Współcześni producenci filmowi rozumieją, że czas gra przeciwko nim, co nie oznacza, że w dzisiejszym kinie nie ma miejsca na filmy przygotowywane latami i realizowane w znaczących odstępach czasu. Zaledwie sześć lat temu na ekrany światowych kin trafiło przecież "Boyhood" Richarda Linklatera, wspaniała opowieść o dorastaniu i wchodzeniu w dorosłość, którą reżyser realizował na przestrzeni 12 lat. Linklater, jeden z mistrzów niezależnego kina amerykańskiego, nie chciał klasycznego filmu, w którym różni aktorzy odtwarzaliby te same postaci na różnych etapach życia. Co kilka lat wracał z kamerą do tych samych aktorów, a jego film stał się osobliwym eksperymentem – nie tylko filmowym, ale i psychologicznym.
Kilka lat wcześniej na przeciwstawnym biegunie znalazł się David Fincher, który w "Ciekawym przypadku Benjamina Buttona" udowadniał, że dzięki współczesnej technologii można odmładzać i miniaturyzować bohatera nawet wtedy, jeśli gra go wciąż ten sam aktor.
Nie on pierwszy prowadził filmową grę z czasem, czyniąc go jednym ze swoich bohaterów. Wiele lat wcześniej, jeszcze w latach 80. minionego stulecia Nikita Michałkow w podobny sposób realizował dokument "Anna – od 6 do 18 roku życia" (inspirowany "Gadającymi głowami" Kieślowskiego). Filmował w nim swoją córkę, co roku zadając jej te same pytania o marzenia, plany i życiowe lęki. W ten sposób stworzył dokumentalną opowieść o dojrzewaniu, ale też o politycznej przemianie, jaka nastąpiła w czasie, gdy Anna wchodziła w dorosłość.
Także w polskim dokumencie nie brak obrazów, których twórcy przez długie lata przyglądają się swoim bohaterom. W "Braciach" Wojciech Staroń przez kilkanaście lat towarzyszy braciom, którzy przed laty zostali zesłani do Kazachstanu, a na starość wracają do Polski – by opowiedzieć o ich niezwykłej, braterskiej relacji. W polskim kinie więcej jest dokumentalistów-długodystansowców: Jacek Bławut, który w "Szczurze w koronie" przez lata towarzyszy swojemu bohaterowie w nieudanej próbie wyrwania się z nałogu, i Lidia Duda, która z uporem społeczniczki wraca do swojego bohatera, by opowiadać o życiu śląskiego "Herkulesa", niepełnosprawnego chłopca z biednej rodziny…
Sam na sam z kinem