Nasz wybór wierszy sięga epoki baroku, a kończy się na współczesności. Swoistą klamrę stanowią tu wiersze poetów siedemnastowiecznych w zestawieniu z podobnie brzmiącym głosem autora wiersza "Moje dzieło pośmiertne".
"Przyjdzie śmierć i wszystko zmieni" – głosił wszem i wobec napis umieszczony w latach 50. na ścianie lokalu Piwnicy pod Baranami, i choć drażnił ówczesne władze, nie sposób się z nim nie zgodzić. Skądinąd "doświadczenie uczy, że umierają inni, a my żyjemy", acz z drugiej strony warto być cokolwiek przygotowanym na znalezienie się "po tamtej stronie świec".
Hieronim Morsztyn, "Czas"
Wszystko idzie za czasem,
Jam żyw, a śmierć za pasem.
Jeden w łódź, drugi z łodzi,
Ten kona, ów się rodzi.
A zbiór ojca skąpego
Z rąk potomka hojnego
W cudzy się dom obraca;
Ów zbierał, ten utraca.
We mgnieniu oka ginie,
Kto się śmierci nawinie.
A któż taki na świecie,
Co ten węzeł rozplecie?
Są granice wszystkiego,
Cokolwiek szerokiego
Ponoszą kraje świata,
Każdą rzecz kończą lata.
[Hieronim Morsztyn, "Czas"]
Jan Andrzej Morsztyn, "Do trupa"
Sonet
Leżysz zabity i jam też zabity,
Ty – strzałą śmierci, ja – strzałą miłości,
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
Ty jawne świece, ja mam płomień skryty,
Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,
Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności,
Ty masz związane ręce, ja wolności
Zbywszy mam rozum łańcuchem powity.
Ty jednak milczysz, a mój język kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,
Tyś jak lód, a jam w piekielnej śreżodze.
Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,
Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem.
[Jan Andrzej Morsztyn, "Do trupa"]
ks. Józef Baka,"***" ("Śmierć matula")
Śmierć matula
Jak cybula
Łzy wyciska,
Gdy ściska.
[ks. Józef Baka,"***" ("Śmierć matula")]
Bolesław Leśmian, "Boże, pełen w niebie chwały"
Boże, pełen w niebie chwały,
A na krzyżu – pomarniały –
Gdzieś się skrywał i gdzieś bywał,
Żem Cię nigdy nie widywał?
Wiem, że w moich klęsk czeluści
Moc mnie Twoja nie opuści!
Czyli razem trwamy dzielnie,
Czy też każdy z nas oddzielnie.
Mów, co czynisz w tej godzinie,
Kiedy dusza moja ginie?
Czy łzę ronisz potajemną,
Czy też giniesz razem ze mną?
[Bolesław Leśmian, "Boże, pełen w niebie chwały"]
Jan Lechoń, "Pytasz, co w moim życiu…"
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,
Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.
Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia –
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
[Jan Lechoń, "Pytasz, co w moim życiu…"]
Jerzy Liebert, "Rapsod żałobny"
...Wyrychtujemy ci chłopaczku trumnę,
Tak jak się patrzy – niewielką a szczelną.
Przez górskie łąki i przez lasy szumne
Na barkach skrzynkę poniesiem śmiertelną.
Jakże tu ziemi oddać młodziutkiego
I bezbronnego tak, który zaufał...
Odstąpim prędzej od dołu czarnego –
Nie, nie oddamy go, niech nadal ufa.
Ścigani płaczem i wroniem krakaniem,
Z truchłem, pobladli, pójdziemy przed siebie...
Ojciec zawróci i matka odstanie,
Obłędnem okiem tocząca po niebie...
– – – – – – – – – – – – – – – – – – –
[Jerzy Liebert, "Rapsod żałobny"]
Stefan Napierski, "Strach ciała"
Pod skórą cieniuteńką sieć rozpięto: nerwy.
