Filmowe objawienia 2019 roku
Diagnozują społeczne podziały i duchowe wypalenie. Prowokują do publicystycznych dyskusji i zabierają widzów w podróże do ich własnych, intymnych światów. Są charyzmatyczni, inteligentni i bardzo utalentowani. Oto dziesięć filmowych objawień mijającego roku.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Bartosz Bielenia w filmie "Boże Ciało", fot. Andrzej Wencel/Aurum Film
Ten rok należał do niego. Wszystko za sprawą "Bożego Ciała" Jana Komasy i brawurowej roli bad-boya z poprawczaka udającego księdza w jednej z prowincjonalnych polskich parafii. Wcielając się w niego Bielenia wniósł na ekran młodzieńczą energię, chuligański czar i duchowe piękno. Obdarzony wielkim talentem i niezwykłą urodą aktor u Komasy na przemian uwodzi widza i go odrzuca. Bywa przejmujący i groźny, wzruszający i rozczulająco bezradny.
Nie dziwi więc, że Bielenia za swoją rolę otrzymał nominację do Paszportu Polityki, nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla najlepszego aktora młodego pokolenia, w Gdyni został odkryciem Onetu i magazynu Elle, a tylko członkowie jury znają odpowiedź na pytanie, dlaczego w jego ręce nie trafiła też główna nagroda aktorska.
Rola buntownika z koloratką może być wielkim otwarciem w karierze Bieleni. "Boże Ciało" zostało bowiem polskim kandydatem do Oscara i już dziś zostało sprzedane do kilkudziesięciu krajów. Wkrótce Bielenię będziemy więc mogli zobaczyć także w zagranicznych produkcjach. Miejmy nadzieję, że także w nich będzie mógł objawić pełnię swojego talentu.
Zofia Domalik
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zofia Domalik w filmie "Wszystko dla mojej matki" w reżyserii Małgorzaty Imielskiej, 2019, fot. Naima Film, Dolnośląskie Centrum Filmowe/TVP
Jest autorką jednego z najmocniejszych aktorskich debiutów ostatnich lat. W 2019 roku najpierw uzyskała dyplom Akademii Teatralnej w Warszawie, a kilka miesięcy później nagrodę za najlepszą debiutancką rolę festiwalu w Gdyni. Zofia Domalik to dziś jedno z najciekawszych nazwisk młodego polskiego kina.
Próbkę swego talentu pokazała w filmie "Wszystko dla mojej matki" Małgorzaty Imielskiej, opowieści o dziewczynie z poprawczaka, która próbuje odnaleźć swoją biologiczną matkę. Stworzyła poruszający portret wrażliwej nastolatki próbującej ocalić siebie, przybierając kolejne maski. Jej bohaterka, pokiereszowana przez życie i innych ludzi, ma w sobie niewinność, ale ukrywa ją pod pozorami brutalności i wulgarności.
Łukasz Maciejewski pisał o jej kreacji:
Zofia Domalik, absolwentka Akademii Teatralnej w Warszawie, ma w sobie niepokój "kotki na gorącym blaszanym dachu" ze sztuki Tennessee Williamsa. Chciałaby krzyczeć, ale przez gardło przechodzi jedynie milczenie. Chciałaby mówić, ale głównie milczy. I dlatego jest wciąż w ruchu, nawet wtedy, kiedy stoi.
Domalik, prywatnie córka aktorki, Ewy Telegi i reżysera, Andrzeja Domalika, we "Wszystko…" okazuje się filmowym zwierzęciem. Fascynuje urodą i charyzmą, która sprawia, że zawłaszcza ekranową przestrzeń. Jednocześnie Domalik wnosi na ekran tajemnicę, coś niezwykle kruchego, co sprawia, że wierzymy jej bohaterce nawet wtedy, kiedy przestajemy wierzyć filmowej opowieści.
Łukasz Kośmicki
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Łukasz Kośmicki, fot. Łukasz Kosmicki/KFP/Reporter/East News
Nieczęsto się zdarza, by 50-latek otrzymywał nagrodę dla najlepszego debiutanta i lądował w zestawieniu filmowych objawień roku. Łukaszowi Kośmickiemu ta sztuka się udała. Wszystko za sprawą "Ukrytej gry", szpiegowskiego dramatu rozgrywającego się w zimnowojennej Warszawie.
