Media społecznościowe – wynalazek XIX wieku
Załóżmy, że fotograficzne tableau to prototyp współczesnych kanałów komunikacyjnych. Kogo do grona znajomych zaprosiłby Adam Mickiewicz? Kto obserwowałby Henryka Siemiradzkiego? Jak wyglądałyby zdjęcia profilowe Henryka Sienkiewicza? Które kadry znalazłyby się w podsumowaniu roku 1865?
Słyszeliście o zasadzie: "Jeśli nie ma cię w Internecie – nie istniejesz"? Blisko dwieście lat temu brzmiałaby ona mniej więcej tak: "Jeśli nie masz swojego tableau – nie istniejesz". Pamiątkowe zdjęcia grupy osób złożone z wielu mniejszych portretów (fr. tableau to "obraz, tablica") upowszechniły się w latach 60. XIX wieku. Wówczas udoskonalono wynalazek fotografii: technika kolodionowa okazała się tańsza, szybsza i efektywniejsza od jednorazowego obrazu dagerotypowego, czas naświetlania zredukowano z kilkunastu, kilkudziesięciu minut do kilku sekund, w miastach zakładano fotograficzne atelier, które oferowały profesjonalne carte de visite – niewielkich rozmiarów zdjęcia postaci stanowiące rodzaj wizytówki – lub nieco większe cabinet portrait.
#wgrupierazniej
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Tableau fotograficzne dedykowane Aleksandrowi Rajchmanowi, dyrektorowi Filharmonii Warszawskiej przez Orkiestrę Filharmonii, 26 grudnia 1906, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Artysta, historyk i kolekcjoner starych fotografii Zenon Harasym w książce "Ze starego albumu" przekonuje, że o ile wykonanie zdjęcia dwóm, maksymalnie trzem osobom nie przysparzało trudności, kłopot pojawiał się przy większej ich liczbie. Poza techniką – chociażby równomiernym oświetleniem – do głosu dochodziły kwestie estetyczne. Przy zdjęciach grupowych starano się unikać ujęć, w których głowy pozujących znajdowałyby się w jednej linii albo odstępy między osobami byłyby równomierne. Z tego powodu często na wyposażeniu zakładów fotograficznych były specjalne zestawy połączonych ze sobą taboretów zamocowanych na różnych wysokościach i odległościach od siebie. Dbano też o pozory: najważniejsze osoby – seniorzy rodu, dyrektorzy, nauczyciele, jubilaci – ubrane w jasne lub kontrastowe stroje znajdowały się w środku kadru.
Przełomowy dla zdjęć grupowych był rok 1863, gdy francuski fotograf André Adolphe Eugène Disdéri (ten sam, który w 1854 roku opatentował carte de visite) zgłosił do urzędu patentowego pomysł kart wizytowych z wieloma miniaturowymi portretami osób. Poszczególne fotografie należało nakleić na karton, powstały fotokolaż przefotografować i powielić w formacie carte de visite. Koncepcja ta spotkała się z ogromnym zainteresowaniem, przykładowo mozaikę "Wielkich Francuzów" – od lekarzy i adwokatów po Napoleona III – zamówiono (tylko w pierwszych dniach maja 1863 roku) w 70 tysiącach egzemplarzy. Szybko zaczęto tworzyć wielkoformatowe kolaże przy różnych okazjach: urodzinach, rocznicach, jako pamiątkę grup szkolnych i środowiskowych. Fotografowane osoby łączyła trwała więź – rodzinna lub zawodowa – tudzież wspólny cel, pasja, przedsięwzięcie. Tableau albo te relacje potwierdzało, albo wręcz kształtowało.
