Teofil Aleksander Lenartowicz pochodził z Powiśla, gdzie jego ojciec – uczestnik powstania kościuszkowskiego, z pochodzenia szlachcic – pracował jako majster murarski oraz przedsiębiorca budowlany. Po śmierci ojca (ok. 1829) i powtórnym zamążpójściu matki, część dzieciństwa między siódmym a dwunastym rokiem życia przyszły poeta spędził na prowincji mazowieckiej w okolicach Rawy, mieszkając na wsi i w niewielkich miasteczkach. Okres ten nie był szczególnie szczęśliwy, z uwagi na alkoholizm ojczyma, lecz w późniejszych wspomnieniach poeta uznawał jego wpływ na swą literacką wrażliwość:
Uciekałem do pobliskiego lasu, gdzie w starym, wypróchniałym drzewie do wieczora przesiadywałem, płacząc rzewnymi łzami. Były to moje dni narodowej poezji; chłopaki pasący bydło dzielili się ze mną pieczonymi kartoflami i cieszyli, jak mogli biedną sierotę [...] Poezja moja cała w tym wypróchniałym drzewie się poczęła, do którego jakże często myśl moja powraca – jeżeli wierszyki te poezją nazywać się godzi, chłopskie, nie uczone…
Kiedy ok. 1834 roku Lenartowicz zamieszkał ponownie w Warszawie, przy starszej siostrze, ukończył szkołę obwodową i zaczął utrzymywać się z drobnych prac w sądownictwie (kopiował dokumenty prawnicze, pracował jako kancelista).
O ile dzieciństwo na wsi ukształtowało poetycką wrażliwość Lenartowicza, chlubiącego się przydomkiem "lirnika mazowieckiego", o tyle ideowo uformowała go młodość spędzona wśród warszawskich pogrobowców powstania listopadowego – spiskującej, patriotycznej i lewicowej młodzieży. Na początku lat 40. XIX wieku poeta zbliżył się do środowiska tzw. Cyganerii Warszawskiej oraz do grupy Entuzjastek (to jest kobiet skupionych wokół Narcyzy Żmichowskiej, w latach 1842–1849 zaangażowanych w konspirację, prowadzących działalność kurierską między zaborem rosyjskim a pruskim). Badacze nie zaliczają wprawdzie Lenartowicza do członków Cyganerii, jednakże łączyła go przyjaźń z jednym z czołowych jej przedstawicieli, Romanem Zmorskim, a pierwsze swoje wiersze publikował (od 1841 roku) w periodyku tej grupy – "Nadwiślaninie" oraz w "Przeglądzie Warszawskim". Utwory takie jak "Kalina", "Duch sieroty" czy "Galary", deklamowane na zebraniach towarzyskich i śpiewane do melodii Ignacego Marcelego Komorowskiego (ucznia Karola Kurpińskiego), znajdowały uznanie i zdobywały następnie szerszą popularność.
Z członkami Cyganerii Warszawskiej Lenartowicz dzielił zamiłowanie do folkloru Mazowsza; wraz z etnografem Oskarem Kolbergiem, Cyprianem Kamilem Norwidem, malarzem Wojciechem Gersonem i kompozytorem Ignacym Komorowskim odbywał wycieczki do wsi i dworków między Wisłą a Bugiem w celu badania i utrwalania tamtejszej kultury.
Przyjaźń z Norwidem, w którego domu rodzinnym w Głuchach Lenartowicz również wówczas bywał, przetrwała wiele lat, także już na emigracji, przeżywała jednak różne koleje. Lenartowicz opierał się próbom formowania własnej postawy twórczej według założeń ideowych "Promethidiona", a poezji jego autora zarzucał nadmierną trudność. Z drugiej strony obydwaj poeci wzajemnie poświęcali sobie wiersze, a Norwid zaprojektował okładkę do "Lirenki" Lenartowicza i życzliwie wypowiadał się o jego rzeźbach.
Działalność niepodległościowa
Wyprawy etnograficzne warszawskiej młodzieży były prawdopodobnie związane z działalnością spiskową. Można tak domniemywać, gdyż grupie Cyganerii położyło kres rozbicie przez władze carskie siatki konspiracyjnej w Warszawie (1843). W sierpniu tego roku Lenartowicz, zagrożony aresztowaniem, przedostał się do Prus Wschodnich i zatrzymał w Poznaniu.