Rozdęły się fioletem napuszczone żyły.
Gruczoły pełne żółci, plwocin, limfy, flegmy –
Gąbczasto utyły.
Włosy się wkorzeniły w korę, wpiły w dna,
Ściekły łzy słone, trzewia pełne są obrotów,
Tryska uryna: rurka z ruchomego szkła,
Skóra jest popielata z kroplistego potu.
Zanim żywe paznokcie odrosną w mogile,
Nim w ruń zieloną wrosną, rozpłynę się w potok –
Oddech ze świstem wstrzymał się na drobną chwilę:
Serce ciche ustami spływa w ciepły krwotok.
[Stefan Napierski, "Strach ciała"]
Stanisław Baliński, "Na końcowej stacji"
O, towarzysze dziwnie spędzonych wakacji,
Z którymi los tajemnie nas kiedyś skojarzył,
Zobaczymy się jeszcze na końcowej stacji,
Ze zmarszczkami na czole i ze mgłą na twarzy.
Wyciągniemy z portfelu wygaśnięte wizy
I na czarne perony wyjdziemy pomału,
Ciągnąc za sobą z trudem podróżne walizy,
Pękające od wstydu i ciężkie od żalu.
[Stanisław Baliński, "Na końcowej stacji"]
Władysław Broniewski, "Śmierć"
Patrzy przez okno dzień chory, trupio nabrzękły i siny.
Po korytarzu szpitalnym wolno przechodzą godziny.
Szaro. I cicho. I pusto. Nie ma radości ni smutku.
Chmury się snują po niebie, jak chorzy w ciasnym ogródku.
Palce, jak martwe pająki, nad czymś się trudzą, mozolą.
W szklanym wazonie powiędły kwiaty pachnące karbolem.
Myśli, jak muchy jesienne, łażą, czepiają się sprzętów,
po raz ostatni skrzydłami biją o okna zamknięte.
Ktoś się zaczaił pod drzwiami. Ktoś podsłuchuje i czeka.
Cicho, na palcach podchodzą – śmierć, zakonnica i lekarz.
[Władysław Broniewski, "Śmierć"]
Jan Sztaudynger, "***" ("Czy śmierć to krewna życia")
Czy śmierć to krewna życia pytasz się kochanie,
tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie.
[Jan Sztaudynger, "***" ("Czy śmierć to krewna życia")]
Stanisław Jerzy Lec, "Po długich targach"
Po długich targach z sobą
człowiek postanawia być.
Równocześnie
z identyczną decyzją
powziętą przez śmierć.
[Stanisław Jerzy Lec, "Po długich targach"]
Tadeusz Różewicz, "Księżyc świeci"
Księżyc świeci
pusta ulica
księżyc świeci
człowiek ucieka
księżyc świeci
człowiek upadł
człowiek zgasł
księżyc świeci
księżyc świeci
pusta ulica
twarz umarłego
kałuża wody
[Tadeusz Różewicz, "Księżyc świeci"]
ks. Jan Twardowski, "Śpieszmy się"
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza.
[ks. Jan Twardowski, "Śpieszmy się"]
Julia Hartwig, "Gorzkie żale"
Trzeba ich opłakać
bo trzeba nam tych łez
trzeba ich opłakać
bo tak od wieków przystało
Ale tak na prawdę
oni tych łez nie potrzebują
Patrzą na nas z góry
i mówią dobrze dobrze
kiedy widzą
że wydobywamy z siebie naszą dzielność
[Julia Hartwig, "Gorzkie żale"]
Wisława Szymborska, "Każdemu kiedyś"
Każdemu kiedyś ktoś bliski umiera,
między być albo nie być
zmuszony wybrać to drugie.
Ciężko nam uznać, że to fakt banalny,
włączony w bieg wydarzeń,
zgodny z procedurą;
prędzej czy później na porządku dziennym,
wieczornym, nocnym czy bladym porannym;
i oczywisty jak hasło w indeksie,
jak paragraf w kodeksie,
jak pierwsza lepsza
data w kalendarzu.
