Krzysztof Kamil Baczyński – pamiętnik liryczny
Książę poetów, rycerz, trubadur, ostatni z romantyków. Syn, mąż, żołnierz, artysta. W 100. rocznicę urodzin Baczyńskiego czytamy jego wiersze jak autobiografię.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grafika Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, prace najwcześniejsze, 1933-1944, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Przez ciał drżący pryzmat
w muzyce białych iskier
łasice się prześlizną
jak snu puszyste listki.
Oszronią się w nim niedźwiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy się strumień przewiedzie
płynąc lawiną gwarną.
Aż napełniona mlecznie,
w sen się powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osiądzie
kaskadą blasku na dnie.
[fragment utworu K.K.Baczyńskiego "Biała magia", 4 stycznia 1942]
Nosząc aksamitny, granatowy mundurek z koronkowymi mankietami i kołnierzem, wyglądał jak bohater "Małego lorda" lub "Tajemniczego ogrodu" – tak zapamiętała kuzyna Maria Turlejska. W dzieciństwie Baczyński zaczytywał się w Andersenie, zaprojektował nawet okładkę jego "Baśni" w ramach doskonalenia ilustratorskich umiejętności. Matka Krzysztofa była nauczycielką, autorką podręczników i opowiadań dla dzieci oraz tłumaczką rosyjskich i niemieckich utworów dla najmłodszych. Jeśli zapytać, czy baśń jest siostrą poezji – o czym przekonuje literaturoznawczyni Agnieszka Zgrzywa – to odpowiedź można z łatwością znaleźć w lirykach Baczyńskiego.
"Biała magia" napisana przez poetę o trzeciej w nocy jest czymś więcej niż subtelnym erotykiem. To podróż zmysłów do onirycznej krainy zamieszkanej przez demoniczne zwierzęta: łasicę, podobnie jak mysz, kojarzono dawniej z czarownicą, niedźwiedź zaś był wcieleniem demona. Pełno tu metafor, epitetów i synestezji utrzymanych w baśniowej konwencji. Nawet obraz kobiety układającej się do snu przywodzi na myśl baśń o śpiącej królewnie. W utworze Baczyńskiego złe moce zostają unicestwione jasnym blaskiem miłości, delikatnością bohaterki o "srebrnym ciele". Znamienne, że poeta znacznie częściej sięgał po biel i jej odcienie, od kiedy poznał Barbarę oraz przez pierwszy rok ich znajomości i małżeństwa (frekwencję występowania tego koloru u Baczyńskiego zbadał Mieczysław Balowski). Biel jednoznacznie kojarzy mu się więc ze szczęściem.
Szczenięce lata
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Krzysztof Kamil Baczyński z psem Fredem, ok. 1931-1932, fot. Aleksander Jałosiński / Forum
W oczach psów można unieść nieba biały tulipan.
Kogo kochasz kochając przydrożne psy,
chodząc w ulicach wiatrem spalonych,
na szybach zastygając oczami szklanymi jak łzy? […]
Rzuć, rzuć magię wirujących kół,
podnieś ręce do potęgi łap,
wtul się w sierść przyjacielską i płyń
przez zarosłe czaszkami wybrzeża lat.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Psy", luty 1941]
Oczy psów to lustro wspomnień, w nich zastygł czas. Ich "twarze obrosłe sierścią" są spokojne, pełne sympatii. Łapy to dłonie przyjaciela. Poprzez nadanie tym czworonogom cech ludzkich poeta przypisał im rolę strażników pamięci. W tym wierszu bezinteresowna, psia miłość i wierność kontrastują z wojenną niepewnością, wrogością ludzi. Obecność psów przywraca równowagę oraz sprawia, że podmiot liryczny zaczyna zastanawiać się nad istotą człowieczeństwa. W innych lirykach zwierzęta te zapowiadają zmianę ("Dary deszczu wiosennego"), wyczuwają zbliżającą się śmierć ("Pieśń żałobna"), stają się nieodłącznym kompanem ("Z psem"), "rozszarpują smutki" ("Wiersz o późnej jesieni"). Jamnik stał się bohaterem "Cudownych przygód pana Pinzla rudego" – niedokończonej powieści fantastycznej Baczyńskiego, którą dopiero niedawno odnaleziono w archiwum jego przyjaciela Jerzego Kamila Weintrauba.
