Osobliwości, w które obfituje lingwistyczna historia tej części Europy (pokazujemy ją na mapce poniżej - raczej w ujeciu diachronicznym, dzięki czemu Jan Chryzostom Pasek krzyżuje szlaki z Isaakiem Bashevisem Singerem) stają się bardziej zrozumiałe, gdy przypomnimy sobie o multikulturowej i wieloetnicznej tkance państwa, jakim była Rzeczpospolita Obojga Narodów. Zamieszkiwana w szczytowym momencie (pocz. XVII w.) przez ok. 11 millionów mieszkańców i obejmująca 1,000,000 kilometrów kw. Rzeczpospolita była prawdziwym tyglem kultur i języków. Badacze mówią o 19 rodzimych językach, jakimi - niekiedy w różnym czasie - posługiwali się mieszkańcy wieloetnicznego państwa.
Choć państwo to pod koniec XVIII w zniknęło z mapy, to ukształtowane w nim kulturowe geografie istniały i rozwijały się w dalszym ciągu – a całe kulturowe krainy, takie jak Litwa czy Jidyszland, przekraczały polityczne i geograficzne granice - z czasem stawały się też coraz bardziej przestrzeniami mitycznymi. To na tym obszarze w XIX w. rodzi się co najmniej kilka narodowych świadomości i literatur, których twórcy to często rzadki i nieoczywisty przykład wielojęzyczności. Oto językowa mapa tej krainy, której kres w dużym stopniu położyła II wojna światowa.
Idź do mapki - Poland History Language Map on Google Maps...
1. Makaroniczny
W XVI w. na wchodnich rubieżach Europy, w cieniu i zaciszu rozkwitającej potęgi Rzeczpospolitej Obojga Narodów, rodzi się specyficzna maniera mówienia, która już wkrótce stanie się prawdziwym fenomenem lingwistycznym tej części świata. Chodzi o makaroznizowanie, styl mówienia i pisania rozpowszechniony wśród szlachty Rzeczpospolitej i polegający na przeplataniu polszczyzny łaciną. Szczególnie w późniejszych latach istnienia (i degeneracji) tego językowego zjawiska makaronizowanie uznać można za oddzielny język (spełniałoby tę jego cechą, że było niezrozumiałe dla użytkowników innego języka), a przynajmniej za socjolekt, czyli odmianę języka właściwą określonej grupie społecznej . Tą grupą w tym wypadku byłaby szlachta i magnateria Rzeczpospolitej, czyli polski naród szlachecki... i dlatego język makaroniczny można uznać za polski język szlachecki.
Już wcześniej fascynacja szlachty kulturą starożytnego Rzymu, wywodzącej swoje pochodzenie od antycznego ludu Sarmatów i zapatrzonej w urządzenia i porzadek społeczny antyku (ze szczególnym uwzglednieniem instytucji niewolnictwa), uczyniła ze znajomości łaciny jeden z charakterystycznych rysów polskiej kultury językowej tej epoki.
W tym czasie w Europie opowiada się anegdoty o niemal powszechnej znajomości łaciny wśród społeczeństwa Rzeczpospolitej – podobno podróżujący cudzoziemcy mogli tu wnawet bardzo odległych zakątkach porozumieć się z kimś w językiem Rzymian: lwowską mieszczką bądź woźnicą arcybiskupa gnieźnieńskiego.
Łacina rzeczywiście była rodzajem lingua franca Rzeczpospolitej, i uważana była za drugi, względnie trzeci – po polskim i ruskim – język Rzeczpospolitej. Była też powszechnie używana w życiu publicznym - trybunały, sejmy, sejmiki, szkoły, dwory magnackie i królewski rozbrzmiewały językiem Rzymian.
