A przecież teraz żyjemy w nowej epoce. W miastach nie ma już przemysłu, nie fabryki są pretekstem do budowania osiedli, kolejne dzielnice zaludniają współcześni robotnicy o całkiem innych horyzontach, potrzebach, aspiracjach. Przestrzenią miasta nie rządzi fabrykant ani władza państwowa, która nakazywała budowanie według normatywów. Czy (teoretyczne) uwolnienie się spod rozmaitych zewnętrznych presji, narzuconych zarządów, opresyjnej władzy spowodowało zmianę w planowaniu miast i w ich rozwoju? Czy na pewno można powiedzieć, że wreszcie, pierwszy raz od początku historii miast, wolni obywatele mogą decydować o tym, jak chcą żyć i jak ma wyglądać przestrzeń wokół nich? Czesław Bielecki zauważa, że
zapewnienie ładu przestrzennego i swobody aktywności różnych aktorów miasta nie jest sprawą prostą. Samorząd ma strzec wizji rozwoju służącej interesom całej społeczności miejskiej. Technokracja ma zapewnić demokratycznym organom możliwość wyboru. Wszędzie tam, gdzie polis staje się metropolią, brak kultury miejskiej kolejnych przybyszów oraz liczba aktorów utrudniają rozwiązywanie sprzecznych interesów.
Sprawa wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana, bo dziś z jednej strony do głosu wreszcie doszli sami mieszkańcy, którzy na wiele sposobów mogą i próbują kształtować przestrzeń wokół siebie, z drugiej jednak strony miasto chyba jeszcze bardziej niż kiedyś stało się areną wielkich interesów, w których udział biorą gigantyczne pieniądze, a więc i siły, na które mało kto ma wpływ. Grup, których wizje i pomysły ścierają się dziś w miastach ciągle przybywa, w końcu jeszcze 15 lat temu mało kto słyszał o ruchach miejskich, a dziś są one jednymi z kluczowych graczy tak w dużych, jak i mniejszych ośrodkach. Co więcej, zmienia się definicja miasta, bo ono już nie tylko nie jest zamknięte średniowiecznymi murami, ale dosłownie rozlało się bardzo daleko. Jak pisze Rafał Matyja,
większość dużych polskich miast jest centrami szerszych obszarów funkcjonalnych, wiążących ośrodki podmiejskie a czasem także sąsiednie miasta w jeden rynek pracy i jeden obszar usług oświatowych czy medycznych.