Oto jesienią 1962 roku, w samym apogeum kryzysu kubańskiego, CIA porywa Joshuę Mansky’ego, wybitnego matematyka rozcieńczającego swój talent w litrach pochłanianego alkoholu. Naukowiec ma wystąpić w prestiżowym turnieju szachowym przeciwko sowieckiemu mistrzowi Gawryłowowi. Ale ich rywalizacja jest tylko przykrywką dla niebezpiecznej misji szpiegowskiej, w której przyjaciele okazują się wrogami, a przeciwnicy – jedynymi sojusznikami.
Opowiadając tę historię, Kośmicki pokazał siłę filmowego rzemiosła. Reżyser, który przez lata pracował jako operator i twórca reklam, stworzył rasową opowieść, w której szpiegowski dramat spotykał się z komedią, tworząc bardzo udaną mieszankę. Wyprodukowany przez śp. Piotra Woźniaka Staraka film to kolejny dowód na to, że polskie kino potrzebuje rozrywkowych produkcji na wysokim poziomie, takich, które bawią, nie obrażając przy tym inteligencji widza, a dzięki respektowaniu zasad filmowej dramaturgii zyskują uniwersalny wymiar.
Bartosz Kruhlik
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Bartosz Kruhlik, fot. Krzysztof Mystkowski/KFP/Reporter/East News
Reżyserskie objawienie roku. Już jego studenckie etiudy - "Żar" i znakomita "Adaptacja" – wskazywały, że Bartosz Kruhlik może być przyszłością polskiego kina. "Supernova", pełnometrażowy debiut młodego reżysera, w pełni potwierdza jego potencjał i artystyczny talent.
Opowiadając historię kilkorga osób, których losy splatają się za sprawą tragicznego wypadku samochodowego, Kruhlik nie wybiera dróg na skróty. Ogranicza czas i miejsce akcji, a swoje postaci czyni bohaterami greckiej tragedii, w której nie ma łatwych wyborów i ludzi niewinnych. Jego "Supernova" ucieka od małego realizmu, przeistaczając się w metaforyczną opowieść o rozpadzie międzyludzkich relacji, wyzwaniach współczesności i wewnętrznie podzielonej Polsce.
Już choćby za ambicję jego debiutanckiego projektu Kruhlikowi należą się wielkie brawa. Ale na tym nie kończy się lista jego osiągnięć. "Supernova" jest także dowodem reżyserskiego uporu i sprytu. Pierwotnie miała być filmem 60-minutowym, jednym z kilku filmów telewizyjnych realizowanych w Studiu Munka przez młodych twórców. Kruhlik wykorzystał jednak szansę i dysponując niewielkim budżetem nakręcił film dwadzieścia minut dłuższy. Zamiast telewizyjnego debiutu stworzył pełnoprawny film kinowy, udowadniając, że nie trzeba wcale wielkich pieniędzy, by stworzyć wiarygodny społeczny portret i z przytupem wkroczyć do świata kina.
Mateusz Pacewicz
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Mateusz Pacewicz, nominowany w kategorii Film, fot. ⓒ POLITYKA / Leszek Zych
Nagroda dla najlepszego scenarzysty festiwalu w Gdyni, udział w wyścigu o Oscara, wielki kasowy sukces i dystrybucja filmu w kilkudziesięciu krajach. Mateusz Pacewicz nie mógł sobie wymarzyć bardziej spełnionego debiutu. Jego "Boże Ciało" w reżyserii Jana Komasy stało się bowiem jednym z największych hitów rodzimego kina i zarazem najczęściej nagradzanych polskich filmów.
Droga Pacewicza do sukcesu zaczęła się kilka lat temu od prawdziwej historii chłopaka podszywającego się pod księdza. Zainspirowany nią Pacewicz stworzył pierwszą wersję scenariusza, za którą w 2016 roku otrzymał II Nagrodę w Konkursie Scenariuszowym "Script Pro". Wkrótce jego tekst zainteresował doświadczonych filmowców: Jana Komasę oraz producentów Leszka Bodzaka i Anetę Hickingbotham. Pod ich kierownictwem młody twórca przez wiele miesięcy pracował nad doskonaleniem swojego scenariusza. Efektem jego pracy stała się historia, którą tylko w polskich kinach obejrzało ponad 1,3 miliona widzów.
W debiutanckim tekście Pacewicz zamknął bowiem opowieść o fasadowości polskiego katolicyzmu i o potrzebie wiary, kreślił portret jednostki zderzającej się ze społecznym ostracyzmem i próbującej przełamać ograniczające ją bariery. Dla 27-letniego scenarzysty "Boże Ciało" stało się przepustką do świata kina, ale też dużym wyzwaniem, bo debiutanckim tekstem Mateusz Pacewicz wysoko zawiesił poprzeczkę także samemu sobie.
