Od pewnego czasu jesteśmy świadkami istnego wysypu muzyki "kosmicznej", nawiązującej – przeważnie luźno – do twórczości klasyków literatury science fiction. Także Stanisława Lema, który niejednokrotnie przyznawał, że słoń mu na ucho nadepnął, niemniej z dziwną regularnością wplatał wątki muzyczne we własną, wymykającą się wszelkim próbom kategoryzacji twórczość. A to zabrał całą filharmonię – z solistami, chórem i orkiestrą symfoniczną – na pokład olbrzymiego statku Gea w "Obłoku Magellana", to znów w opisie cytoplazmatycznego oceanu Solaris stwierdził obrazowo, "że równocześnie nad i pod nami, w strzelistych otchłaniach, poza granicami wzroku i wyobraźni zachodzą krocie i miliony równoczesnych przekształceń, powiązanych z sobą jak nuty matematycznym kontrapunktem". Uważny czytelnik z pewnością spostrzeże, że Lem traktował muzykę jak metaforę nieogarnionego kosmosu. Kris Kelvin, bohater "Solaris", mówił o "symfonii geometrycznej" zagadkowej planety, że jesteśmy głuchymi jej słuchaczami.
Niewykluczone, że Lem był głuchym słuchaczem najzupełniej ludzkich symfonii, ale szanował ich niezrozumiały potencjał i upatrywał w nim klucz do tajemnic wszechświata. Jeśli jednak mam być szczera, nie bardzo chce mi się wierzyć w tę kokieteryjną opowieść o jego braku wrażliwości na muzykę. Narrator wspomnianego już "Obłoku Magellana" na dźwiękach IX Symfonii Beethovena przeżywa prawdziwy wstrząs: "stałem bezbronny, otwarty i byłem jak łożysko straszliwego nurtu, który toczył się coraz głębiej i głębiej, żłobił, obalał brzegi, zawracał i uderzał ze zdwojoną siłą, a w tej burzy poczęło rozlegać się powtarzające, nieustanne wołanie – to mnie wołał nadludzki głos".
Jestem pełnokrwistym zwierzęciem operowym i wiem, że "Maszyna Trurla" – moje najukochańsze opowiadanie z "Bajek robotów" – kryje w sobie iście verdiowski potencjał. Tragiczna historia rozumnego kalkulatora, który ku przerażeniu swojego wynalazcy okazał się całkiem bezrozumny, a na dodatek uparty jak osioł, to materiał na niezawodny wyciskacz łez. Jest w niej wszystko, co w operze być powinno: zawiedziona miłość, sytuacja bez wyjścia, przemoc i śmierć pod skalnym obwałem.
Muzyka inspirowana Lemem