Na tym tle widzieć trzeba narodziny makaronizowania, traktowanego jako nowy język polskiej szlachty. Budowanie zdania ze słów polskich i łacińskich, a właściwie wplatanie do zdania polskiego łacińskich wtrętów (przy czym łacina miała też wpływ na budowę i okres zdania, a także szyk wyrazów) stało się stylem mowy potocznej i urzędowej, poezji i prozy. Nie obronił się przed makaronizowaniem nawet Jan Kochanowski w swojej korespondencji (np. w "Liście od Fogelwedera") czy Łukasz Górnicki - obaj uważani za mistrzów polszczyzny z tego okresu. Makaroznizowanie przybrało na sile w XVII w., kiedy makaronizują Samuel Twardowski, S. Wydżga, A. Szwertner i najsłynniejszy Sarmata XVII w. Jan Chryzostom Pasek, kóry pisał – a raczej mówił - tak:
Już to intentionaliter nad osobą moją jako z całego wojska tryumfowano, jako złoczyńcę inkarcerowano, szukano, inkwirowano, ledwie tylko że nie męczono, mieczem jednak i śmiercią grożono. Necessitas misera, cum vel civi ob patriam, vel patriae a cive mors inferenda est. Oprócz Boga nie miałem, któremu by były jawne moje actiones. Vitae innocentia certissimum est corporis praesidium. Niewinność sama oponowała się przy mnie, ja też przy niewinności. A tymczasem zawsze WKMości, Pana MMłgo, żebrałem prospektu i audyjencyjej, wiedząc, że Wasza KMość, Pan MMłciwy, od zaczęcia panowania swego łaskawą poddanym swoim świadczyć raczysz clementiam, ponieważ nullum dominium nisi benevolentia tutum est, wiedząc, że Wasza KMość, PMMłciwy, raczysz się w tym postrzegać, że prędzej łaskawość niżeli surowość panów serce poddanych może sobie zawojować; qui vult amari, languida reget manu; wiedząc i to, jako jest pana przeciwko poddanym, poddanych przeciwko panu, ogniwo nierozerwane miłość.
"Mowa do króla z uniewinnieniem swej osoby" – mowę tę miał Pasek wygłosić w 1661.
W takich tekstach liczba łacińskich słów i zwrotów mogła dochodcić do ponad 20 procent, sprawiając że całość dla przeciętnego współczesnego użytkownika polszczyzny jest raczej trudno zrozumiała.
Maniera makaronizowania trwała i pogłębiała się w wieku XVIII. Za apogeum zepsucia języka, które w tym wypadku szło w parze z upadkiem intelektualnym, uznaje się "Nowe Ateny" Benedykta Chmielowskiego (wydane w latach 1745-1746). W czasie, kiedy w Polsce ukazuje się ta sarmacka encyklopedia (najsłynniejsze hasło w niej zawarte to oczywiście to definiujące konia) - dziś uchodząca za przykład średniowiecznego polihistoryzmu z trzechsetletnim poślizgiem - na Zachodzie wychodzi "Encyklopedia" Diderota.
Dopiero pod koniec XVIII wieku zaczynają się prace zmierzające do oczyszczenia języka w duchu oświeceniowego racjonalizmu. Ale wpływ łaciny na polszczyznę okazał się bardzo silny – język polski do dziś wyróżnia się na tle innych języków słowiańskich dużą liczbą łacińskich słów zapożyczonych w tamtym okresie.
Równie wpływowy okazał się jednak także idiom makaroniczny – jego silne echa obecne są w kluczowych utworach literatury polskiej XIX i XX. w., jak "Trylogia" Sienkiewicza (dla której Pasek był jedną z najważniejszych inpiracji) czy „Transatlantyk” Witolda Gombrowicza (w tym wypadku inspiracji dostarczył Sienkiewicz przetwarzający Paska).
2. Litewski
Silna polonizacja - a wcześniej, od XIV w. także ruszczenie się litewskiej szlachty - sprawiły, że język litewski dość szybko stał się językiem ludności wiejskiej, w dodatku niekoniecznie zamieszkującyej obszar Litwy. Z tym określeniem wiąże się zresztą problem natury językowej. Z jednej strony słowo "Litwa" ("litewski") oznacza kraj (dzisiejsze państwo) i etniczną przynależność do narodu litewskiego, z drugiej - kulturowy obszar zamieszkiwany przez różną ludność, mówiącą różnymi językami (historyczny obszar Wielkiego Księstwa Litewskiego). W tym drugim sensie słowo „Litwin” obejmować może takie postacie jak Mickiewicz, Piłsudski czy Miłosz, najsłynniejszym zaś użyciem słowa „Litwa” w tym znaczeniu jest oczywiście pierwszy wers „Inwokacji” z polskiej epopei narodowej. Litwa, o której pisze Mickiewicz (okolice Nowogródka) była zamieszkiwana przez Białorusinów, Polaków, Żydów, Tatarów, Litwinów – przy czym ci ostatni zamieszkiwali głównie tereny Litwy jakby północnej - Auksztotę i Źmudź.
