Mikołaj Gliński: Jak do tego doszło, że amerykański badacz został autorem wielkiej biografii Mickiewicza?
Roman Koropeckyj: Polską literaturą zacząłem interesować się jeszcze w szkole średniej. Ze wszystkich pisarzy to właśnie Gombrowicz sprawił, że zacząłem czytać po polsku. Książki kupował mi ojciec i właśnie czytając Gombrowicza oraz Hłaskę zacząłem uczyć się polskiego. Nie było to aż tak trudne, bo moim pierwszym językiem był ukraiński.
W college'u miałem kurs polskiego, a potem - w 1974 - spędziłem rok w Polsce ucząc się jeszcze języka. Kiedy składałem papiery na uczelnię wiedziałem już, że chcę studiować polską literaturę, zwłaszcza, że wszyscy dookoła studiowali literaturę rosyjską. Zostałem przyjęty na Harvard, gdzie miałem wielkie szczęście studiować u profesora Wiktora Weintrauba, jednego z najwybitniejszych badaczy Mickiewicza w XX w.
Czyli to on zaraził pana bakcylem Mickiewicza?
Moją dysertację poświęciłem zagadnieniu wpływu XIX-wiecznych biografii Mickiewicza na kształtowanie się jego wizerunku jako narodowego wieszcza. Niestety profesor Weintraub zmarł zanim ukończyłem pracę. Po prostu strasznie długo ją pisałem.
Kiedy dostałem pracę na UCLA napisałem inną książkę - "The Poetics of Revitalization. Adam Mickiewicz between Forefathers' Eve and Pan Tadeusz", w której zastanawiałem się, czy istnieje strukturalna łączność między "Dziadami. Częścią III", "Księgami narodu i pilelgrzymstwa polskiego" i "Panem Tadeuszem".
Potem nadszedł moment, że nie wiedziałem, o czym powinna być moja następna książka. Kiedyś podczas spotkania przy wódce z przyjaciółmi rozmawialiśmy akurat o Mickiewiczu – za często tego nie robimy, ale wtedy akurat tak – i jeden z nich powiedział: "Czemu nie napiszesz biografii Mickiewicza?". Pomyślałem, że to niezły pomysł, lubię pisać, od niemal stu lat nie było anglojęzycznej biografii Mickiewicza. Uznałem, że to fajny pomysł i następne 10 lat spędziłem robiąc research i pisząc.
W pana książce dużą rolę w życiu Mickiewicza odgrywa okres rosyjski, kiedy Mickiewicz po wykryciu sprawy Filomatów musiał opuścić Polskę. W Rosji spędził cztery lata do 1929 roku. Podkreśla pan, że to właśnie w carskiej Rosji narodziła się międzynarodowa sława Mickiewicza. Jak to możliwe, biorąc pod uwagę, że pisał po polsku, a jego rosyjski i francuski były dalekie od doskonałości? I, co najważniejsze, był przecież poetą arcypolskim?
Pierwszą książką, którą Mickiewicz opublikował w Rosji, były "Sonety" zawierające cykle "Sonety odeskie" i "Sonety krymskie". Dla każdego, kto zna tę książkę, jest oczywiste, że to utwory bardzo kosmopolityczne. Dla rozwoju kariery Mickiewicza było bardzo ważne, że wiersze te wydane zostały w Rosji, a nie w Polsce - i że bardzo szybko przetłumaczono je na rosyjski i francuski. Równie istotne było to, że pewna grupa osób znających Mickiewicza, a które w Rosji pełniły rolę arbitrów kultury - rodzaj Kulturtraegers, jak Piotr Wiaziemski, czy księżna Wołkońska - zdała sobie sprawę, że talent Mickiewicza jest, jak to określali, "pansłowiański". To oni uznali, że Mickiewicz nie jest wyłącznie polskim poetą, i że jego poezja może przemawiać do szerszej słowiańskiej publiczności, innymi słowy - publiczności imperialnej.
W tym samym czasie, co "Sonety" Mickiewicz pisze "Konrada Wallenroda". Ten polityczny i jednocześnie bardzo osobisty poemat również dowodzi, że Mickiewicz zaczyna rozumieć, że w jego dziele jest coś więcej - że nie jest tylko wielkim poetą.
