Włoska intrygantka
Zdaniem badaczki już w II poł. lat trzydziestych XVI wieku, czyli po około dwudziestu latach od przybycia Bony do Polski, królowa zaczyna być negatywnie opisywana: "ataki te wzmogły się niepomiernie w 1537 r., w okresie wojny kokoszej, a następnie narastały w latach czterdziestych, równolegle z podupadaniem na zdrowiu Zygmunta Starego".
Wojciech Tygielski w książce "Włosi w Polsce XVI-XVII wieku. Utracona szansa na modernizację" zaważał zaś że "poczynając od drugiej połowy XVI wieku dla większości szlacheckiego społeczeństwa królowa Bona kojarzyła się negatywnie, jako postać działająca niezgodnie z polską racją stanu, a przy tym posługująca się podstępem, trucizną i najbardziej wyrafinowanymi intrygami".
natomiast Marek Wrede w pracy "Królowa Bona. Między Włochami a Polską" pisał:
Brukowa plotka w niecenzuralnych wierszach podważała korzyści finansowe włoskiego małżeństwa Zygmunta, urodę królowej, oskarżała Bonę o rozwiązłość seksualną. Aktywność i wpływ jaki miała na męża budził sprzeciw szlacheckiego społeczeństwa. Obraz intrygantki, nieskrępowanej normami obyczajowymi złośnicy, a nawet złodziejki i trucicielki zyskał rangę niemal powszechnej opinii.
W podobny sposób przedstawił Bonę na obrazie z 1872 roku "Wojna kokosza" Henryk Rodakowski. Co ciekawe, dzieło powstało po powrocie artysty z Włoch, gdzie nie tylko poznawał malarstwo włoskiego renesansu, ale również nabrał przekonania co do konieczności malowania scen historycznych.
W recenzji tego dzieła, opublikowanej wówczas na łamach tygodnika "Kłosy" czytamy, że gdy obraz był pokazywany na wystawie w Paryżu, artysta dodał mu taki napis: "Zygmunt I król Polski, pokonany niesfornością szlachty i intrygami królowej Bony Sforzy, ogłasza zbuntowanym ustawę zatwierdzającą ich przywileje". Samą zaś Włoszkę anonimowy recenzent opisywał tak:
Strojna w białe atłasy i draperie z aksamitu, stoi oparta o poręcz krzesła królewskiego. Dumna z odniesionego zwycięstwa odwraca ku panom dworskim piękne oblicze. Złoty jej włos wijący się w pierścienie, ślicznie odbija spod aksamitnego beretu.
Bona zdaje się być najważniejsza na tym obrazie – nie tylko fizycznie dominuje nad siedzącym Zygmuntem Starym, ale jej jasna szata wyróżnia się pośród innych postaci, od razu zwracając na siebie uwagę. Fakt, że znajduje się za królem, w symboliczny sposób podkreśla, że to ona stoi za jego decyzjami. Widać także różnicę pomiędzy jej reakcją (bliżej niesprecyzowany cyniczny uśmiech skierowany w stronę swoich stronników) oraz Zygmunta Starego (pełna smutku i zmęczenia twarz). Na łamach "Przeglądu Lwowskiego" w maju 1873 Franciszek Lutrzykowski, opisując postać Zygmunta Starego na obrazie, zauważał, że "młodą mający żonę, siedzi oplątany siecią kobiecych intryg, bezbronna ofiara rokoszu całej szlachty i niecnych pochlebców, którym oddaje najwyższe krajowe urzędy".
Jak widać, pobrzmiewa tutaj zła sława Bony, czyli kobiety, która nie tylko miała zły wpływ na swojego królewskiego męża, ale również tworzyła własne stronnictwo dla politycznych celów, (niekoniecznie złożonego z wybitnych postaci), z którymi dopuszczała się przeróżnych intryg. Skłaniający się ku Bonie mężczyzna to biskup Piotr Gamrat, późniejszy prymas Polski. Stojący obok wysoki szlachcic z długą brodą to Piotr Kmita. Całą trójkę uważano za wzajemnie wspierający się "triumwirat", który dążył do swoich celów w polskiej polityce. Był to jeden z najważniejszych elementów czarnej legendy Bony – zdaniem polskiej szlachty nie godziło się, żeby królowa tworzyła własną dworską frakcję wpływającą na losy królestwa, niejako za plecami władcy.