Enchanted Hunters (Magdalena Gajdzica i Małgorzata Penkalla)
Jaka jest wasza ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
Magda: Nie mam swojej ulubionej piosenki, ale często mam obsesję na punkcie jakiegoś utworu lub wykonawcy, która mija po jakimś czasie. Było tak z wieloma utworami np. z "Rewind" Keleli albo z "Again & Again" The Bird And The Bee. Aktualnie mam na tapecie "Sometimes" Yangze.
Gosia: Pierwszy utworem, który przyszedł mi teraz do głowy, jest "Ping Pong" Stereolab, to faktycznie piosenka, która do mnie wraca cały czas. W tej piosence jest absolutnie cudowny song-writing i świetny tekst – te dwa faktory brutalnie zderzają się ze sobą. Z jednej strony masz tę ekstatyczną, pięknie zaaranżowaną melodię, a z drugiej podany niemal beznamiętnie opis systemu ekonomicznego w którym żyjemy, na który składa się cykl rosnących nierówności, eskalacji konfliktów, wojen, chwili oddechu i... Potem znowu rosnących nierówności, konfliktów. Jest coś okrutnego w tym, że Stereolab każe nam przeżywać radość tej piosenki a jednocześnie wyjaśnia, jak bardzo jesteśmy głupi, że się na to łapiemy.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło wam w osiągnięciu tej umiejętności?
Gosia: Od kiedy zaczęłam dorastać, chciałam komponować muzykę, ale nie bardzo wiedziałam, jak się do tego zabrać. W pewnym momencie zaczęłam chodzić na moje pierwsze w życiu rockowe próby, ale jakoś nie umieliśmy nic wyjamować w ich trakcie. Pomyślałam, żeby spróbować napisać coś dla zespołu. W tamtym okresie byłam zdołowana po jakimś rozstaniu i miałam dobry impuls, żeby się do tego zabrać. Od tamtego momentu poszło już z górki.
Nie mam jakiejś wartościowej rady poza tym, żeby szukać takich brzmień i melodii, które samego cię zaskakują i dają przyjemność, kiedy grasz to, co napisałeś. A jak nie dają, to się pożegnać z melodią, tak jak zrobiłaby to Marie Kondo.
Magda: Na pewno trzeba regularnie do tego siadać i próbować. Nie czekać na wenę, nie zniechęcać się, nie oceniać w trakcie, wychodzić z założenia, że robię, jak umiem. Następna piosenka będzie lepsza. Mnie pomogły rozmowy z ludźmi i pytanie innych artystów, jak piszą swoje utwory. Przeprowadziłam sporo takich rozmów, bo pisałam na ten temat pracę na studiach. Dodatkowo zauważyłam, że nic mi nie wychodzi, kiedy się skupiam na efekcie końcowym, zamiast się rozluźnić, pobawić i wczuć. Kiedy jestem spięta, to nawet nie siadam do muzyki. I polecam pisanie utworów z kimś a nie solo; jak się utknie, zawsze druga osoba może coś podpowiedzieć.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Gosia: To, że mamy w języku polskim dość długie słowa, a te krótkie, jednosylabowe, które wygodnie wstawić pod melodię, zostały już wykorzystane w dwudziestu innych piosenkach i przez to wycierają się ze znaczenia. Żeby sobie z tym poradzić, trzeba inaczej pisać melodię, myśleć trochę dłuższą frazą. Staram się też zgrywać akcenty w tekście i w melodii, wtedy całość brzmi naturalniej.
Magda: Ja lubię, jak język w tekstach brzmi naturalnie, jakbym z kimś rozmawiała. Dlatego unikam inwersji w stylu "życia smak" zamiast "smak życia". Ale wtedy pojawia się problem z dwusylabowym słowem na końcu, o którym wspomniała Gosia, więc trzeba pogłówkować.
Co do dźwięków dziwnie brzmiących w naszym języku, to muszę przyznać, że je polubiłam i przyzwyczaiłam się do nich. Teraz wszędzie wtykam szeleszczące słowa.
Czy pisałyście kiedyś w innym języku niż polski? Jak to wspominacie?
Gosia: Na naszej pierwszej płycie "Peorii" są piosenki pisane po angielsku, ale nie pisałam tych tekstów sama. Najczęściej powstawały z pomocą mojej siostry Hani Penkalli i kolegi Filipa Szałaska. W sumie w tamtym okresie nie myślałam, o czym mają być te teksty. Były takie lekkie i wrażeniowe, a pomysły wychodziły raczej od bliskich mi osób.
Magda: Nie pisałam nigdy tekstów w innym języku.
O czym chciałybyście napisać piosenkę, ale jeszcze wam się to nie udało?
