Plany odbudowy Warszawy nie zaczęły powstawać w 1945 roku. Pomysły na odnowę miasta po wojennej tragedii rysowano już znacznie wcześniej.
Prace koncepcyjne nad nową Warszawą rozpoczęły się natychmiast po pierwszych zniszczeniach we wrześniu 1939 roku. Architekci i urbaniści wiedzieli, że zniszczenia wojenne będą przewrotnie szansą na to, żeby odbudować miasto w lepszej formie, bez błędów przeszłości. A trzeba pamiętać, że do przedwojennej stolicy było sporo zastrzeżeń – że jest za ciasna, że ma niedrożny system komunikacyjny, że ma za mało zieleni czy publicznych placów, fatalne warunki mieszkaniowe.
Pewne drobne korekty udało się przeprowadzić władzom miejskim już pod okupacją – przedłużono ulicę Marszałkowską przez Ogród Saski, zaczęto wyrównywać gabaryty uszkodzonych we wrześniu 1939 roku kamienic na Nowym Świecie. Szerokie wizje urbanistyczne i architektoniczne w czasie wojny snuli właściwie wszyscy architekci, związani z Warszawą. Tworzyło je zarówno środowisko związane z Wydziałem Budowlanym warszawskiego ratusza, jak i Pracownia Architektoniczno-Urbanistyczna przy Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym, zrzeszająca lewicowych, związanych ze spółdzielczością modernistów, projektujących osiedla społeczne. Aktywni byli też projektanci znajdujący się za granicą, np. emigracyjna szkoła architektury w Liverpoolu czy najpierw przebywający w Związku Radzieckim, później idący na Zachód z wojskiem Berlinga Józef Sigalin, który w okopach frontu wschodniego notował swoje pomysły na powojenną rzeczywistość. Roman i Anatolia Piotrowscy oraz Helena Syrkus tuż przed wyzwoleniem znaleźli się w Krakowie – i tam też pracowali nad projektami dla Warszawy.
Trzeba jednak podkreślić, że tuż po wojnie odbudowa Warszawy i powrót jej do funkcji stolicy nie był wcale oczywisty. Najbardziej radykalne wizje pojawiły się na początku 1945 roku, kiedy to m.in. rozważano budowę nowego miasta w okolicach Góry Kalwarii i zachowanie morza ruin jako wyrazistej pamiątki po wojnie. Przez jakiś czas brany był pod uwagę pomysł przeniesienia, przynajmniej tymczasowego, stolicy do Łodzi, która nie była zniszczona. Rozważano też możliwość rozdzielenia różnych funkcji publicznych pomiędzy wiele miast, np. Kraków rozpatrywano jako stolicę życia kulturalnego i akademickiego.
Decyzja o zachowaniu stołeczności Warszawy i odbudowie miasta nie była ani racjonalna, ani ekonomiczna. Miała nade wszystko wymiar symboliczny. O tym, jak potoczyły się losy Warszawy, ostatecznie zadecydowały dwa czynniki. Jednym była osobista decyzja Stalina, który widział, że komunistyczna władza ustanawiana na terenach wyzwalanych przez Armię Czerwoną jest przez część Polaków uważana za uzurpatorską. Potrzebny był więc symboliczny powrót do przedwojennej scenografii, z Zamkiem Królewskim, Belwederem, siedzibami urzędów. Drugi czynnik był trudniejszy do przewidzenia, zaskakujący i nieracjonalny – był nim masowy powrót mieszkańców na gruzy Warszawy. Nie można było zignorować tej fali – wbrew zdrowemu rozsądkowi warszawiacy opuszczali nawet w miarę bezpieczne schronienia i wracali do zrównanego z ziemią miasta, zasiedlając ruiny.