Bogusław Nowicki
Jaka jest pana ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
W życiu miałem kilka najbardziej ulubionych, oprócz tego, że lubię niezliczoną ich liczbę. To tak jak z dziewczynami. Wiele z nich mi się podoba, ale kocham jedną. Czasem zakochiwałem się w kolejnej piosence, ale poprzednią zawsze będę darzył uczuciem, albo przynajmniej lubił. Obecnie wsłuchuję się w piosenkę nieżyjącej już afrykańskiej wokalistki Miriam Makeby, zachwycony i nie mający dość. Tajemnicza, nie do końca zrozumiała, fenomenalnie zaśpiewana, z surową i skromną, ale smaczną aranżacją. Okazuje się oparta na indonezyjskich nutach. Tytuł "Suliram". Nie wiem, kiedy mi to przejdzie, ale na razie ona od roku jest moim numerem jeden.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło panu w osiągnięciu tej umiejętności?
Jak się nauczyć? Pisać. Po prostu pisać. W tym jest pełna odpowiedź na to pytanie.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Pierwsze zdanie jest nieprawdziwe. Jest taki przebój w języku angielskim, uważanym za język do śpiewania: "Perhaps". To słowo jest najważniejsze i powtarzane w refrenie. A jak pięknie zaśpiewane! Ale trzeba umieć śpiewać. A problemem jest, jak we wszystkim, napisanie czegoś odkrywczego.
Czy pisał pan kiedyś w innym języku niż polski? Jak pan to wspomina?
Nie. Tłumaczyłem za to bardzo dużo piosenek. Najczęściej z angielskiego. Było tego ze trzysta sztuk. Ale również z hiszpańskiego, a nawet norweskiego.
O czym chciałby pan napisać piosenkę, ale jeszcze panu się to nie udało?
Tego nie wiem. Gdy będę wiedział, natychmiast napiszę.
Bogusław Nowicki (ur. 1951) – literat, autor tekstów piosenek i utworów satyrycznych, kompozytor, wykonawca piosenki autorskiej, dziennikarz radiowy. Tworzy m.in. dla Doroty Stalińskiej, Grażyny Świtały, Bogusława Meca, zespołów rockowych: Mobilizacja, Haeven Blues czy heavymetalowy Spider.
(Janusz R. Kowalczyk)
Kasia Lins
Jaka jest pani ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
Nie mam jednej ulubionej piosenki. Być może udałoby mi się skonstruować katalog stu ulubionych, choć w tym wypadku też musiałabym trzymać się ściśle ustalonych ram. Podobnie działa mechanizm wyboru filmów czy książek. Ulubione to te, które wygrały walkę z czasem i modą, takie, do których chce wracać, które dają mi radość odkrywania za każdym razem nowych warstw albo po prostu takie, które mają dla mnie wartość sentymentalną.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło pani w osiągnięciu tej umiejętności?
Myślę, że w większości przypadków to fuzja warsztatu, intuicji, gustu i talentu. Bardzo dużą część swojego życia postawiłam na szkolenie rzemiosła i zdobywanie wiedzy, które dają mi dziś swobodę działania i świadomość zasad, według których się poruszam albo które intencjonalnie łamię. Piosenka zwyczajowo składa się z warstwy muzycznej i tekstowej, więc aby brać się do pisania tekstów, trzeba po prostu czytać, bo wyłącznie czytanie generuje po pewnym czasie umiejętność odrzucania tego, co mierne i nadęte od tego, co wartościowe. Tę aktywność zaleca się uprawiać systematycznie. Dziś myślę też o tym, że szczególnie istotny jest balans między samokrytyką a samozadowoleniem, bo to linia, po której musimy chodzić bez przerwy i z wielką czujnością.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Abstrahując od wszystkich przeszkód natury artykulacyjnej, to po prostu mój język ojczysty. Język, którym posługuje się też mój słuchacz i z tego powodu podaję się mu na talerzu. Mimo, że teoretycznie ukrywam się za podmiotem lirycznym, odbiorca zawsze będzie kojarzył mnie z bohaterem moich opowieści, a treści, które bezpośrednio trafiają do jego ucha, odzierają autora z intymności. Podać zamierzone treści, zachowując pewną barierę, niedosyt czy niedopowiedzenie, to umiejętność kluczowa, choć często wynika po prostu z wprawy, z doświadczenia. Dla mnie ten balans jest chyba największym wyzwaniem.