Tu nawiązał kontakt z działaczami lewicy Komitetu Poznańskiego, a późniejszymi uczestnikami powstania wielkopolskiego 1848 roku: Adolfem Malczewskim (podporucznikiem w powstaniu listopadowym, odznaczonym orderem Virtuti Militari), Władysławem Euzebiuszem Kosińskim oraz Jędrzejem Moraczewskim (historykiem, archeologiem, zbieraczem krajowych starożytności) oraz z członkami redakcji "Tygodnika Literackiego", który z konserwatywnego początkowo pisma przekształcił się w latach 40. w trybunę myśli demokratycznej i dążeń niepodległościowych. Pisali tam m.in. Karol Libelt, Henryk Kamieński, Edward Dembowski, oraz członkowie grupy Ziewonia.
Mimo rewizji w mieszkaniu Lenartowicza w Warszawie nie znaleziono skrytek z nielegalnymi publikacjami, dlatego po kilku miesiącach zdecydował się on na powrót. Pracował nadal w sądownictwie: od 1840 roku był etatowym kancelistą w Sądzie Najwyższej Instancji, a w roku 1844 otrzymał stanowisko podsekretarza w Komisji Rządowej Sprawiedliwości Królestwa Polskiego.
Ów drugi okres warszawski był wypełniony dla Lenartowicza intensywną pracą samokształceniową. Poeta znalazł życzliwego protektora i doradcę w osobie Kazimierza Władysława Wójcickiego, w owym czasie redaktora "Biblioteki Warszawskiej", poczytnego i utrzymanego na wysokim poziomie miesięcznika literacko-naukowego. Pod wpływem Wójcickiego zainteresował się polską tradycją literacką, szczególnie renesansową, co znalazło wyraz w jego twórczości (np. podejmujący ambitną próbę stylizacji utwór "Jan Kochanowski"). Lenartowicz należał wówczas do "Cechu głupców" - luźnej grupy literackiej tworzonej między innymi przez Józefa Bohdana Dziekońskiego, Augusta Wilkońskiego, Aleksandra Niewiarowskiego i Hipolita Skimborowicza - oraz do zespołu redagującego "Dzwon Literacki". Poprzez znajomość z Kornelem Ujejskim nawiązał kontakty z demokratycznymi, literacko-naukowymi kołami we Lwowie i tam również zaczął wydawać swoje poezje.
Lenartowicz był pośrednio (przez związki ze środowiskiem Entuzjastek) zamieszany w spisek Henryka Krajewskiego - wybitnego prawnika, późniejszego powstańca styczniowego. Tajna organizacja, na czele której od 1848 roku stanął Krajewski, działała w Królestwie Polskim w latach 1847–50 i była podporządkowana Towarzystwu Demokratycznemu Polskiemu; stawiała sobie za cel wzniecenie powszechnego powstania zbrojnego, włączenie się w ruch Wiosny Ludów i stworzenie Polski republikańskiej. Ostatecznie została rozbita aresztowaniami, przed którymi Lenartowicz uciekł w czerwcu 1848 roku przez Częstochowę (gdzie odwiedził Jasną Górę) do Krakowa, by włączyć się w działalność patriotyczną. Najbardziej spektakularnym jego czynem było przemówienie podczas manifestacji 16 X 1848 roku na Kopcu Kościuszki, jednak przede wszystkim poświęcił się w tym czasie pracy. Wykładał historię Polski w szkole dla ludności żydowskiej na Kazimierzu i prowadził wykłady dla rzemieślników; w utworzonym przez studentów Towarzystwie Wzajemnej Nauki kierował wydziałem literacko-historycznym. W Krakowie wydane zostały wówczas pierwsze tomiki jego wierszy: "Polska ziemia w obrazkach" i "Cztery obrazy"; wystawiono również jego utwory sceniczne (zaginiony dziś dialog dramatyczny "Wskrzeszenie" i monodram "Tyrteusz") - jednak próby dramatyczne uznać należy za najmniej udaną część twórczości Lenartowicza.
