W rozmowie ze Stanisławem Nyczajem ["Ikar" 1998/12] poeta mówił:
Rzadko można spotkać komunikatywnego poetę czy prozaika. Z reguły są oni "ponad". Z wysokości rzucają "perły przed wieprze". Zatracili w sobie podstawową intuicję, że sens literatury polega przede wszystkim na poszukiwaniu w sferze fenomenu języka kontaktu z drugim człowiekiem.
Debiutował w 1977 roku w "Życiu Literackim" wierszem bez tytułu ["mam skórę wieloryba"]. Jako prozaik – opowiadaniem "Historia" w 1978 roku w dwutygodniku społeczno-kulturalnym "Student".
W 1980 roku ukazał się jego pierwszy tom wierszy "Nadzieja matka głupich" (jego matka nosiła imię Nadzieja). W kolejnych latach publikował poezję i prozę w prasie literackiej, m.in. w "Życiu Literackim", "Studencie", "Przemianach", "Ikarze", "Trwaniu", "Suplemencie", miesięczniku "Kraków", "Nieznanym Świecie" oraz w almanachach i antologiach. W latach 1980–1981 był prezesem Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich w Krakowie.
W latach 1981–1985 był współpracownikiem artystycznym, kierownikiem studia aktorskiego i asystentem reżysera w Teatrze STU. M.in. pisał teksty songów do pamiętnej inscenizacji "Ubu Króla" (1981) w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego. W albumie "Rodzina STU. Pokrewieństwa z wyboru" [Kraków 2006] znajdziemy wypowiedź poety:
Wciąż żyje we mnie "Sennik Polski", "Exodus", "Pacjenci" i "Król Ubu", w realizacji którego byłem współpracownikiem i autorem części songów. Dzięki temu spektaklowi i mojej "Pieśni patriotycznej" zrozumiałem, jaką wielką siłę stanowić może literatura i teatr. Spektakl grany był w stanie wojennym i często do namiotu dochodziły odgłosy kanonady towarzyszącej zwykle demonstracjom w Nowej Hucie.
Kiedyś, jadąc wieczorem tramwajem, usłyszał swoją pieśń, śpiewaną z ponurą determinacją przez kilkanaście młodych osób: "Podnieśmy głowy, bracia, w górę/ Dość już niewola kark nam zgina/ Zrzucić musimy Ubu w dziurę/ Koniec z rządami skurwysyna." Niedługo później dowiedział się, że była ona czymś w rodzaju hymnu w czasie zamieszek w Nowej Hucie.
W powieści "Praktyki", pisanej w latach 1978–1980, a opublikowanej z poślizgiem w Wydawnictwie Łódzkim w 1984 roku, ustami jednego z bohaterów oddał stan świadomości ówczesnych szarych zjadaczy chleba, emeryta Wojteczka:
O tak, jesteśmy bezpieczni – gdzie żadne swobodne słowo nie może się wydobyć, gdzie fałszują historię, zabijają naszą narodową tożsamość, ogłupiają nas, prowadzą na sznurku w imię jakichś tam ich ciemnych interesów… O tak. Jesteśmy bezpieczni. Cholernie bezpieczni! Jak z pętlą u szyi, którą sami będziemy musieli sobie kiedyś założyć, bo tak dłużej przecież nie może być. […] Wszystko skończyć się może tylko upadkiem narodu, z którego nigdy się już nie podźwignie…
Piotr, główny bohater "Praktyk", młody inteligent – idealista szukający życiowego portu, niczym Cezary Baryka z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego, odnajdzie w końcu swoje miejsce w spontanicznej manifestacji idącej ulicami Krakowa. "Krzyczy razem z nimi: »Niech żyją robotnicy Gdańska!«. Nie wie jeszcze dlaczego. Czuje wielką siłę w tym tłumie. […] »Kto nas teraz zatrzyma?« – myśli Piotr".
Motyw pamiętnego zrywu polskiego społeczeństwa pojawi się także, choć w innym kontekście, na stronach "Wolnej miłości". Proza ta – wraz z dopełniającymi powieściową trylogię "Konsultantami" – ma rysy autobiograficzne, choć ścisłą autobiografią nie jest.
Teatr poezji – poezja teatru