Baczyński uwielbiał psy. Towarzyszem jego dziecięcych przygód był ukochany Fred (według znajomych poety – foksterier) i to prawdopodobnie z myślą o nim powstał utwór "Psy". W literaturze zapisał się też złotobrązowy jamnik Dan, któremu dedykowany jest wiersz "Z psem". Poeta wykonał serię jego portretów, okraszając rysunki zabawnymi komentarzami, np. "Rozważania" – pies pochylający się nad miską, "Ciekawość" – bliskie spotkania psiego nosa z kaktusem.
Matka
Sny dziecinne pachniały wanilią.
Jak oderwać to życie od trwogi?
Te dni jak małe bożki w oliwkowym lesie –
– wyrosły z nich dorosłe wilki i ogień
opaliły sosny strzelistych uniesień. […]
Matko,
jeszcze jednym uśmiechem sprzed lat dwudziestu
przywróć mi wzrok dla świata
dziecięcy.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "*** (Sny dziecinne pachniały…)", 26 października 1940]
To jeden z wielu wierszy poety dedykowanych matce. Zwraca się bezpośrednio do niej, szukając w jej uśmiechu ciepła i bezpieczeństwa. Jako dorosły już mężczyzna ucieka od okrucieństwa wojny w świat beztroskiego dzieciństwa, pachnącego wanilią i oliwkowym lasem. U Baczyńskiego zapach nie służy jedynie estetyzacji. Przyjemna woń ma kojącą, wręcz uzdrawiającą moc, co wybrzmi jeszcze mocniej w ostatnim znanym wierszu poety, gdzie intensywny zapach lilii przywróci – na krótko – bohatera do życia.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Krzysztof Kamil Baczyński, pocztówka do matki, 1937-1944, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Mówiono, że Stefania Baczyńska, z domu Zieleńczyk, była nadopiekuńczą matką. Krzysztof był jej jedynym synem, pierwsza córka Kamila zmarła, zanim jej brat przyszedł na świat. Być może to po siostrze poeta otrzymał drugie imię, chociaż znajoma rodziny Zofia Marecka słyszała, jak Stefania mówi o "pamiątce" po Krzysztofie Cedro z "Popiołów" i Cyprianie Kamilu Norwidzie. Sam Baczyński w wierszu "Rodzicom" zawrze informację o swoim katolickim patronie ("miałem jak święty przenosić Pana przez rzekę zwierząt, ludzi, piasku") – świętym Krzysztofie, opiekunie podróżników. Wakacyjne wyjazdy przyszłego poety wiązały się z jego astmą. Najpierw podróżował z matką – zimą w góry, latem nad morze – a z późniejszych samotnych wyjazdów regularnie wysyłał jej listy. Wątłe zdrowie odziedziczył po Zieleńczykach, podobnie jak charakter. Zwłaszcza poczucie humoru miał po matce.
Ojciec
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grafika Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, prace najwcześniejsze, 1940, fot. Biblioteka Narodowa Polona
To odwaga – życie wzdycha tak ciężko
w pokoju opustoszałym z myśli
który każdy dzień czyściej
wygładza dla nich ze zmarszczek.
Jest pusto puściej dnia chodzącego bez Ciebie
ulicą obojętną kurzem jak co dzień.
I każdy dzień chodzi aleją przerażeń
i każdy jest jak obcość wybuchająca w codzienność.
