Myjcie ręce: pandemie, zdrowie i choroby w międzywojennej kulturze polskiej
Od przedstawień infekcji i niedomagań fizycznych po opisy psychologicznych cierpień – wyobrażenia wokół zdrowia i choroby odgrywały znaczącą rolę w międzywojennej kulturze polskiej.
Pandemia COVID-19, z niewidzialnym niebezpieczeństwem w tle, wymuszoną izolacją i nieustannym myciem rąk, spowodowała, że w naszych myślach na pierwszy plan wysunęły się kwestie zdrowia i chorób. Jednak 100 lat temu podobne lęki, a także zaabsorbowanie zdrowiem i higieną, również były rozpowszechnione w społeczeństwie – zarówno na poziomie międzynarodowym, jak i nad Wisłą. Jak Polska scena kulturalna zareagowała na tę problematykę?
Choroby w międzywojennej Polsce
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Pandemia grypy hiszpanki, fot. Wikimedia Commons
Żeby zrozumieć kulturę powstałą w odniesieniu do chorób, najpierw trzeba krótko wspomnieć o wpływie epidemii i opieki zdrowotnej na polskie społeczeństwo.
Rzeczywiście długo utrzymywał się stereotyp utożsamiający Europę Środkowo-Wschodnią z brudem i chorobami. Jak pisze Larry Wolff we wczesnych relacjach z wypraw w te rejony, odnotowano widoczną różnicę pomiędzy Zachodem Europy (czystym i cywilizowanym) a Wschodem (niecywilizowanym i z rozpowszechnionymi chorobami):
Text
Wjechaliśmy do Polski [...] drogi były złe, wsi niewiele i to mizernych nie do opisania [...] chałupy wszystkie zbudowane z drewna, zdawały się pełne brudu i ubóstwa i wszystko nosiło znamiona skrajnej nędzy.
Jednak ta legenda nie była jedynie wytworem wyobraźni podróżników. Metafory chorób i zdrowia były również używane w socjopolitycznym i kulturowym dyskursie, szczególnie w okresie międzywojnia, jak pisze Katrin Steffan:
Text
Koncepcja zdrowego społeczeństwa miała wysoki priorytet w polskim procesie budowania państwa po 1918 roku. Przez długi czas naród był pozbawiony państwa, troska o jego istnienie w biologicznym sensie odgrywała również istotną rolę w dyskusji na temat modernizacji – sprawy zdrowia szły w parze z dążeniem do zmodernizowania kraju. W rezultacie kwestia zdrowia służyła zawsze również ideologicznym celom przez podkreślanie społecznej i etnicznej jedności i ustalanie wartości normatywnych w sprawach zachowania, konsumpcji, kondycji fizycznej, relacji płciowych, a także stosunku większości do grup mniejszościowych. Zdrowie publiczne było areną, na której znaczenie i adekwatność były tworzone dla i w złożonych interakcjach z publicznością, dla której to znaczenie było jasne i zrozumiałe – lub miało być uczynione zrozumiałym.
Ten czas naznaczyła szczególnie okrutna zaraza, doświadczając państwa na całym świecie – w tym Polskę. Tym jednym z najgłośniejszych wydarzeń epidemicznych była, oczywiście, hiszpańska grypa.
Hiszpanka uderzyła na Polskę tuż po tym, jak kraj odzyskał niepodległość, siejąc spustoszenie w społeczeństwie podczas trzech fali, od 1918 do 1920 roku. Grypa dosięgnęła Polski latem 1918 roku, kilka miesięcy po tym, jak choroba zaczęła rozprzestrzeniać się po Europie. Jak zauważa Kirsty Duncan, w pierwszych miesiącach epidemii wiele państw używało innych nazw niż "hiszpańska grypa".
W Polsce przezwano ją "chorobą bolszewicką".
Szczyt pierwszej fali w Warszawie nastąpił pod koniec 1918 roku. Badacze i historycy szacują, że około 200 do 300 tysięcy ludzi zmarło z powodu grypy, a raporty z tego okresu wskazują na przerażające warunki, uczucie apatii i wysoką śmiertelność.
