Na fali powrotów do sztuki tworzonej w PRL – od Włodzimierza Borowskiego do pawilonu "Emilia" - coraz głośniej mówi się o Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia. Warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej pracuje nad rekonstrukcją Czarnego Pokoju, zaprojektowanej przez Oskara Hansena siedziby jednego z pierwszych na świecie ośrodków muzyki elektronicznej. Spośród twórców Studia najwięcej atencji zyskuje Eugeniusz Rudnik.
Ten autor muzyki elektronicznej znany był dotąd w Polsce jedynie wtajemniczonym, co znakomicie odzwierciedla staroświecką hierarchę, zgodnie z którą tylko kompozytor nut dla filharmoników zasługuje na szerokie uznanie – reszta to margines dla dziwaków. Zupełnych dziwaków: trudno uwierzyć, że na „Warszawskiej Jesieni” przez blisko pół wieku zabrzmiały tylko dwa jego utwory.
Bardziej znany był za granicą. Dla Arne Nordheima na Wystawę Światową w Osace realizował brzmiącą przez sześć miesięcy kompozycję – środowisko dźwiękowe o wymowie ekologicznej. "Ostatnio dowiedziałem się nawet, że fragment mojego utworu sprzedawany jest w Meksyku jako dzwonek do telefonu."
Dzień za dwa dni
Urodzony w 1932 roku Rudnik studiował w latach 50. na wydziale łączności Wojskowej Akademii Technicznej. Wdał się tam w konflikt z wojskowym przełożonym i jako skazaniec wylądował na ponad rok w kopalni. Odpracował wyrok metodą "dzień za dwa dni", a po wyjściu zgłosił się do Polskiego Radia. Przyjęto go na "kierownika hydraulików, stolarzy i malarzy".
W Studiu Eksperymentalnym, założonym w 1957 roku pod pretekstem rekonstrukcji nagrań, pełnił najpierw rolę technika (edukację na elektronice ukończył dopiero w roku 1967). Kompozytorzy potrzebowali asystenta, który znał urządzenia, z początku zresztą głównie pomiarowe i testowe. Realizatorka Barbara Okoń-Makowska zaznacza jednak, że szybko podjęli zadania reżyserów dźwięku, a także „instrumentalistów”, których narzędziem jest elektronika.
Muzyka elektroniczna, powstała w kręgu kompozytorów i techników radiowych, od zarania, nawet na tle najradykalniejszego modernizmu lat 50-tych, wykształciła wizerunek nieprzystępnej i zimnej. Schaeffer i Henry w Paryżu tworzyli chropowate, hałaśliwe kolaże z dźwięków uważanych za niemuzyczne, nazwanych konkretnymi. Stockhausen i Eimert w Kolonii komponowali z sygnałów pomiarowych według kontrowersyjnych percepcyjnie zasad serialnych. I choć programowe łamanie reguł psychoakustycznych niemal z miejsca stało się nieaktualne, odium pozostało. W taki pejzaż z właściwą sobie swadą wkroczył w 1955 roku Eugeniusz Rudnik.
Zgrzyty jak blaszane ptaki
Nastawienie Rudnika wobec zasad obowiązujących w środowisku awangardy było bezkompromisowe. Jak pisze o warszawskim Studio Michał Mendyk:
"Epitet «eksperymentalne» pozostawał nie tylko czczą deklaracją w znacznym stopniu za sprawą niedogmatycznego myślenia radiowych reżyserów dźwięku, a z czasem najważniejszych kompozytorów ośrodka: Eugeniusza Rudnika i Bohdana Mazurka. Skłonność do podejmowania ryzyka oraz erotyczna śmiałość wobec materii dźwiękowej odróżniała ich od większości przybywających do Radia «muzyków», którzy często starali się podporządkować akustyczną rzeczywistość apriorycznym ideom, bardzo zaś rzadko pozwalali ideom wyłonić się w twórczej interakcji badacza z materią."
Katalog dzieł własnych Eugeniusz Rudnik otworzył w 1965 utworem Kolaż – ta technika kompozytorska stała się jego znakiem firmowym. Zawsze klarowny, czytelny, nawet w rdzennej sonorystycznej awangardzie, celuje w stosowaniu znajomych, lecz odrealnionych brzmień. Nasyca utwory ciepłem, emocją i wrażliwością na barwę, sugestywnie kreuje nastroje. Hałasy, zgrzyty, sygnały brzmią niby blaszane ptaki (drugi Poemat, 1976), tupnięcia basu układają się jak w muzyce tanecznej, echa i rytmy brzmią jak w nurcie dub (Gilotyna, 1989), abstrakcyjne struktury papuguje ludzki głos zrekonstruowany z fonemów (Mobile, 1972), groźny oddech rodem z filmu s-f brzmi w Korzeniu (1965).
Powrót do przyszłości
Fantastyka naukowa pojawia się tutaj nie przez przypadek – jako autor muzyki/dźwięku do licznych filmów, Rudnik współtworzył ten gatunek, bo elektronika była dyżurnym narzędziem futurystyki.
Michał Mendyk: "Niewykluczone, że nasze wyobrażenia o przyszłości rodzaju ludzkiego ukształtowali w równym stopniu co Stanisław Lem i Philip K. Dick inżynierowie oraz kompozytorzy Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia."
Nie istnieje już futurystyczny Czarny Pokój - niewielkie pomieszczenie Studia otwarte w 1962 roku zostało w czasie stanu wojennego zamienione na gabinet funkcjonariusza. Studio otrzymało większą siedzibę, ale po odejściu założyciela Józefa Patkowskiego przez kolejne 20 lat nie odzyskało dawnego pędu.
A Eugeniusz Rudnik? Wciąż tworzy w pomieszczeniu na Woronicza, zwanym "kanciapą Rudnika", wyposażonym w urządzenia sprzed epoki komputerów. Używa sprzętu, jaki opanował przez lata: magnetofonów szpulowych, monumentalnej analogowej konsolety, niczym najbardziej hipsterscy z młodych twórców.
Zdjęcie Eugeniusza Rudnika pochodzi z filmu "15 stron świata", www.15corners.com
Autor: Antoni Beksiak, listopad 2012