Stan, w którym język litewski był głównie językiem litewskich wsi, trwał do XIX w., kiedy następuje odrodzenie litewskiej świadomości narodowej. Co ciekawe, w jego początkowym okresie dużą rolę odegrali pisarze i artyści, którzy byli zasadniczo dwujęzyczni (tj. polsko- i litewskojęzyczni), jak Antanas Klementas, Silvestras Valiunas, Simonas Stanevicius, Antanas Strazdas, Daukantas (ten ostatni pisał do Teodora Narbutta po polsku). Litewski historyk Aleksandravicius Egidijus zauważa, że w tej fazie litewskiego odrodzenia narodowego literatura litewska powstawała również w języku polskim.
Do takich kluczowych dzieł literatury polsko-litewskiej zaliczyć można 9-tomowe "Dzieje starożytne narodu litewskiego" Teodora Narbutta - choć napisane po polsku miało duże znaczenie dla kształtowania się litewskiej tożsamości narodowej. W tym sensie, pisze Aleksandravicius Egidijus, Narbutt może być uznany za litewskiego patriotę mimo że litewski znał bardzo słabo. Polacy, czy może Polacy-Litwini (w drugim znaczeniu) pisali ważne dla litewskiej tożsamości książki etnograficzne, jak "O początkach narodu i języka litewskiego" Franciszka Ksawerego Bohusza czy "Litwa i jej ludy" Leona Wasilewskiego (1907).
3. Białoruski
Inne oblicze skomplikowanych wschodnioeuropejskich stosunkowo narodowo-językowych, widoczne jest na przykładzie relacji polsko-białoruskich - na Mickiewiczowskiej Litwie - w XIX wieku. W tym czasie na obszarze tym działają bowiem pisarze, o których także dzisiaj trudno powiedzieć czy są Białorusinami czy Polakami, także z tego powodu, że byli dwujęzyczni. Tak jest w przypadku Jana Czeczota czy Wincentego Dunina-Marcinkiewicza, którzy pisali zarówno po polsku jak i po białorusku.
Jan Czeczot (blr. Ян Чачот) uznawany jest za jednego z pierwszych etnografów języka białoruskiego, odnowiciela języka po jego upadku pod koniec XVII wieku, kiedy to na skutek silnego polonizowania się miejscowej szlachty, język białoruski zaczyna być spychany na wieś. Wcześniej język ten, a więc starobiałoruski (zwany częściej językiem ruskim, będący wspólnym przodkiem białoruskiego i ukraińskiego) był m.in. językiem administracji Wielkiego Księstwa Litewskiego (spisane w nim zostały np. "Statuty Litewskie") i jednym z pierwszych języków niekanonicznych, na które przetłumaczona została Biblia (tłum. Franciszek Skaryna, 1517).
W czasach Czeczota, który urodził się w 1796 Maluszycach w pobliżu Nowogródka, po białorusku mówiła niemal wyłącznie ludność wiejska. Jego wydana po raz pierwszy w 1837 r. w Wilnie książka "Piosnki wieśniacze znad Niemna i Dźwiny" była pierwszym zbiorem autentycznych miejscowych pieśni ludowych w języku białoruskim (łącznie Czeczot wydał siedem tomów „Piosnek”, z których jednak większość to polskie adaptacje miejscowych piosenek). Co ciekawe, sam Czeczot w ogóle nie używał słowa „białoruski” – pełny tytuł jego zbiorku brzmi "Piosnki wieśniacze znad Niemna i Dźwiny, niektóre przysłowia i idiotyzmy w mowie sławiano-krewickiej z postrzeżeniem nad nią uczynionymi" ("idiotyzmy" należy tu rozumieć jako "wyrażenia swoiste, typowe dla okolicy”). Pisząc o lokalnym języku Czeczot oprócz nazwy "krewicki" mówi też o "chłopskiej niszczyźnie".