Jak przechodzień
mija przyjaźń która odwisła od zdarzeń.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Elegia", sierpień 1939]
Po ojcu zaś odziedziczył wygląd: był równie przystojny, elegancki, miał lekko falowane, zaczesane do tyłu blond włosy oraz interesujące i smutne oczy. Stanisława Baczyńskiego znajomi nazywali "Białym". Był pisarzem i krytykiem literackim, a w jednym ze swoich artykułów na temat literatury chłopskiej wymienia niejakiego Jantka z Bugaja. Agnieszka Zgrzywa właśnie w tym upatruje źródeł przybranego nazwiska poety (Jan Bugaj), a nie jak inni badacze twórczości Baczyńskiego – w strumyku lub kępie zieleni, które zresztą często pojawiają się w lirykach. Inne pseudonimy autora to m.in. "Emil", "Jan Krzyski", "Piotr Smugosz", "Krzysztof Zieliński", "Krzyś".
Stosunki między ojcem a synem były raczej napięte, rodzice rozstali się na jakiś czas. Poeta spędzał ostatnie wakacje w Bukowinie Tatrzańskiej, gdy 27 lipca 1939 roku zmarł Stanisław Baczyński. Syn zadedykował mu "Elegię" rozpoczynającą się od słów: "To odwaga – życie wzdycha tak ciężko". Ten refleksyjny utwór jest przepełniony smutkiem, samotnością, bezowocnym wyczekiwaniem. Ważne słowa już nie zdążą wybrzmieć, rzeczywistość obojętnieje wobec śmierci. To swoiste pożegnanie może być jednocześnie wyrazem niepokoju wobec zbliżającej się wojny.
Artysta
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Strona z tomiku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego "W żalu najczystszym", fragment wiersza "Wolność", fot. CBN Polona
Przebudź się – jesteś wolny,
choćbyś jak w ziemi duch
szedł dołem dookolny,
przebudź się, jesteś wolny,
zbudź tylko słuch. […]
A jeśli nie uwierzysz,
żeś wolny, bo cię skuto,
będziesz się krokiem mierzył
i będziesz ludzkie dłuto,
i będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez – czas przeklęty.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Wolność", marzec 1942]
Na przekór okupacyjnej codzienności Baczyński stworzył wiersz będący afirmacją wolności. Apeluje w nim o nadzieję i wiarę, niepoddawanie się wrogowi. Zwraca się bezpośrednio do swojego rodaka, towarzysza broni, sam walcząc słowem. Próbuje dodać otuchy przekonując, że mimo skutego ciała, umysł i dusza mogą pozostać nieugięte, a niewolę należy postrzegać jako drogę do zwycięstwa, wolności.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Utwór ten znalazł się we własnoręcznie przygotowanym przez poetę tomiku "W żalu najczystszym". Motto zaczerpnął z Norwida, co sygnalizuje zwrot ku tradycji romantycznej (dorównał mu zresztą w stosowaniu elipsy). Na szarokremowym papierze zapisał 18 liryków, niemal każdy opatrzył niewielkim akwarelowym pejzażem, motywem roślinnym lub zwierzęcym. Jego nauczycielka była pewna, że wyrośnie z niego malarz – ilustrował fantastyczne bajki, "a kiedy opowiadał ich treść, to gorzały mu jego piękne sarnie oczy" (cyt. za: Wiesław Budzyński, "Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila"). Baczyński przygotowywał się nawet do studiów w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, miał też szansę na kształcenie we Francji – ambitne plany przerwała wojna. Ilustrował więc własne wiersze, a wspomnianą książeczkę podarował ukochanej Basi w prezencie ślubnym.
Muza
Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę,
usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte,
w muszli twojego ciała szumiące snem.