Czy pisała pani kiedyś w innym języku niż polski? Jak to pani wspomina?
Moje angielskie teksty to połowa wszystkich, które do tej pory napisałam. To jest jakiś kompletnie inny rodzaj próby. Dla mnie przyjemny, ale sprawiający z pewnością mniej satysfakcji. Angielski pozwala na więcej, daje nieporównywalną wolność, wybacza niewybaczalne, a i jest śpiewny niczym bel canto. Właściwie nic tylko pisać po angielsku, ale moją perwersją zawsze było to, co przychodziło z większą trudnością. Muszę wylać siódme poty, żeby poczuć, że napisałam, a takie wylewam "walcząc" z polszczyzną. To nawet nie kwestia tego, że jeden z języków jest niewygodny, a inny nie, to raczej kwestia komplikacji, jakie niesie język własny, ten, który znamy najlepiej.
O czym chciałaby pani napisać piosenkę, ale jeszcze się pani nie udało?
Lubię podejmować tematy niedoraźne, ponadczasowe. Nie ma spraw, które szczególnie mam ochotę dźwignąć, ale jest styl, sposób narracji, który chcę spróbować rozpracować. Mam na myśli skonkretyzowanie perspektywy, wykorzystywanie określonej sytuacji jako wyjściowej do przedstawienia szerszej myśli, przy jednoczesnym zachowaniu płynności, jaką musi mieć piosenka.
Kasia Lins (ur. 1990) – pianistka, autorka tekstów i muzyki, dziennikarka radiowa.
(Filip Lech)
Andrzej Sikorowski
Jaka jest pana ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
Odpowiedź na to pytanie sprawia pewien kłopot. Bo jak uznać, że ulubiona piosenka to nie przebój country, tylko coś z repertuaru Ewy Demarczyk? Kocha się i to, i to, a wybierając od razu dokonujemy wartościowania, które w przypadku utworów artystycznych nie ma sensu.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło panu w osiągnięciu tej umiejętności?
Pisania piosenek moim zdaniem nie można się nauczyć. Z taką umiejętnością po prostu człek się rodzi, chyba, że za autorów uznamy grafomanów, od których się roi, ale ich działalność mnie nie interesuje.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Trudnością dla tekściarzy nie są dźwięki naszej mowy. Raczej konieczność częstego używania rymów męskich jednosylabowych, bo tego nieraz wymaga fraza muzyczna.
Czy pisał pan kiedyś w innym języku niż polski? Jak pan to wspomina?
W obcym języku nie pisałem nigdy, bo żadnego nie znam tak, jak polskiego, a tylko w takim przypadku podjąłbym podobne wyzwanie.
O czym chciałby pan napisać piosenkę, ale jeszcze panu się to nie udało?
Nie mam marzeń typu, o czym by tu jeszcze, bo piosenkę można napisać o wszystkim, więc jeśli czegoś braknie, to czasu a nie pomysłów.
Andrzej Sikorowski (ur. 1949) – autor tekstów, kompozytor, piosenkarz, gitarzysta. Jego piosenki wykonywali m.in. Alicja Majewska, Maryla Rodowicz, Gayga, Danuta Rinn i Grzegorz Turnau.
(Janusz R. Kowalczyk)
Lesław
Jaka jest pana ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
"Fire in Cairo" zespołu The Cure. Piękne dźwięki. Piękne słowa. Towarzyszą mi od czternastego roku życia.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło panu w osiągnięciu tej umiejętności?
Nie jestem pewien, czy można się tego nauczyć. Jeżeli chodzi o mnie, to staram się wnikliwie obserwować rzeczywistość i cierpliwie czekać na pojawienie się Ducha Świętego.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Te trudne do zaśpiewania dźwięki mają w sobie dużo uroku. Nie należy ich unikać. Pisząc i śpiewając po polsku, zawsze czułem się bardzo komfortowo.
Czy pisał pan kiedyś w innym języku niż polski? Jak pan to wspomina?
Tak. Napisałem parę piosenek w języku angielskim, ale od 13 lat piszę wyłącznie po polsku.
O czym chciałby pan napisać piosenkę, ale jeszcze się panu nie udało?
O miłości do kolegów z zespołu.
Lesław – muzyk i wokalista zespołów Partia i Komety grających muzykę rockabilly.
(Filip Lech)