Poważne efekty zabawy: Studio Eksperymentalne w produkcjach dla dzieci
W pionierskim okresie Studio Eksperymentalne Polskiego Radia stworzyło dźwiękowy alfabet wyobraźni – także w sferze opowieści dla najmłodszych.
Kompozytor muzyki elektronicznej Carl Stone wspominał ostatnio na łamach magazynu "The Wire", jak przełomowym momentem było dla niego obejrzenie pierwszego filmu w życiu: Disneyowskiej "Fantazji" (zrealizowanej w 1940 roku). Ze względu na muzykę. Szczególnie na scenę, w której wykorzystane zostało "Święto wiosny" Strawińskiego. Już przedwojenna muzyka awangardowa docierała do publiczności poprzez dzieła filmowe, często te adresowane do dzieci, i kształtowała nowe pokolenie słuchaczy. Eksperymenty powojenne w sposób naturalny obejmowały film animowany i lalkowy. Surrealizm, techniki kolażowe – z tym dobrze łączyła się uprawiana po wojnie muzyka konkretna. W Polsce eksperymentalna muzyka i animacja odnalazły się wzajemnie pod koniec lat 50., i to od razu spektakularnie. Konkurs filmów eksperymentalnych przy Wystawie Światowej w Brukseli w 1958 roku wygrała animacja "Dom" Jana Lenicy i Waleriana Borowczyka, zilustrowana pionierską na naszej scenie muzyką Włodzimierza Kotońskiego.
"Etiuda konkretna na jedno uderzenie w talerz" (1959) Kotońskiego, pierwszy autonomiczny utwór nagrany w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia, również inspirowana była pracą dla filmu – przy animacji lalkowej "Albo rybka" w reż. Haliny Bielińskiej i Włodzimierza Haupe (1958). To tam kompozytor wykorzystał transformacje nagranego dźwięku talerza perkusyjnego, z których później stworzył krótki utwór koncertowy.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Przez cztery dekady działalności warszawskiego Studia zrealizowano w nim kilkaset ilustracji dźwiękowych do słuchowisk, reportaży, filmów, widowisk telewizyjnych, spektakli teatralnych, w tym Teatru Polskiego Radia, realizacji plenerowych i instalacji audiowizualnych.
Od początku swojego istnienia warszawskie studio pracowało więc przy tworzeniu muzyki i efektów dźwiękowych z myślą o przekazach dla dzieci i młodzieży. Wpisywało się tym w tendencje światowe. Już Raymond Scott, aranżer, wynalazca i kompozytor, którego utwory wykorzystywane były w popularnej do dziś serii "Looney Tunes", eksperymentował w latach 60. z muzyką elektroniczną w serii płyt "Soothing Sounds for Baby" (1964). Kierując się wskazaniami psychologów, próbował na niej wykreować dźwięki odpowiednie dla niemowląt. Eksperymentalne studio BBC Radiophonic Workshop oprawiało w muzykę i efekty dźwiękowe superpopularny serial fantastyczno-naukowy "Doctor Who" (od 1963). A francuska Groupe de Recherches Musicales (GRM) stanowiła bazę dla wielu twórców muzyki ilustracyjnej, w tym dla Roberta Cohena-Solala, odpowiedzialnego za animowaną serię "Oto Szadoki" (od 1968).
Za granicą snu
Praca Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia dla dziecięcej animacji pozostaje zaskakująco słabo udokumentowana. Mimo że ówczesna publicystyka relacjonuje, że zarówno SEPR, jak i studia małych form filmowych wręcz programowo nastawione były w latach 50. i 60. na eksperyment. Muzyka w polskim filmie animowanym nie doczekała się osobnych badań, a twórczość SEPR była tylko częścią tego większego problemu. Można więc uznać, że dla Studia działania w filmach dla dzieci były marginesem działalności, a filmowcy podobnie traktowali pracę ze Studiem. Placówka zwykle nie pojawia się w napisach końcowych filmów (trzeba więc niejako zakładać jego udział wobec braku innych ośrodków tego typu), a w bazach danych o polskim kinie brak często informacji o tym, który ze słynnych realizatorów Studia wspomagał kompozytora.