Bujny okres krakowsko-lwowski przerwany został wydarzeniami historycznymi: upadło powstanie na Węgrzech, a do Galicji wkroczyły interwencyjne oddziały rosyjskie. W kwietniu 1849 roku Lenartowicz udał się przez Śląsk do Drezna, gdzie był świadkiem walk ulicznych i stłumienia rewolucji. Przez pewien czas włączył się w działania Romana Zmorskiego na rzecz odrodzenia narodowego na Łużycach, a następnie, latem 1849 roku, znalazł się w Poznaniu, gdzie jednak nie udało mu się zalegalizować pobytu. Podróżował więc, tymczasowo przygarniany przez różnych znajomych, głównie byłych uczestników powstania wielkopolskiego.
Był to okres niezwykle twórczy: Lenartowicz współpracował z czasopismem "Krzyż a Miecz" Karola Balińskiego i Ewarysta Estkowskiego, z wrocławskim "Zniczem", a przede wszystkim ze "Szkółką dla Dzieci" Estkowskiego, z wykształcenia i zamiłowania pedagoga. W "Szkółce" Lenartowicz publikował utwory powstające w latach 1850-1854, m.in. słynne wiersze "Jak to na Mazowszu" i "Błogosławiona"; tym ostatnim tytułem pseudonimował niektóre późniejsze teksty, tak był on popularny i powszechnie rozpoznawalny. W Poznaniu ukazało się także drugie, rozszerzone wydanie zbioru "Polska ziemia w obrazkach" (tom 2).
Emigracja
W grudniu 1851, wobec kolejnej groźby aresztowania, Lenartowicz wyjechał z Wielkopolski. Od tego czasu definitywnie był skazany na życie na emigracji; w Berlinie został zmuszony pod groźbą wydania władzom carskim do deklaracji bezpowrotnego opuszczenia terytorium Prus. Początkowo udał się do Brukseli, a od wiosny 1852 do jesieni 1855 roku przebywał w Paryżu, gdzie obracał się w kręgach Wielkiej Emigracji. Odnowił wówczas znajomość z Norwidem, przemieszkiwał czas jakiś u Bohdana Zaleskiego w Fontainebleau, a Adam Mickiewicz życzliwie oceniał jego twórczość i zachęcał do kontynuowania obranej drogi poetyckiej.
Na emigracji Lenartowicz nie dołączył ani do towiańczyków, ani do zmartwychwstańców, choć w obu kręgach miał licznych znajomych. Pozostał wierny sobie. W 1855 roku w Paryżu wydał tom poezji "Lirenka" oraz "Zachwycenie" i "Błogosławioną". Publikacje te ustaliły jego pozycję pośród poetów polskiego romantyzmu.
W 1855 roku poeta przeniósł się na stałe do Włoch; początkowo mieszkał w Rzymie, następnie odbył podróż po kraju w 1856 roku, by w 1860 roku osiąść we Florencji. W 1861 roku ożenił się z malarką, Zofią Szymanowską, przyrodnią siostrą Celiny Mickiewiczowej. Życie pary artystów we Florencji było ciężką walką z ubóstwem i chorobami; doczekali się syna Jana, który jednak wkrótce zmarł. Zofia Lenartowiczowa, mając nadzieję, że realizacja zamówień na obrazy poprawi ich sytuację, wyjechała do Wielkopolski; tam też, w Miłosławiu zmarła w 1870 roku.
Lenartowicz pozostawał przez dłuższy czas w stanie depresji. Śmierć syna i żony przygnębiła go ostatecznie, wcześniej jednak wiele goryczy przyczyniło mu nieprzychylne przyjęcie przez krytykę utworów powstałych w okresie rzymskim: przede wszystkim atak Juliana Klaczki w paryskich "Wiadomościach Polskich" wywołany poematem "Gladiatorowie" (wyd. Paryż 1857). Poemat przypomina o idei zjednoczenia narodów słowiańskich, przeciwstawia też rzeczywisty interes ludu obcej mu "sprawie książąt", których pycha każe prowadzić między sobą wojny nowożytnym gladiatorom. Idee Wiosny Ludów, które Lenartowicz nadal pielęgnował, wywołały ostrą reakcję frakcji konserwatywnej (Klaczko pozostawał pod wpływem Zygmunta Krasińskiego i jego idei unii szlachty z ludem oraz niemieszania się Polski w rewolucyjne ruchy europejskie jako gwarancji zachowania przez Polskę "czystości" politycznej).
