''Ucieszysz się, jak Ci powiem, że po długich mozołach skończyłem właśnie cykl pieśni (''7 sonetów Szekspira'') – pisał 9 października 1967 roku Andrzej Czajkowski do Haliny Janowskiej. Po 10 miesiącach napomknął o nim po raz kolejny: ''Mój cykl poszedł wspaniale: publiczność zachwycona, krytykki okropne, więc wszystko jest, jak być powinno i cieszę się z jednego i z drugiego. Ale najważniejszy aspekt tego wydarzenia był zupełnie prywatny: nie widziałem Michaela od 3 lat (o tym właśnie były te pieśni)''.
Rzecz rozgrywała się w latach 1956-1982. Andrzej Czajkowski (pianista, kompozytor) i Anita Halina Janowska (kryminolożka, pisarka) poznali się na studiach w warszawskiej PWSM (klasa fortepianu).Wysoka, wrażliwa i krótkowzroczna Halina była dwa lata starsza, Andrzej był gejem; nie przeszkadzało to im w snuciu planów o założeniu rodziny. Mówiąc dokładniej, marzył im się syn. Andrzej nazwałby go Gaspard, na cześć poematów fortepianowych Ravela, Halina wolała imię o bogatszej tradycji – Daniel (prorok, pisarz i obrońca ucieśnionych). Daniel-Gaspard nigdy się nie narodził, lecz jego potencjalni rodzice przez 26 lat spłodzili erzac wspólnego potomstwa - kilkaset listów. Listów równie żywych, co ludzka istota; listy oczywiście nie mają krążenia, ale ich lektura pozwala nam zetknąć się z żywymi ludźmi.
Książka ''...mój diabeł stróż. Listy Andrzeja Czajkowskiego i Haliny Janowskiej'' doczekała się w kwietniu 2015 roku, czyli 27 lat po pierwszym polskim wydaniu, edycji anglojęzycznej (książka została wydana nakładem brytyjskiego wydawnictwa Smith-Gordon, tłumaczył Jacek Laskowski). Kilka dni później ukazała się płyta ''Dream Lake'' (CD Accord), na której Agata Zubel i fiński pianista Joonas Ahonen wykonują ''Seven Sheakspeare Sonnets'' Czajkowskiego (oraz ''Chantefleurs et Chantefables'' Witolda Lutosławskiego, zaaranżowane na fortepian i sopran przez Eugeniusza Knapika).
1. ''...mój diabeł stróż. Listy Andrzeja Czajkowskiego i Haliny Janowskiej''
''Tak, uczucie do Ciebie to największa i najsmutniejsza rzecz, jaka mi się w życiu zdarzyła'' [20.8.57, H.J.]
''Piszę teraz opowiadanie o Tobie. Bardzo tajemnicze. Zupełnie nie będzie wiadomo, o co chodzi. Będzie śmieszne, ale po skończeniu czytania, z niewiadomych powodów powinno się odczuwać transcendentalny smutek, a nawet trochę płakać. Niedługo Ci prześlę, ale nie płacz za bardzo'' [20.2.68, Halina Janowska].
Wybór korespondencji Czajkowskiego i Janowskiej został po raz pierwsze opublikowany w 1988 roku, jako listy pisane pomiędzy Andrzejem Czajkowskim i tajemniczą Haliną Sender. Było to wydanie (auto)ocenzurowane przez Halinę Janowską: imiona kochanków Andrzeja zostały zredukowane do ''bezpłciowych literek''. ''Absurd, pruderia, hipokryzja'' – mówił w rozmowie z Janowską David Ferré, inżynier, dziennikarz i kronikarz życia i twórczości polskiego kompozytora – ''Przecież to książka psychologiczna, nie podręcznik budowy mostów! Złożyłaś hołd wszystkim obskurantom, przekonanym, że homoseksualizm to wybór. Grzeszny wybór''. (Janowska: ''mądry zrozumiał, głupi nie musiał wiedzieć'').
Ferré zarzuca książce jeszcze jedną rzecz: ahistoryczność. ''Nawet w Stanach glośno było o polskim październiku '56, haniebnym marcu '68, o ''Solidarności'', stanie wojennym, a w książce tylko nieśmiałe wzmianki''. Wydaję mi się, z perspektywy polskiego czytelnika, że zarzuty te są całkowicie chybione – wręcz przeciwnie – wzmianki o polityce chociaż rzadkie i skromne (listy od Andrzeja często dochodziły do Haliny w plastikowej kopercie z napisem ''przesyłka nadeszła z zagranicy w stanie uszkodzonym'') są bardziej znaczące niż rozległe traktaty polityczne.