Jednakże według pisma "Medical Science Monitor" dane o sile uderzenia pandemii w tym czasie są ograniczone, ponieważ rządy i władze na pierwszym miejscu stawiały przywrócenie Polsce niepodległości oraz obronę nowych granic kraju. Pojawiły się jednak także inne obawy dotyczące zdrowia, a władze były zaniepokojone potencjalnym zagrożeniem dla społeczeństwa.
Głównym zmartwieniem była gruźlica. Jerzy Janiuk odnotowuje, że przed i po odzyskaniu niepodległości zakładano organizacje społeczne, które miały przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się gruźlicy, głównie poprzez popularyzowanie lepszej higieny – chociaż kiedy Polska była pod zaborami, te działania miały ograniczony zasięg.
Jednak po zakończeniu wojny, władze zaczęły się coraz bardziej niepokoić szerzącymi się chorobami. Zniszczenia spowodowane wojną dołączyły zarówno do długotrwałych braków w infrastrukturze, mieszkalnictwie i kiepskich warunków sanitarnych, jak i do masowej migracji ludności. W rezultacie urzędnicy zaczęli organizować państwowe struktury, aby zapobiegać problemom w opiece zdrowotnej, było to m.in. uchwalenie Zasadniczej Ustawy Sanitarnej w 1919 roku, która określała obowiązki władz państwowych i lokalnych w zakresie organizowania służby medycznej, szkoleń oraz środków zapobiegawczych i naprawczych.
W 1920 roku został utworzony Urząd Naczelnego Nadzwyczajnego Komisarza do Walki z Epidemiami, któremu powierzono odpowiedzialność za zadania dotyczące zdrowia i epidemii, w tym otworzenie setek szpitali, chociaż – jak twierdzi Janiuk – nadmierne szpitalne koszty ograniczały ich efektywność. Janiuk pisze również, że założono setki przeciwgruźliczych klinik, żeby diagnozować, leczyć i edukować ludność na temat choroby. Jednak w latach tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości działo się to bardzo powoli. Inną kwestią była ograniczona liczba odizolowanych łóżek przeznaczonych dla chorych na gruźlicę. Wydatki państwa na ochronę zdrowia były niskie: Janiuk pisze, że według szacunków historyków, wydatki lokalnych władz na higienę w 1924 roku wyniosły 6,24 zł na osobę – 27 razy mniej niż w Wielkiej Brytanii.
Organizacje społeczne, częściowo dofinansowywane przez państwo, nadal pełniły ważną funkcję w podnoszeniu świadomości zagrożenia chorobą. Zaliczały się do nich Polski Czerwony Krzyż, organizacje zdrowia dla nauczycieli, uczniów i inne grupy. Polski Związek Przeciwgruźliczy, pisze Janiuk, odegrał główną rolę w organizowaniu prewencji na szeroką skalę, włączając w to inicjatywy społeczne, wspieranie szkoleń i łączenie sił z innymi międzynarodowymi jednostkami. Dodatkowe profesjonalne szkolenie było szczególnie kluczowe, dodaje Janiuk: w 1930 roku PZP ujawnił, że jedynie 44% lekarzy zostało przeszkolonych w zakresie przeciwdziałania gruźlicy w społeczeństwie.
Istniała też inna choroba, którą uważano za zagrożenie dla polskiego społeczeństwa: syfilis. Według Kamila Janickiego syfilis – podobnie jak rzeżączka przenoszona drogą płciową – już w XIX w. była postrzegana jako niebezpieczna, jednak w XX w. niepokój się pogłębił. W 1919 roku badania populacji wykazały, że 4,4% ludności cierpiało na syfilis. Niewielki dostęp do pomocy medycznej w wielu miejscach (zwłaszcza w regionach wiejskich czy dzielnicach robotniczych w metropoliach), nie wspominając o poczuciu wstydu związanym z chorobą, powodowały, że wiele osób nie miało możliwości otrzymania leczenia.