Ale takie jest prawo i lewo natury.
Taki, na chybił trafił, jej omen i amen.
Taka jej ewidencja i omnipotencja.
I tylko czasem
drobna uprzejmość z jej strony –
naszych bliskich umarłych
wrzuca nam do snu.
[Wisława Szymborska, "Każdemu kiedyś"]
Tadeusz Śliwiak, "Litania bieszczadzka"
...a Maria z wiadrem w ręce
Maria od udoju
a Michał wsparty na widłach
a Michał od gnoju
a Józef od pługa i brony
a Błażej od skrzypiec
a Anna co ptactwo karmiąc
ziarno z sita sypie
gdzie podzieli się wszyscy
że tak cicho po nich
słychać tylko jak pada
owoc śliw i jabłoni
wieś jakby się cofała
coraz dalej głębiej
w raj – zamieszkały jeszcze
przez dzikie gołębie
strumień w oczy człowieka
takim światłem patrzy
jakby nigdy nie widział
noża z nożem na krzyż
jakby nigdy nie słyszał
wołania pomocy
jakby nigdy tu nad nim
dym się nie obłoczył
stoi wieś jak odbita
w czystej wodzie nieba
po niej – osierocony
biega wiatru źrebak
[Tadeusz Śliwiak, "Litania bieszczadzka"]
Stanisław Grochowiak, "Menuet"
Podaj mi rączkę, trumienko. Konik
Wędzidło gryzie, chrapami świszcze.
Już stangret wciska czaszkę na piszczel,
Dziurawą trąbkę bierze do dłoni.
A więc ruszymy na jednym kole,
Pod poszarpanym w nic baldachimem,
Ale wesoło! Mam mandolinę,
Z której wygnamy oślepłe mole.
He, he, trumienko, gdzieś jest cmentarzyk,
Gdzie przykucniemy z wielką ochotą,
Żeby przykryci spierzchłą kapotą
Bardzo intymnie sobie pogwarzyć.
Mysz nas nawiedzi, przyfrunie sowa,
Szakal przyczłapie z obwisłą szczęką,
Kornik zacyka do drzwi tak cienko,
Jakby żałował czegoś, trumienko,
Jakby żałował...
[Stanisław Grochowiak, "Menuet"]
Andrzej Bursa, "Sobie samemu umarłemu"
Kiedy umarłem już na amen
Cicho do żony rzekłem:
Bardzo przepraszam Cię kochana
Lecz wyjdę na chwileczkę
Gdy na Krupniczą mój upiór wchodził
Szepnąłem do koleżanki:
Wiesz ja nie żyję... nie przeszkadzajcie sobie
Ale nie mogłem ukryć żem już martwy
Koledzy mnie obsiedli gwarnie
Z papierosami żywi spoceni
Pytali: Co z tobą umarłeś?
To nic Andrzejku tylko się nie łam...
Ulicami co świat mi zamknęły na rygle
Na dworzec i przez kolejowe tory
Chodziłem cichy i wystygły
Gdzie kiedyś żywy chodziłem upiorem
Szlakiem w nudzie straconych najgorzej
Dni młodości stęsknionej i pustej
Uderzonej w żywe sercem nożem
Uderzonej kastetem w usta
[Andrzej Bursa, "Sobie samemu umarłemu"]
Halina Poświatowska, "***" ("czy świat umrze trochę...")
czy świat umrze trochę
kiedy ja umrę
patrzę patrzę
ubrany w lisi kołnierz
idzie świat
nigdy nie myślałam
że jestem włosem w jego futrze
zawsze byłam tu
on – tam
a jednak
miło jest pomyśleć
że świat umrze trochę
kiedy ja umrę
[Halina Poświatowska, "***" ("czy świat umrze trochę…")]
Bogdan Chorążuk, "Zegarmistrz światła"
A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy,
By mi zabełtać błękit w głowie,
To będę jasny i gotowy.
