Wnuczka, córka i siostra znanych polskich artystów malarzy Kossaków, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, zaczynała jako malarka-akwarelistka (choć wkrótce porzuciła malarstwo na rzecz poezji i dramatu) – dlatego kolor odgrywał tak ważną rolę w jej wierszach, nawet pierwsze tomiki poezji nosiły tytuły "Niebieskie migdały" (1922) i "Różowa magia" (1924).
Sama Pawlikowska-Jasnorzewska bez fałszywej skromności nazywała swoje wiersze "kobiecymi", a nawet "damskimi". Jednak nie jest to pretensjonalność, a tylko jej pozór. W każdym razie koledzy poeci przyjęli te wiersze z entuzjazmem, a skamandryci natychmiast uznali Pawlikowską za "swoją" – sam Tuwim napisał dla niej dedykację w jednej ze swoich książek: "Siostrze po lirze – od brata po piórze", a w wierszu "Do Marii Pawlikowskiej" nazwał ją "staroświecką młodą damą z Krakowa".
Słowo "staroświecka" zostało użyte przez Tuwima wyłącznie gwoli "pięknego słówka". Bowiem na przykład poeci awangardy krakowskiej widzieli w Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej nie tylko mistrzynię, ale także nowatorkę. Na czym polegała innowacyjność tej poetyki?
Po pierwsze, przyjęła oryginalne podejście do konstruowania kobiecych wizerunków w wierszach. Nowością było również bardzo odważne – jak na tamte czasy – ukazanie miłości erotycznej, cielesności. Po drugie, oprócz poetyckich obrazów i abstrakcji, wiersze Pawlikowskiej zawierały wiele materialnych szczegółów (jak papieros zapalony od innego papierosa), widoczne oznaki postępu – samoloty, telefony, samochody (uważa się, że Pawlikowska jako pierwsza w polskiej poezji użyła słowa "szofer") i oczywiście przedmioty kobiecej codzienności – kapelusze, parasolki, woale, żurnale... "Niebianki śpiewające w szczęściu niewesołem! Nie macie parasolek ani kapeluszy!" – napisała poetka w wierszu "Niebo i kapelusze".
Punktem zwrotnym w poezji Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej była książka "Pocałunki" (1926) . Tytuł tylko na pierwszy rzut oka wydaje się banalny: "Pocałunki" to zbiór czterowierszy, z których każdy jest złożoną i rozbudowaną metaforą. Nie każdemu poecie udaje się opowiedzieć całą historię w czterech linijkach. Pod względem siły oddziaływania wiersze te można porównać do japońskich tanka (waka). Żyjący także w tym czasie w Polsce rosyjski emigrant literaturoznawca Siergiej Kułakowski nazwał książkę Pawlikowskiej "ciągiem poetyckich syntez" i "ulotnych pocałunków Muzy", dodając, że w każdym z nich "myśl jest na dnie, jak prawda w kieliszku wina".
Wizytówka:
Wiersz Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej "Miłość" z książki "Wachlarz" (1927) jest – a przynajmniej był – znany w Polsce nawet dzieciom w wieku szkolnym. Można go również znaleźć w wielu podręcznikach do nauki języka polskiego dla obcokrajowców. Polskiej poetce wystarczyły tylko dwie strofy, by ukazać temat ochłodzenia uczuć miłosnych.
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...