Grzegorz Paprzycki
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grzegorz Paprzycki, z nagrodą Złoty Lajkonik, podczas 59. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, 2019, Kraków, fot. Jacek Bednarczyk/PAP
Swoją studencką etiudą zwyciężył najważniejszy festiwal dokumentalny w Polsce, a kilka tygodni później otrzymał za niego nagrodę dla najlepszego debiutanta festiwalu Młodzi i Film. Co więcej – Grzegorz Paprzycki dokonał tego jeszcze przed ukończeniem studiów reżyserskich na Uniwersytecie Śląskim.
Swój sukces zawdzięcza wyjątkowo gorzkiemu filmowi – półgodzinnemu dokumentowi "Mój kraj taki piękny", w którym opowiedział o radykalizacji politycznych podziałów przecinających polskie społeczeństwo na dwa nienawidzące się obozy.
Paprzycki zbudował swój film z reporterskich zapisów dokumentujących polityczne manifestacje – narodowców odwołujących się do tradycji Ruchu Narodowego i ONR oraz lewicowców zebranych pod antyfaszystowskimi sztandarami. Odwiedzał z kamerą Marsz Niepodległości i pielgrzymkę kibiców na Jasną Górę, jednocześnie powstrzymując się od autorskiego komentarza. Zamiast naukowców wyjaśniających obserwowane zjawiska w filmie Paprzyckiego przemawiają obrazy – zamaskowani brutale skandujący antysemickie hasła, agresja wobec ideologicznych przeciwników i bezradność tych, którzy chcą stawiać tamę fali nienawiści.
Paprzycki bez znieczulenia pokazuje nakręcanie się spirali nienawiści. W jego filmie nie słychać jednak tonu oskarżenia, tylko przerażenie i bezsilność wobec pogłębiającego się pęknięcia. Mocny i śmiały formalnie film Paprzyckiego to jeden z najodważniejszych i zarazem najsmutniejszych filmów o Polsce czasów triumfującego populizmu.
Hubert Patynowski
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Hubert Patynowski, 2019, fot. Anna Bobrowska/KFP/Reporter/East News
Fascynuje go rap, teatr absurdu i spaghetti westerny. To do niego należy jeden z najwyrazistszych głosów, jakie rozbrzmiały w polskim kinie w ostatnich kilkunastu miesiącach. Hubert Patynowski to reżyser, scenarzysta i operator, który do niedawna realizował jedynie teledyski i reklamy, a debiutanckim "Nie zmieniaj tematu" rozbił bank w polskim krótkim metrażu.
W półgodzinnej opowieści zabrał widzów na polskie blokowisko A.D. 2019, na którym "dobre chłopaki" walczą z upadkiem zasad, gdzie panuje kodeks honorowy, trzeba być lojalnym wobec ziomków, nie wolno być leszczem i w żadnym wypadku nie należy donosić na "psy".
Dżungla polskiego blokowiska u Patynowskiego staje się areną rodzinnego dramatu, który każe bohaterom przewartościowywać swoje życie i wybierać między plemienną przynależnością, a indywidualnym sposobem myślenia i patrzenia na świat.
Brutalny, pulsujący w rytm hip-hopowych kawałków film Patynowskiego w 2019 roku został najlepszym krótkim filmem koszalińskiego festiwalu Młodzi i Film, a na festiwalu w Gdyni sięgnął po nagrodę Bokińca dla najlepszego filmu krótkometrażowego. "Nie zmieniaj tematu" otrzymało ją za "prostotę, autentyczność i prawdziwą pasję w opowiedzeniu historii, która zostawia widza w szoku. Za czułość w pokazywaniu człowieka i wyjątkowe przedstawienie relacji ojca z synem”. I choć odbierając swoją nagrodę Patynowski mówił do zebranych w Teatrze Muzycznym, że właśnie szuka roboty, po tak mocnym debiucie nie powinien mieć problemu z jej znalezieniem, a polskie kino z pewnością niedługo o nim znowu usłyszy.
Helena Oborska
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Helena Oborska, fot. materiały prasowe Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 2019
Choć dopiero zaczyna swoją przygodę z kinem, warto śledzić jej poczynania. Urodzona w 1992 roku Helena Oborska, studentka IV roku łódzkiej Filmówki i absolwentka dziennikarstwa UW, już w studenckiej etiudzie pokazała, że ma nie tylko wielkie ambicje, ale i talent pozwalający jej skutecznie realizować swoje projekty.