W kraju natomiast poezje Lenartowicza (wydane w Warszawie w 1858 roku, z uwzględnieniem niektórych utworów młodzieńczych) zostały przyjęte entuzjastycznie przez Józefa Ignacego Kraszewskiego. Zapoczątkowało to trwałą przyjaźń między obu twórcami. Rozgłos zdobył sobie utwór "Bitwa racławicka" (wydany w Paryżu 1859); przypomnienie tradycji powstańczej oraz poświęcenia, z jakim chłopi włączyli się w walkę podczas insurekcji kościuszkowskiej, było wówczas życzliwie przyjmowane w społeczeństwie polskim.
Podczas demonstracji patriotycznych w Warszawie w 1861 roku oraz podczas powstania styczniowego, Lenartowicz pisał we Florencji utwory będące reakcją na wydarzenia w kraju: "Śpiew na cześć 25 lutego 1861 roku", "Petersburg w ogniu", "Tobie, coś jawnie przed Bogiem", "Kosynier", "Grabarz", "Rawicz". Utwór "Bitwa racławicka" zyskał sobie artystyczne uzupełnienie: wiersz "Marcin Borelowski-Lelewel", bezpośrednio nawiązujący do wydarzeń powstania styczniowego; w roku 1863 wydano też w Poznaniu w dwóch tomach nowe poezje Lenartowicza.
W 1875 roku Lenartowicz wybrał się na kilka miesięcy do Polski, przebywał w Krakowie i okolicach. Pomimo uroczystego przyjęcia źle oceniał sytuację społeczną i polityczną w kraju, jak również w całej Europie. Powstało wówczas kilka wierszy dotyczących zarówno lokalnego, jak i kontynentalnego konserwatyzmu ("Obecna sytuacja", "Jak nie jęknąć, kiedy boli", "Wieża Eiffel").
W latach 1879–1883 Lenartowicz prowadził na uniwersytecie w Bolonii wykłady z historii literatur słowiańskich, kładąc szczególny nacisk na literaturę polską. W sumie odbyło się czterdzieści wykładów, a część z nich wydano w tomie "Sul carattere della poesia polono-slava" w 1886 roku. Kres tej działalności położyły intrygi środowiska polskiego; Lenartowicz otrzymał tytuł profesorski od władz uniwersyteckich oraz Order Korony Włoskiej od króla, a uczestnicy kursów uczcili go owacją, jednak wykłady przerwano.
Poeta
Wśród najsłynniejszych utworów poety wymienić należy "Złoty kubek", oparty na tekście staropolskiej kolędy. Jest to liryczna opowieść o złotej jabłoni rodzącej złote jabłka, które zbierają aniołowie; pozwalają oni dziewczynce-sierocie nazbierać owoców, a ona zwraca się z prośbą do "Złotniczeńka", żeby zrobił z nich kubek z wizerunkiem matki, wsi i rozmaitych innych motywów; z tak wyjątkowego kubka, jak wynika z rozmowy dziecka ze złotnikiem, mają pijać "sam Pan Jezus i anieli, i Maryja, i dziewice". Prostota połączona z subtelnością, widoczna zarówno w stylizacji ludowej (wyrażającej się w języku "małego dziecięcia z chatki małej", wprowadzeniu w świat po ludowemu oczywistej religijności, wreszcie w budowie wiersza), jak również w elementach baśniowych (złota jabłoń) urzekała zarówno współczesnych, jak i późniejszych odbiorców.
Lenartowicz słusznie pozostaje najbardziej kojarzony z wierszami inspirowanymi folklorem Mazowsza – sam zresztą szczycił się przydomkiem "lirnik mazowiecki". Odwołania do polskiej "ludowości" są jednak u niego oryginalne, i zdecydowanie odmienne np. od liryki Wincentego Pola. Z pewnością silniejszy jest w tych wierszach ładunek ideowy. Ponadto u autora "Kaliny" prostota wiązała się często ze skupieniem i z kondensacją wątków. Zwrócił na to uwagę Stefan Żeromski, który w tekście "Snobizm i postęp" tak pisał o wierszu "Duch sieroty":
Rozmowa jest prawdziwa jak ulał. Tylko takie przecie pytanie mógł rzucić zdumiony człowiek: 'Taka bieda na dworze, a ty śpiewasz niebożę?' Słowo 'bieda' jest tutejsze, niezastąpione, malujące wszystko okrucieństwo, bezlitość, zaciekłość przyrody w jednym jedynym dźwięku – a słowo 'niebożę' jest litościwym tchnieniem na te istoty, które są na ziemi niczyje, ani ludzkie, ani ziemskie, ani nawet boże. [...] Ta przeczysta artystycznie, wytworna i mądrze sformułowana sprawa, ta uriańska perła poezji polskiej wyrwana jest z surowizny, podjęta z piachu dróg międzyleśnych, wydobyta z samej istoty bytu z mowy tutejszego ludu, o krok od Warszawy.