Albo w gaju, gdzie jesteś
brzozą, białym powietrzem
i mlekiem dnia,
barbarzyńcą ogromnym,
tysiąc wieków dźwigając
trysnę szumem bugaju
w gałęziach twoich – ptak.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Erotyk", 2 lutego 1942]
Barbara Drapczyńska oczarowała Baczyńskiego nieprzeciętną inteligencją. Ślub odbył się po nieco ponad pół roku znajomości, 3 czerwca 1942 roku w warszawskim kościele na Solcu. Jesienią małżeństwo rozpoczęło studia polonistyczne na tajnym uniwersytecie. Barbara myślała o krytyce literackiej, czytała Manna, Przybosia, Andrzejewskiego. Autor "Miazgi" był zresztą świadkiem na ślubie Baczyńskich. Krzysztof, choć w szkole nie był orłem z polskiego, nie rozstawał się z poezją Tuwima. Swoje utwory zapisywał na kartonikach z drukarni teścia: szarych lub różowych, w zależności od tematyki. We wczesnej twórczości Baczyńskiego można znaleźć ślady bliskiej zażyłości z Zuzanną Progulską (pierwsze zauroczenie) oraz Anną Żelazny (pierwsza narzeczona), ale to Basia była jego największą muzą.
W "Erotyku", najbardziej zmysłowym wierszu w dorobku poety, akt miłosny zostaje przedstawiony za pomocą symboli i "eufemizmów krajobrazowych" – jak je określił Edward Balcerzan. Fascynacja ciałem zostaje przeniesiona na przyrodę. Baczyński roztacza baśniową aurę, używa subtelnej, ale nietrudnej do rozszyfrowania gry słów. Podobnie jak w "Białej magii" pojawiają się biel i motyw snu. Rozkosz cielesna jest mimo wszystko dyskretna, wynika nie tyle z pożądania, ile z czystości uczuć.
Rycerz
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Krzysztof Kamil Baczyński, "Wiersze rozproszone", 1939-1944, Proweniencja: archiwum Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Kiedy się w ludziach miłość śmiercią stała
i runął na nas grzmiąc ognisty strop,
błogosławieni ci, co im za mała
była ta trwoga dla serc i dla rąk. […]
Kiedy się krwawym szwem zszywały dzieje,
choć ziemia była jak jaśminów pęk,
błogosławieni byli ci – nadzieją
łączący z niebem ton – źródlany dźwięk. […]
A tylko trzeba pojąć głos i hasło,
bo jeden krok jest jak żołnierza krok,
kiedy się wstąpi weń, to się znalazło
Boga dla wiary i dzieło dla rąk.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Dzieło dla rąk", maj 1943]
U Baczyńskiego miłość ma moc ocalającą, a baśniowe motywy nie są jedynie ucieczką przed wojenną rzeczywistością, lecz również próbą rozładowania emocji. Krzysztof Kąkolewski pisał o nim, że łączy w sobie "mit rycerza bez skazy i zmazy i trubadura – pieśniarza miłości i wypraw wojennych". Poeta postanowił walczyć już nie tylko słowem – latem 1943 roku rzucił polonistykę i wstąpił w szeregi konspiracji. Decyzję tę ujawnił w majowym wierszu "Dzieło dla rąk", odwołując się do historii, bożego błogosławieństwa czynu. Poczucie obowiązku obrony ojczyzny dojrzewało w nim od dawna. Sygnały te można znaleźć w juweniliach pisanych jeszcze w gimnazjum im. Stefana Batorego. Jego kolegami z ławki byli Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar i Maciej Aleksy Dawidowski, czyli "Zośka", "Rudy" i "Alek" z Szarych Szeregów, do których Baczyński dołączył. Mimo wrażliwej osobowości i problemów zdrowotnych uczestniczył m.in. w akcji wykolejenia niemieckiego pociągu pod Urlami. Współtowarzysze broni wspominali, że poeta często recytował im wiersze, ale nie wiedzieli, że to on jest ich autorem.
"Dzieło dla rąk" znalazło się w tomie "Śpiew z pożogi". O jego wydanie po śmierci autora walczyła matka, pisząc w tej sprawie do Kazimierza Wyki, który już wcześniej poznał się na talencie Baczyńskiego. Książkę wydrukowano na maszynach, które udostępnił ojciec Basi. Tomik reklamowano w "Nowinach Literackich" w sierpniu 1947 roku jako "utwory młodego, utalentowanego poety, poległego w powstaniu warszawskim". Niewiele ukazało się recenzji, co Stanisław Lem określił jako "zmowę milczenia". W 1956 roku Wydawnictwo Literackie podjęło próbę wydania "Utworów zebranych" poety. Obawiano się ryzyka finansowego, więc nakład zaplanowano na pięć tys. egzemplarzy. Edycja okazała się bestsellerem.