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał,
Zgasną podłogi i powietrza.
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie, na zawsze.
[Bogdan Chorążuk, "Zegarmistrz światła"]
Ewa Lipska, "Dzień żywych"
W Dniu Żywych
umarli przychodzą na ich groby
– zapalają neony
i przekopują chryzantemy anten
na dachach wielopiętrowych grobowców
z centralnym ogrzewaniem.
Potem
zjeżdżają windami
do swej codziennej pracy
do śmierci.
[Ewa Lipska, "Dzień żywych"]
Jarosław Marek Rymkiewicz, "Moje dzieło pośmiertne"
Moje dzieło pośmiertne: trumna która gada
Wiersz który jest upiorem i na trumnie siada
Twarz wiersza: ospowata sina twarz księżyca
Mój wiersz: w spróchniałej trumnie Boża błyskawica
To ja: trup który idzie i rosną mu włosy
Bo są trumny co łakną krzyczą wniebogłosy
Bo choć nie mam nadziei to wiersz ma nadzieję
Bo jest mówiącą trumną z której próchno wieje
I w ciele co trumienne pośród trumien błądzi
Mój wiersz: otwarta trumna i niech Bóg ją sądzi
Bo nikt się nie spodziewa a wiersz się spodziewa
I w ciało co umarło jeszcze się odziewa
I księżycowe usta w trumnie mej otwiera
A tam próchno ząb każdy chce żyć i umiera
A tam oko łzawiące każda łza wysycha
Płuca które pękają a to wiersz oddycha
Więc nosi moje ciało choć zeń ciało spada
Moje dzieło pośmiertne: wiersz-trup który gada
marzec 1979
[Jarosław Marek Rymkiewicz, "Moje dzieło pośmiertne"]
Waldemar Żyszkiewicz, "Róża i śmierć"
Nad ogrodem stworzenia
niesie się woń słodka
dumnej pąsowej róży.
W krąg świetlisty
wstępuje postać
życia wiotka.
Róża płonie. Za górą
wolno znika słońce.
Wszelkie twory przygodne
od żaru dyszące pragną
kochać. Miłości brak
trawi tysiące.
Róża gaśnie powoli
rzeka wody toczy.
Mgła spowija kontury
cień przesłania oczy.
Nad szmaragdową łąką
rój skrzydlatych istot...
Róża łaknie światłości.
Róża łaknie...
Róża...
[Waldemar Żyszkiewicz, "Róża i śmierć"]
Andrzej Sikorowski, "Piosenka o końcu świata"
A kiedy przyjdzie koniec świata
kiedy ostatnia zgaśnie gwiazda
staniemy obok na balkonie
powiemy sobie ale jazda
A kiedy przyjdzie świata koniec
jakiś huragan albo potop
to się połączą nasze dłonie
jak nigdy dotąd
I tak trzymając cię za rękę
jak kołysankę na dobranoc
ostatnią wyznam ci piosenkę
dotychczas jeszcze nienagraną
Takiego końca jestem pewien
o takim końcu nieraz marzę
że jak odchodzić to ze śpiewem
jeśli się żegnać to już razem
A kiedy przyjdzie koniec świata
kiedy ostatnia zgaśnie gwiazda
staniemy obok na balkonie
powiemy sobie ale jazda
Nie będzie grudnia ani czerwca
zapadnie wielka ciemna cisza
i usłyszymy bicie serca
którego jeszcze nikt nie słyszał
I tak trzymając cię za rękę
jak kołysankę na dobranoc
ostatnią wyznam ci piosenkę
dotychczas jeszcze nienagraną
Takiego końca jestem pewien
o takim końcu nieraz marzę
że jak odchodzić to ze śpiewem
jeśli się żegnać to już razem
[Andrzej Sikorowski, "Piosenka o końcu świata"]
Szczęsny Wroński, "Krrrach"
milczysz, Panie, gdy mówię do Ciebie
dlaczego znów nie chcesz
zniżyć się do mnie
czy to ja zawsze muszę wywyższać się
do ciszy?
nasiąknąć milczeniem a gdy ono suche?
czyż się nie rozpęknę gliniane naczynie?
belką mi w oku takie nicniemówienie
czyż to krrrach?
