Europa Środkowo-Wschodnia nie jest pojęciem ścisłym, każdy teoretyk posiada własną wizję tego regionu. Nawet wśród geografów istnieje duża rozbieżność w wyznaczaniu granic Europy, a według niektórych klasyfikacji do starego kontynentu zalicza się również Kaukaz. Szczególny wpływ na kulturę regionu miała diaspora ormiańska.
Czuję, że część mnie znajduje się tam [w Armenii – przyp. red.]. Ale równocześnie i w Niemczech, i w mieście, w którym mieszkała moja babka, a w którym urodził się mój ojciec. Wszystko to jest we mnie wymieszane.
– mówił Krzysztof Penderecki w rozmowie z Markiem Grigorianem. Zdanie "Wszystko to jest we mnie wymieszane" mogłoby być podsumowaniem koncertu Narodowego Kameralnego Chóru Armenii "Hover" odbywającym się w ewangelicko-augsburskim kościele św. Trójcy. Pierwsza połowa koncertu nieco przytłaczała swoją objętością i różnorodnością: od Liszta, przez Mahlera, Kodálya, Pendereckiego i Góreckiego, aż do Ligetiego, Pärta i Schafera. Historia mieszała się ze współczesnością, muzyka sakralna z awangardą, próby rozszerzenia języka chóralistyki z prostotą środków wyrazu. Utrzymany w klimacie zadumy i kontemplacji repertuar przełamany był pozycjami o nieco lżejszym ciężarze gatunkowym. Szczególnie odświeżającym punktem programu był dźwiękonaśladowczy utwór "Miniwanka or Moments of Water" R. Murraya Schafera, pełen przyjemnych dla ucha konsonansów.
W pierwszej połowie koncertu chórzyści z Erywania mogli udowodnić wszechstronność swoich umiejętności, opanowanie i urodę głosów. Druga część koncertu kierowanego przez Sonę Howhannisian Chóru "Hover" była poświęcona muzyce ormiańskiej. Miała nieco odmienny, o wiele lżejszy charakter – znalazło się nawet miejsce na elementy choreografii i wykorzystanie instrumentów ludowych. Dominowały kompozycje Komitasa Wardapeta. Wysłuchaliśmy m.in. fragmentów "Patarag", wymyślonej przez kompozytora liturgii narodowej i jego autorskich opracowań pieśni tradycyjnych.
Kilka dni później w przestrzeni tej samej świątyni – swoją drogą wyróżniającej się świetną akustyką, nadającej się i do koncertów chóralnych, i kameralnych – wystąpił gitarowo-harfowy ACh Duo, duet Aleksandra Pankowskiego vel Janowskiego i Julii Łopuszyńskiej. Tu również dominowały stylizacje muzyki ludowej. Dziewięcioczęściowa "Suite in modo polonico" została napisana przez Aleksandra Tansmana z myślą o legendarnym gitarzyście Andrésie Segovii. Melodie polskich tańców i pieśni zestawione są tu z "orientalną" kołysanką czy z renesansową galiardą, tworząc krajobraz dźwiękowy przypominający o różnorakich wpływach tworzących muzykę przedrozbiorowej Polski. Przenieśliśmy się również do Europy Południowej. Południowosłowiańska pieśń "Jovano Jovanke" pochodzi z Macedonii, ale dzisiaj jest również częścią stereotypowego wyobrażenia o Bałkanach, ukształtowanego m.in. przez estetykę zespołów world music. Duet wykonał go w aranżacji Dušana Bogdanovicia, serbskiego kompozytora mieszkającego w Stanach Zjednoczonych, nieco odchodzącej od prostoty oryginalnej melodii. Transkrypcja "Rumuńskich tańców ludowych" Béli Bartóka zabrzmiała szczególnie przekonująco – struny harfy brzmią podobnie do charakterystycznych dla rumuńskiej muzyki cymbałów. Sonata na gitarę i harfę Erica Sesslera nie jest utworem programowym, ale z pewnością słyszymy tam echa różnych muzycznych tradycji, od bluesa po flamenco. Jedynie Wariacje podwójne op. 56b Mikołaja Piotra Góreckiego, utwór zamówiony przez Eufonie, nie był bezpośrednio związany z brzmieniem muzyki ludowej (chociaż kompozytor zaznacza, że nieświadomie mógł tam zawrzeć tego rodzaju inspiracje). Ostatnie nagrania mieszkającego w Teksasie kompozytora przyzwyczaiły nas do tempa lento, czasami nawet molto lento – eufoniczne wariacje były zaskakująco żywiołowe.