Historia polsko-białoruska to też dzieje pisane przez wspólnych bohaterów, jak właśnie Mickiewicz czy Tadeusz Kościuszko. Ten ostatni, uznawany zresztą za bohatera trzech narodów, wywodził się ze spolonizowanej białoruskiej rodziny, a jego pradziad wyznawał jeszcze prawosławie. Jednak za jedną z najciekawszych postaci wspólnej polsko-białoruskiej historii uznać można Konstantego Kalinowskiego (1838-1864), czy jak chcą Białorusini, Kastusia Kalinoŭskiego.
Ten oddany sprawie włościańskiej szlachcic spod Świsłoczy był wydawcą pierwszej białoruskojęzycznej gazety ("Mużyckaja prauda"). Zaangażowany w powstanie styczniowe (które w Białorusi nazywane jest zresztą "powstaniem Kalinoŭskiego") został aresztowany przez Rosjan i przewieziony do Wilna, gdzie na rozkaz gubernatora Murawiowa został osądzony i powieszony.
Jego ostatnie słowa, wypowiedziane do odczytującego wyrok urzędnika, gdy ten nazwał go "szlachcicem", brzmiały: "Na Białorusi nie ma szlachty, wszyscyśmy równi". Ciało Kalinoŭskiego zostało złożone w zbiorowym grobie na terenie wileńskiej cytadeli, a jego niezłomna postawa i ideały walki "za naszą i waszą wolność" do dziś pozostają żywym wzorem politycznego zaangażowania w walce o niezależność.
W 2019 roku w Wilnie szczątki Kalinoŭskiego zostały oficjalnie pochowane podczas oficjalnej ceremonii, w której udział wzięli m.in. prezydenci Polski i Litwy, a także rzesze Białorusinów. Pisane w więzieniu "Listy spod szubienicy" czytane są na ogólnokrajowych dyktandach języka białoruskiego.