michał Spisak.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Po kwartetach smyczkowych przyszła pora na kwintety fortepianowe. Kwartet Śląski i brytyjska wytwórnia Chandos prezentują kolejne pozycje z bogatego repertuaru Grażyny Bacewicz.
Szkoła lwowska – nie matematyczna, ale dodekafoniczna
Jedną z technik kompozytorskich powstałych na początku XX wieku była stworzona przez Arnolda Schönberga dodekafonia (z greckiego dodeka – dwanaście, czyli technika 12-tonowa). Schönberg poszukiwał nowego sposobu na organizację wysokości dźwięków, który mógłby zastąpić tonalny system dur-moll. Zaproponował 12-dźwiękową serię, w której wszystkie dźwięki są równoważne. Niektórzy krytykowali tę metodę jako zbyt abstrakcyjną, matematyczną, niemuzyczną.
W Polsce dodekafonia nie cieszyła się wielkim zainteresowaniem. Wyjątkiem było kilku kompozytorów zgromadzonych wokół wykładającego we Lwowie Józefa Kofflera, pierwszego polskiego dodekafonisty. Studiował w Wiedniu: najpierw prawo, później filozofię, a w końcu muzykologię i dyrygenturę. Koffler nie był bezpośrednim uczniem Schönberga, chociaż znali się, a od 1929 roku prowadzili korespondencję. Lwowski kompozytor w swoim autorskim odczytaniu dodekafonii połączył ją ze stylistyką neoklasycyzmu. Innym lwowskim kompozytorem, który zaproponował swoją wersję dodekafonii był Tadeusz Majerski. Wyraźnie inspirował się myślą Schönberga, ale najważniejsze było dla niego piękno, przekaz emocjonalny muzyki.
Do uczniów Kofflera należeli: Roman Haubenstock-Ramati, Jakub Mund i Jerzy Freiheiter. Niestety wpływ kompozytorów zgromadzonych wokół lwowskiej szkołe dodekafonicznej na historię polskiej muzyki był ograniczony. Koffler, Mund i Freiheiter – polscy Żydzi – zostali zamordowani w Zagładzie. Haubenstock-Ramati i Regamey wyemigrowali z Polski, mieli ograniczony wpływ na życie muzyczne w kraju.
Polska szkoła kompozytorska
Fakt? Spontaniczny ruch? Mit? Zjawisko rzekome? A może tylko wytwór wyobraźni nieodpowiedzialnego publicysty? Tak różne wizje jednego i tego samego zjawiska dotyczą pojęcia ''polskiej szkoły kompozytorskiej'', które – jak się zgodnie przyjmuje – zostało stworzone przez zachodnią krytykę muzyczną w odpowiedzi na przemiany, jakie nastąpiły w polskiej twórczości kompozytorskiej u progu lat 60. ubiegłego stulecia.
Takimi słowami Iwona Lindstedt w książce ''Sonorystyka w twórczości kompozytorów polskich XX wieku'' rozpoczęła rozdział poświęcony polskiej szkole kompozytorskiej. Polska szkoła kompozytorska to zjawisko, które rozkwitło po odwilży 1956 roku, wraz z odejściem doktryny socrealizmu i przyzwoleniem – a wręcz z zachętą – władz do tworzenia sztuki eksperymentującej, postępowej. W tym samym roku odbył się pierwszy Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej ''Warszawska Jesień'', podczas którego polscy twórcy mogli zapoznać się z muzyką kompozytorów zagranicznych, a dziennikarze zza żelaznej kurtyny mogli usłyszeć światy tworzone przez polskich kompozytorów.
Polska szkoła kompozytorska formalnie nigdy nie zaistniała, ale jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnym zjawiskiem w historii polskiej muzyki ostatniego wieku. Mowa o twórczości takich kompozytorów jak: Krzysztof Penderecki, Witold Lutosławski, Henryk Mikołaj Górecki, Wojciech Kilar, Tadeusz Baird i Kazimierz Serocki, żeby wymienić tylko tych najbardziej rozpoznawalnych. Pozycje estetyczne tych twórców były często skrajnie odmienne, sprzeczne ze sobą, mimo to część komentatorów świata muzyki uznało za zasadne połączenie ich w jednolitą grupę. Punktem wspólnym była fascynacja brzmieniem utworów i używanie awangardowych środków artykulacyjnych.