W dorobku samych kompozytorów ilustracje do dziecięcych animacji wyznaczają słabiej znane nurty. Tak jest w przypadku Krzysztofa Pendereckiego, który wśród wielu utworów filmowych napisał w latach 60. elektroniczną muzykę do "Wycieczki w kosmos" (1961, reż. Krzysztof Dębowski) nagraną wspólnie z Eugeniuszem Rudnikiem. Opracował też ilustrację dźwiękową na harfę, flet, instrumenty perkusyjne i elektronikę do filmu "Król Midas" (1963, reż. Lucjan Dembiński), a wreszcie niezwykłą, pełną pogłosów i różnorodnych brzmień kształtowanych przez filtry i modulatory elektroniczną ścieżkę dźwiękową do "Spotkania z Bazyliszkiem" Leokadii Serafinowicz i Wojciecha Wieczorkiewicza (1961). W "Porwaniu" (1962) tych samych autorów dyskretnie wprowadzane przez Pendereckiego elektroniczne transformacje brzmień instrumentów perkusyjnych przeplatają się z bardziej konwencjonalną, bogatą muzyką orkiestrową, kreując nastrój tajemnicy i odrealnienia. To dobrze opisuje subtelną granicę, po przekroczeniu której Studio Eksperymentalne stawało się naturalnym narzędziem.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Poeci obrazu i satyrycy, mistrzowie lalkarstwa i wirtuozi wycinanek, malarze, rysownicy i specjaliści od technologii 3D. Od Starewicza po Bagińskiego, od surrealizmu Themersonów aż po mroczne obrazy Piotra Dumały. Oto (krótki) przewodnik po polskiej animacji.
Jeszcze lepiej słychać to w "Nieznanej planecie" – odcinku serii "Jacek śpioszek" (1962) warszawskiego Studia Miniatur Filmowych. Tu muzyka eksperymentalna ilustruje długą, fantastyczną sekwencję rozgrywającej się w snach kosmicznej podróży głównego bohatera. Co ciekawe, elementem spajającym estetycznie całą serię jest muzyka Waldemara Kazaneckiego – jednego z kompozytorów najczęściej piszących wtedy dla dziecięcego filmu, który z usług SEPR z pewnością korzystał. W pozostałych odcinkach elektronicznych brzmień jest już mniej, choć zdarzają się pomysły związane z manipulacją taśmą magnetyczną, po to np., by przetwarzać partie wokalne ("W piaskach pustyni").
Samo zjawisko nagrywania serii filmowych wywołało kontrowersje – wybitny znawca tematu Andrzej Kossakowski w książce "Polski film animowany 1945–1974" przypomina ostrzeżenia przed "seriomanią". O muzyce w jego kanonicznym opracowaniu można przeczytać, że zwykle jest "czynnikiem pomocniczym", a praktyka współpracy kompozytorów z filmem animowanym "nie zachęca do pisania utworów o wybitnych wartościach". Jednym ze źródeł tego problemu jest zdaniem Kossakowskiego fakt, że kompozytor pracuje nad muzyką z już gotowym filmem. Za chlubny wyjątek autor uznaje "Podróż" Daniela Szczechury z muzyką Eugeniusza Rudnika, wspomina też o partnerskiej pracy Krzysztofa Pendereckiego z Jerzym Zitzmanem, m.in. nad filmem "Młynek do kawy" (1963). Tu jednak kompozytor pracował na szkicu scenariusza, a reżyser tworzył ostateczną wizję plastyczną, mając już nagranie muzyki. Tyle że w tym wypadku Studio Eksperymentalne nie było potrzebne.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
O polityce i ekologii, kuchni i kulturze, typografii i kaligrafii. W Culture.pl przyglądamy się trendom we współczesnej literaturze dla dzieci i młodzieży.
SEPR pojawia się za to przy drugiej z ówczesnych dziecięcych serii Studia Miniatur Filmowych "Podróże w czasie" (1965–1966), która znów przynosiła muzykę Kazaneckiego. Pojawiają się w niej tematy związane z przyszłością i technologią. Odcinek "W mieście przyszłości" prezentuje świat trochę jak ten znany nam z filmu "Wall-E" – cierpiący na nadwagę ludzie podróżują w specjalnych fotelach, pojazdy same się pilotują. "Kosmiczny rozbitek" przynosi sekwencję podróży rakietą, a w tej jak zwykle potrzebne są efekty kreacji eksperymentalnej – dźwięki otoczenia, z jakim w zwykłym życiu nie mamy do czynienia. Świetnie ów efekt wykorzystali Andrzej Munk i Andrzej Markowski w zrealizowanej w 1958 roku aktorskiej miniaturze "Spacerek staromiejski", gdzie kamera towarzyszy dziewięcioletniej skrzypaczce w przechadzce przez odbudowaną warszawską Starówkę, a bohaterka (to pomysł Markowskiego, wcielony w życie z pomocą realizatorów SEPR) słyszy fantastyczne brzmienia wśród otaczającej ją codzienności. Podobnie imponującym przykładem wykorzystania Studia w twórczości dla dzieci wydaje się fabularny "Dziadek do orzechów" Haliny Bielińskiej (1967) według słynnej baśni E.T.A. Hoffmanna, z muzyką Zbigniewa Turskiego wykonywaną przez orkiestrę Filharmonii Narodowej. Efekty dźwiękowe Bohdana Mazurka wprowadzają do utworu elementy fantastyczne, a w tym samym czasie aktorzy na ekranie ustępują animowanym lalkom W wielu produkcjach dla dzieci to właśnie dźwięk sugerował treści poetyckie i baśniowe.