Wpływ zainteresowań Czeczota białoruską kulturą ludową okazał się jednak daleko bardziej doniosły i brzemienny w skutki - także na polu polskiej literatury. Wydaje się, że to właśnie Czeczot wywarł najwiekszy wpływ na Adama Mickiewicza w okresie poprzedzającym publikację "Ballad i romansów" w 1822 roku. Mickiewicz i Czeczot znali się jeszcze z gimnazjum z Nowogódka, potem studiowali razem na Uniwersytecie Wileńskim i działali w Towarzystwie Filomatów. W czasach studenckich Czeczot był autorem pisanych po białorusku piosenek i skeczy scenicznych popularnych wśród filomatów ("Da pakińcie horła drać" i "Jedziesz, mileńki Adam"). Czeczot zachęcał Mickiewicza do zainteresowania białoruskim folklorem, on też pierwszy pisał ballady – białoruski folklor i legendy obecne w niektórych z nich wykorzystał później Mickiewicz, nadając im jednak o wiele bardziej doskonałą formę.
Przykład Czeczota wydaje się podważać też inny stereotyp, w ramach którego polski był na tych terenach językiem szlachty, a białoruski mową gminu. We wstępie do „Piosnek” Czeczot wspomina "staruszków panów", którzy lubili między sobą mówić po białorusku, z czego Mirosław Grudzień wyciąga następujące wnioski: "Wydaje się, że stanem naturalnym, w którym wyrósł Czeczot, także w domu rodzinnym, była bilingwa polsko-białoruska, dwujęzyczność nie tylko chłopów, lecz także mieszczan i szlachty".
Czeczot miał mniej szczęścia niż Mickiewicz, którego po odkryciu spisku filomatów ominęły naprawdę surowe represje. Czeczota w 1825 roku skazano na zesłanie w głąb Rosji, na rodzinną Nowogródczyznę mógł wrócić dopiero w 1841 roku. Zamieszkał w Szczorsach, gdzie objął posadę bibliotekarza w miejscowym pałacu i skąd kontynuował swoje badania etnograficzne. Zmarł w 1847 r. w Druskiennikach.
W przypadku innych twórców polsko-białoruskiego pogranicza (czyt. Litwy) sprawa wygląda jeszcze inaczej. W przypadku innego dwujęzycznego pisarza Wincentego Dunina-Marcinkiewicza, który też pojawia się w podręcznikach historii literatury obu narodów, wybór języka pociągał za sobą jednocześnie wybór formy i gatunku literackiego, a z nimi rodzaj odbiorcy. Dunin-Marcinkiewicz po polsku pisał prozę, np. gawędy, po białorusku – poezję, wiersze, których tematem jest życie wiejskie. Zdarzało mu się też pisać w dwóch językach w obrębie jednego utworu, np. w "Sielance" (1846) bohaterowie w zależności od pochodzenia społecznego przemawiają po polsku lub białorusku.
Lista autorów piszących w obu językach jest znacznie dłuższa: wiersze po białorusku pisał Władysław Syrokomla (Leszek Kondratowicz), z kolei Janka Kupała, uznawany za narodowego poetę Białorusi, pierwsze, sentymentalne wiersze pisał po polsku. Sytuacja będzie jeszcze bardziej nieoczywista, gdy z pola literatury zejdziemy w obszar stosunków prywatnych, za przykład może posłużyć Tadeusz Kościuszko, narodowy bohater polskiej historii, który listy do matki pisał po białorusku.
Może jednak najbardziej symboliczną postacią polsko-białoruskiej historii jest Konstanty Kalinowski, czy raczej Kastuś Kalinoŭski. Urodzony w 1838 r. w Mostowlanach na Podlasiu jako syn właściciela małej fabryczki wyrobów tkackich w Jakuszówce był wydawcą pierwszej białoruskiej gazety „Myżyckaja Prauda” (ukazało się kilka numerów). W przeciwieństwie do Czeczota i Dunin-Marcinkiewicza, którzy idealizowali stosunki pańsczyźniane, Kalinowski domagał się zniesienia pańszczyzny i walczył o prawa i wolność dla białoruskich chłopów. 10 marca 1864 za swoją działalność w powstaniu styczniowym (był dowódcą powstania na Litwie) Kalinouski został powieszony w Wilnie. Miał zaledwie 26 lat. Kiedy pod szubienicą został wyczytany jako „szlachcic Wincenty Kalinowski”, wykrzyczał "U nas nie ma szlachciców, wszyscy są równi!". Wydaje się, że Kalinouski był też utalentowanym poetą – w napisanych po białorusku kilka dni przed wyrokiem śmierci „Listach spod szubienicy”, znalazł się też jeden wiersz ("Maryś Czarnobrewa”).