Pokolenie
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grafika Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, "Pokolenie", prace najwcześniejsze, 1940, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Nas nauczono. Nie ma litości.
Po nocach śni się brat, który zginął,
któremu oczy żywcem wykłuto,
Któremu kości kijem złamano,
i drąży ciężko bolesne dłuto,
nadyma oczy jak bąble – krew.
Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi – źli troglodyci.
Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok
przed żaglem nozdrzy węszących nas,
przed siecią wzdętą kijów i rąk,
kiedy nie wrócą matki ni dzieci
w pustego serca rozpruty strąk.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Pokolenie", 22 lipca 1943]
W tym wierszu Baczyński jest głosem pokolenia Kolumbów – osób młodych, którym wojna zniszczyła marzenia, pogrzebała idee, zrewidowała hierarchię wartości, odebrała pamięć. Uczyniła z nich troglodytów, czyli ludzi kierujących się pierwotnymi instynktami. Początkowa, opisowa część utworu, to jeszcze studium życia, przemianom przyrody odpowiadają etapy egzystencji człowieka. Ta dychotomia świata (natura – człowiek, okres przed i po wojnie) jest jedną z charakterystycznych cech liryków Baczyńskiego. W drugiej części "Pokolenia" dominuje katastroficzna wizja świata, zezwierzęcenie, okrucieństwo. Złowrogi rytm wyznacza anafora "nas nauczono", ekspresję podkreślają sugestywne metafory ("pustego serca rozpruty strąk"). Czy to pokolenie zostanie zapamiętane przez potomnych, "czy my karty iliady / rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie, / czy nam postawią, z litości chociaż, / nad grobem krzyż"?
Stanisław Stabro stawia "Pokolenie" obok "Campo di Fiori" Czesława Miłosza (oba utwory powstały w tym samym roku), wykazując jednocześnie bliskość myśli poetów w pojmowaniu historii, nawiązaniu do tradycji, sposobach obrazowania, wyrafinowaniu formy, polifonicznej kompozycji niektórych poematów. "Miłosz, jako przedstawiciel »Żagarów« […] chętnie podejmujący temat aktualny, ale w historiozoficznym kontekście, na pewno był w jakiejś mierze wzorem dla Baczyńskiego" – przekonuje Stabro w "Chwili bez imienia". Zarówno Miłosz, jak i Baczyński publikowali w wydawnictwach podziemnych w czasie okupacji. W konspiracyjnym konkursie literackim otrzymali równorzędne nagrody (wraz ze Świrszczyńską i Hollendrem). Znali się osobiście. Podobno na jednym z tajnych wieczorów literackich starszy o 10 lat (i wyższy) Miłosz podszedł do Baczyńskiego i powiedział: "Słuchaj, ty będziesz większy ode mnie!". Usłyszał w odpowiedzi: "Ja już jestem większy od ciebie" (cyt. za Wiesław Budzyński, "Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila").
Sen
»Kochany« – szumi piosenka i głowę owija mu, dzwoni
jak włosów miękkich smuga, lilie z niej pachną tak mocno,
że on, pochylony nad śmiercią, zaciska palce na broni,
wstaje i jeszcze czarny od pyłu bitwy – czuje,
że skrzypce grają w nim cicho, więc idzie ostrożnie, powoli,
jakby po nici światła, przez morze szumiące zmroku
i coraz bliższa jest miękkość podobna do białych obłoków,
aż się dopełnia przestrzeń i czuje jej głosik miękki
stojący w ciszy olbrzymiej na wyciągnięcie ręki. […]
A potem świt się rozlewa. Broń w kącie ostygła i czeka.
Pnie się wąż biały milczenia, przeciągły wydaje syk.