[Szczęsny Wroński, "Krrrach"]
Lesław Falecki, "Czas"
Dlaczego tak dobrze wiemy
że już pora
że ten czas był nam dany
tylko na chwilę
która mija
która odchodzi
w przeszłość
jak my – bo tylko tam
jeszcze jesteśmy
[Lesław Falecki, "Czas"]
Włodzimierz Dulemba, "***" ("koniec świata")
koniec świata
będzie pierwszym
dziś
którego nie przysłoni
jutro
[Włodzimierz Dulemba, "***" ("koniec świata")]
Maciej Krzyżan, "trach bach"
trach
bach
dane osobowe
tracą ważność –
imię i nazwisko
miejsce zamieszkania
trach
bach
nie ma
właściciela
tylko znak zapytania
na nieboskłonie
[Maciej Krzyżan, "trach bach"]
Janusz Drzewucki, "Elegia dla Jana Drzeżdżona"
Szumi dąbrowa, słoneczny brzęczy szept,
w skoszonej rankiem trawie rosa złota,
świszczy skowronek, drąży chodniki kret,
granit próchnieje pod pazurem kota.
Tęcza stworzenia przebija się przez sen,
dojrzałe wiśnie ciekną w dzikim sadzie,
w studni za wioską łańcucha zimny szczęk,
na płatkach leśnej ciszy mech się kładzie.
Oddech żywicy, z północy morski wiatr,
w kościele modli się kaszubska mowa,
nad drogą błyska rozgrzany lotny piach,
złowieszcze chmury płyną z Wejherowa.
W Pucku na rynku kasztana szorstki cień,
w świetle zatoki obcych ludzi twarze,
ołów Bałtyku przepełnia flądry skrzel,
czas zżera z chrzęstem sprężynę w zegarze.
Wszystko tu twoje, jak było tak będzie,
zapachy czerwca i września kolory,
pleśń słodką miedzią rozkwita na dębie,
syn twego syna puszcza statki z kory.
[Janusz Drzewucki, "Elegia dla Jana Drzeżdżona"]
Barbara Wrońska, "Twoja Lete"
Przeszłaś przez swoją Lete
spokojnie
nie zamoczyłaś nawet
skrawka sukienki
nie wiesz nawet
że jesteś już po drugiej stronie
[Barbara Wrońska, "Twoja Lete"]
Bibliografia
Janusz Drzewucki, "Podróż na południe. Wiersze z lat 1986–1995", Kraków 1995
Stanisław Grochowiak, "Poezja polska. Antologia", Tom I i II, Warszawa 1973
Julia Hartwig, "Gorzkie żale", Kraków 2011
Maciej Krzyżan, "Duszyczka", Sopot 2019
Andrzej Lam, "Kolumbowie i współcześni. Antologia poezji polskiej po roku 1939", Warszawa 1976
Henryk Markiewicz, "Cytaty mądre i zabawne", antologia, Kraków 2002
Halina Poświatowska, "Wiersze wybrane", Kraków 1980
Jarosław Marek Rymkiewicz, "Moje dzieło pośmiertne", Kraków 1993
Andrzej Sikorowski, "W moim znaku Waga. Śpiewanie o sobie", Kraków 2019
Jadwiga Sokołowska, "I w odmianach czasu smak jest. Antologia polskiej poezji epoki baroku", Warszawa 1991
Wisława Szymborska, "Wystarczy", Kraków 2012
Waldemar Żyszkiewicz, "Passim", Kraków 1997