W "Ukąszeniu", 24-minutowej fabule, Oborska nawiązywała do wczesnych dzieł Polańskiego, by opowiedzieć historię zawieszoną między realnością a projekcją chorego umysłu. Opowiadając historię dziewczyny pogrążającej się w paranoi, młoda reżyserka nie boi się niejednoznaczności – świetnie tworzy oniryczny klimat, w którym usłyszeć można echa "Wstrętu" i "Dziecka Rosemary".
Oborska podejmuje się ambitnego artystycznego celu, ale jednocześnie ma w ręku reżyserskie narzędzia, by go osiągnąć. W "Ukąszeniu" skutecznie unika pretensjonalności i artystowskiego zadęcia, tworząc film fascynujący, pulsujący wewnętrznym niepokojem i świetnie zagrany (zjawiskowa Mary Komasa).
I choć rok 2019 nie był najlepszym czasem dla polskiego krótkiego metrażu, "Ukąszenie" z powodzeniem broniło jego honoru, zapisując się jako jeden z najbardziej niezwykłych studenckich filmów ostatnich lat.
Tadeusz Śliwa
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Tadeusz Śliwa, 2018, fot. Justyna Rojek/East News
Po raz drugi z rzędu pojawia się wśród Culture’owych objawień roku. Dlaczego? To proste – Śliwa z roku na rok się rozwija. Najpierw z reklamy przeszedł do serialowego krótkiego metrażu, realizując "Ucho Prezesa", a w 2019 roku zrobił kolejny krok, wchodząc w świat pełnego metrażu.
Jego " (Nie)znajomi", remake znakomitego "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Paolo Genovese, okazał się jednym z największych zaskoczeń mijającego roku. Oparty na scenariuszu włoskiego przeboju, polski film wybijał się na artystyczną niepodległość. W wersji Tadeusza Śliwy tekst scenariusza stawał się dużo mroczniejszy, a jednocześnie nie tracił nic z komediowego potencjału.
Debiutujący w pełnym metrażu reżyser w "(Nie)znajowych" pokazał się jako znakomity partner aktorów, czego świadectwem była wybitna rola Mai Ostaszewskiej, a także bardzo udane kreacje pozostałych aktorów na czele z Tomaszem Kotem, Wojciechem Żołądkowiczem, Aleksandrą Domańską i Kasią Smutniak.
Śliwa po raz kolejny udowadnia bowiem, że można znaleźć złoty środek między komunikatywnością kina i artystycznymi ambicjami, a jego film nie tylko zebrał świetne recenzje, ale też przyciągnął do kin 650 tysięcy widzów.
Piotr Witkowski
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Piotr Witkowski w filmie "Proceder", reżyser: Michał Węgrzyn, fot. Wojciech Węgrzyn
Choć wydział aktorski łódzkiej Filmówki ukończył już w 2011 roku, na prawdziwą filmową szansę musiał poczekać aż osiem lat. Opłaciło się. W "Procederze" braci Węgrzynów wcielił się w postać słynnego polskiego rapera, Tomasza Chady tragicznie zmarłego w 2018 roku, a swoją kreacją zdobył uznanie nawet tych, którzy "Proceder" krytykowali.
Bo Witkowski ma w sobie łobuzerski czar, a charyzmą mógłby obdzielić wielu bardziej znanych aktorów. Co więcej, wrodzony talent popiera solidną pracą. Przygotowując się do roli Tomasza Chady miesiącami analizował jego piosenki, ucząc się nawet błędów wymowy swojego bohatera, na siłowni pracował nad mięśniami, a w wolnych chwilach uczył się jazdy na deskorolce.
W rozmowie z Piotrem Guszkowskim dla Esquire tak mówił o swoich wcześniejszych filmowych doświadczeniach:
W 'Wałęsie' grałem stoczniowca pod bramą, a w 'Mieście ’44' chłopaka z wiadrem. Bracia śmiali się, że moim największym osiągnięciem pozostanie 'przechodzień czwarty'.
Dziś, po komercyjnym sukcesie "Procederu", zapomnienie z pewnością mu nie grozi. Piotr Witkowski wyrósł bowiem na jednego z tych aktorów, których karierę warto uważnie obserwować i jeszcze nieraz będzie nas uwodził na kinowych ekranach.
Źródła: Onet, Esquire,
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]