Dźwięki przyszłości
W wypadku "Nieznanej planety" Kazaneckiego efekty – doskonale zsynchronizowane z przebiegiem wydarzeń na ekranie – można śmiało porównać ze zrealizowanymi przez Krzysztofa Szlifirskiego i Eugeniusza Rudnika kosmicznymi dźwiękami do "Milczącej gwiazdy" (1959) z muzyką Andrzeja Markowskiego, pierwszej dużej produkcji SF za żelazną kurtyną. I pierwszej wychodzącej od prozy Stanisława Lema (powieść "Astronauci").
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Splot przeciwieństw: technokrata, a zarazem humanista. Najdziwniejsze jednak, że Stanisław Lem bez entuzjazmu wyrażał się o gatunku, w jakim tworzył. Dlaczego?
Kontynuacją pracy Rudnika nad "Milczącą gwiazdą" były efekty dźwiękowe do krótkometrażowego telewizyjnego filmu "Przyjaciel" o sztucznej inteligencji, również opartego na prozie Lema (tym razem jedno z opowiadań o Ijonie Tichym) w reżyserii Marka i Jerzego Stawickich (1965). Efekty całkowicie zastępują tu oryginalną muzykę. Wspólnie z Arvo Pärtem Rudnik stworzył oprawę muzyczną do jeszcze jednej ekranizacji prozy Lema, "Testu pilota Pirxa" z roku 1978 w reżyserii Marka Piestraka. Film, adresowany już do nieco starszej publiczności, potwierdzał, że to SEPR kreowało polskie wyobrażenia dotyczące kosmosu i przyszłości. Jeszcze jednym dowodem na to był fabularny film "Wielka, większa i największa" według prozy Jerzego Broszkiewicza w reżyserii Anny Sokołowskiej z 1962 roku. Kompozytorem był Andrzej Markowski, ale "muzykę elektronową", jak została podpisana w czołówce, stworzono właśnie w pierwszych latach SEPR. Chodzi o kilkunastominutową sekwencję spotkania z mieszkańcami planety Wega w trzeciej z filmowych przygód.
Wśród tych dźwiękowych wizji były opowieści o charakterze edukacyjnym – stała domena animacji i muzyki eksperymentalnej na Zachodzie, u nas traktowana bardziej swobodnie, często z satyrycznym odniesieniem do dokonań ludzkości. Choćby osiągnięć naukowych i problemów humanistyki w "Kartotece", którą wyreżyserował Witold Giersz (1966), a zilustrował muzyką Waldemar Kazanecki, z efektami Eugeniusza Rudnika.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Eugeniusz Rudnik wkroczył w pejzaż muzycznej awangardy w 1955 roku z właściwą sobie swadą: "Pionierem muzyki elektronicznej zostałem, bo wyszedłem z więzienia i szukałem jakiejś roboty". Wyróżniała go skłonność do podejmowania ryzyka oraz erotyczna śmiałość wobec materii dźwiękowej.
W ten nurt wpisuje się groteska "Nowy Janko Muzykant" (1960) Jana Lenicy z kolażową ścieżką dźwiękową Włodzimierza Kotońskiego, współtworzoną przez jak zwykle niewyszczególnionego w napisach Rudnika. Z kolei "Moto-gaz" Kazimierza Urbańskiego (1963) jest impresją na temat rozwoju komunikacji – od przemieszczania się na koniu, po kolej i wielopasmowe autostrady. Towarzyszy jej etiuda elektroniczna Andrzeja Markowskiego przygotowana w SEPR z pomocą Eugeniusza Rudnika. Bohdan Mazurek stworzył z kolei muzykę do "Pana Ciuchci" (1968) Roberta Standy – o wynalazku kolei.
Duże znaczenie wydają się mieć dwie późniejsze animacje. W filmie „Narodziny Ziemi" Stefana Szwakopfa (1974) muzyka Kotońskiego zrealizowana w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia odgrywa fundamentalną rolę. Analogiczną, odmienną plastycznie wizję powstawania świata ("Kosmogonia", 1974) i ewolucji życia na naszej planecie w reż. Danuty Adamskiej-Strus oprawił muzycznie Eugeniusz Rudnik.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Poeci obrazu i satyrycy, mistrzowie lalkarstwa i wirtuozi wycinanek, malarze, rysownicy i specjaliści od technologii 3D. Od Starewicza po Bagińskiego, od surrealizmu Themersonów aż po mroczne obrazy Piotra Dumały. Oto (krótki) przewodnik po polskiej animacji.