Wtedy sytuacja się pogorszyła. Częściowo była to wina inwazji sowieckiej armii podczas wojny polsko-bolszewickiej. Raporty medyczne donoszą o sowieckich żołnierzach gwałcących kobiety i przenoszących syfilis za wschodnie pogranicze. Liczba pacjentów rosła również w latach 20. i 30. Janicki pisze, że w pewnym stopniu może to wynikać ze zwiększającej się świadomości choroby wśród Polaków, co wiązało się z wyższą liczbą zdiagnozowanych przypadków – jednak kryzys gospodarczy również mógł powodować szybsze rozprzestrzenianie się choroby.
Zaraz po odzyskaniu niepodległości, pisze Kathryn Ciancia, władze niektórych rejonów wschodu – w tym Wołynia – także obwiniały rosyjskich zaborców za nędzne warunki, w tym "brzydkie, estetycznie przypadkowe" budynki i kiepską higienę.
W latach 20. i 30. choroby i zdrowie nadal były wiodącym tematem w polskim społeczeństwie. Jak pisze Katrin Steffan, tematy te używane były do dyskryminowania: nacisk rządów na zdrowie cielesne stanowił metaforę "zbiorowych projekcji" dotyczących mniejszości w Polsce.
Jednak higiena i zdrowie odgrywały znaczącą rolę na kulturalnym i społecznym poziomie. Ron Nowicki zauważa, że pomimo wolnego startu zainteresowanie sportem i cielesnym dobrostanem rosło wraz z nowymi przybytkami, w tym: kompleksami sportowymi, towarzystwami cyklistów, lodowiskami, klubami wioślarskimi w Warszawie, a także wraz z sukcesami Polaków na olimpiadach. Widoczna też była fascynacja współczesnymi formami tańca i gimnastyką promującymi zdrowie, a ćwiczenia zaczerpnięte z ludowego tańca pojawiały się w programach wychowania fizycznego.
Literatura i choroby
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Truskawiec, kąpielisko siarkowo-solankowe, 1939, fot. Polona.pl
Zainteresowanie i niepokoje związane z chorobami miały znaczący wpływ na kulturę tamtego czasu. W szczególności wiele prac literackich – które zostały wówczas opublikowane na świecie i w Polsce – było zainspirowanych tematami zdrowia i choroby. W niektórych dziełach motywy schorzeń, higieny i brudu zostały użyte jako symbol życia w XX w. Dotyczyło to zwłaszcza przedstawień nowoczesnych metropolii. W tych dziełach kiepskie zdrowie służyło do nakreślenia różnic pomiędzy nadziejami na nowy XX w., a nędzną rzeczywistością.
"Ziemia obiecana" Władysława Reymonta, opisująca industrializację Łodzi, zaczyna się obrazem ulic niczym błotniste kanały i domów jak wielkie śmietniska. Z kolei w apokaliptycznym i satyrycznym wierszu "Bal w operze" Julian Tuwim używa brudu jako metafory korupcji. Jak pisze o tym Czesław Miłosz:
Text
Kiedy bal osiąga kulminację, plan przenosi się na obrzeża stolicy, gdzie wiejskie furmanki obładowane świeżymi plonami w drodze do miasta mijają miejskie wozy sanitarne jadące na wieś, by pozbyć się nieczystości. To apokaliptyczny wiersz, w którym horror brudnych sprawek skorumpowanego społeczeństwa miesza się z przeczuciem jego rozpadu.
Autor cytatu
Z "Historii polskiej literatury"
Bal mógłby być wydarzeniem luksusowym – ucieleśnieniem nowoczesności – jednak obecność podejrzanych osób w towarzystwie, włączając w to generałów i nierządnice, oznacza, że jest to okoliczność przepełniona zdeprawowaniem i niemoralnością. Wątek ciężarówek z miejskimi nieczystościami jest przypomnieniem o wszechobecnym smrodzie ukrytym pod blichtrem i blaskiem nowoczesnej cywilizacji.
Właściwie bal od samego początku wiersza kojarzy się z wyobrażeniem choroby: tłumy przybywające na przyjęcie opisane są jako rojące i kotłujące się, gęstniejące.