I wtedy budzą się płacząc, bo strzały pękają z daleka,
bo śnili, że dziecko poczęli całe czerwone od krwi.
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "*** (Gdy za powietrza zasłoną…)", 13 lipca 1944]
W ostatnim znanym wierszu Baczyńskiego przenikają się wszystkie charakterystyczne motywy i figury jego twórczości: miłość i wojna, baśniowy świat przyrody i brutalna rzeczywistość, teatr snu, symbolika poetyckich obrazów, kumulacja wrażeń zmysłowych (zapach lilii, biały wąż milczenia, szum morza, miękkość obłoków). Miłość jest sacrum, sensem życia, przynosi ukojenie. Końcowy wers dotyczący sennego koszmaru okazuje się proroczy. Baczyński zginął 4 sierpnia 1944 roku na posterunku w pałacu Blanka, zastrzelony przez niemieckiego snajpera. 1 września zmarła jego żona, raniona podczas nalotu kilka dni wcześniej odłamkiem szkła. Matka poety potwierdziła, że Barbara była w ciąży. Po wojnie rodziny rozpoczęły poszukiwanie zwłok, ciała Baczyńskiego długo nie można było odnaleźć. Pewnej nocy matce Basi przyśnił się zięć, który wskazał miejsce swojego pochówku. Rankiem na dziedzińcu Ratusza wykopano trumnę, a w niej medalik z pierwszej komunii z inicjałami poety.
Poezja, która rezonuje
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grafika Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, prace najwcześniejsze, 1933-1944, fot. Biblioteka Narodowa Polona
A tu dzwonią światy obojętne,
maczek gwiazd zamieniony w kosmos,
rosną groźnie światy obojętne,
przybliżone planety rosną.
Oto droga bez góry i dołu.
Kto widział nieba zamknięty strop?
Oto przestrzeń trójkątów i punktów,
linie dłoni przedłużone w głąb.
Wtedy w sen pierwotniejszy od planet
płyną masy coraz dalszych kół.
O, rozrąbać cień meteorów ciosem
snu jak toporem: na pół!
[fragment utworu K.K. Baczyńskiego "Astronomia"]
Pozostawił po sobie ponad 500 liryków i poematów, kilkadziesiąt opowiadań, liczne ilustracje do wierszy i ulubionych książek. Baczyński, jakiego znamy z lekcji języka polskiego, to poeta apokalipsy spełnionej, legenda. Często określa się go "ostatnim z romantyków" albo "księciem poetów" (taki tytuł miała nosić książka Wiesława Budzyńskiego, biografa twórcy). Jednak w muzycznej aranżacji Meli Koteluk i grupy Kwadrofonik brzmi inaczej: czyściej, jaśniej, bardziej znajomo, czulej. W 2020 roku artyści nagrali album "Astronomia poety. Baczyński", na którym znalazły się utwory mniej znane, bardziej kameralne, skupione na przyrodzie, pięknie, wolności.
Baczyński jawił się patetycznie, był taki oddalony i ubrązowiony, a przez patos trudno zbliżyć się. Chcieliśmy »dozoomować« jego postać, bo warto... Był przecież wizjonerem. Można było to zrobić tylko tworząc intymne formy, które dotyczą spraw opartych na słowach bardzo uniwersalnych
– mówiła Koteluk na antenie Polskiego Radia. W "Astronomii" poety świat dźwięczy, niebo wibruje, stając się instrumentem muzycznym, przestrzeń jest harmonią. Baczyński jawi się jako kochanek życia i właśnie takiego chcemy go pamiętać.
Źródła: Wiesław Budzyński, "Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila", Kraków 2014; Wiesław Budzyński, "Taniec z Baczyńskim", Warszawa 2001; Wiesław Budzyński, "Testament Krzysztofa Kamila", Warszawa 1998; Anita Jarzyna, "Imaginauci", Łódź-Kraków 2017; Stanisław Stabro, "Chwila bez imienia", Kraków 2003; Agnieszka Zgrzywa, "Poeta i baśń", Poznań 2011.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]