"Ludowość" nie wyczerpuje jednak wartości, jakie wnosi do historii literatury poezja Lenartowicza. Wydany we Lwowie w 1869 roku tom "Album włoskie" przynosi refleksje na temat przyrody i sztuki Włoch, wysoko przez Lenartowicza cenionej i głęboko przeżywanej; zawiera jednak utwory o wymowie nieoczekiwanej. Na przykład wiersz "Łuk Tytusa" to głęboka refleksja na temat historii pisanej przez zwycięzców. Tytułowy Łuk Tytusa to brama triumfalna upamiętniająca zdobycie i zburzenie Jerozolimy, pokryta płaskorzeźbami przedstawiającymi m.in. niewolników żydowskich niosących w pochodzie za zwycięskim wodzem bogactwa złupione w ich kraju przez zwycięskiego wodza, a później cesarza Rzymu. Kolejny obrót koła historii sprawił, że również Rzym został zdobyty i zburzony, a triumfatorzy ponieśli klęskę. Jednakże tekst nie pozwala widzieć w tym prostego wyrównania rachunków, ale zwraca uwagę na tę tradycję Europy: niewolenia narodów i hołdowania chwale kolejnych zwycięzców. Na koniec los starożytnego narodu podbitego, Żydów, zostaje pokazany jako paralelny do losu nowożytnego narodu zniewolonego ("nowego zakonu"), Polaków, a pochód żydowskich niewolników upodabnia się do pochodu zesłańców syberyjskich. W utworze tym widać, jak głębokie są u Lenartowicza kontynuacje wątków romantyzmu spod znaku Mickiewicza.
Wspomnieć należy również o epice historycznej, tworzonej przez Lenartowicza w okresie włoskim i wydanej w tomie "Ze starych zbroic" (1870). Zainteresowania Lenartowicza ogniskowały się wokół pradawnych, często przedhistorycznych dziejów słowiańskich i polskich ("Wanda", "Dacja", "Założenie Poznania"), epoki renesansu ("Dzwon Zygmunt") oraz z czasów Jana III Sobieskiego. Temu ostatniemu w utworze "Sen króla Jana" przypisana została wizja klęski Polski; pojawiał się w niej "trup Leonidasa", a więc motyw z poezji Słowackiego.
W drugiej połowie lat 60. narastał konflikt między postawą poety-uczestnika konspiracji powstańczej i wydarzeń Wiosny Ludów, który pozostał wierny swoim młodzieńczym ideom (por. "Branka" z 1867 roku oraz "Echa nadwiślańskie" z roku 1872) a przedstawicielami nowych tendencji w kraju: konserwatystami galicyjskimi (tzw. Stańczykami) i pozytywistami warszawskimi. Odbił się on niekorzystnie na odbiorze twórczości poety. Właśnie wówczas ukształtowała się opinia o Lenartowiczu jako epigonie romantyzmu, powtarzającym wciąż te same, przebrzmiałe tony, którego poezja ma jedynie walory sentymentalne, jakie wnoszą do niej ludowe motywy, jednakże pozostaje skostniała w manierze ludowej piosenki.
Do osób, które żywo i przychylnie reagowały na twórczość Lenartowicza w późniejszych latach jego życia, należała Maria Konopnicka. Prowadzili przez kilka lat korespondencję, Lenartowicz uważał ją za swoją kontynuatorkę; w 1892 roku Konopnicka odwiedziła we Florencji poetę obchodzącego wówczas siedemdziesiąte urodziny.
Twórczość i osoba poety nie wzbudzają szczególnego zainteresowania badaczy – dość ostrą sugestię w tym względzie zawiera tytuł filmu dokumentalnego z 1994 roku ("Rzecz o zapomnieniu", reż. Irena Wollen). Warto jednak odnotować kilka przejawów aktywności środowiska naukowego. W Krakowie w dniach 13-14 kwietnia 1972 roku odbyła się sesja naukowa upamiętniająca 150-lecie urodzin Teofila Lenartowicza, kilka tomów korespondencji poety zredagowanych przez Józefa Ferta wydano zaś niedawno na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (z Heleną Mickiewiczówną w 1997 i z Julią Jabłonowską w 2003).