Jak to jednak możliwe, żeby nawet wybitny artysta zrobił taką karierę w obcym - do tego poniekąd wrogim - kraju i to w dziedzinie tak niepodatnej na próby przybliżenia jak poezja?
Sława Mickiewicza w Rosji wiązała się w dużym stopniu z jego talentami improwizatorskimi. To była zupełnie niezwykła umiejętność, choć sama improwizacja jako rodzaj literackiego performansu nie była czymś wyjątkowym. Jej tradycja była bardzo popularna w XVIII- i XIX-wiecznych Włoszech i Francji. To co czyniło Mickiewicza wyjątkowym, był fakt, że potrafił on przemienić coś, co oryginalnie było jedynie popisem poetyckiej sprawności w coś, co posiada głębię. Nadał temu nowy sens. Ludzie wyczuwali, że mówi w autentycznym natchnieniu, że to nie jest tylko show. Puszkin powiedział, że przez Mickiewicza przemawia Bóg. Warto zauważyć, że większość tych improwizacji była po francusku, choć były też improwizacje po rosyjsku i naturalnie po polsku. Również Mickiewicz czuł, że jest w nim coś więcej.
Ale to dzięki owym rosyjskim literatom, z których większość należała do kręgów kosmopolitycznej arystokracji, sława Mickiewicza zaczęła rozprzestrzeniać się po całej Europie. Jako arystokraci dużo podróżowali, zwłaszcza do Włoch i Francji, i roznosili wieści o nowym poecie - Byronie Północy. I kiedy Mickiewicz sam w końcu pojechał na Zachód, ludzie już wiedzieli kim jest. Nawet Goethe o nim słyszał.
Rosyjski okres był więc niezwykle istotny w życiu Mickiewicza, jako że wtedy krystalizowała się jego sława jako poety ponad-polskiego [extra-Polish]. Wyjeżdżając z Rosji Mickiewicz nie był już polskim poetą, był sławnym na całą Europę poetą słowiańskim. Niestety wszystko to zmieniło Powstanie.
No właśnie, w książce pokazuje pan Mickiewicza jako europejskiego poetę romantycznego. Jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że po powstaniu listopadowym twórczość Mickiewicza nie jest już tak uniwersalna, "europejska". Jeśli pomyślimy o "Dziadach. Części III" czy "Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego" z ich mesjanizmem, to widać, że to nie są uniwersalne tematy - wręcz przeciwnie. Zresztą podobnie "Pan Tadeusz" - potencjalnie bardziej uniwersalny – też miał odzew tylko polski. Co się stało z Mickiewiczem – poetą europejskim?
Osobiście uważam, że Powstanie to była wielka tragedia dla Mickiewicza jako poety. Ponieważ nie wziął w nim udziału, reszta jego życia była kompensacją tego błędu. Dlatego cała poezja – to co jeszcze w sobie miał jako poeta – koncentrowała się na sprawie polskiej. "Pan Tadeusz" jest tu w pewnym sensie wyjątkiem – i uważam, że jeśli go dobrze przetłumaczyć (co może się uda, bo niedawno wziął się za to Bill Johnston), to może on mieć pewien ponadnarodowy rezonans. Po prostu dlatego, że to genialna poezja.
Druga strona medalu jest taka, że kiedy Mickiewicz przestał pisać, miał już reputację niezwykle charyzmatycznej i inteligentnej osoby - kogoś kto potrafi przewidzieć polityczne wypadki (był po prostu bardzo bystrym obserwatorem życia politycznego). Sama jego obecność przyciągała do niego ludzi. Mickiewicz mógł ten potencjał wykorzystać ze znacznie większym pożytkiem. Zamiast tego utknął w polskim emigracyjnym światku, który pochłaniał cały jego czas, zjadał całe życie. Ale był tam z własnej woli – miał przecież rosyjski paszport, mógł jechać, gdzie chciał – wybrał to emigracyjne bagienko i ugrzązł w nim na wiele lat, i to też zatrzymało go w rozwoju, zawężyło jego wizję.
A potem był Towiański... Jaki pana zdaniem był wpływ Towiańskiego na Mickiewicza?