Twórcy jednej z odsłon Gabinetu Fotografii w Muzeum Narodowym w Warszawie, prezentując w ostatnim kwartale 2023 roku 35 fotograficznych tableaux, określili je jako "medium społecznościowe XIX wieku". W eseju kuratorskim można było przeczytać:
Fotograficzne tableaux cieszyły się dużym zainteresowaniem, chętnie je zamawiano, a informacje prasowe dodawały prestiżu osobom sportretowanym na tych nowoczesnych obrazach. Fenomenem w tamtych czasach była interakcja osób zaangażowanych w proces powstawania tableau. To ówczesne medium komunikacyjne budowało interpersonalne więzi, przekraczające nawet granice zaborów. Tableaux stanowiły narzędzie społecznej integracji i budowania relacji, podobnie jak dzisiejsze media społecznościowe.
Jeśli dziś można śledzić profil danej osoby, by dowiedzieć się czegoś o jej zainteresowaniach i znajomych, wówczas wystarczyło spojrzeć na tableau. Sprawdźmy zatem, który z XIX-wiecznych literatów i artystów prowadził bujne życie towarzyskie, a kto zasłużyłby na miano influencera.
#pieczonagesnaswietegomarcina
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Marcinie !!!", laurka dedykowana Marcinowi Olszyńskiemu, 1859, fotograf: Karol Beyer, rysownik: Henryk Pillati, autor: Wacław Szymanowski, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Najstarszym znanym polskim tableau jest laurka imieninowa dla Marcina Olszyńskiego stworzona w 1859 roku – czyli kilka lat zanim Disdéri opatentował zdjęcia mozaikowe – w pracowni Karola Beyera, pierwszego zawodowego fotografa warszawskiego. Solenizant był malarzem, rysownikiem i publicystą. Pasją fotograficzną zaraził go właśnie Beyer, u którego zatrudnił się początkowo jako retuszer i pozer, a później operator. Od 1865 roku prowadził zakład fotograficzny z Konradem Brandlem, następnie otworzył własne atelier "Prim", potem "Świetlik". Na imieninowym tableau Olszyński dosiada gęsi, nad umieszczonym pośrodku wyblakłym tekstem życzeń autorstwa Wacława Szymanowskiego widnieje imię solenizanta zakończone trzema odwróconymi butelkami udającymi wykrzykniki, a wokół znajdują się portrety przyjaciół artysty (w tym samego Beyera). Satyryczną kompozycję malarskimi, wojskowymi i architektonicznymi detalami ozdobił Henryk Pillati. W prawym dolnym rogu toast wznosi diabeł w towarzystwie kota. Dziś także możemy złożyć życzenia znajomym na tablicy – tej wirtualnej.
Tableau to zazwyczaj efekt współpracy fotografa i rysownika. Rozbudowane motywy malarskie zwykle nawiązywały do profesji i zainteresowań osoby lub grupy, której dany fotokolaż dedykowano, albo też stanowiły rozbudowane ilustracje mające wyeksponować wizerunki modeli. Na przykład tablica z wizerunkami członków Lubelskiego Towarzystwa Cyklistów z 1893 roku przedstawia kontury roweru: miniaturowe fotografie wypełniają dwa koła ze szprychami, siodełko i kierownicę, a całość została wpisana w lubelski krajobraz z herbem miasta i torem wyścigowym. Autorem dzieła – zdjęć i dekoracyjnego tła – jest Władysław Barwicki (uczeń Wojciecha Gersona), a kompozycję powielono w zakładzie Aleksandra Stepanowa w Lublinie.
Warto pamiętać, że XIX-wieczne tableaux nie były jedynie kaprysem artystów czy upominkiem, lecz podkreślały status społeczny, a także stanowiły narzędzie marketingowe informujące potencjalnych klientów o oferowanych usługach (zarówno przez osoby sportretowane, jak i przez fotografa czy malarza projektującego kolaż). Dlatego dużą wagę przywiązywano do estetyki, pomysłowości, elementów humorystycznych wyróżniających te obrazy wśród wielu podobnych.