Podczas gdy na jednym poziomie przypomina to energię rosnącego tłumu, czasowniki w czasie teraźniejszym nieustannie grożą zamętem. Ekscytacja balem niemal wymyka się spod kontroli:
Text
Konie pienią się i rżą,
Ryczą auta, tłumy prą,
W kordegardzie wojska mrowie,
Wszędzie ostre pogotowie,
Niecierpliwe wina wrą,
U fryzjerów ludzie mdleją,
Czekający za koleją [...].
Ostatni wers przypomina o wyrafinowanym świecie balu, w początkowych strofach są tu oczywiście uprzejmość i błysk, skoro lance, klamki i zamki błyszczą, i zaczyna się pochód kunsztownych futer:
Text
Zajeżdżają gronostaje
I brajtszwance
Jednak podczas gdy mogłoby to świadczyć o ich zamożności, goście są tu także odczłowieczani, redukowani do ubrań, które noszą. Wzmianka o futrze jest też częścią bardziej niepokojącego obrazu, ciągnącego się w kolejnych wersach, przeskakującego pomiędzy opisem towarzystwa z wyższych sfer i opisem zwierząt do niego należących:
Text
I buldogi pełnomocne
I terriery
I burbony i szynszyle
I ordery
Kiedy polisyndeton zrzuca na jedną kupę gości i zwierzęta, wizja dekadencji zaczyna się rozpadać. Wersy powyżej przypominają, że gronostaje – chociaż są symbolem bogactwa i szyku – są również porzuconą skórą. Goście przywdziewający rzeczy, które mają tak makabryczne pochodzenie, są właściwie nieodróżnialni od zwierząt.
A to ma znaczenie, kiedy rozważamy wpływ metafory choroby na wiersz. Skoro ludzie zmieniają się w zwierzęta, a gnój zalega w mieście, granica pomiędzy czystością a brudem okazuje się nieszczelna, wywołując zagrożenie zepsuciem, zarazą i zwyrodnieniem.
Bal zaczyna i kończy się ruchem do wewnątrz i na zewnątrz (goście wchodzą na bal, nawóz wyjeżdża z miasta), co jest wzmocnione otwierającym fragmentem z XII rozdziału Apokalipsy św. Jana, relacjonujacym wypędzenie smoka (ucieleśnienia zła). W wierszu pojawia się to, co Sara Crangle nazywa "modernistycznym zainteresowaniem podziemnymi i powszednimi resztkami". Na wiele dzieł z tamtego czasu wpłynął technologiczny postęp związany z gospodarowaniem odpadami. I chociaż wiersz Tuwima został opublikowany dopiero po II wojnie światowej, inne dzieła z okresu międzywojnia zawierają mnóstwo odniesień do odpadów, warunków sanitarnych i procesów cielesnych.
W szczególności wiele opowiadań Brunona Schulza łączy nawiązania skatologiczne z aluzjami do chorób: w "Sklepach cynamonowych" z 1934 roku, postacie w różnym stanie fizycznego i psychicznego zdrowia są przedstawiane jako wyrzucone na śmietnik lub kucające nad nocnikami – słynna postać ojca popadającego w szaleństwo w opowiadaniu "Nawiedzenie" opisana jest jako prorok ze starego testamentu, który siedzi okrakiem na swoim nocniku, zanim wyrzuci zawartość przez okno. W późniejszym zbiorze Schulza "Sanatorium pod Klepsydrą" z 1938 roku, również można znaleźć odniesienia do wyjątkowo potwornych ataków biegunki – i do wysiłków leczenia schorzeń koncentrujących się wokół jelit:
Text
Czasami późno w nocy widzę Dra Gotarda w korytarzu, jak śpieszy gdzieś w białym płaszczu operacyjnym, ze szprycą lewatywy w ręku [...]
W opowiadaniach obu kolekcji otoczenie ropieje a brud się gromadzi, powietrze wokół miasta śmierdzi "najgorszą tandetą sierpniową", która wnika w każdą podłogę, każdy kąt, każdą szczelinę w domu. Listy Schulza również są przepełnione odniesieniami do chorób dolnych części ciała – w szczególności do biegunki – a także do infekcji urologicznych. Jednak mimo tego zainteresowania ekskrementami, sposób w jaki Schulz przedstawiał kwestię odchodów był anachroniczny: chociaż na samym początku XX w. Drohobycz miał ubogie infrastrukturę i system kanalizacji, to w latach 30. był gwałtownie modernizującą się metropolią, a miejskie prace porządkowe organizował, po części, brat Schulza, Izydor.
