Pomysł na ten film narodził się w trasie między Warszawą a Szczecinem. Kawalerowicz tak wspominał pociągową podróż, która stała się punktem wyjścia do stworzenia filmu:
"Znalazłem się w sytuacji, kiedy nie było już miejscówek, więc konduktor postanowił umieścić mnie w przedziale, który wydawał się pusty. Właścicielka biletu na to miejsce zjawiła się w ostatniej chwili, kiedy ja już się zagospodarowałem. Zaczęła się dziwna noc – przegadałem z tą panią parę dobrych godzin. Opowiadała mi swoje życie, a ja głównie słuchałem prawie nie mówiąc nic o sobie. I z tego powstał pomysł "Pociągu".
Jego bohaterowie, Jerzy (Leon Niemczyk) i Marta (Lucyna Winnicka) spotykają się w pociągu jadącym z Warszawy na Hel, a przypadkowe spotkanie staje się początkiem fascynującego melodramatu i opowieści o tęsknocie.
Kawalerowicz zamyka akcję swojego filmu w tytułowym pociągu. To, co na zewnątrz, interesuje go mniej. Bo "Pociąg" to opowieść o podróży psychologicznej, historia samopoznania, które możliwe jest dzięki spotkaniu drugiego człowieka. Co ciekawe – obraz kręcony był w stojącej dekoracji, a wrażenie ruchu tytułowego pociągu uzyskano poprzez wyświetlanie za oknem (na specjalnie przygotowanych ekranach) obrazów nakręconych uprzednio z perspektywy jadącego pociągu.
Święte miejsca
W jednej ze scen "Historii kina w Popielawach" Kolskiego mała dziewczynka – obiekt westchnień filmowego narratora – z emfazą relacjonuje swój pobyt nad morzem. Cała klasa zafascynowana słucha jej historii, tylko filmowy narrator zdaje się zmęczony jej emocją. Na koniec mały chłopiec rzuca trzeźwo i zazdrośnie" "Eeee, te całe morze to gówno. Wiem, w kinie widziałem".
Dla tych, którzy jak mały Staszek z Popielaw, znudzeni są wycieczkami nad morze, polskie kino oferuje także wycieczki w innych kierunkach. Jednym z najpopularniejszych celów nadwiślańskich podróży filmowych są różnej maści obiekty sakralne i święte miejsca, z którymi związana jest polska kultura. Nie jest przecież dziełem przypadku, że filmowy Kmicic w Hoffmanowskim "Potopie" podąża przez zaśnieżoną Rzeczpospolitą do Częstochowy, żeby ratować Jasną Górę przed szwedzkim oblężeniem. Podobne wycieczki – choć w zgoła odmiennych intencjach – odbywają także bohaterowie współczesnego polskiego kina.
"Wszystko będzie dobrze"