Uważam, że to, co Towiański obiecał Mickiewiczowi, to nie była tylko wizja, że będzie wolna Polska – choć to też było ważne. Towiański zaoferował Mickiewiczowi nowe pole działania, sposób, w jaki ta nieograniczona energia, którą w sobie miał, mogłaby się na nowo wyrazić. Był już wtedy człowiekiem bardzo uduchowionym, ale zasługą Towiańskiego było przełożenie tej duchowej energii na wizję, której treścią była duchowa przebudowa i "zbawienie" Europy. To jest pozytywny aspekt kontaktu z Towiańskim. Do czasu spotkania z nim Mickiewicz był w zasadzie w depresji, nie był w stanie nic zrobić – nagle otwarło się przed nim nowe pole działania, nowa forma realizacji duchowych i intelektualnych mocy.
- No tak, ale na poezję to się jakoś nie przełożyło. W tym czasie Mickiewicz już w zasadzie nie pisze.
- To jest inna ciekawa rzecz. Jeśli pamiętamy, że reputacja Mickiewicza w Rosji była w dużym stopniu związana z jego darem improwizacji, warto sobie też uświadomić, że cztery lata wykładów Mickiewicza w College de France to była jedna wielka improwizacja. Owszem, musiał dość dużo się przygotowywać, studiować, żeby ogarnąć materiał, ale sposób w jaki to robił, to było jak pisanie wierszy. Wiele z tego, co mówił, to była czysta fantastyka - jego etymologie, cała koncepcja ścierania się idei polskiej z rosyjską w dziejach słowiańszczyzny... To była fikcja, a raczej wyobraźnia. A to, że on to cały czas improwizował, to właśnie była poezja.
Epizod z Towiańszczyzną, który trwał niemal do końca życia Mickiewicza, obfitował w wiele dramatycznych momentów. Który wydaje się panu szczególnie znaczący?
- Najbardziej interesujący jest ten, kiedy Mickiewicz jedzie ostatni raz odwiedzić Towiańskiego w Szwajcarii. Podczas tego spotkania dojdzie do wielkiej kłótni, Towiański odsunie go od Koła, a jego żona opowie Mickiewiczowi o swoim śnie, w którym jakoby występowała matka Mickiewicza, i z którego wynikało z niego, że Mickiewicz miał być przeklęty do końca życia...
Jadąc na to spotkanie Mickiewicz podróżuje ze swoim przyjacielem Januszkiewiczem. Po drodze zaczyna mu opowiadać o całym swoim życiu, tworzy rodzaj biografii... Mówi o wszystkim i po raz pierwszy jest w stanie spojrzeć na swoje życie bez neurotycznych emocji. Opowiada to wszystko jak człowiek zdrowy – dla mnie to oznacza, że Towiański wykonał względem Mickiewicza pracę psychoterapeuty. Wyleczył go. Usunął te psychiczne supły, które przez tyle lat go pętały. To, że zaczyna wtedy mówić o sobie w sposób spokojny, obiektywny i bez neurotycznych struktur - to dla mnie jeden z ciekawszych momentów tej biografii.
Więcej o książce "Adam Mickiewicz. Życie romantyka" znajdziesz tutaj
Roman Koropeckyj jest wykładowcą na University of California Los Angeles - uczniem Wiktora Weintrauba, polskiego literaturoznawcy i wielkiego znawcy Mickiewicza, który w latach 70. kierował katedrą polonistyki na Uniwersytecie Harvarda. Koropeckyj poszedł w ślady nauczyciela i także zajął się polskim wieszczem narodowym, stawiając sobie za cel przybliżenie postaci Mickiewicza czytelnikom spoza polskiego kręgu kulturowego. Jest też autorem artykułów poświęconych twórczości m.in. Tarasa Szewczenki i Jana Lechonia.
- Biografia "Adam Mickiewicz. Życie romantyka" Romana Koropeckiego ukazała się po angielsku w 2008 roku; przełożona na język polski przez Małgorzatę Glasenapp - została wydana przez wydawnictwo W.A.B. na początku 2014 r.
Rozmawiał: Mikołaj Gliński, maj 2014