Schulz nawiązuje w swoich opowiadaniach również do kuracji zdrowotnych – "Księga" opisuje szereg reklam na "choroby i ułomności", od leku patentowego na porost włosów Anny Csillag do cudownych medykamentów usuwających zapotrzebowanie na kule, opatrunki i bandaże.
Takie ogłoszenia były niezwykle popularne w Polsce międzywojennej, można było znaleźć mnóstwo przykładów produktów i suplementów na poprawę zdrowia i urody, nawet w programach kabaretowych. Specyfiki zyskały popularność w całej Europie – jak pisze Joachim C. Fest, reklama Csillag była podobno chwalona przez Adolfa Hitlera jako podręcznikowy przykład propagandy.
Schulz pisał także o miejscach, w których można było podleczyć kiepskie zdrowie. Otwierające zdanie z "Sierpnia", pierwszego opowiadania "Sklepów cynamonowych", opisuje ojca wyjeżdżającego "do wód", odwiedzającego prawdopodobnie sanatorium – wątek podjęty ponownie w "Sanatorium pod Klepsydrą". Schulz umiejscawia sanatorium daleko od miasta, w którym dzieje się większość jego opowiadań, pisze o lecznicy jako o miejscu, do którego można się dostać "boczną, zapomnianą linią" – rysuje przy tym kontrast pomiędzy światem zdrowych i światem chorych. Ściany sanatorium są "szare wielookienne", pracownicy niepomocni, a nawet nieprzystępni, a budynek przypomina bardziej pułapkę niż ośrodek rekonwalescencji.
Jednak, znowu, nie jest to zgodne z rzeczywistością. Najbliżej Drohobycza znajdowało się sanatorium Truskawiec – w odległości zaledwie 10 km – w którym najnowsze instalacje elektryczne i technologie zapewniały wygodny pobyt. Truskawiec był tak komfortowy, że przyjeżdżały tu często znane postacie, w tym wiele gwiazd polskiego kabaretu. Schulz też miał osobiste doświadczenia związane z tym miastem, nazwał je kiedyś "ulubionym miejscem". Jego dzieło może być rozumiane jako komentarz do błędnych przekonań na temat chorób, niepełnosprawności i leczenia. Opisy stworzone przez autora wyolbrzymiają prawdziwe doświadczenie słabego zdrowia, zakrawając niemal o parodię.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Truskawiec spa, fot. szukajwarchiwach.gov.pl
Autor daje nam również wgląd w zdrowie psychiczne bohaterów. Postać ojca, z okresowymi nerwicami i paranojami, to jeden przykład. Szalona kobieta, Tłuja, przebywająca na szczycie miejskiego śmietniska, wydaje się ucieleśniać niepoczytalność i impulsywność, kiedy próbuje kopulować z drzewem. Nawet głos narratora jest niewiarygodny – jego wspomnienia się wymykają i zacierają, powtarzają się odniesienia do tych samych scen, a sposób rozumienia wydarzeń jest niepewny i dwuznaczny. Jak pisze Janis Augsburger, na opowiadania Schulza miał wpływ "szeroko dyskutowany problem [tożsamości] w estetyce początków XX wieku":
Text
'Jedność osobowości', jak można określić tożsamość, musi być wystarczająco otwarta, aby móc integrować rozwój i doświadczenia osoby. Koncepcja tożsamości wydaje się implikować dialektykę jądra tożsamości (nazywanego czasem: 'ja') oraz zmieniające się doświadczenia czy rozwój osoby. [...] Według Bergsona, każde osobiste doświadczenie może, z perspektywy psychologii fizycznej, być analizowane jedynie jako ciąg różnych psychologicznych i sensorycznych wrażeń, które są umieszczone na ciągłej osi czasu. Bergson nazywa tę sekwencję 'strumieniem doświadczeń'.