W latach 70. coraz więcej propozycji muzyki ilustracyjnej wykorzystuje po prostu pojawiające się w polskich studiach syntezatory – Waldemar Kazanecki robi z nich użytek w "Zadymce" (1976) Piotra Szpakowicza, łącząc z brzmieniami orkiestrowymi. Filmy dla dzieci i młodzieży zyskują soundtracki sięgające do nowocześniejszych nurtów, bigbitowych, psychodeliczno-rockowych, rhythm'n'bluesowych. Wizja filmowej nowoczesności nie jest już tożsama z działaniami warszawskiego Studia.
Akademia Mazurka
W latach 80. duch grających planami dźwiękowymi, przestrzenią, kontynuujących poszukiwania z lat 60. nagrań Studia żyje jednak w pracy kompozytorskiej i realizatorskiej Bohdana Mazurka. Nawet jego autonomiczne utwory (choćby "Sny dziecięce" z 1976 roku z albumu "Sentinel Hypothesis") niosą skojarzenia z dziecięcym światem wyobraźni. Potwierdzała to praca popularyzatorska – Mazurek był twórcą skierowanej do dzieci audycji radiowej "Muzyczne hokus-pokus". Interesował się sztukami wizualnymi, multimediami, miał ścisłe związki z plastykami.
Nic dziwnego, że to dorobek Bohdana Mazurka wieńczy czasy pracy nad muzyką eksperymentalną w filmie dla dzieci. Najbardziej znana pozostaje pod tym względem trylogia o Panu Kleksie w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego. W "Akademii Pana Kleksa" (1983) eklektyczna muzyka Andrzeja Korzyńskiego miała mocne akcenty elektroniczne. Mazurek odpowiadał za "kompozycję i wykonanie elektronicznych efektów dźwiękowych". Efekty te były ważne dla twórców, bo seria miała być odpowiedzią na oparte na nowoczesnej technologii familijne amerykańskie Kino Nowej Przygody, z filmami George'a Lucasa i Stevena Spielberga na czele. Możliwości budżetowe ograniczały twórców w sferze wizualnej, ale dźwięki robotów i komputerów czy scen w kosmicznej kontroli lotów wykreowane przez Mazurka rozwijały się w kolejnych częściach ("Podróże Pana Kleksa", 1985 i "Pan Kleks w kosmosie", 1988). Realizator wreszcie przedstawiany jest jako twórca muzyki elektronicznej. Jego wkład – podobnie jak cała twórczość, o której mowa w tym tekście – nie doczekał się jednak płytowej rejestracji, choć wydane zostały zarówno piosenki z filmu, jak i oryginalna muzyka Korzyńskiego.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Akademia Pana Kleksa" Krzysztofa Gradowskiego, fot. Festiwal Filmowy w Gdyni
Mazurek odpowiadał też za efekty specjalne w polsko-czeskiej koprodukcji "Pan Samochodzik i praskie tajemnice" w reżyserii KazimierzaTarnasa z 1988 roku. Rzecz jest z jednej strony przedłużeniem pracy Mazurka nad Panem Kleksem, z drugiej – nawiązuje do klasycznych efektów dźwiękowych z kina amerykańskiego lat 50. i 60., czyli ery elektronicznej muzyki eksperymentalnej.
Realizator SEPR był też twórcą muzyki do długiej, półgodzinnej telewizyjnej opowieści animowanej "Dziwne dziwy, czyli… 'Baśń o korsarzu Palemonie' Jana Brzechwy" w reż. Krzysztofa Dębowskiego (1986 ), późnego arcydzieła muzyki do filmów dla dzieci. Buduje tu złożone, bardzo metaforyczne tło dźwiękowe dla opowieści dosłownie opowiedzianej w sferze plastycznej. Ta muzyka ma wiele zalet nagrań ze studia z lat 60. – tajemniczość, przestrzenność i niedosłowność. Z pewnością zestarzała się w mniejszym stopniu niż sam film. Ale czy w latach 80. brzmiała dla ówczesnych dzieci tak samo atrakcyjnie i sugestywnie jak dla tych wychowujących się w latach 60.?
Sesje w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia nie były zwykłymi sesjami nagraniowymi. "To była chłopięca zabawa" – mówił Eugeniusz Rudnik w telewizyjnym dokumencie Bolesława Błaszczyka "Gieniu, ratuj! ". A w chwilę później dodawał: "Jestem panem tego świata, który kreuję". Dwie ważne cechy muzyki eksperymentalnej: kreacja nowego świata i dziecięca zabawa w sposób idealnie korespondowały z rozwijającą się sztuką animacji, efektów filmowych, przenoszeniem kina w obszary nieskrępowanej fantazji.
Autor: Bartek Chaciński
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Muzyka powstająca w latach 80., zarówno współczesna, jak i rockowa i alternatywna, odzwierciedlała ówczesne nastroje Polaków – nadzieję i euforię, niepokój i rozpacz.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]