4. Ukraiński
Jeśli w przypadku terenów białorusko-litewsko-polskiego pogranicza można było mówić o literaturach powstających w pewnego rodzaju międzynarodowym dialogu, nowoczesna literatura ukraińska powstaje inaczej: pod piórem jednego człowieka i w zdecydowanej opozycji do kultury sąsiadów, postrzeganej jako kolonizatorska i zagrażająca. Te stosunki odbijają się w biografii najważniejszego poety Ukrainy Tarasa Szewczenki.
Urodzony 9 marca 1814 roku w Moryńce w centralnej Ukrainie Szewczenko przez pierwsze 22 lata swojego życia był pańszczyźnianym chłopem, wykupiony z niewoli przez przyjaciół, studiował w Petersburgu malarstwo. Wolnym człowiekiem był jednak tylko przez 9 lat swojego życia - pozostały czas spędził jako więzień twierdzy Pietropawłowskiej i na zesłaniu w głębi Rosji (po przymusowym wcieleniu do carskiego wojska). Szewczenko zmarł w wieku 47 lat w Petersburgu.
W swojej twórczości Szewczenko konsekwentnie przyjmuje perspektywę klasową - pisanie po ukraińsku jest dla niego równoznaczne z używaniem języka chłopów uciskanych przez panów. Jego utwory do dziś często uchodzą za antypolskie, szczególnie jego najsłynniejszy poemat "Hajdamacy", opiewający losy powstania chłopskiego z 1768 roku, w polskiej historii zw. koliszczyzną, budził zawsze polskie protesty, także za sprawą brutalności i drastyczności opisów okrucieństwa.
Poezja Szewczenki wypływała jednak z poczucia głębokiej dziejowej niesprawiedliwości i upokorzenia, jakiemu poddani byli Ukraińcy na obszarze kolonializowanym najpierw przez Polaków, potem przez Rosjan (co jednak nie przeszkadzało, żeby Puszkin i Mickiewicz byli ważnymi inspiracjami poezji Szewczenki). W tym sensie patriotyzm Szewczenki ma podłoże przede wszystkim klasowe. W tym kontekście widać też kluczowe różnice między nowoczesną literaturą ukraińską i polską – podczas gdy Szewczenko podkreśla swoje chłopskie pochodzenie, polscy poeci romantyczni wywodzą się ze szlachty i taka jest też ich perspektywa (dobrym przykładem może tu być „Sen srebrny Salomei” Słowackiego, osadzony na tle tych samych historycznych wydarzeń Koliszczyzny co „Hajdamacy” Szewczenki).
W polskiej literaturze trudno znaleźć paralelę dla takiej społecznej i klasowej perspektywy. Wydaje się, że o podobnym rozumieniu ukraińskich powstań na wschodzie i stosunków społeczno-narowdowych w ogóle można mówić dopiero w przypadku dramatu Brunona Jasieńskiego "Słowo o Jakubie Szeli" z 1926 roku. W utworze tym - poświęconym wydarzeniom rabacji galicyjskiej z 1846 r - Jasieński podobnie jak niegdyś Szewczenko przyjmuje punkt widzenia chłopów i główną winę dostrzega w niesprawiedliwych i głęboko nieludzkich stosunkach społecznych. "Słowo o Jakubie Szeli", podobnie jak Hajdamacy" Szewczenki, wzbudziło powszechne kontrowersje - zresztą wzbudza je do dzisiaj (ostatnio za sprawą inscenizacji Strzępki i Demirskiego z 2013 r).
W Polsce wzmożenie zainteresowania Szewczenką przypada właśnie na międzywojnie, kiedy do jego poetyki odwoływali się futuryści i awangardyści odkrywający u niego aliteracje, anagramy, paronomazje. To oni jako pierwsi próbowali przyswoić polszczyźnie charakterystyczny rytm kołomyjki, typowy ale trudny do oddania rytm wierszy Szewczenki.