Innym podejściem do twórczości Schulza może być skoncentrowanie się na tym, jak wykorzystywał język zaburzeń psychicznych, żeby wskazywać na seksualne dewiacje. Na początku XX w. w Polsce rosła popularność teorii freudowskich i dzieła Schulza mogą być umieszczone w szerszej, galicyjskiej/austro-węgierskiej tradycji twórczości sadomasochistycznej, obok takich autorów jak Leopold von Sacher-Masoch i Franz Kafka.
Jednak wątek psychicznej udręki wskazuje również na szersze zainteresowanie zaburzeniami psychicznymi po I wojnie światowej. Elizabeth Outka w swojej książce "Viral Modernizm" opisuje, jak międzywojenna anglojęzyczna literatura czerpała z doświadczeń pandemii grypy. Dowodzi, że była to inspiracja dla twórców dzieł modernistycznych, począwszy od T.S. Eliota i jego "Ziemi jałowej", po Virginię Woolf i "Panią Dalloway". Te utwory odzwierciedlały:
Text
Wszechogarniające zagrożenie i powracający lęk zostawione przez pandemię [...] atmosferę niemocy i wyczerpania [...] deliryczność i oniryczność dzieł [...] głęboki smutek [...] zainteresowanie zmartwychwstaniem i żywymi umarłymi.
Outka twierdzi, że autorzy tych dzieł czerpali zarówno z kwestii dotyczących postrzegania zmysłowego, pamięci i emocji, jak i z odniesień do tragicznego dziedzictwa I wojny światowej. Podobne wytwory pojawiły się w innego rodzaju prozie polskiej tamtego okresu, jednak z nałożoną na to dodatkową warstwą problematyki społecznej. "Choucas" Zofii Nałkowskiej z 1927 roku, których akcja umieszczona jest w szwajcarskim sanatorium, to doskonały przykład rosnącego zainteresowania pisarstwem psychologicznym w międzywojennej literaturze polskiej. Bohaterowie prowadzą rozmowy o stanie świata po wojnie:
Text
Dyskusja w powieści obraca się wokół postrzegania tożsamości narodowej. Negatywne podejście do innych narodów ukazane jest jako wyrastające z emocjonalnej reakcji, wywołanej przez automatycznie zinternalizowane stereotypy, a nie ze spójnej ideologii.
Autor cytatu
Ursula Phillips
Niektórzy autorzy, tworząc swoje psychologiczne dzieła, inspirowali się aktualnym chaosem politycznym. "Nienasycenie" Stanisława Ignacego Witkiewicza z 1930 roku (więcej o nim później) opisuje dystopijną przyszłość, w której umysły obywateli są kontrolowane przez specjalny narkotyk. W "Palę Paryż" z 1928 roku Bruno Jasieński opisuje XX-wieczne napięcia polityczne: po tym, jak pracownicy fabryki zatruwają paryską wodę, różne grupy etniczne rozpierzchają się do swoich dzielnic, i ostatecznie miasto przeradza się w komunistyczny raj. Jak Pasha Malla pisze dla "New Yorkera":
Text
Opis roprzestrzeniającej się zarazy, paraliżującej i patroszącej wielką metropolię, jest żywy i teraz wydaje się złowieszczo proroczy. Pierwsze przypadki zachorowań, które pojawiają się podczas narodowego święta, wywołują zaprzeczenie. 'Ktoś gdzieś po raz pierwszy upuścił brzęczące jak pieniądz słowo "epidemia", które potoczyło się w tłum. Nikt mu zresztą nie uwierzył. Tańce rozpoczęły się na nowo', pisze Jasieński.