#struzezkonewkami #piaskarze #druciarze
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Kalendarz na rok 1866. Nakład i własność Zakładu Fotograficznego K. Brandel i Ska ...", 1865, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Współpraca Olszyńskiego z Brandlem w listopadzie 1965 roku rozpoczęła się z przytupem. Panowie reklamowali swoje usługi za pomocą kalendarza na rok 1866 będącego niczym innym jak nowatorskim tableau. Jak wyglądało? Dziennikarze "Kuriera Warszawskiego" z 9 listopada informowali czytelników:
Onegdaj w pracowni P. Brandel i spółki, widzieliśmy pierwsze odbitki nowego Kalendarza fotograficznego. Celniejsze pomniki naszego miasta, Kościoły, gmachy, okalają rocznik w kształcie wachlarza rozłożony, pod którym jest widok nowego mostu Alexandrowskiego, ogród Saski, oświetlony i napełniony ludem, wnętrze Kościoła Ewangelickiego, sal Redutowych, sali P. Le-Bruna, Doliny, pole Mokotowskie przypominają loterje, oratorjum, odczyty, poranki, orkiestrę Bilsego, wyścigi konne. Obok znakomitości naszych literackich i artystycznych, widzimy i obce [...]. Są tam stróże z konewkami, piaskarze, druciarze i wszystkie postacie nieodłączne od bruku Warszawskiego. Pisma nasze dawne i nowe figurują również w tym kalendarzu, podobnież jak i kopie z celniejszych obrazów. Słowem chciano uwydatnić wszystko co Warszawę w r.b. zajmowało, bawiło, i na jednym arkuszu objąć to co się zaledwie w kilku albumach zmieścićby mogło, wszystkich bowiem wizerunków będzie przeszło 300, czyli nie wiele mniej od liczby dni roku.
Doprecyzujmy, że kalendarz wyeksponowany w witrynie zakładu fotograficznego przy Nowym Świecie został wykonany techniką fotomontażu pozytywowego ze 168 zdjęć i ilustracji Gersona. Autorami fotografii byli: Brandel, Beyer, Jan Mieczkowski i Maksymilian Fajans – w sumie 93 kadry budynków, 41 portretów i 34 sceny z życia wzięte. Tak atrakcyjnie skomponowana kronika XIX-wiecznej Warszawy niczym nie ustępuje współczesnym wizerunkom miast promujących się w mediach społecznościowych. Jak widać, tematem tableau nie musieli być ludzie, lecz także architektura, kultura, istotne wydarzenia historyczne i społeczne. Awit Szubert, malarz i jeden z pierwszych fotografów Tatr, stworzył w 1870 roku alternatywę dla pamiątkowej pocztówki – tableau z widokami Pienin, architekturą Szczawnicy oraz portretami typów ludowych z regionu. Z kolei Beyer udokumentował dramatyczne zdarzenia w Królestwie Polskim w latach 1861-1863, a następnie zmontował ujęcia z wizerunkami znanych osobistości i zdjęciami ofiar pokojowej manifestacji patriotycznej ("Pięciu poległych").
Autorzy artykułu w warszawskim periodyku słusznie zauważyli, że na jednej fotograficznej tablicy można zmieścić obrazy, które w klasycznej formie mogłyby wypełnić kilka albumów. Moda na tworzenie elegancko oprawionych wizualnych opowieści przyszła do nas z Paryża. Były one nie tylko praktycznym sposobem na przechowywanie zdjęć, lecz także stanowiły doskonałą pamiątkę dla rodziny i przyjaciół. W Warszawie skład papierniczy z wytwórnią fotoalbumów prowadzili między innymi Chodowiecki oraz Bednawski. Niewielkich rozmiarów egzemplarze z okienkami dopasowanymi do wymiarów carte de visite przybierały różne formy: od klasycznych książeczek, przez rozkładane harmonijki (leporello), po fikuśne wachlarze. Tańsze okładano papierem, droższe – skórą lub aksamitem. (Te z warszawskiej kolekcji można obejrzeć na wystawie "Śliczna jest młodość naszego wieku. Fotoalbumy 1850-1950" otwartej do 26 maja 2024 roku w Muzeum Warszawy). Pierwszym albumem fotograficznym w Polsce była publikacja Beyera z widokami Warszawy z 1859 roku. Podczas gdy nad Wisłą komponowaniem i ozdabianiem tego typu książek zajmowali się mężczyźni, nad Tamizą błyszczała lady Filmer, czyli Mary Georgiana Caroline Hill. Ta wiktoriańska celebrytka, zapewne nieuważana wówczas za artystkę, tworzyła barwne i humorystyczne albumy z fotokolażami. Z kolei Amerykanie wymyślili yearbooks jako podsumowujące miniony rok albumy ze zdjęciami osób, rzadziej wydarzeń, wydawane przez placówki oświatowe, organizacje i firmy państwowe lub prywatne. Taki papierowy Instagram.