Lektura cudzej korespondencji ubogaca. Szczególnie jeśli są to listy ekshibicjonistyczne i dopracowane do każdego przecinka. W jakim celu pisali do siebie Halina Janowska i Andrzej Czajkowski – artyści, a oprócz tego dzieci cudem uratowane z II wojny światowej, przez całe życie mierzące się z traumą otaczającej ich Zagłady, której nijak nie można do końca przepracować? Dużą część listów Czajkowskiego i Janowskiej stanowi gorączkowe badanie ich relacji, próba doprecyzowania i nazwania łączących ich emocji. Czytając te listy mam wrażenie, że ich głównym celem jest wzajemne upewnienia się w tym, że istnieją – jak piszą filozofowie, możemy mówić o swoich ''uczuciach'', ale nie możemy mówić o swoim ''istnieniu''. Nie możemy w końcu żyć, jednocześnie stojąc obok i obserwując siebie samego – to istnienie drugiej osoby nadaje nam wartość i narzędzia poznawcze pozwalające nam badać samych siebie.
''Halinko! JA CHCĘ CIĘ TU MIEĆ! Na wiosnę, jak tu przyjedziesz, kupimy sobie małe mieszkanko i razem zamieszkamy w Paryżu. Przede wszystkim musimy mieć dzieci. Ja tak bardzo chę mieć kogoś, kto będzie mój zawsze – zawsze. I wtedy będzie sens grać i w ogóle''. (17.9.57)
2. ''7 sonetów Szekspira'' Andrzeja Czajkowskiego (i Szekspira)
Czajkowski był ze swojego cyklu inspirowanym Sonetami Shakespeara niezwykle zadowolony. Na premierę przyszli między innymi Daniel Barenboim, żona Fou Ts'onga (przyjaciela Andrzeja, wybitnego pianisty, który odniósł duży sukces na V Konkursie Chopinowskim w 1955 roku) i Andrzej Panufnik ze swoją żoną, Camille. Po koncercie Camille Panufnik zaczęła rodzić, dwa tygodnie przed terminem – muzyka Czajkowskiego wywabiła na świat Roxannę, która kilkanaście lat temu później została kompozytorką.
Andrzej Czajkowski nawiązuje w swoich utworach do elżbietańskiej struktury, której trzymał się Shakespeare (4+4+4+2). Każda pieśń podzielona jest na frazy, której odpowiadają kolejnym wersom z poezji autora ''Hamleta'': niektóre słowa są rozciągnięte albo powtórzone, żeby podkreślić ich znaczenie. Kompozytor ułożył Szekspirowskie sonety w ciąg, który ponad ich liryczność przekłada dramatyczne napięcie. Pierwszy utwór oparty jest na sonecie 104, utrzymany jest w tempie lento assai (dość powoli).
''Jesteś wciąż młody, tak jak w dniu, gdy cię poznałem,
Lecz uroda, powolna wskazówka zegara,
Też nie trwa w miejscu: piękno, choć zdaje się stałem,
Podlega zmianie, którą daremnie się stara
Dostrzec oko. O, strzeżcie się, nie narodzeni:
I wasze wiosnny zgasną w popiołach jesieni''
(wszystkie fragmenty z Sonetów zamieszczam w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka).
Perspektywa, z której pisane są Sonety znajduje się poza czasem: myśli zlokalizowane w teraźniejszości potrafią wybiegać w przeszłość i przyszłość, co sprawia, że poeta (kompozytor) nie może zatopić się w wiecznym zachwycie nad chwilą. Czajkowski w swoich listach do Janowskiej przebąkuje, że łysieje, staje się coraz tłustszy i mniej zdolny, jego osoba powoli zanika, pochłaniana przez zmienne nastroje.
Szekspirolodzy twierdzą, że w momencie pisania Sonetu 104 stratfordczyk znał Młodzieńca już trzy lata, mieli za sobą odwzajemnioną miłość, podróż, rozstanie. Pieśń druga, utrzymana w żywym vivacissimo wytrąca z równowagi. Sonet 75 opowiada o niepokoju doświadczanym w zetknięciu z drugą osobą (''To oczy ucztą twego widoku nasycę/ To – chwilę później – czuję, że znowu głód cierpią;/ Ani zaś doznać, ani szukać chcą źrenice/ Szczęścia innego niż to, które z ciebie czerpią'').