Ale polska szkoła kompozytorska bardziej niż zjawiskiem muzycznym była zjawiskiem społeczno-kulturowym. Roman Berger, kompozytor obserwujący rozwój polskiej muzyki z zewnątrz, z Czechosłowacji, pisał: ''Z polskiej Nowej Sztuki, z utworów polskich kompozytorów tego okresu promieniowała idea wolności, działała tu moc Ducha''. Hans Heinz Stuckenschmidt komentował: ''W ich utworach daje znać o sobie trudny do zdefiniowania duch zaangażowania, inspiracja płynąca z góry''.
Studio Eksperymentalne Polskiego Radia
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Studio Eksperymentalne Polskiego Radia, 1962–1972. Na zdjęciu: Józef Patkowski, fot. Andrzej Zborski/dzięki uprzejmości Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
Kolejnym muzycznym dzieckiem postalinowskiej odwilży było Studio Eksperymentalne Polskiego Radia. W 1957 roku, dzięki staraniom Włodzimierza Sokorskiego, przewodniczącego Komitetu ds. Radiofonii – dawniej gorącego zwolennika socrealizmu – powołano pionierską na wschodzie Europy placówkę. W radiowym ośrodku powstawała przede wszystkim muzyka użytkowa, czyli utwory i odgłosy wykorzystywane w telewizji, filmach, audycjach radiowych, na scenach teatralnych. Można pokusić się o tezę, że każdy Polak, który miał styczność z PRL-owskimi produkcjami telewizyjnymi, miał okazję wielokrotnie słyszeć twórczość kompozytorów pionierów polskiej elektroniki. W SEPR komponowano również utwory autonomiczne: pracowali tam m.in. Bogusław Schaeffer, Krzysztof Penderecki, Andrzej Dobrowolski, Włodzimierz Kotoński, Elżbieta Sikora.
Muzyka elektroniczna była w Polsce nowością, dlatego kompozytorzy pracujący w Studiu musieli uczyć się niemal wszystkiego od zera. W realizacji utworów pomagali im inżynierowie i reżyserowie dźwięku: m.in. Krzysztof Szlifirski, Bohdan Mazurek i Eugeniusz Rudnik (kompozytor samouk). Doprowadziło to do dość niezwykłej sytuacji, w którym pracownicy techniczni byli nie tylko realizatorami, ale też współautorami powstających w Studiu utworów.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Elżbieta Sikora, kompozytorka, wieloletnia dyrektorka artystyczna wrocławskiego festiwalu Musica Electronica Nova, opowiada o muzyce elektronicznej: jej historii i jej kondycji w dniu dzisiejszym. ''Cyfrowy dźwięk doszedł do pewnej ściany, kresu, i na nowo szukamy czegoś, co będzie bardziej żywe, zabrudzone, mniej perfekcyjne'' - mówi Sikora.
Uczniowie Nadii Boulanger
Córka francuskiego kompozytora i rosyjskiej arystokratki, kompozytorka i pianistka. Jej utwory są niemal całkowicie zapomniane, ale nie dałoby się zapomnieć jej wkładu w rozwój muzyki XX wieku. Nadia Boulanger wykształciła kilka pokoleń kompozytorów, uformowała ponad tysiąc twórców. Są wśród nich najważniejsze postaci XX wieku: dyrygenci Daniel Barenboim i John Eliot Gardiner; twórca nowoczesnego tanga Astor Piazzola; jeden ze sztandarowych amerykańskich minimalistów Philip Glass; pionier muzyki elektronicznej Pierre Henry. Polaków wykształciła kilkudziesięciu, a w 1957 roku otrzymała honorowy tytuł członka Związków Kompozytorów Polskich. Na lekcje do niej przychodzili: Grażyna Bacewicz, Zbigniew Bargielski, Andrzej Czajkowski, Zygmunt Krauze, Roman Maciejewski, Toamsz Sikorski, Marta Ptaszyńska, Stanisław Skrowaczewski, Witold Szalonek, Antoni Wit... Wymieniać można godzinami.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Rzecz rozgrywała się w latach 1956-1982. Andrzej Czajkowski (pianista, kompozytor) i Anita Halina Janowska (kryminolożka, pisarka) poznali się na studiach w warszawskiej PWSM (klasa fortepianu).Wysoka, wrażliwa i krótkowzroczna Halina była dwa lata starsza, Andrzej był gejem; nie przeszkadzało to im w snuciu planów o założeniu rodziny.