#nieodciagacuwagiodglowy
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Henryk Sienkiewicz (1846-1916) w różnych epokach życia. Tableau z 9 portretami H. Sienkiewicza, wykonane z okazji jubileuszu 25-lecia pracy twórczej pisarza, obchodzonego 22 grudnia 1900, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Zastanawialiście się kiedyś, jak wykonać idealne zdjęcie profilowe na media społecznościowe? Z odpowiedzią spieszy Giuseppe Pizzighelli cytowany przez Harasyma. Ten włoski bądź austriacki chemik i fotograf w podręczniku do fotografii z 1899 roku zawarł kilka ponadczasowych wskazówek. I tak: by nadać sylwetce siłę i charakter, głowa modela powinna być zwrócona w innym kierunku niż ciało, ponadto nieco pochylona w stronę aparatu (Pizzighelli używał słowa "ciemnia"). Linia ramion ma być zaokrąglona, a nie "kątowata". Ręce – najlepiej dyskretnie schowane, absolutnie nie wyciągać ich przed siebie. Przede wszystkim "trzeba pamiętać, że główną rzeczą jest głowa, a wszystko, co odciąga od niej uwagę, stanowi błąd artystyczny".
Prawdopodobnie ani Henryk Sienkiewicz, ani fotografujący go artyści (a już na pewno nie zmarły w 1889 roku Jan Mieczkowski) nie zdążyli zapoznać się z podręcznikiem Pizzighelliego. Mimo to zasady fotografii portretowej były znane wtajemniczonym. Świadczy o tym tableau wykonane z okazji jubileuszu 25-lecia pracy twórczej przyszłego noblisty, obchodzonego 22 grudnia 1900 roku. Choć niemal każdy z dziewięciu portretów pisarza łamie zasadę odwrócenia głowy w stosunku do ciała, to już wszystkie trzymają płynną linię ramion i – co najważniejsze – na większości tło jest wymazane lub neutralne, dzięki czemu skupiamy się na twarzy modela. Jedynie na ostatnim, najnowszym zdjęciu Sienkiewicza, widzimy dojrzałego mężczyznę siedzącego w fotelu, w otoczeniu książek i szpargałów rozrzuconych na biurku i po pokoju. Zapewne było to celowe posunięcie, podkreślające profesję i majestatyczność autora "Trylogii". Tak czy inaczej, gdyby pisarz żył w XXI wieku i prowadził autorską stronę w Internecie, byłoby z czego wybierać zdjęcie profilowe.
Sądząc po liczbie portretów Sienkiewicza dostępnych dziś bez trudu w sieci, przypuszczalnie nie stronił on od fotografii. Jednak badaczka jego twórczości Agnieszka Kuniczuk przekonuje, że co prawda pisarz miał naturę społecznika, angażował się w wiele inicjatyw, ale niekoniecznie chciał, by go promowano. Niewykluczone więc, że liczne zdjęcia Sienkiewicza świadczą przede wszystkim o ogromnej popularności literata, która wzrosła po otrzymaniu Nagrody Nobla. Miłośnicy powieści historycznych pragnęli mieć podobiznę swojego idola, a właściciele zakładów fotograficznych z chęcią (i zyskiem!) zaspokajali potrzeby swoich klientów.
