Ale czy nie uważasz, że brak w tym kluczowym czasie, w XIX wieku, silnego narodowego poety białoruskojęzycznego nie przekłada się dziś na pewien brak ostrości białoruskiej tożsamości – brak, którego efektem jest też ta rusyfikacja białoruskiej przestrzeni i państwa?
Pytanie o tożsamość narodu białoruskiego jest trudne i nieco problematyczne w polskim kontekście. Bo Białorusini, żeby dotrzeć do swojej idei narodowej musieli pokonać dwie przeszkody: carat i kulturę polską. Mickiewicz jako młody człowiek, filomata, uczeń Lelewela i Leona Borowskiego, był przygotowywany do służby społecznej oraz edukacyjnej na terenach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego – cała koncepcja litewskich Polaków, czyli w przyszłości Białorusinów, zaczynała wtedy dojrzewać. Represje wobec filomatów na jakiś czas ten proces powstrzymały. Carat dbał o to, żeby nie pojawiały się żadne separatyzmy, wolał mówić o ziemiach białoruskich jako o ziemiach słowiańskich, “ruskich”. Mickiewicz napisał wtedy “Grażynę”, gdzie pokazuje, że to nie jest takie proste – tu żyli Bałtowie, Litwini, Prusowie – żadnej Rosji tutaj nie było!
Po ciosie, jakim było rosyjskie więzienie i zsyłki, i po upadku powstania listopadowego, Mickiewicz zrozumiał, że teraz coś znaczy dla Polaków. Nic białoruskiego wtedy jeszcze nie istniało, to oni – pokolenie Mickiewicza i jego kolegów – musieli to dopiero stworzyć, położyć podwaliny. Zan i Czeczot, którzy pozostali w imperium, od 1829 roku, kiedy Mickiewiczowi udało się wyjechać z Rosji, nie mogli już do niego pisać z zesłania, a więc nie mieli już też żadnego wpływu na niego. To, że w ogóle Białorusini doszli do swojej idei narodowej, do języka, literatury w języku białoruskim w końcu XIX wieku, to był raczej fenomen pozytywizmu; romantyzm z jego kultem wybitnej jednostki już nie miał wielkiego znaczenia. Dlatego nie mamy jednego wieszcza, mamy społeczność ludzi, którzy ufali Białorusi i kilku takich klasyków-wieszczy: Jankę Kupałę, Jakuba Kołasa, Maksyma Bahdanowicza. Ale wymieniając ich, należy dodać kolejnych i nie tylko poetów. Alaiza Paszkiewicz, Wacłaŭ Łastouski, Branisłaŭ Taraszkiewicz, bracia Łuckiewiczowie, Ihnat Kanczeuski, Łarysa Henijusz i wielu innych – oni wszyscy współtworzyli ideę Białorusi.
Ta podwójna walka z opresją rosyjską i polską dla intelektualistów białoruskich była aktualna jeszcze do końca II wojny światowej. Dziś jest już inaczej, współcześni artyści białoruscy są wdzięczni Polsce, choćby za program Gaude Polonia. Jednocześnie nie mogę mówić w imieniu całej tradycji białoruskiej, bo wiem, że dla autorów takich jak Maksym Tank czy Janka Bryl [pisarze białoruscy mieszkający w II RP, a potem w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej] Polska była źródłem opresji. Bryl nie miał możliwości edukacji w II RP, a Tank spędził około dwóch lat w polskich więzieniach za działalność komunistyczną.
Więc to było doświadczenie podwójnej przeszkody. Oczywiście Rosja była gorszym agresorem. Od XVI wieku, od wojen inflanckich, systematycznie niszczyła białoruską kulturę: starobiałoruskie książki, barokowe kościoły grekokatolickie – i to się niejako dzieje do teraz. To też tłumaczy białoruski koncept “tutejszości” – charakterystyczny dla tych ziem. Wiązało się to z tym, że ten, kto nie deklarował się jako “tutejszy”, zostawał zabity lub deportowany (dokładnie tak jak Polacy z tych terenów) przez tych, którzy aktualnie rządzili. Odrzucenie świadomości narodowej pozwalało ludziom ocaleć i pozostać w swoich domach.