" 'Co ty będziesz w życiu robić, jak jesteś taki leniwy i słaby?'. Odpowiedziałem: 'Będę jeździć po świecie i fotografować'. Pierwszy raz to sformułowałem. Wobec Frau Gensch. Ona się oczywiście ironicznie uśmiechnęła."
Student historii sztuki
Udało mu się to marzenie zrealizować, ale nie od razu. Po wojnie studiował historię sztuki najpierw na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, potem na Uniwersytecie Warszawskim. Studia w 1951 roku przerwało aresztowanie. Rolke trafił do więzienia oskarżony o członkostwo w rzekomym Ruchu Uniwersalistów, któremu przewodniczyć miał Władysław Jaworski, autor pracy "Uniwersalizm gospodarczy", uznanej za wrogą wobec ustroju.
"Okazało się, że byłem na liście Jaworskiego, a cały jego notatnik zarekwirowano. Uznano to za nielegalną organizację. I tak znalazłem się w więzieniu."
Skazany na siedem lat "za przynależność do nielegalnej organizacji i za przechowywanie nielegalnych materiałów z ambasady", wyszedł wcześniej dzięki amnestii. Z wilczym biletem nie mógł kontynuować studiów: "No i wtenczas pomyślałem o fotografii". Zatrudnił się jako robotnik laboratorium fototechnicznego w Polskich Zakładach Optycznych na warszawskim Grochowie, gdzie przepracował kilka miesięcy. Wkrótce, w 1955 roku przeniósł się do Zakładu Przezroczy na Ogrodowej w Warszawie, gdzie pracował już jako fotograf.
Początkujący fotograf mody
W tym czasie zaczął też współpracę z tytułami prasowymi - "Światem Młodych" oraz "Stolicą" (pismo pierwotnie nosiło tytuł "Skarpa" i w całości poświęcone było problemom odbudowy Warszawy). W "Stolicy" w 1956 roku otrzymał etat fotografa; dokumentował m.in. historyczny wiec Gomułki. Współpracował z tym pismem do 1960 roku, kiedy to przeniósł się do "Polski", gdzie pracowali inni znani fotograficy, m.in. Marek Holzman i Irena Jarosińska, a także Eustachy Kossakowski, bliski przyjaciel Rolkego. Współpracował także z tygodnikiem "Świat" oraz miesięcznikiem "Ty i Ja". Dla "Przekroju", wydawanego wówczas w Krakowie, fotografował modę.
Przy fotografowaniu "Aktion Sühnzeichen" ("Akcja Znaki Pokuty") poznał niemieckiego pastora o nazwisku Daumann, który ufundował mu podróż studyjną po Niemczech. W międzyczasie przyszedł kryzys polityczny 1968 roku w Polsce.
"Miałem dość cenzury, miałem dość Marca '68, po którym od razu chciałem wyjechać, ale nie dostałem paszportu, bo byłem już na czarnej liście. A potem dobiła mnie interwencja w Czechosłowacji."
Dekada w Niemczech
W 1970 roku Rolke wyjechał na ponad dziesięć lat do Niemiec. Mieszkał głównie w Hamburgu, gdzie mieściły się redakcje znanych pism. Współpracował z różnymi tytułami - "Stern", "Die Zeit", "Der Spiegel". Na emigracji powstały cykle fotograficzne: "Velgen", "Sycylia" (1974-1975) i najważniejszy - "Fischmarkt", o targu rybnym w Hamburgu.
Ożywienie społeczno-polityczne w Polsce związane z powstaniem Solidarności oraz rozwód w niemiecką żoną skłoniły Rolkego do powrotu do Polski. Najpierw bywał tu coraz częściej, realizując m.in. materiał dla "Sterna" z kongresu Solidarności na Politechnice Warszawskiej. W czasie, gdy wiele osób próbowało z PRL wyjechać, on wybrał kierunek przeciwny - po wprowadzeniu stanu wojennego, powrócił do Polski na dobre.
"Na drugi dzień zacząłem chodzić po znajomych, dowiadywać się, co się dzieje. Niewiele osób wzięło mnie za człowieka zdrowego na umyśle. Na tych mi najbardziej zależało. Zwykli ludzie pytali: po coś ty wrócił? Ale te kilka osób wiedziało, po co."
Portrecista gwiazd
Po powrocie do Polski nadal pracował głównie dla pism niemieckich - hamburskiego "Art" i "Brigitte". Gdy poznał piosenkarkę Korę robił okładki płyt dla Maanamu.
W latach 90. krótko współpracował z "Magazynem Gazety Wyborczej".
"Skończyło się na kilku zleceniach. - wspomina - Oni nie mieli za bardzo pomysłu, jak to wszystko robić. Sfotografowałem Tomka Tatarczyka, Leona Tarasewicza, Edwarda Dwurnika."
Ale to Agora, wydawca "Gazety", kupiła od Rolkego jego archiwum fotografii.