Równie nieliczne pozostają nawiązania literackie. Do wiersza "Złoty kubek" odwoływała się Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, a w czasach bardziej współczesnych –Joanna Mueller. Najbardziej chyba znanym, choć niekoniecznie kojarzonym z nazwiskiem autora, utworem Lenartowicza jest jednak prawdopodobnie kolęda "Mizerna, cicha". Żaden z przytoczonych przykładów nie odwołuje się jednak do nadzwyczaj ważnych dla poety sfer działalności politycznej i zaangażowania społecznego. Trzeba więc stwierdzić, że w odbiorze twórczości poety wciąż, niestety, dominują dziewiętnastowieczne uproszczenia.
Rzeźbiarz
Lenartowicz zajął się rzeźbą głównie z powodu rozczarowania brakiem powodzenia pisanych przezeń utworów. Naukę rzeźby podjął w 1860 roku w pracowni Henryka Stattlera w Rzymie, następnie kształcił się pod kierunkiem Enrico Pazziego we Florencji. W głównej mierze był jednak samoukiem tworzącym pod wpływem włoskiej rzeźby renesansowej i manierystycznej (szczególnie fascynowały go dzieła Donatella, Lorenza Ghibertiego i Giovanniego da Bologna).
Tematyka prac rzeźbiarskich Lenartowicza (większość z nich ma charakter kameralny i operuje małym formatem) wiąże się ściśle z problematyką, której poświęcał swoją poezję, czyli dziejowemu posłannictwu chrześcijaństwa oraz idei narodowowyzwoleńczej. Tworzył również portrety, z których zachowały się m.in. "Popiersie Zofii z Szymanowskich" (1870, Muzeum Narodowe w Krakowie), marmurowy medalion z portretem Teodozji Dzieduszyckiej (1870, Muzeum Narodowe w Warszawie), czy też medalion z podobizną Juliana Konstantego Ordona (Muzeum Narodowe w Warszawie).
Zachowały się również dzieła poświęcone Adamowi Mickiewiczowi, którego Lenartowicz darzył szczególną czcią, a także innym wybitnym Polakom.
Do głównych dzieł artysty należą: "Głowa Świętego Jana Chrzciciela na misie Herodiady" (powstała w latach 1869–1871 i eksponowana na wystawie powszechnej w Wiedniu w 1873 roku); "Drzwi do grobowca Zofii z Kickich Cieszkowskiej" w kościele Santa Croce we Florencji (1874) oraz płaskorzeźba ze sceną "Rozstrzelania Stanisława Bechiego" (powstańca z 1863 roku) wmurowana w tymże kościele florenckim w 1882 roku.
Nie ulega wątpliwości, że najbardziej fascynującym dziełem spośród wymienionych są "Drzwi grobowca" w Santa Croce. Praca ta, inspirowana "Drzwiami Raju" w babtysterium katedry we Florencji dłuta Lorenza Ghibertiego, wyraża credo Lenartowicza. Jak pisze najbardziej wnikliwa badaczka twórczości rzeźbiarza-poety, Aleksandra Melbechowska-Luty, w dziele tym artysta
stworzył rzeźbiarską interpretację idei Palingenesis – mistycznej wiary w nieustanne odradzanie się, w nasz ciąg żywotów, nasze ciągłe zrzucanie ciał na wiecznej drodze doskonałości... Sceny przedstawione na 'Drzwiach' obrazują dwie połowy życia ludzkiego. Pierwszą, zakończoną, zamyka Anioł Grobów unoszący się nad taflą morza (strona prawa), drugą (lewą) otwiera Anioł Zmartwychwstania ulatujący nad wschodzącym słońcem wraz z małym dzieckiem – duszą przechodzącą do nowego życia".
Różniąca się nieco od florenckich wersja "Drzwi" (odlana w 1872 roku) znajduje się w centralnej części grobowca Augusta Cieszkowskiego w kościele parafialnym w Wierzenicy koło Poznania.
Autorzy: Paweł Kozioł, marzec 2011 (biogram, charakterystyka twórczości poetyckiej); Piotr Szubert, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie (charakterystyka twórczości rzeźbiarskiej), marzec 2002