Krzysztof Meyer wspominał na łamach ''Dwutygodnika'' swoje lekcje w Konserwatorium Amerykańskim w Fontainebleau:
Ostatnia lekcja odbyła się w nocy z 25 na 26 sierpnia. Dosłownie w nocy, gdyż w dzień Nadia była zajęta od rana do wieczora. Przyszedłem o jedenastej wieczorem. Wszyscy dawno już się rozeszli, pałac opustoszał i tylko Nadia Boulanger tkwiła na posterunku. Pełna zapału i energii grała, jak zwykle przy tym śpiewając, spore fragmenty ''Mszy'' Strawińskiego. Następnie zabrała się za analizę jednego z kwartetów Mozarta, po czym skierowała rozmowę na Monteverdiego i jego epokę. Minęła północ, później godzina pierwsza, a monolog Nadii trwał [...] Urocza mademoiselle Nadia miała trudną do opisania charyzmę. Umiała przekazywać wiedzę tak sugestywnie, że większość uczniów przyjmowała każde jej słowo bez zastrzeżeń, całkowicie poddając się jej wpływowi i urokowi. Ja także często po lekcji notowałem sobie w dzienniczku: ''urocza'', ''znakomita'', ''jakże ciekawe uwagi na temat polifonii'', ''co za zadziwiająca umiejętność przeskakiwania z epoki do epoki''.
Uczniowie Oliviera Messiaena
Innym francuskim nauczycielem, którego upodobali sobie polscy kompozytorzy, był Olivier Messiaen. Pamiętamy go przede wszystkim jako wybitnego kompozytora, organistę i znawcę ptasich śpiewów. Nie można jednak zapominać, że wykształcił największych innowatorów muzyki XX wieku: Pierre'a Bouleza, Karlheinza Stockhausena i Iannisa Xenakisa. Wśród jego polskich uczniów znaleźli się m.in. Marian Borkowski, Marta Ptaszyńska, Joanna Bruzdowicz, Grażyna Pstrokońska-Nawratil, Krzysztof Baculewski i Eugeniusz Knapik.
Jakim nauczycielem był Messiaen? Marta Ptaszyńska opowiadała, że chodziła z nim na piwo. Z kolei Pierre Boulez opowiadał, że: ''Otwierał twoją wyobraźnię i pomagał w samodzielnym myśleniu. To jest to, czego oczekujesz od nauczyciela. Zawsze wydawało mi się, że relacja ucznia i nauczyciela powinna być krótka i wręcz brutalna. Nie musicie spędzać razem wielu lat. Jedyne, czego potrzebujesz, to eksplozja: ty jesteś materiałem wybuchowym, nauczyciel jest detonatorem''.
Śląska szkoła kompozytorów i pokolenie '51
Chodzi tu o wychowanków Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach, dzisiejszej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Legendę śląskiej szkoły stworzyli przedwojenni wykładowcy, Bolesław Szabelski i Bolesław Woytowicz. Kompozytorzy, dla których największym autorytetem był Karol Szymanowski, niedoszły rektor katowickiej uczelni. To oni wychowali Wojciecha Kilara, Henryka Mikołaja Góreckiego, Jana Wincentego Hawela, Ryszarda Gabrysia czy Witolda Szalonka.
Pierwsze pokolenie szkoły śląskiej wyrastało z awangardy. Szalonek badał i opisywał możliwości brzmieniowe. Inspirował się nie tylko muzyką współczesną, ale również pozaeuropejskimi tradycjami muzycznymi, np. balijskim gamelanem. Kilar i Górecki wyrastali z sonoryzmu, ale jako dojrzali twórcy odchodzili w kierunku muzyki przepełnionej duchowością i religijnością, kontemplacyjnej, inspirującą się muzyką dawną i polskim folklorem.
Do kolejnego pokolenia śląskich kompozytorów należą m.in. Andrzej Krzanowski, Eugeniusz Knapik i Aleksander Lasoń. Nazywa się ich również ''Pokoleniem '51'', od daty urodzenia kompozytorów i ''Pokoleniem stalowolskim'', od festiwalu ''Młodzi muzycy młodemu miastu'', który odbywał się w Stalowej Woli. Ich twórczość określano mianem ''nowego romantyzmu'', czyli muzyką intensywną, zróżnicowaną, dramatyczną, wielobarwną, neotonalną i melodyczną, nawiązującą do estetyki późnego romantyzmu.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]