Swe fotografie Rolke prezentuje także w albumach (w ostatnich latach ukazały się: "Tadeusz Rolke. Fotografie 1944-2005", Warszawa-Frankfurt 2006; "Kobieta to...", Warszawa 2008; "Tu byliśmy. Ostatnie ślady zaginionej kultury", Warszawa 2008) oraz na licznych wystawach. Jego twórczością interesują się i inspirują młodzi fotograficy. Chętnie z nimi współpracuje i wspólnie wystawia.
Polski Cartier-Bresson
Twórczość Tadeusza Rolkego jest bardzo zróżnicowana, ale najbliższa chyba atmosferze reportaży Cartier-Bressona, do czego sam fotograf się przyznaje. W wywiadzie w 2006 roku mówił:
"Najtrudniejszym gatunkiem jest fotografia momentu. Jej mistrzem był Cartier-Bresson. W zeszłym roku w Lublinie miałem aparat, ale nie byłem sam, a to utrudnia fotografowanie. Naprzeciwko mnie szły cztery osoby w płaszczach, bardzo mieszczańskie. I każda z nich coś jadła - jakieś kanapki czy zapiekanki w papierze. Nie zdążyłem tego zrobić. Zabrakło mi refleksu. Minęła mnie fotografia. Tak myślę często o rzeczywistości. To jakaś obsesja?"
Zauważył to też Adam Szymczyk. W tekście "Planeta Rolke" napisał, że jest on "artystą z wymierającej linii fotografików wierzących w wartość fotografii jako zapisu momentu objawienia. Intuicyjnie i inteligentnie potrafi zawsze znaleźć się tam, gdzie planety ustawiają się w jednej linii i sfotografować to. Dzięki takim jak on cuda jeszcze się zdarzają, a pamięć istnieje po to, by było co zapominać. Bez niego żylibyśmy w wiecznej i doskonałej przejrzystej teraźniejszości, jak w telewizji."
Ten "moment", ułożenie planet utrwalone na fotografiach Rolkego, jest często pełen humoru - jak na zdjęciu z Sycylii, na którym głowa kobiety wydaje się leżeć na tacy z pierwszego planu (1974), czy gdy świński łeb zasłania twarz rzeźnika na ukraińskim targu (2003).
Archiwum fotograficzne Rolkego to ponad 60 lat historii Polski i Europy. Fotografował ruiny Warszawy, jej odbudowę (np. zdjęcie z sylwetką Pałacu Kultury i Nauki wyłaniającą się znad ruin), antykomunistyczne wystąpienia, przemiany po 1989 roku. Udawało mu się uchwycić zmieniającą się codzienność. Takie były okładki czy foto-eseje dla "Stolicy", fotografie szarych ulic Warszawy z lat osiemdziesiątych.
Dokumentalista życia artystycznego
W Polsce odegrał szczególną rolę jako fotograf towarzyszący życiu artystycznemu, podobnie jak jego przyjaciel Eustachy Kossakowski. Obaj kojarzeni są głównie z kręgiem warszawskiej Galerii Foksal i obaj opuścili Polskę w zbliżonym momencie. Jak mówiła Anka Ptaszkowska, żona Kossakowskiego i współzałożycielka Foksalu,
"wszelkie efemeryczne akcje Galerii Foksal z happeningami na czele przepadłyby dla historii sztuki, gdybyśmy nie mieli w naszej grupie Eustachego Kossakowskiego i Tadeusza Rolke - dwóch w pełni zaangażowanych fotografów, którzy towarzyszyli wszystkim wydarzeniom. Dokumentacja fotograficzna, której są autorami, ma nie tylko bezcenną wartość historyczną, ale równą jej - wartość artystyczną. Wówczas nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, traktując ich dzieło utylitarnie."
Rolke fotografował między innymi działania Tadeusza Kantora, wystawy w Galerii Foksal, współpracował z Edwardem Krasińskim. Ale na jego zdjęciach znalazły się też wydarzenia towarzyszące sztuce, publiczność, wernisaże, artyści. Wyspecjalizował się w fotoreportażach oraz fotografiach artystów i dzieł sztuki dla magazynów - stąd w jego archiwum odnajdziemy i Artura Rubinsteina, i Alinę Szapocznikow, i Włodzimierza Borowskiego (słynne zdjęcie z "VIII Pokazu Synkretycznego"), i Jonasza Sterna, i Nikifora, i Josepha Beuysa w swym nieodzownym futrze, ale także ironiczne zdjęcie, na którym muzealnicy oglądają obraz Tadeusza Kantora - czyste płótno, na którym przysiadł gołąb i "narobił".
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych planował wydać książkę Ericha Fromma "O sztuce miłości", ilustrowaną fotografiami z jego archiwum. O książce tej mówił, że "jest w niej taka teza, że miłość jest rodzajem sztuki, która nie jest dana i którą należy przez całe życie trenować". Na jego fotografiach często powracają chociażby zakochane pary, np. ta z Palermo, uchwycona w 1974 roku, całująca się w katakumbach, na tle zasuszonych ciał. Osobnym wielkim tematem, powracającym przez wszystkie lata twórczości są kobiety - od fotografii mody, przez portrety, aż po akty. W ostatnich latach realizował na przykład cykl "Ślady" - serię aranżowanych zdjęć z nagimi modelkami.