O potędze i aktualności głosu Tarasa Szewczenki świadczyć może choćby rola i popularność jego wierszy wśród uczestników demokratycznej opozycji na Majdanie w Kijowie na przełomie 2013/2014. Wydaje się, że w dzisiejszej epoce rosnących nierówności społecznych pełen moralnego oburzenia i gniewu głos Szewczenki może zabrzmieć jeszcze bardziej aktualnie i autentycznie, a sam poeta ze swoim demokratycznym przekazem ma szansę stać się bohaterem i kluczowym głosem europejskiej poezji.
5. Jidysz
W XIX wieku na ziemiach Europy Środkowej, na obszarze współczesnej Ukrainy, Białorusi, Polski i Litwy rodzi się jeszcze inny narodowy język literacki - bardziej transregionalny i obejmujący większy obszar niż tamte. Jidysz był językiem wschodnioeuropejskich Żydów żyjących na olbrzymim obszarze rozciągającym się od Mazowsza i Warszawy po daleką Ukrainę i Odessę, sięgając na północy Litwy z Wilnem, a na południu Mołdawii. Obszar ten, w dużym stopniu pokrywający się z obszarem historycznej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, z racji zamieszkującej go wielkiej populacji żydowskiej, dla której językiem komunikacji był jidysz, dziś coraz częściej nazywany jest Jidyszlandem.
W 2. połowie XIX w. ziemie te stają się miejscem narodzin nowoczesnej literatury w języku jidysz, za której ojców uznaje się powszechnie Mendele Mojcher Sforima (określanego też czasem mianem dziadka literatury jidysz - ur. w 1835 r. w Kopylu, dziś centralna Białoruś), Szolema Alejchema (ur. 1859 w Perejaslawiu na dzisiejszej Ukrainie) oraz Icchoka Lejbusza Pereca (ur. 1851 w Zamościu). Każdy spośród tej trójki działał na innym obszarze i w orbicie innego dominującego języka, w przypadku Szolema Alejchema i Mendele Mojcher Sforima był to rosyjski (chociaż Mendele uznawany jest za przedstawiciela jidysz z obszaru Litwy), dla Pereca takim językiem był polski.
Zobacz na mapce...
Na początku XX w. Warszawa była największym miastem żydowskim na świecie i wielkim ośrodkiem kultury jidysz. Ten wielki potencjał kultury jidysz rozwijał się w Warszawie międzywojennej z jej bogatą prasą w języku jidysz (dziennikami jak „Der Moment”, pismami literackimi jak "Literarisze Bleter" czy "Globus"), żydowskimi księgarniami, teatrami, grupami artystycznymi (jak poetycka awangardowa "Chaliastre" stworzona w Warszawie w 1922 przez Uri Cwi Grinberga, Melecha Rawicza i Pereca Markisza). W Polsce rozwijał się też przemysł filmowy (najsłynniejszy żydwoski film tego okresu, uznawany powszechnie za arcydzieło kina niemego, to "Dybuk").
W Warszawie w 1. poł. XX w mieszkali i pracowali tacy pisarze jak wspomniany I.L. Perec (zmarł w 1915), a także dramaturg skandalista Szalom Asz, wybitny reporter Israel Joszua Singer i jego młodszy brat, przyszły noblista Isaac Bashevis Singer. Wszyscy oni pisali w jidysz, dla wielu Polska była ojczyzną, a polski i polska literatura ważnym punktem odniesienia: I.L. Perec swoje pierwsze wiersze napisał po polsku na długo zanim zadebiutował w jidysz, czytywał polską prasę i polemizował z polskimi publicystami. W niedalekiej przyszłości wielu żydowskich pisarzy miało już się stać twórcami doskonale dwujęzycznymi jak Maurycy Szymel, Debora Vogel czy Rachela Auerbach.
Posłuchaj warszawskiego jidysz w wykonaniu Isaaca Baszewisa Singera - fragment mowy noblowskiej.