Gosia: Po pierwsze: o czymś wesołym. Po drugie: o polityce, ale żeby wyszło słuchalnie. Chociaż piosenki na "Dwunastym domu" są akurat całkiem polityczne, może tylko nie walą tym jak obuchem w łeb.
Magda: W sumie nigdy nie napisałam nic o miłości, więc mogłabym o tym.
Enchanted Hunters – synthpopowy duet z Warszawy, dawniej trio inspirujące się psychodelicznym folkiem.
(Filip Lech)
Andrzej Poniedzielski
Jaka jest pana ulubiona piosenka i dlaczego ta właśnie?
Piosenka – to dla mnie, mikroksiążka, mikrofilm, mikrospektakl teatralny. To łyk kultury. A przecież "łyk" dotyczy tak drinka, jak zupy pożywnej, lekarstwa czy słynnej szklanki wody. To organiczne porównanie jest o tyle nie nazbyt trafne, że piosenka nie tyle na organizm oddziałuje, ile na wyobraźnię. A ta, śmiem przypuszczać, ma nieporównanie więcej zmysłów niż ludzki organizm. Proszę wybaczyć i nie uznać tego za próbę niezbyt eleganckiego wymigania się od odpowiedzi, ale na tak postawione pytanie odpowiem: Moja ulubiona piosenka to ta, którą właśnie lubię.
Jak można nauczyć się pisać piosenki? Co pomogło panu w osiągnięciu tej umiejętności?
Czy ja umiem pisać piosenki? – może. Jeżeli już, to umiałem. Dzisiejszej chciwości gustów nie sprostam. To i nie zamierzam. Sprostać. A nawet sprostowywać. Pisanie piosenek jest podobne do działalności naukowej. Zanim wdrapiesz się na jakiś piedestał, by ogłosić światu, że właśnie wynalazłeś koło – przypomnij sobie, czym tu przyjechałeś.
Niektóre dźwięki w naszym języku są dość trudne do zaśpiewania. Co sprawia największe problemy w pisaniu po polsku?
Rozumiem, że chodzi o pewne charakterystyczne dla naszej mowy "szyszczania" i "szyżenia". Młodzi ludzie radzą sobie z tym "siściając" i "siziając". Ale dla starszego pokolenia, do którego mam zaszczyt i niewątpliwą przyjemność się zaliczać, "największe problemy w pisaniu po polsku" sprawia pisanie po polsku. Dla mnie jest to ciągle problem. Radosny, bo graniczący z rozkoszą. Czego sobie i Państwu życzę.
A reszta w rękach a właściwie w organie emisyjnym wykonawcy. Choć udziału rozumu bym nie wykluczał.
Czy pisał pan kiedyś w innym języku niż polski? Jak pan to wspomina?
Czasem osiągałem taki stan, że miałem wrażenie, iż piszę po angielsku bądź po rosyjsku. Ale to były chwilowe radości lingwistyczne. Dawno już temu wyznałem: języki obce są mi obce. Potem wiele się u mnie zmieniło w tym obszarze. Dziś znam wiele języków. W stopniu intuicyjnym. Tekst piosenki to przekaz – a to emocji, a to uczucia, a to sytuacji. Są więc tylko dwie możliwości przekazu w języku dla danego twórcy obcym:
Z przyczyn natury historycznej, geopolitycznej, wzbogaconych przez lenistwo – korzystam z tej drugiej metody.
O czym chciałby pan napisać piosenkę, ale jeszcze panu się to nie udało?
Fenomen zjawiska zwanego piosenką polega na tym, że tyle już napisano, a ciągle pisze się nowe. Piosenki. Piosenki? A może pisze się nasze wspomnienia, marzenia i inne wyśnienia. Chyba spodziewałem się tego pytania, bo w głębokich latach osiemdziesiątych napisałem nieco pokrętną, ale odpowiedź:
Piosenki
To dźwięki
Piosenki to słowa
Piosenka – łyk szczęścia
Piosenka – łez browar
Piosenki panienki
Piosenki jak krzyże
Gór piosenka nie przenosi
Ale czasem
Może sprawić
Że – nam
Do nas
Jakby bliżej
Piosenka
Twoja
Sama powstała
Sama jest
Jej nut nie kupisz w żadnym sklepie
Nikt Ci jej także nie zaśpiewa
I tak jest chyba lepiej.
Andrzej Poniedzielski (ur. 1954) – poeta, pieśniarz, konferansjer, autor tekstów piosenek, autor muzyki, satyryk, humorysta, gitarzysta, twórca scenariuszy, reżyser. Pisał teksty dla swojej żony Elżbiety Adamiak, a także dla Edyty Geppert, Anny Marii Jopek, Maryli Rodowicz, Lory Szafran, Seweryna Krajewskiego, Anny Treter, Grzegorza Turnaua, Tadeusza Woźniaka.
(Janusz R. Kowalczyk)