#budowaniespolecznosci
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Henrykowi Siemiradzkiemu Warszawa 1877". Tableau z portretem Henryka Siemiradzkiego oraz 159 portretami przedstawicieli społeczeństwa warszawskiego. Fotograf: Konrad Brandel, rysownik: Wojciech Gerson, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Powróćmy do jednej z idei wystawy w stołecznym Muzeum Narodowym, pokazującej tableau jako "narzędzie społecznej integracji i budowania relacji, podobnie jak dzisiejsze media społecznościowe". Weźmy pod lupę tablicę z 1877 roku dedykowaną Henrykowi Siemiradzkiemu. Miniatury portretów 3 kobiet (znajdujących się z pobliżu podobizny głównego bohatera) i 156 mężczyzn – elity intelektualnej Warszawy – ułożono symetrycznie na ilustracji wykonanej przez Gersona. W tle widzimy zarówno herb miasta, fragment panoramy z wieży Zamku Królewskiego, dwa niemal lustrzane drzewa, jak i akcesorium malarskie – paletę.
Od artystycznego kunsztu tableau ciekawsze wydają się kulisy jego powstania. Otóż na początku maja 1877 roku cieszący się już uznaniem w kręgach europejskich malarz gościł w Warszawie. W sobotę 5 maja w Resursie Obywatelskiej urządzono z tej okazji przyjęcie na ponad 300 osób. Wzięli w nim udział między innymi wiceprezes warszawskiego Towarzystwa Sztuk Pięknych – Wojciech Gerson, Jan Walery Królikowski jako reprezentant środowiska dramatycznego oraz J. M. Kamiński przemawiający w imieniu prawników. Na uroczystości nie zabrakło oczywiście przedstawicieli prasy. Wydawca "Kuriera Codziennego" Karol Kucz wygłosił rymowany toast, którego fragment brzmiał następująco:
Oj niech ta uczta – co jakby ogniwem
Jednoczy wszystkich pod braterstwa znakiem:
Zarówno sercem – jak słowem życzliwem
Złączy rodaków – z ich gościem rodakiem.
***
Mistrzu! w polotach swych nie znasz granicy,
Bo wszelkie trudy – dłoń Twoja pokona;
Dowodem – utwór Twej "Jawnogrzesznicy"
I owe: "Żywe pochodnie Nerona".
Całe wydarzenie opisał poniedziałkowy "Kurier Warszawski", wspominając o goszczącym na przyjęciu Konradzie Brandelu, który "postanowił z czcicieli warszawskich mistrza złożyć grupę, dla ofiarowania mu jako pamiątki obchodu". Wystosowano apel do wszystkich chętnych o nadesłanie w ciągu tygodnia kart (wizytowych) w celu ich skopiowania. Tym sposobem warszawski fotograf ułożył tableau, z którego dziś możemy wyczytać, kto był miłośnikiem i obserwował karierę Siemiradzkiego. Ktoś rozpozna wszystkie osoby?
O wiele łatwiej będzie z identyfikacją fotograficznego obrazu dla Aleksandra Rajchmana, dyrektora Filharmonii Warszawskiej. W tym przypadku na tableau z 1906 roku widzimy wizerunki członków orkiestry. Wszystkie osoby są podpisane – nawet te nieobecne (w kolekcji Muzeum Narodowego znajduje się oryginalny kolaż, stąd kilka brakujących – odklejonych portretów).