Każde spotkania Andrzeja i Haliny kończyło się katastrofą, mimo kilku szczęśliwych chwil potrafili współżyć ze sobą tylko korespondencyjnie.
W kolejnych pieśniach uczucia przebrzmiewają, obumierają; w ich miejsce pojawia się stres i rezygnacja (czyli akceptacja). ''Gdyż w mocy prawa możesz mnie rzucić nieczuły;/ Mnie w kochaniu nie wesprą żadne artykuły'' pisze w 49 Sonecie, ''A gdy ciebie utracę, powiem, że z niedoli/ Innych – najgorsza nawet aż tak mnie nie boli'' dodaje w 89. Cykl pieśni kończy Sonet 146, napisany w sostenuto (przedłużeniu), Shakespear/Czajkowski okazuje się tutaj cierpiętnikiem pozornie akceptującym upływ czasu, dogasania miłości i życia.
''Nie: ze strat swego sługi ty, duszo, czerp zyski
I niechaj jego nędza przesparza ci mienia;
Kup wieczność w niebie – sprzedaj dzień na ziemi niskiej;
Syć się wewnątrz – na zewnątrz noś proste odzienia''.
''Artystę interesuje, jak dużo jest w stanie znieść. Nie martwcie się jednak o niego samego – pisał w swoich wykładach poświęconych Shakespearowi W.H. Auden, chociaż to samo mogłoby napisać Halina Janowska – Artysta ma skórę hipopotama. Sam nigdy nie zginie, choć może zniszczyć innych. Właśnie dlatego między artystami występuje tak duży odsetek trudnych i skomplikowanych związków''.
3. ''Dream Lake'' Agaty Zubel i Joonasa Ahonena
Szkespirowskie Sonety Czajkowskiego w niektórych momentach bliskie są tradycji ekspresjonistycznego Sprechgesangu – estetyki bliskiej Agacie Zubel, która wcielała się w rolę Pierrota Lunaire'a Schönberga. ''Zauważmy, że jeżeli mówimy, to nie zatrzymujemy samogłosek, natomiast jeżeli śpiewamy, to samogłoski są zatrzymywane na różnych wysokościach – tłumaczy technikę Sprechgesangu Zubel – Jeżeli od sytuacji zatrzymywania samogłosek na konkretnych wysokościach przejdziemy płynnie do mowy, czyli glissandowania tych samogłosek w stronę następnej wysokości, to uzyskamy technikę Sprechgesang". Kompozytorowi pozwala to precyzyjnie zapisać śpiew, który usłyszał w swojej głowie, co z kolei pozwala wykonawczyni dokładnie oddać zamysł kompozytora: zarówno ten czysto dźwiękowy, jak i emocjonalny. Nie zapominajmy jednak o fortepianie, który dla Czajkowskiego był prawdopodobnie ważniejszy niż głos:
''Tworzy nastrój, komentuje wypowiadane słowa, oddziela wersy zgodnie z logiką przebiegu, pointuje wymowę wielu fragmentów silniejszym akordem, jak w zakończeniu sonetu pierwszego – komentuje w książeczce dołączonej do płyty Małgorzzata Gąsiorowska – Partia fortepianu, podobnie jak linia głosu, wibruje znaczeniem, intensyfikuje emocje – czy to poprzez gęstą figurację, osinantową uporczywość niektórych fragmentów, różnorodność artykulacyjną aż do gry na strunach''.
Na płycie Zubel i Ahonena utwory Czajkowskiego zostały zestawione z kompozycjami Witolda Lutosławskiego, cyklem ''Chantefleurs et chantefables'' (''Śpiewokwiaty i śpiewobajki'') do poezji Roberta Desnosa, francuskiego surrealisty rozstrzelanego przez gestapo, napisanym pierwotnie na sopran i orkiestrę. Desnos pisał swoje wiersze z myślą o dzieciach, inaczej niż Lutosławski, który nie chciał zapełnić sali filharmonii dziecięcą publicznością; przynajmniej nie tym razem. Melodyjne kompozycje, choć lapidarne kompozycje Lutosławskiego są ciekawym kontrastem do surowszych utworów Czajkowskiego. ''Seven Shakespeare Sonnets'' można nazwać muzyką psychologiczną, w ''Chantefleurs et chantefables'' z kolei muzycy naśladują (bajkową rzeczywistość).
