Portrety rzeźbiarskie
Już u początków swej twórczości Paweł Althamer wykorzystywał różnorodne media, obok klasycznych technik uprawiając performanse, akcje czy działania (często ulotne i chwilowe). Nigdy nie porzucił jednak dziedziny, którą studiował – rzeźby. Od jego dyplomowego autoportretu ("Paweł Althamer", 1993) po unoszący się nad Mediolanem balon w kształcie ciała artysty ("Balon", 2007), prace Althamera to często rzeźby (jakkolwiek powstałe przy użyciu nietypowych materiałów) lub obiekty wskazujące na korzeń rzeźbiarski. Do dziś artysta prowadzi warsztaty ceramiczne dla Grupy Nowolipie, zrzeszającej chorych na stwardnienie rozsiane i inne schorzenia. Rzeźba w twórczości Althamera ma zazwyczaj charakter totemiczny czy przyjmuje rolę fetyszy, zdaje się być zakorzeniona w pierwotnych wierzeniach (nieprzypadkowo ważna dla ukształtowania się osobowości twórczej artysty była podróż do Afryki w 1991 roku). Taki charakter miały zwłaszcza wczesne figury, wykonane z traw, słomy, skór i jelit zwierzęcych ("Postać stojąca", 1991; "Studium natury", 1991), a przede wszystkim hiperrealistyczny autoportret, stanowiący element pracy dyplomowej. Rzeźbę tę cechowała jednak pewna dwuznaczność – odnosić się mógł bowiem zarówno do wymaganego na Akademii kunsztu i stawianego artyście wymagania (i znanego od starożytności paradygmatu) tworzenia mimetycznych odwzorowań rzeczywistości, jak i dosłownego substytutu artysty. Figura miała go bowiem zastąpić podczas obrony dyplomu – Althamer opuścił salę obron, pozostawiając grono profesorów wobec swego autoportretu oraz filmu wideo, na którym widać, jak opuszcza budynek Akademii, jedzie do lasu oraz, zrzuciwszy ubranie, "łączy się z naturą". W podobnej technice co opisany autoportret artysta tworzy też portrety swojej rodziny, np. "Paweł i Monika" (2002), wykonana w małej stodole w alpejskiej wiosce "Weronika" (2001), z czaszką dziewczynki wewnątrz głowy figury, czy niewielka rzeźba nowonarodzonego syna (2006). Althamer tworzy również miniaturowe modele rzeczywistości w postaci makiet przypominających domki dla lalek (np. makietę Fundacji Galerii Foksal wraz z jej pracownikami) – przez kilka lat wspólnie z żoną trudnił się zresztą ręczną produkcją szmacianych lalek sprzedawanych w sklepach z pamiątkami i zabawkami.
W kwietniu, 2018 roku, w przeddzień dziewiątej rocznicy katastrofy smoleńskiej, Althamer zaciągnął pod pałac prezydencki rzeźbę przedstawiającą portret prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyrzeźbiony w pniu brzozy. Formalnie rzeźba odznacza się, podobnie jak wczesne prace Althamera, totemicznym rysem. Hieratyczny wizerunek rodem z wawelskich gotyckich sarkofagów dopełniają materiały. Brzozowe drewno uzupełniają heban i róg renifera, z których artysta wykonał oczy. Portret zmarłego w katastrofie prezydenta to rodzaj upamiętniającego go pomnika, ale i przede wszystkim, jak większość prac Althamera, także "pomnik społeczny", narzędzie aktywizujące i łączące wspólnotę. Artysta opowiadał o kontekście powstania pracy, akcentując ów społeczny, wręcz plemienny kontekst, rymujący się z totemiczną formą:
Próbowałem zintegrować elementy przyrody, natury, aby przywrócić prezydenta tam, gdzie go postrzegam, tam gdzie jest spokój, miejsce, z którego można ogarnąć dużo więcej i gdzie można podzielić się tym spokojem z resztą plemienia. (...) Chciałem złagodzić konflikt, dać wyraz cierpieniu. Moją rodzinę również podzieliła katastrofa smoleńska, to bolesne.
"Odmienne stany świadomości"
Podkreślające organiczność i materialność ludzkiego ciała, jego tymczasowość, wykonane z nietrwałych materiałów rzeźby Althamera zdają się stanowić przeciwwagę dla jego poszukiwań alternatywnych sposobów przeżywania rzeczywistości i odkrywania świata wewnętrznego, "odmiennych stanów świadomości", często na drodze ascetycznej izolacji, ale także spożywania środków narkotycznych czy halucynogennych. Już na początku studiów, wspólnie z kolegą Mikołajem Miodowskim Althamer próbował prowadzić telepatyczną grę w szachy ("Połączenie dwóch punktów", rok akademicki 1989/1990). W latach dziewięćdziesiątych, zwłaszcza w okresie studiów na Akademii, artysta wielokrotnie przeprowadzał performanse (często wielogodzinne), w trakcie których dokonywał radykalnego zerwania ze światem zewnętrznym. Jednocześnie w wywiadzie udzielonym Arturowi Żmijewskiemu w 1993 roku mówił:
Gdy próba ma miejsce publicznie, staje się spektaklem, sposobem komunikowania swoich poszukiwań, a to osłabia moje doświadczenie. Gubię pytanie i zaczynam przekazywać. Moje najmocniejsze przeżycia są poza sztuką, poza kreowaniem, to zupełnie spontaniczne doświadczenia.
W 1991 roku w obecności kolegów i koleżanek z "Pracowni" Althamer palił marihuanę siedząc w blaszanej balii wypełnionej wodą i purpurowym roztworem papier mâché, do dźwięków muzyki religijnej ("Kardynał").