Pod tym adresem mieściła się redakcja "Małego Przeglądu". Jej najmłodszy współpracownik w roku 1933 miał lat 5 (Miecio z Miłej), najstarszy 55 i nazywał się Janusz Korczak. Był redaktorem naczelnym do 1930, potem stanowisko przejął wskazany przez niego Igor Newerly. I to by było na tyle, jeśli chodzi o dorosłych – resztę zespołu redakcyjnego stanowiły dzieci i młodzież. Był to ewenement w dziejach prasy.
"Mały Przegląd" wychodził jako cotygodniowy dodatek do "Naszego Przeglądu". Miał swoich korespondentów z Otwocka, Łodzi, Białegostoku czy Lublina, jak i z Nowego Jorku, Paryża i kibuców Palestyny. Ale wielu autorów pochodziło z najbliższej okolicy: Dzikiej, Miłej, Gęsiej, Stawki. Jeden z nich pisał tak:
Tak, nazywam się Lejzor, a Lejzor to nie Ludwik ani Henryk […]. A Gęsia to nie Marszałkowska ani Nowy Świat. Nie wstydzę się swojego środowiska ani przyjaciół z zaułka. Gdy piszę, zawsze mam ich na myśli. Jestem i pozostanę Lejzorem z Gęsiej.
Lejzor był gwiazdą pisma, podobnie jak Hersz Kaliszer, wychowanek Domu Sierot, który w wieku 16 lat prysnął z Warszawy i udał się na dwuletnią włóczęgę, która zaowocowała reporterskim cyklem "Na gapę do Palestyny". Na łamach pisma debiutował m.in. Zygmunt Bauman czy ośmioletni Józef Hen. Ten ostatni pisał w tomie "Nie boję się bezsennych nocy":
Dla mnie były to postacie legendarne, sławy większe od poetów "Wiadomości Literackich" – ta Lusia z Częstochowy, Lejzor z Gęsiej, Efraim, Emkott, Saluniek z Brukowej, Aneri, jedenastoletnia autorka powieści Dycia z Zamościa – obserwowałem ich rozwój, zachwycałem się ich piórem, pisałem i ja do "Małego Przeglądu", ale nawet nie marzyłem o tym, żeby im dorównać.
W Małym Przeglądzie poruszano właściwie każdy temat. Korespondenci pisali o problemach w szkole i sprzeczkach ze starszym rodzeństwem, jak i o syjonizmie, antysemityzmie, wyzysku w pracy (wielu nastolatków już pracowało) i wojnie domowej w Hiszpanii. O sprawach poważnych pisano poważnie, daleko od tabloidowego stylu. Pisał Korczak: "Zło jest krzykliwe, zaczepne, natrętne – samo się pcha na łamy dziennika".
Redakcja opracowała system motywacyjny dla swoich autorów, za ciekawe teksty można było otrzymać np. pamiątkową pocztówkę, która upoważniała do wstępu (z dwoma osobami) na pokaz filmowy w jednym ze stołecznych kin.
Teatry: Dzielna 1, Bielańska 5 i inne