4. Czego możemy nauczyć się z cudzych listów
W listach Andrzeja i Haliny znajdziemy więcej niż tylko wiwisekcję jednej znajomości, znajomości niezwykle ważnej, bo zachaczającej o najważniejsze wydarzenia (makro)historii XX-wiecznej Europy Środkowej. Książkę Janowskiej można czytać też jako:
-
Pamiętnik niezwykle uzdolnionego pianisty, który zjeździł pół świata; opowiada zarówno o prozaicznym życiu muzyka w trasie, jak i o rozterkach artysty, któremu cały czas ma wrażenie, że jest wypalony (''Ja rzeczywiście lubię grać na fortepianie, tak jak po dwudziestu latach współżycia można jeszcze lubić żonę – z domieszką rezygnacji i cierpliwości'').
-
Spojrzenie w warsztat pisarki, która łączy pisanie, wychowywanie córki, pracę kryminolożki, swoje życie prywatne z wieloletnim prowadzeniem bardzo wyczerpującej korespondencji.
-
Wymiana literackich fascynacji czytelnika i czytelniczki. On mieszka po lepszej stronie Żelaznej Kurtyny i większość książek może zdobyć w bibliotece; ona ma utrudniony dostęp do nowości ze świata, ale dysponuje polskimi tłumaczeniami literatury rosyjskiej. Te, według Andrzeja Czajkowskiego, są o niebo lepsze niż zachodnie, których nie może czytać. (''...mojego diabła stróża'' poleca się wielbicielom Kosińskiego, Gide'a i Hamptona).
-
Opowieść o wielokrotnej żałobie (na przełomie 26 lat, podczas których muzyk i pisarka toczyli swoje korespondencje, Halina pogrzebała kilku bliskich swojemu sercu mężczyzn).
-
Historia o dziecku Holocaustu, które odrzuca ojca i po latach dojrzewa do bycia synem.
-
Zbiór anegdot kryminalistycznych i macierzyńskich (Andrzej i Halina nie mieli nigdy córki, ale Halina zaszła w ciążę z Markiem).
I wiele innych.
Post scriptum
W 2013 roku, czyli 31 lat po śmierci kompozytora, na Festiwalu w Bregencji odbyła się premiera ''Kupca weneckiego'', jedynej opery skomponowanej przez Andrzeja Czajkowskiego. Pracę nad operą na motywach dramatu Szekspira, w którym pojawia się niesławna postać skąpego kupca Shylocka, rozpoczął w niesławnym dla polskiej historii 1968 roku. Wielu komentatorów głowi się nad tym, dlaczego Czajkowski, ocalały z getta polski Żyd, homoseksualista, który nigdy nigdzie nie potrafił poczuć się jak u siebie w domu, nawiązał właśnie do tego dzieła elżbietańskiego geniusza.
Wydaję mi się, że najlepiej odpowiedział na to pewien brytyjski poeta, W.H. Auden w swoich ''Wykładach o Shaeksepearze'':
'Każde społeczeństwo zamknięte potrzebuje do samookreślenia kogoś, kto sam przez się wzbudza wstręt i kogo może z niego wykluczyć, na przykład Shylocka. Z kolei najbardziej poważną własnością, jaka przynależy człowiekowi, nie są jego talenty, tylko to, co wszystkim zostało dane po równo, niezależnie od wyroków losu, mianowicie wolna wola – innymi słowy, miłość […] Żyd jest dla gojów obrazem powagi, którą oni sami starają się odrzucić. Pragniemy niestałości. Nie chcemy, by nam przypominano o istnieniu rzeczy poważnych. Swoim istnieniem Żydzi przypominają nam – i jest to dokładnie tak, jak być powinno – o powadze, na której nam zbywa''. (W.H. Auden, ''Wykłady o Shakespearze'', Warszawa 2015, tłum. Piotr Nowak).
Korespondencje Czajkowskiego i Janowskiej opowiadają o tym samym, o rozpaczliwym poszukiwaniu powagi i równowagi pomiędzy wyobraźnią a prawdziwym życiem, istnieniem.
Źródła: Anita Halina Janowska, ''...mój diabeł stróż. Listy Andrzeja Czajkowskiego i Haliny Janowskiej'', Warszawa 2011; W.H. Auden, ''Wykłady o Shakespearze'', tłum. Piotr Nowak, Warszawa 2015; Andretchaikowsky.com; Agata Zubel, Joonas Ahonen, ''Dream Lake'', CD Accord 2015; Polskieradio.pl