W innych powieściach również można znaleźć przedstawienia wybuchającej pandemii. "Grypa szaleje w Naprawie" Jalu Kurka z 1934 roku, za którą autor dostał Nagrodę Młodych Polskiej Akademii Literatury, opisuje niedolę małego miasta Naprawa po tym, jak wybuchła w nim pandemia grypy. W skrawkach wiejskiego życia, które widzimy oczami różnych postaci, znajdziemy codzienne emocje i zmagania mieszkańców – od nowoczesności po rolnictwo, od grypy po biedę. Jak zauważa Kamila Kuc:
Text
Najbardziej fascynujące fragmenty powieści odwołują się do kina. Ludność Naprawy uczy się jak żyć swoje życia z filmu. Andrzej Głaz, główny bohater, to 28-letni intelektualista, który naucza w miejscowej szkole, i którego wielu uczniów chciałoby zostać gwiazdami filmowymi, na przykład Ramónem Novarro. W najśmieszniejszych momentach Marlena Dietrich opisywana jest jako 'demoralizujący wamp', który uwodzi mieszkańców, mimo że widzą ją tylko na fotografii. Młoda kobieta porównuje swojego chłopaka do zdjęcia Clive'a Brooke'a, które wisi na ścianie w jej sypialni.
Choroby w polskiej międzywojennej literaturze pięknej służyły więc jako metafora politycznych lub społecznych niepokojów, ale też jako kontrast dla stylu życia współczesnego XX-wiecznego świata. Jednak niektórzy pisarze opisywali również trudne doświadczenia choroby, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Peter Fifield nazywa to wydajną strategią modernistyczną, argumentując:
Text
Nieustanne niepokojenie umysłu przez chore ciało otwiera nowe spojrzenie na świat. Takie, które jest raczej odkrywcze niż powszednie czy zdrowe.
Przykład znajdziemy w czymś, co można by nazwać wierszami epidemicznymi Jerzego Lieberta, poety z kręgu Skamandrytów, który przedstawił swoje doświadczenie cierpienia na gruźlicę. W "Pieśni o zagładzie" Liebert najpierw opisuje "jak lekko, żwawo skacze rtęć" ponad prawidłowe 37 stopni – precyzja pomiarów termometru wkrótce się rozpada, kiedy choroba postępuje. Doświadczenie gruźlicy osłabia logiczne myślenie: przez oczy chorego pacjenta widzimy, jak słupek w termometrze rośnie "srebrny, obojętny", rtęć nieustająco skacze do góry – podczas gdy życie i oddychanie zredukowane są do zaledwie skrawków kolorów, światła i ruchu.
Sztuka i kultura wizualna
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Doktor Murek" w reżyserii Juliusza Gardana, na zdjęciu: Franciszek Brodniewicz, 1939, fot. Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny
W międzywojennym świecie polskiej sztuki choroby również były widocznym tematem. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest twórczość Witkacego, która – jak ujmuje to Nowicki – była wypełniona "narkotykami i destrukcją".
Text
Witkacy bardzo interesował się narkotykami od czasów I wojny światowej, kiedy jego rany leczono morfiną. Szczególnie zajmowało go badanie wpływu narkotyków na umysł artystyczny.
Witkiewicz wykonał serię portetów, będąc pod wpływem środków odurzających, w tym haszyszu i pejotlu. Jednak jego przyjaciel, dr Białynicki-Birula, zaprzeczał, że Witkacy był uzależniony od tych substancji. Tłumaczył, że jego działania były "ucieczką od rzeczywistości" i kontrolowanym, systematycznym wysiłkiem podejmowanym po to, aby doświadczać i przedstawiać ekstremalne ludzkie doznania.
Choroby stały się również tematem chętnie podejmowanym w świecie reklamy. Popularność suplementów została już wspominana, ale zdrowie i higiena zainicjowały więcej artystycznych eksperymentów w reklamie. Tadeusz Gronowski twierdził, że nowoczesne europejskie firmy farmaceutyczne to "nowocześni mecenasi sztuki [...] przykłady inteligentnego, efektywnego reklamowania". W Polsce nie było inaczej. We wczesnych latach 30. artystyczny duet Lewitt & Him (Jan Lewitt i Jerzy Him) stworzył dla firm chemicznych: Asmidar i Galen and Roche wiele kolorowych reklam, zawierających elementy fotografii, typografii, ilustracji i kolażu. Reklamy były w formie plakatów, pocztówek, ulotek i broszur.
Choroby występowały również w innych dziełach kultury wizualnej, w tym w filmie. W niektórych niedyspozycja była częścią intrygi. W "Ada! To nie wypada!" z 1936 roku, niesforna główna bohaterka Ada Dziewanowska występuje w operetce, w zastępstwie za prima donnę, która zachorowała. Tam znajduje miłość. Natomiast "Doktor Murek" z 1939 roku, na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, opisuje proces sądowy urzędnika, który stracił pracę i popadł w chorobę psychiczną.
