Być może w tych fragmentach, podobnie jak w fotograficznych impresjach, bardziej zadziałała wyobraźnia Daukszy niż fakty, jednak wobec tak temperamentnej artystki są one w pełni uzasadnione. To częściowo rekompensuje znikome analizy dzieł Jaremy. Literaturoznawczyni broni się przed głębokim zanurzaniem się w historię sztuki, narzędzia interpretacyjne najczęściej pozostawia krytykom. I chociaż podczas lektury nie ulega wątpliwości, że największą miłością tytułowej bohaterki jest sztuka (ten wątek zostanie przez autorkę podjęty w przygotowywanej monografii "Maria Jarema: wymyślić sztukę na nowo") , biografka stara się zobaczyć w niej nie (tylko) artystkę, a przede wszystkim kobietę, przyjaciółkę, partnerkę, matkę, emancypantkę. Tło historyczne zostaje tu ledwie zarysowane, jakby Dauksza oszczędzała energię na swoją bohaterkę. Szczęśliwie unikniemy przydługich wykładów z historii ogólnej. Wojna, stosunki polsko-żydowskie czy socrealizm zawsze łączą się z decyzjami i działaniem Jaremy. W tej biografii, jeśli coś nie dotyczy głównej bohaterki, nie ma większego znaczenia.
Liczą się za to relacje międzyludzkie, chociaż one raczej nie są najmocniejszą stroną artystki. Jarema nie stroni od towarzystwa, potrzebuje bliskości, ale na własnych warunkach. Boi się być zdominowaną. To inni angażują się bardziej, podziwiają ją i szanują. Artystka unika trwałych zobowiązań, schematów, pragnie swobodnie oddychać, przez co czasem wydaje się zdystansowana. Wyjątkiem jest trwała więź łącząca ją z siostrą bliźniaczką. Dauksza doskonale to wykorzystuje i przedstawia swoją bohaterkę, kontrastując jej osobowość z charakterem i pragnieniami innych – wówczas najlepiej widać, jaką Jarema jest wyrazistą i niezależną postacią.
W biografii możemy zobaczyć, jak rodzi się aktywistka i emancypantka (neguje różnice intelektualne między kobietą a mężczyzną), nonkonformistka (nie wpada w sidła socrealizmu) oraz artystka (wypracowuje sobie silną pozycję w świecie sztuki). Im bardziej sylwetka Jaremy się wyostrza, tym lepiej poznajemy stosunek biografki do bohaterki. Dauksza godzinami obcuje z jej pracami, przymierza nakrycie głowy (beret, który Jaremianka ma na jednym ze zdjęć), a po dotarciu do jednego z przemówień Jaremy o wyzwaniach PRL-owskiej polityki kulturalnej mówi wprost, że jest z niej dumna. Przydałoby się usłyszeć też kilka słów od najbliższych, szczególnie syna artystki, co uwierzytelniłoby całą historię. Niestety, Dauksza nie cytuje dosłownie wypowiedzi swoich informatorów, a jedynie je omawia, tylko gdzieniegdzie sygnalizując ich źródło.
Artystka była nazywana przez wszystkich Jaremianką od czasów współpracy z Kantorem. W krakowskim teatrze awangardowym Cricot, który współtworzyła, Maria musiała być literką "R": "C – jak kultura, R – jak ruch, I – jak inaczej, C – jak komedia, O – jak oko, T – jak teatr" (takie wyjaśnienie słowa znalazło się w jednym z programów teatru przed wojną). "Ruszającą się, śmiejącą, rozmawiającą" bohaterkę Dauksza dostrzegła na przypadkowo znalezionym nagraniu z wystawy w warszawskiej Zachęcie. Podobnie jak w przypadku tańczącej Ginczanki w klubie Adria z nagrania Juliena Brayana były to dwie sekundy ujęcia filmowego. Dauksza ożywiła ją na dłużej. Dzięki tej biografii Jaremianka wreszcie wyszła z ram sztuki i mogła zaprezentować się szerszemu gronu odbiorców.
Agnieszka Dauksza
"Jaremianka. Gdzie jest Maria?"
Wyd. Znak, Kraków 2019
Liczba stron: 624
ISBN: 978-83-240-5817-4