Jednym z pisarzy, którzy mieli szczególny sentyment do polskiej ojczyzny (zawsze bronił Polski przez uogólniającymi oskarżeniami o antysemityzm) był Szalom Asz. Oprócz licznych dramatów i powieści Asz jest też autorem wielokrotnie potem cytowanych słów o tym, ze Wisła mówi do niego w jidysz. Asz miał te słowa wypowiedzieć w Kazimierzu (jid. Kuzmir) - mieście, którego historia obfituje w żydowskie motywy, wśród nich najsłynniejsza jest może legenda o Esterce, kochance króla Kazimierza. Słowa Asza po wojnie sparafrazował Szmuel Lejb Sznajderman w swoich napisanych w jidysz wspomnieniach z Kazimierza, pt. Wen di Wajsl hot geredt jidysz ("Kiedy Wisła mówiła jidysz").
Rozwój kultury jidysz w Polsce zatrzymał wybuch II wojny światowej, a Holokaust zniszczył ją prawie doszczętnie. Jidysz w Polsce jednak przetrwał, po wojnie w Polsce po żydowsku ukazywały się książki takich autorów jak Kalman Segal czy Hadasa Rubin, do 1968 roku ukazywała się gazeta "Fołkssztyme". Wtedy też wraz z nagonką antysemicką 1968 roku nastąpił kres kultury jidysz w Polsce. Literatura jidysz przetrwała przede wszystkim w Ameryce (I.B. Singer) i Izraelu (Awrom Suckewer).
6. Hebrajski
Jidyszland jest też kolebką nowoczesnej literatury hebrajskiej. Pod koniec XIX i na pocz. XX wieku z tego obszaru pochodziło wielu przyszłych klasyków hebrajszczyzny, przy czym bardzo często byli oni też użytkownikami i pisarzami jidysz, jak wspomniany Uri Cwi Grinberg, noblista Szmuel Josef Agnon czy Chaim Nachman Bialik, uznawany za narodowego poetę Izraela.
7. Esperanto
Esperanto można uznać za odpowiedź na skomplikowaną sytuację językową na obszarze dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jego twórca Ludwik Zamenhof urodził się w 1859 r. w żydowskiej rodzinie w Białymstoku - jego pierwszym językiem był prawdopodobnie jidysz, choć potem mówił przede wszystkim po rosyjsku i po polsku. Na ulicach Białegostoku przyszły twórca Esperanto mógł słyszeć oprócz rosyjskiego, polskiego, jidysz także niemiecki. W tym czasie młody Ludwik marzył o nowym uniwersalnym języku, który położyłby kres nieporozumieniom między narodami - napisał nawet o tym sztukę pt. „Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach”. Jako dorosły człowiek wrócił do tego pomysłu - pierwszy podręcznik sztucznego języka zatytułowany "Enea Libro" wydany został w Warszawie 26 lipca 1887 roku, na okładce oprócz tytułu był jeszcze pseudonim autora Doktor Esperanto (pol. "doktor mający nadzieję"), a ten ostatni człon zaczął funkcjonować jako nazwa nowego języka.
Czytaj żywot Zamenhofa w Esperanto...
Esperanto jest jednym z najłatwiejszych języków do nauczenia się, przy tworzeniu słów korzysta z popularnych rdzeni zaczerpniętych głównie z zachodnich języków europejskich, ma też bardzo proste zasady gramatyczne. Dzięki arbitralnemu systemowi ustalania znaczeń Esperanto pozwala uniknąć wielu nieporozumień obecnych w językach naturalnych. I tak na przykład tłumacząc na esperanto Inwokację do "Pana Tadeusza", żeby uniknąć dwuznaczności związanej ze słowem "Litwa" (patrz wyżej), tłumacze (Zamenhof i Antoni Grabiński) wprowadzili neologizm "Litvo" ("Litwa" w sensie kraj to po esperancku "Litovio”). A oto początek Inwokacji w języku esperanto:
Litvo! Patrujo mia! simila al sano,
Vian grandan valoron ekkonas landano,
Vin perdinte. Belecon vian mi admiras,
Vidas ĝin kaj priskribas, ĉar mi hejmosopiras . . .
Al montetoj arbaraj, herbejoj verdantaj,
Larĝe apud lazura Njemen tiriĝantaj . .
Współcześnie szacuje się, że esperanto na różnym poziomie zaawansowania mówi od 100,000 do 2,000,000 ludzi na całym świecie. A od 2012 każdy może sobie coś przetłumaczyć na sztuczny język z Polski przy użyciu narzędzia Google Translate.