23 października 1883 występuje w Metropolitan Opera House w Nowym Jorku. Wkrótce The Met będzie najsłynniejszą operą Stanów Zjednoczonych. Na razie działa jednak krótko, bo właściwie otworzono ją poprzedniego dnia.
Polska primadonna znów wciela się w Łucję z Lammermooru i już pierwszym występem zaskarbia sobie serca widowni. Amerykanie szaleją na punkcie Marcelli Sembrich – tutaj też przydaje się ta prostsza dla zagranicznego ucha wersja imienia i nazwiska.
Natychmiast otrzymuje angaż w Metropolitan Opera, zostając niekwestionowaną gwiazdą sezonu inauguracyjnego. Występuje też w innych amerykańskich miastach: Bostonie, Filadelfii, Chicago czy Waszyngtonie. Czasem popisuje się pozostałymi talentami muzycznymi i gra na fortepianie bądź na skrzypcach.
Mogłaby zostać tam na zawsze, nie zabrakłoby jej artystycznych hołdów i intratnych propozycji. Sembrich-Kochańska nie porzuca jednak kariery w Europie. Wraca na Stary Kontynent i święci triumfy w kolejnych miastach: od Lizbony, przez Madryt, Paryż i Berlin, po Petersburg.
Nie zapomina też o polskiej publiczności. Śpiewa w Krakowie, Lwowie, Warszawie i Wilnie. Chętnie wykonuje polskie pieśni Chopina, choć za taki występ w zaborze rosyjskim musi się liczyć z grzywną.
Do Stanów wraca po trzynastu latach. Nowy Jork nadal ją pamięta. Zostaje pierwszym sopranem Metropolitan Opera. Śpiewa w siedmiu językach, występuje w kilkudziesięciu operach, na scenie staje ponad dwieście razy.
W 1902 staje się częścią historycznego wydarzenia: The Met po raz pierwszy wystawia polską operę . Manru skomponowaną przez Paderewskiego, prywatnie przyjaciela Sembrich-Kochańskiej.
Primadonna rozstaje się z nowojorską sceną po jedenastu sezonach, w wieku pięćdziesięciu jeden lat. Otwarcie mówi, że woli odejść w pełni sił i otoczona uznaniem – niż usłyszeć za plecami "Nareszcie!", gdy będzie rezygnować.
6 lutego 1909 występuje w Metropolitan Opera po raz ostatni, z hołdami żegnana przez najwybitniejszych muzyków. To równocześnie pożegnanie i jubileusz. Sembrich-Kochańska świętuje bowiem rocznicę, która przypadała kilka miesięcy wcześniej: 25 lat od pierwszego występu w The Met.