#gdzietekobiety
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Tableau z dziewięcioma portretami pisarek i pisarzy polskich: Adam Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa, Klementyna Hoffmanowa, Deotyma, Stanisław Staszic, Wincenty Pol, Zygmunt Krasiński, Juliusz Słowacki, Joachim Lelewel, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie. Tableau z dziewięcioma portretami pisarzy polskich: Józef Ignacy Kraszewski, Julian Ursyn Niemcewicz, Władysław Syrokomla, Teofil Lenartowicz, Zygmunt Kaczkowski, Józef Korzeniowski, Bohdan Zaleski, Antoni Edward Odyniec, Julian Bartoszewicz, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Przeprowadźmy jeszcze śledztwo w sprawie pisarzy. Z kim mógł utrzymywać kontakty Józef Ignacy Kraszewski? Według tableau z ok. 1875 roku autorstwa nieznanego twórcy do grona jego znajomych należeli: Julian Ursyn Niemcewicz, Władysław Syrokomla, Teofil Lenartowicz, Zygmunt Kaczkowski, Józef Korzeniowski, Bohdan Zaleski, Antoni Edward Odyniec, Julian Bartoszewicz. Być może autor "Starej baśni" nie znał wszystkich osobiście, ale jako redaktor prasowy i publicysta z pewnością miał rozwiniętą sieć kontaktów. Być może niektóre nazwiska znalazły się tam przypadkowo, a autorowi tableau chodziło tylko o przedstawienie na jednym obrazie cenionych intelektualistów? Zastanawia jeszcze jedna rzecz – brak kobiet w kręgu najbliższych znajomych.
Co innego Adam Mickiewicz. Tableau powstałe mniej więcej w tym samym czasie co Kraszewskiego zawiera portrety trzech pisarek – Deotymy, Klementyny Hoffmanowej, Elizy Orzeszkowej – oraz pisarzy: Zygmunta Krasińskiego, Juliusza Słowackiego, Joachima Lelewela, Stanisława Staszica i Wincentego Pola. Centralnie usytuowane zdjęcie przedstawia wieszcza trzymającego kij pielgrzymi. Znajomi z tableau (jak i z Facebooka) niekoniecznie muszą się lubić (patrz: Mickiewicz – Słowacki) – ważne, żeby byli na bieżąco z działaniami konkurencji.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Tableau szesnastu portretów literatek i aktorek polskich w owalach: Jadwiga Łuszczewska (Deotyma), Jadwiga Czaki, Aleksandra Kazimiera Rakiewicz, Marcelina Sembrich-Kochańska, Bronisława Dowiakowska, Helena Marcello-Palińska, Romana Popiel, Maria Deryng-Walewska, Helena Modrzejewska, Narcyza Żmichowska, Waleria Marrené (primo voto Morzkowska), Eliza Orzeszkowa, Klementyna Hoffmanowa, Warszawa, zakład fotograficzny Kostka i Mulert (1872-ca 1907), fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Niezwykle interesujące wydaje się tableau złożone z 16 portretów samych kobiet – literatek i aktorek ułożonych w czterech kolumnach i w czterech rzędach: (licząc od lewego górnego rogu) Jadwiga Łuszczewska (Deotyma), Jadwiga Czaki, Aleksandra Kazimiera Rakiewicz, Marcelina Sembrich-Kochańska, Bronisława Dowiakowska, Helena Marcello-Palińska, Romana Popiel, Maria Deryng-Walewska, Popiel po raz drugi, Helena Modrzejewska x 2, Narcyza Żmichowska, Waleria Morzkowska, Eliza Orzeszkowa, Modrzejewska po raz trzeci, Klementyna Hoffmanowa. Zostało ono wykonane ok. 1875 roku w zakładzie fotograficznym przy Krakowskim Przedmieściu 40. Cieszący się opinią sumiennych fachowców Julian Kostka i Ludwik Mulert odkupili atelier od Karola Beyera. Prostokątny, minimalistyczny kolaż nie jest może atrakcyjny wizualnie, za to stanowi wyjątek wśród fotograficznych tablic prezentujących z reguły samych lub prawie samych mężczyzn. XIX-wieczne tableau znakomicie odzwierciedla stosunki społeczne także w kontekście równości płci i zawodu artysty.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]