Piosenki
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ciechocinek w 1947 roku, fot. szukajwarchiwach.gov.pl
Także w polskich międzywojennych piosenkach pojawiał się temat chorób. Aby w sentymentalnych tekstach opisać historie miłości i złamanych serc, autorzy posługiwali się metaforami chorób i bólu fizycznego. Na przykład tango "A ona śmieje się" Zygmunta Karasińskiego i Jana Brzechwy, przedstawia "stygmat smutku i łez" nieszczęśliwie zakochanego, z którego śmieje się jego ukochana:
Text
Krew odbiegła mi z lic [...] ból, zły ból...
Niektóre piosenki były ogromnie melodramatyczne i porównywały miłość do narkotyków. Na przykład tango "Morfina" z 1936 roku czy walc "Opium" z 1933 autorstwa Artura Golda i Andrzeja Własta:
Text
Gdy mówisz mi, że kochasz mnie
Twe słowa są, jak opium [...]
Aż twoja miłość, obłędna i zła
Zatruje mnie, jak opium.
W innych utworach choroba występowała jako część szerszego obrazu warunków społecznych. "Srulek" z 1933 roku, autorstwa Emanuela Schlechtera, opisuje życie żydowskiego chłopca z Łodzi, oraz jego coraz bardziej chorego ojca.
Text
Wraca do domu ojciec w późną noc
Kaszel dusi w piersi, stracił dawną moc.
Były też inne piosenki, które odwoływały się do problemów z prawdziwego życia, a także kampanie dotyczące zdrowia i dobrostanu. Bogaty świat piosenek reklamowych międzywojennej Polski to także utwory zawierające odniesienia do produktów zdrowotnych. Tango z 1937 roku "Czy znasz Kogutka?" reklamowało proszki z Kogutkiem – najbardziej popularny środek przeciwbólowy w Polsce tamtego okresu. W piosence jest dokładna informacja, jak lek może pomóc na "ból głowy, zębów, grypę", a także na kaca od "wódki i wina".
Tango Motopiryna z 1936 roku (o leku o tej samej nazwie) opowiada o uldze w przeziębieniu i grypie, którą daje specyfik:
Text
Dawniej, co dzień
Byłeś, jak cień [...]
Motopirynę kto zażyje
Będzie zdrów, wesół, pełen sił.
Niektóre piosenki orędowały za zagrożeniami dla zdrowia powodowanymi przez niektóre produkty – a przynajmniej tak się mogło zdawać. W 1937 roku tango "Nikotyna" opisywało bezwzględne podstępy femme fatale o imieniu Nikotyna, która zwodziła mężczyzn aż do ich śmierci spowodowanej "złym jadem" papierosów. Jedyną odpowiedzią, według piosenki, było kupienie papierosów firmy Morwitan – jedynej, która mogła zniszczyć "przeklęty czar" Nikotyny. Jednak inne reklamy tego okresu promowały papierosy bez nikotyny, aby umożliwić palenie wszystkim "bez względu na kondycję zdrowotną".
Były także piosenki o uzdrowiskach. Tango "Na to jest Ciechocinek" z 1932 roku zostało napisane przez pacjentów Ciechocinka i promowało miasto jako idealne miejsce do odwiedzenia.
Ciechocinek, według piosenki, przemienia ważącą 100 kilogramów kobietę w Gretę Garbo, likwiduje zmęczenie i artretyzm, zapewnia dzieciom i dorosłym wieczne zdrowie. "Jeśli masz forsę do wyrzucenia, to zagranicę możesz jechać", sugeruje piosenka, "ale gdy zdrowia chcesz [...] gdy chcesz żyć do lat stu, przyjedź tu!".
Być może, kiedy obecna pandemia się skończy, też będziemy mogli pojechać do Ciechocinka, oferującego "borowinę, sole i pływalnie". Obyśmy mogli zrobić to po prostu dla zabawy.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]